10.12.2022

„Oskarżenie” Birgitta Trotzig

Już na samym początku ciekawej minipowieści zatytułowanej „Oskarżenie” Birgitta Trotzig informuje, że mężczyzna o imieniu Tobit mieszka razem ze swoim oskarżycielem. A potem mamy wyjaśnienie, kto jest owym oskarżycielem, jakie ma żale i zarzuty i dlaczego właściwie się nie wyprowadzi, skoro został tak mocno skrzywdzony. Autorka stara się też odmalować wnętrze Tobita, który już od wczesnych lat był niesamowitym dziwakiem – kiedy na przykład ujrzał „kobietę brzemienną, natychmiast musiał odwracać spojrzenie i zdławić uczucie mdłości”[1].

Mając trzydzieści lat, odludek ten zauważył dziewczynę, która wyglądała na schorowaną i zastraszoną, ale jednocześnie miała w sobie jakiś urok, mocno na niego działający. Nie umiejąc zagadać do podobającej mu się panny ani z nią poflirtować, zdobył się jedynie na rzucanie pożądliwych spojrzeń. Aż któregoś dnia nabrał odwagi, zagwizdał – i Ingrid posłusznie poszła za nim w krzaki, a niebawem przeniosła się do jego zagrody. Dziewczynie mieszkającej do tej pory w brudnej ruderze, w jednej izbie z umierającym na gruźlicę ojcem i czeredą młodszego rodzeństwa, przeprowadzka mogła jawić się jako zmiana na lepsze. W nowym domu nie brakowało przestrzeni ani jedzenia, ale... No cóż, był to dom dość specyficzny. Przepełniony złowrogą ciszą, omijany przez sąsiadów i nawet słońce do niego nie zaglądało, bo zasłaniał je rosnący w pobliżu las. Było tu dziko, mroczno, odludnie; idealne miejsce dla kogoś, kto by chciał swoją rodzinę „bić, posiąść, zadusić, czuć, że zabija”[2].

Akcja powieści toczy się w pierwszej połowie dwudziestego wieku w Skanii, głównie na wsi. Pokazane są ówczesne obyczaje, szczególnie te dotyczące wychowywania dzieci. Otóż bardzo wcześnie goniono je do pracy, jedenastolatek uchodził już za znaczącą siłę roboczą. Dziewczynka niezmuszana do pomocy w gospodarstwie, strojona przez miejscową krawcową zbierała krzywe spojrzenia, podobnie jak ojciec szukający swego malutkiego dziecka, które gdzieś się zapodziało, bo po co tak się certolić z jakimś smarkaczem... Niechętnie też patrzono na mężczyznę, który postanowił, że on i jego jedynaczka „sami będą sobie światem”[3]. Akurat w tym ostatnim przypadku trzeba wieśniakom przyznać rację, bo to rzeczywiście niezdrowa sytuacja, by ojciec sam mył i przebierał córkę i by nie wpuszczał nikogo do domu. Z takiej izolacji nie wyniknie nic dobrego, a jeżeli troskliwy tatuś przemieni się w kata, dziecko nie będzie miało u kogo szukać pomocy.

Postacie z tej książki są małomówne, nieobyte, ponure, odrzucane przez ludzi Nawet jeśli w dzieciństwie były zdolne do jakiejś radości, pod wpływem otoczenia i cierpień szybko zaczynają dziwaczeć i prowadzić życie „w rodzaju monotonnego, ubogiego a złego snu. Zszarzałego, o złym zapachu”[4]. Jeśli zdobywają się na czułość, jest ona wykoślawiona. Kobiety przedwcześnie tracą siły i brzydną; Ingrid już jako nastolatka „była po prostu niczym, kimś, kogo się w ogóle nie dostrzega, ucieleśnieniem bojaźni; blada, krzywa, płochliwie uskakująca, zwinięta w kłębek wokół poczucia własnej nicości i bezwartościowości”[5].

Ten ostatni cytat dobrze pokazuje, jakim językiem posługuje się szwedzka autorka. Jest to język kwiecisty, odrobinę nawet przegadany i egzaltowany, ale jednocześnie bardzo plastyczny i sugestywny. Opisy nadmorskiej przyrody w wykonaniu Birgitty Trotzig są po prostu przepiękne, z kolei opisy przeżyć bohaterów tak wstrząsające, że niektóre strony trudno jest czytać. Nie chciałabym oglądać filmu nakręconego na podstawie tej książki, nie chciałabym patrzeć ani na pobitą dziewczynkę, wrzuconą na noc do nieoświetlonej piwnicy, ani na babcię, którą trzeba pilnować, by paznokciami nie poraniła własnej wnuczki, ani na nieludzkie traktowanie osoby chorej na gruźlicę. A podobnych „smaczków” w „Oskarżeniu” nie brakuje.

Moja ocena: 5/6.

---
[1] Birgitta Trotzig, „Oskarżenie”, przeł. Maria Olszańska, Pax, 1976, s. 23.
[2] Tamże, s. 79.
[3] Tamże, s. 48.
[4] Tamże, s. 77.
[5] Tamże, s. 8.

22 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale temat mnie trochę przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z tych książek, które zostały niesłusznie zapomniane. Zachęcam do przeczytania. :) Tematyka, owszem, jest przerażająca, ale tak kiedyś wyglądało życie wielu kobiet i dzieci. Nędza, zależność od mężczyzn itd.

