11.10.2022

„Lato z Moniką” Per Anders Fogelström

Porzucić pracę i obowiązki, spalić za sobą mosty, być wolnym... O takich właśnie sprawach marzą Harry i Monika z powieści Pera Andersa Fogelströma zatytułowanej „Lato z Moniką”. Na marzeniach się nie kończy: któregoś dnia siedemnastolatkowie naprawdę opuszczają Sztokholm, by leżeć godzinami na słońcu, chodzić bez ubrania, okradać cudze sady, poznawać swoje ciała. Spędzając czas na takich przyjemnościach, łatwo ulegają złudzeniu, że są czarnymi owcami wyrzuconymi poza społeczeństwo i że ich szczęście będzie trwać wiecznie. Zresztą dopóki panuje ładna pogoda, takie życie istotnie można odbierać jako fascynującą przygodę. Co jednak będzie, kiedy lato, zarówno to rzeczywiste, jak i metaforyczne, się skończy? Gdy nadejdzie pora na zmierzenie się  z konsekwencjami miłosnego szaleństwa?

Zanim bohaterowie wyjechali z miasta, Harry ciągle był sam, a Monika nigdy. Chłopak nie miał przyjaciół, po pracy przesiadywał w czystym, nieznośnie cichym mieszkaniu, dzielonym z zamkniętym w sobie ojcem. Trochę ożywienia do tej martwoty wnosiła jedynie ciocia przychodząca pomatkować „sierotom”, tyle że Harry nie lubił tych wizyt, starsza pani przy całej swojej poczciwości za dużo jednak gadała i za bardzo się panoszyła. Dla odmiany w domu Moniki panował okropny rozgardiasz. Nigdy nie można było posiedzieć w samotności, w pokoju z kuchnią cisnęli się rodzice i sześcioro dzieci, matka nie umiała utrzymać porządku, ojciec zaś lubił wypić i urządzać awantury. Dorastająca w tak podłych warunkach Monika przyzwyczaiła się do chaosu i niestety zatraciła poczucie wstydu. Tę różnicę w wychowaniu bohaterów dobrze widać w scenie, kiedy to podczas wycieczki za miasto dziewczyna zrzuca z siebie wszystkie ubrania i w ogóle nie jest tym skrępowana, Harry zaś płonie ze wstydu (z zachwytu i pożądania oczywiście też).

Fogelström bez pruderii opisuje życie erotyczne tej pary, uwodzenie, zbliżenia, emocje, jakie budzi miłość. Te emocje są ogromne, szczególnie w przypadku Harry'ego, który z dnia na dzień staje się odważniejszy i bardziej pewny siebie. Co ciekawe, dla obojga ta miłość jest pierwsza, bo choć Monika spała już z zaskakująco wieloma chłopcami, to jednak żadnego nie kochała. Pod względem uczuciowym jest więc równie niedoświadczona jak Harry – i przy tym o wiele bardziej infantylna niż on (lubi bawić się pluszowymi pieskami).

Akcja powieści zaczyna się wiosną, sceną w kawiarni w dzielnicy Södermalm i w kawiarni się kończy. W czasach opisanych w „Lecie z Moniką” dzielnica ta nie została jeszcze poddana gentryfikacji, pełno w niej podpitych robotników, ruder, lichych warsztatów. Z jej brzydotą kontrastują idylliczne krajobrazy Archipelagu Sztokholmskiego, na którym toczy się spora część powieści. Wszystkie te miejsca autor opisuje bardzo starannie, pod jego piórem stają się czymś więcej niż tylko tłem dla fabuły.

„Lato z Moniką” opowiada nie tylko o tym, co w życiu piękne, ale też o bólu, rozczarowaniu, odpowiedzialności. W książce tej łączą się w parę ludzie o skrajnie różnych charakterach i upodobaniach, więc obserwowanie, jak rozwija się ich znajomość, jest bardzo ciekawe. Od początku można podejrzewać, że młodzi są zbyt beztroscy, prowokują los, ich bunt nie skończy się dobrze. Ale też trzeba przyznać, że mają powody do buntu, a już na pewno ma je Harry, pracujący fizycznie od ponad trzech lat i codziennie upokarzany przez kierownictwo. Czy to takie dziwne, że ucieka z miejsca, gdzie czuje się samotny i gdzie nim poniewierają?...

