Porzucić pracę i obowiązki, spalić za sobą mosty, być wolnym... O takich właśnie sprawach marzą Harry i Monika z powieści Pera Andersa Fogelströma zatytułowanej „Lato z Moniką”. Na marzeniach się nie kończy: któregoś dnia siedemnastolatkowie naprawdę opuszczają Sztokholm, by leżeć godzinami na słońcu, chodzić bez ubrania, okradać cudze sady, poznawać swoje ciała. Spędzając czas na takich przyjemnościach, łatwo ulegają złudzeniu, że są czarnymi owcami wyrzuconymi poza społeczeństwo i że ich szczęście będzie trwać wiecznie. Zresztą dopóki panuje ładna pogoda, takie życie istotnie można odbierać jako fascynującą przygodę. Co jednak będzie, kiedy lato, zarówno to rzeczywiste, jak i metaforyczne, się skończy? Gdy nadejdzie pora na zmierzenie się z konsekwencjami miłosnego szaleństwa?
Fogelström bez pruderii opisuje życie erotyczne tej pary, uwodzenie, zbliżenia, emocje, jakie budzi miłość. Te emocje są ogromne, szczególnie w przypadku Harry'ego, który z dnia na dzień staje się odważniejszy i bardziej pewny siebie. Co ciekawe, dla obojga ta miłość jest pierwsza, bo choć Monika spała już z zaskakująco wieloma chłopcami, to jednak żadnego nie kochała. Pod względem uczuciowym jest więc równie niedoświadczona jak Harry – i przy tym o wiele bardziej infantylna niż on (lubi bawić się pluszowymi pieskami).
Akcja powieści zaczyna się wiosną, sceną w kawiarni w dzielnicy Södermalm i w kawiarni się kończy. W czasach opisanych w „Lecie z Moniką” dzielnica ta nie została jeszcze poddana gentryfikacji, pełno w niej podpitych robotników, ruder, lichych warsztatów. Z jej brzydotą kontrastują idylliczne krajobrazy Archipelagu Sztokholmskiego, na którym toczy się spora część powieści. Wszystkie te miejsca autor opisuje bardzo starannie, pod jego piórem stają się czymś więcej niż tylko tłem dla fabuły.
„Lato z Moniką” opowiada nie tylko o tym, co w życiu piękne, ale też o bólu, rozczarowaniu, odpowiedzialności. W książce tej łączą się w parę ludzie o skrajnie różnych charakterach i upodobaniach, więc obserwowanie, jak rozwija się ich znajomość, jest bardzo ciekawe. Od początku można podejrzewać, że młodzi są zbyt beztroscy, prowokują los, ich bunt nie skończy się dobrze. Ale też trzeba przyznać, że mają powody do buntu, a już na pewno ma je Harry, pracujący fizycznie od ponad trzech lat i codziennie upokarzany przez kierownictwo. Czy to takie dziwne, że ucieka z miejsca, gdzie czuje się samotny i gdzie nim poniewierają?...
---
Per Anders Fogelström, „Lato z Moniką” przeł. Aleksander Szulc, Wydawnictwo Poznańskie, 1974
Niestety to nie jest książkowy klimat, który lubię ;<
OdpowiedzUsuńRozumiem. To taka specyficzna książka, nie każdemu się spodoba. Jedna z głównych postaci budzi współczucie, a jednocześnie irytację. :)
UsuńOj, pamiętam dobrze tę Monikę.;) Nieprzychylność miejsc i ludzi w stosunku do młodej pary zresztą też. Do dziś uważam, że to b. dobra książka.
OdpowiedzUsuńNieprzychylność jest ogromna, a codzienność tych dzieci – bo siedemnastolatkowie to przecież jeszcze dzieci – okropna. Harry i Monika już od dobrych trzech lat pracują i nie mają innego wyjścia. Harry jest upokarzany, z kolei życie Moniki, jak to określa autor, „upływa na przebywaniu w dwóch mysich dziurach: ciemnej piwnicy i ciasnym mieszkaniu, napchanym ludźmi do granic możliwości”. Nic dziwnego, że postanawiają uciec. :)
UsuńBulwersujące jest zachowanie rodziców dziewczyny. Gdyby się postarali, pochodzili po urzędach, mogliby dostać większe mieszkanie (ciocia Harry'ego jakoś bardzo szybko załatwiła gniazdko dla młodej pary). Ale im się nie chciało, swoją działalność rodzicielską ograniczali do płodzenia kolejnych dzieci i trzymania ich w jednym pokoju z kuchnią...