      Usuń
  2. Kolejna perełka, którą udało Ci się wygrzebać i otrzepać z kurzu. Gratulacje! Książka sprawia wrażenie ogromnie ciekawej. Bardzo podoba mi się to ukazanie ówczesnych realiów, szczególnie zasygnalizowanie, że dziecko było traktowane jako siła robocza. Mocno to przeczy tezom pewnym sentymentalistów ("kiedyś to było!"), którzy co rusz, z rozrzewnieniem, wspominają "stare, dobre czasy" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tyle wygrzebałam, co dostałam od innego czytelnika. :) Tak, jest bardzo ciekawa. Pewnie ci sentymentaliści mieli dobre dzieciństwo i mieli też klapki na oczach, dzięki czemu nie zauważali złych rzeczy. A może zauważali, lecz o nich zapomnieli? Większość z nas ma tendencję do idealizowania przeszłości, bo jednak łatwiej jest nam żyć, kiedy w przeszłości, nawet tej najgorszej, dostrzegamy jakiś sens.

      Usuń
    2. Dobrze mieć takich innych czytelników, którzy podsuwają nam ciekawe lektury :)

      Usuń
    3. Tak, dobrze. :) Dostałam jeszcze m.in. „Dzwon Islandii”, „Wiosenną noc”, „Poniedziałki z Fanny” i „Kim Novak nigdy się nie wykąpała w jeziorze Genezaret”, czyli książki, które od dawna bardzo chciałam mieć. :)

      Usuń
  3. A ja sobie przypominam teraz jej "Między niebem a morzem" Też skańskie klimaty, tyle że z wieków średnich. Ludzie jako takie ledwie siebie świadome kłębuszki cierpienia... Mroczna rzecz... Specjalnie kiedyś pojechałem do miejsca akcji tej książki, z odpowiednim nastrojem w sercu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiała być piękna, pełna wrażeń wycieczka! :) Mam „Między niebem a morzem”, więc na pewno przeczytam. Bohaterów „Oskarżenia” też można nazwać „kłębuszkami cierpienia” – nawet tych, którzy nie są ofiarami, ale oprawcami.

      Usuń
    2. Klimatyczne miasteczko o średniowiecznym charakterze. Choć najbliższe wypadkom powieściowym to w zasadzie gotyckie mury kościoła Mariackiego w Ahus. Moja głowa pełna była mrocznej niedoli bohaterów. Czasem lektury skłaniają mnie do wycieczek. Muszę pooddychać atmosferą...:)
      O Trotzig nie da się zapomnieć. Jej rzeczy zapadają w pamięć. I muszę powiedzieć, że podziwiałem ją zawsze za tę umiejętność opowiadania o ludziach często maleńkich, zabiedzonych doszczętnie, kalekich, ograniczonych... Troszkę mi przypomina pod tym względem zdolności fińskiego noblisty Sillanpaa...

      Usuń
    3. Nie da się zapomnieć tej autorki, to prawda. :) Po przeczytaniu „Oskarżenia” wpadłam w taki dziwny stan, że przez kilka dni nie miałam siły ani ochoty sięgać po cokolwiek innego. A teraz sobie przeczytałam kilkanaście stron „Barbary”. Zapowiada się na bardzo smutną, przejmującą lekturę... Akcja również toczy się w Skanii, w domku stojącym tuż nad morzem.

      Usuń
  4. Nie słyszałam wcześniej o tym tytule, ale po tak ważną książkę muszę sięgnąć. A przy tym mieć odpowiedni nastrój, by się nie zdołować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy zaczynałam ją czytać, byłam w pogodnym nastroju, kiedy kończyłam, ten nastrój był już zupełnie inny. Tak więc książka dołuje, ale mimo to warto ją przeczytać. :)

      Usuń
  5. Przyznaję, że już to, co piszesz o tej książce przyprawia mnie trochę o dreszcz. I sama nie wiem czy dałabym radę ją przeczytać. Ale z drugiej strony wygląda na to, że wzbudza emocje i jest niezwykle sugestywna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wzbudza emocje i jest bardzo sugestywna. Po przeczytaniu byłam mocno przygnębiona, ale też cieszyłam się, że do grona moich ulubionych autorek dołączyła kolejna. :)

      Usuń
  6. Kolejna książka, która boli. Ja raczej też nie chciałabym mieć bliższego kontaktu z ekranizacją, a i po egzemplarz z biblioteki wybrałabym się jedynie wiosną albo latem. Teraz podziękuję za ten mrok, chłód i przygnębienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, boli, i to bardzo. Nie wiem tylko, czy znalazłabyś w bibliotece książki Birgitty Trotzig, bo to są stare wydania, a pracownicy bibliotek lubią pozbywać się starych książek, by mieć gdzie stawiać nowości.

      Usuń
    2. Właśnie poszukałam i są, co prawda daleko ode mnie, ale są dwa egzemplarze. Fajnie tak czasem wygrzebać coś takiego spod zalewu nowości. Za to właśnie uwielbiam biblioteki, zwłaszcza te, które nie stawiają głównie na nowe hity :)

      Usuń
    3. O, a w mojej niestety „Oskarżenia” nie było. :) Niedawno zaczęłam czytać kolejny utwór tej autorki. Bohaterka jako piętnastolatka zostaje żoną pięćdziesięcioparoletniego wdowca, w dodatku pastora. Mam przeczucie, że ta historia nie skończy się dobrze...

      Usuń
  7. Pierwszy raz słyszę o tym tytule, ale brzmi bardzo zachęcająco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to książeczka zapomniana, wyglądająca niepozornie, ale warto do niej zajrzeć. Budzi emocje, pokazuje życie w sposób nieprzesłodzony. :)

      Usuń
  8. Z pewnością to lektura wzbudzająca wiele emocji. Nie słyszałam o niej wcześniej, zapisuję tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, książka wzbudza mnóstwo emocji. Takie właśnie lektury są najlepsze. :)

      Usuń