---
Per Anders Fogelström, „Lato z Moniką” przeł. Aleksander Szulc, Wydawnictwo Poznańskie, 1974

21 komentarzy:

  1. Niestety to nie jest książkowy klimat, który lubię ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. To taka specyficzna książka, nie każdemu się spodoba. Jedna z głównych postaci budzi współczucie, a jednocześnie irytację. :)

      Usuń
  2. Oj, pamiętam dobrze tę Monikę.;) Nieprzychylność miejsc i ludzi w stosunku do młodej pary zresztą też. Do dziś uważam, że to b. dobra książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprzychylność jest ogromna, a codzienność tych dzieci – bo siedemnastolatkowie to przecież jeszcze dzieci – okropna. Harry i Monika już od dobrych trzech lat pracują i nie mają innego wyjścia. Harry jest upokarzany, z kolei życie Moniki, jak to określa autor, „upływa na przebywaniu w dwóch mysich dziurach: ciemnej piwnicy i ciasnym mieszkaniu, napchanym ludźmi do granic możliwości”. Nic dziwnego, że postanawiają uciec. :)

      Bulwersujące jest zachowanie rodziców dziewczyny. Gdyby się postarali, pochodzili po urzędach, mogliby dostać większe mieszkanie (ciocia Harry'ego jakoś bardzo szybko załatwiła gniazdko dla młodej pary). Ale im się nie chciało, swoją działalność rodzicielską ograniczali do płodzenia kolejnych dzieci i trzymania ich w jednym pokoju z kuchnią...

      Usuń
    2. I właśnie z powodów, które wymieniłaś powyżej, książka jest taka prawdziwa.;) W społeczeństwie dużo jest osób leniwych, niezaradnych czy nieodpowiedzialnych i o nich też trzeba pisać.

      Usuń
    3. Tak. U tego autora autora na szczęście są najróżniejsze typy ludzkie. :) Przykład niezaradnego, a przy tym okrutnego ojca Fogelström zamieszcza w „Mieście moich marzeń”, które bardzo polecam. Ten ojciec od małego goni dzieci do pracy zarobkowej, zabiera im wypłatę, bije je, zmusza, by mieszkały w tym samym pokoju, w którym sypiają lokatorzy obu płci...

      Usuń
    4. "Miasto moich marzeń" wchodzi w skład pięciotomowej "miejskiej serii", w której Fogelström pokazał losy jednej rodziny i rozwój Sztokholmu od lat 60. XIX wieku do lat 60. XX wieku. Niestety, jak to ze szwedzkimi seriami często bywa, polscy wydawcy ograniczyli się do publikacji tylko jednej, uchodzącej za najlepszą, książki.
      Warto też wspomnieć, że "Lato z Moniką" zostało sfilmowane przez Ingmara Bergmana.

      Usuń
    5. Dodam może jeszcze, à propos komentarzy o starutkiej książce, że tłumaczenie jest z lat 70., natomiast w Szwecji powieść ukazała się w 1951 roku (film Bergmana wszedł na ekrany dwa lata później).

      Usuń
    6. Szkoda, że nie wydali, bo bardzo byłam ciekawa, jak potoczyły się losy dzieci Henninga i jak zmieniało się miasto. A Pan czytał wszystkie części tej „miejskiej serii”? :)

      No to Vilhelm Moberg ze swoim cyklem o Szwedach wyjeżdżających do Ameryki miał nieco więcej szczęścia niż Fogelström, bo wydano u nas aż dwie części serii, „Emigrantów” i „Imigrantów”, natomiast części trzecia i czwarta – „Osadnicy” i „Ostatni list do Szwecji” – do dziś się nie ukazały, skończyło się na zapowiedziach i podaniu tytułów.

      Usuń
    7. Zastrzeliła mnie Pani tym pytaniem, czy przeczytałem cały cykl. Byłem przekonany, że tak, bo "Miasto moich marzeń", które było
      naszą lekturą na studiach, szalenie mi się podobało, a w takiej sytuacji zwykle sięgam po dalsze książki danego autora. Ale sprawdziłem (od dziecka zapisuję sobie przeczytane książki) i widzę, że jednak nie. Nie wiem już teraz, czy odstręczyła mnie perspektywa czytania 4 książek po szwedzku, co wówczas szło nam jeszcze dość opornie, czy zwyczajnie nie miałem dostępu do oryginałów. Ale narobiła mi Pani apetytu, żeby tę zaległość nadrobić.

      Usuń
    8. Ja niestety nie mam szans, by przeczytać dalsze części cyklu... Ale z kolei dalszych losów Moniki (gdyby oczywiście zostały napisane) poznawać bym nie chciała, bo to dziewczę pod koniec książki działało mi na nerwy, nie akceptuję takich rzeczy, jakie ona robiła. Z tego samego powodu nie chcę oglądać filmu Bergmana – by się nie katować patrzeniem na Monikę. Harry był mi o wiele bliższy niż ona. Ciekawa rzecz, że Harry jest trochę podobny do Henninga z „Miasta moich marzeń” – obaj są spokojni, odpowiedzialni, wierni kobiecie, którą pokochali.

      O, ja też szukam kolejnych książek autora, który mi się spodobał. Na przykład na początku roku przeczytałam „Zaciśnięte pięści Judasza Iskarioty” Evandera, polubiłam autora, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam dwie inne jego książki.

      U Fogelströma podoba mi się m. in. to, że on bardzo szczegółowo opisuje warunki mieszkaniowe bohaterów – jak wyglądały ich mieszkania, czy było czysto, czy brudno itd.

      Usuń
  3. Kojarzę, że czytałam, ale ciężko mi szło, mimo iż mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czytałaś. :) Ja jeszcze kiedyś czytałam „Miasto moich marzeń” tego autora. I nie mogę się zdecydować, która z tych książek była lepsza.

      Usuń
  4. Książka z czasów już dziś archaicznych, więc czasami warto sięgać po tego rodzaju lektury, by przypomnieć sobie, jak to kiedyś było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. :) Dziś realia są zupełnie inne i młodzież też nie jest tak zastraszona jak wtedy.

      Usuń
  5. Literatura skandynawska jakoś nigdy mnie nie przekonała do siebie. "Lato z Moniką" też mnie jakoś nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :) Ja akurat bardzo lubię książki skandynawskie. Oczywiście nie wszystkie mi się podobają – ostatnio na przykład mocno mnie rozczarowały „Kobiety z klasą” jakiegoś islandzkiego autora (nazwiska już niestety nie pamiętam).

      Usuń
  6. Jaka starutka książka!

    "bez pruderii opisuje życie erotyczne tej pary" - ale z klasą? Ostatnio dość interesuje mnie ten temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, starutka, ale ja takie lubię; lubię nowe książki przeplatać starymi. :) Z klasą, lecz mało szczegółowo i w sposób, który dzisiejszy czytelnik może uznać za przestarzały. W sumie nawet można powiedzieć, że Fogelström bardziej daje do zrozumienia, co robili Harry z Moniką, niż to opisuje. Ostatnio nie wpadła mi w ręce żadna książka, w której życie erotyczne bohaterów opisane byłoby szczegółowo, a zarazem z klasą.

      Usuń
  7. Trochę mi się ta książka kojarzy z "Wyspą dzieci" Jersilda - bohaterowie są o kilka lat starsi, ale sama koncepcja wyrwania się z kieratu codzienności jest bardzo zbliżona. Jeśli trafi mi się okazja, to chętnie spędzę "Lato z Moniką" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ambrose, spędź „Lato z Moniką” i koniecznie też odwiedź „Miasto moich marzeń”, bo Fogelström to wspaniały autor! Tak, w wymienionych przez Ciebie książkach jest coś podobnego, ale można też zauważyć parę różnic. Przede wszystkim bohater Jersilda jest dzieckiem, a Harry i Monika czują się dorośli, prowadzą życie seksualne. Mały Reine chce znaleźć pracę, Harry i Monika pracować nie chcą. Akcja „Wyspy dzieci” toczy się w latach siedemdziesiątych, „Lata z Moniką” – dwadzieścia kilka lat wcześniej. :)

      Usuń