I właśnie z powodów, które wymieniłaś powyżej, książka jest taka prawdziwa.;) W społeczeństwie dużo jest osób leniwych, niezaradnych czy nieodpowiedzialnych i o nich też trzeba pisać.
UsuńTak. U tego autora autora na szczęście są najróżniejsze typy ludzkie. :) Przykład niezaradnego, a przy tym okrutnego ojca Fogelström zamieszcza w „Mieście moich marzeń”, które bardzo polecam. Ten ojciec od małego goni dzieci do pracy zarobkowej, zabiera im wypłatę, bije je, zmusza, by mieszkały w tym samym pokoju, w którym sypiają lokatorzy obu płci...
Usuń"Miasto moich marzeń" wchodzi w skład pięciotomowej "miejskiej serii", w której Fogelström pokazał losy jednej rodziny i rozwój Sztokholmu od lat 60. XIX wieku do lat 60. XX wieku. Niestety, jak to ze szwedzkimi seriami często bywa, polscy wydawcy ograniczyli się do publikacji tylko jednej, uchodzącej za najlepszą, książki.
UsuńWarto też wspomnieć, że "Lato z Moniką" zostało sfilmowane przez Ingmara Bergmana.
Dodam może jeszcze, à propos komentarzy o starutkiej książce, że tłumaczenie jest z lat 70., natomiast w Szwecji powieść ukazała się w 1951 roku (film Bergmana wszedł na ekrany dwa lata później).
UsuńSzkoda, że nie wydali, bo bardzo byłam ciekawa, jak potoczyły się losy dzieci Henninga i jak zmieniało się miasto. A Pan czytał wszystkie części tej „miejskiej serii”? :)
UsuńNo to Vilhelm Moberg ze swoim cyklem o Szwedach wyjeżdżających do Ameryki miał nieco więcej szczęścia niż Fogelström, bo wydano u nas aż dwie części serii, „Emigrantów” i „Imigrantów”, natomiast części trzecia i czwarta – „Osadnicy” i „Ostatni list do Szwecji” – do dziś się nie ukazały, skończyło się na zapowiedziach i podaniu tytułów.
Zastrzeliła mnie Pani tym pytaniem, czy przeczytałem cały cykl. Byłem przekonany, że tak, bo "Miasto moich marzeń", które było
Usuńnaszą lekturą na studiach, szalenie mi się podobało, a w takiej sytuacji zwykle sięgam po dalsze książki danego autora. Ale sprawdziłem (od dziecka zapisuję sobie przeczytane książki) i widzę, że jednak nie. Nie wiem już teraz, czy odstręczyła mnie perspektywa czytania 4 książek po szwedzku, co wówczas szło nam jeszcze dość opornie, czy zwyczajnie nie miałem dostępu do oryginałów. Ale narobiła mi Pani apetytu, żeby tę zaległość nadrobić.
Ja niestety nie mam szans, by przeczytać dalsze części cyklu... Ale z kolei dalszych losów Moniki (gdyby oczywiście zostały napisane) poznawać bym nie chciała, bo to dziewczę pod koniec książki działało mi na nerwy, nie akceptuję takich rzeczy, jakie ona robiła. Z tego samego powodu nie chcę oglądać filmu Bergmana – by się nie katować patrzeniem na Monikę. Harry był mi o wiele bliższy niż ona. Ciekawa rzecz, że Harry jest trochę podobny do Henninga z „Miasta moich marzeń” – obaj są spokojni, odpowiedzialni, wierni kobiecie, którą pokochali.
UsuńO, ja też szukam kolejnych książek autora, który mi się spodobał. Na przykład na początku roku przeczytałam „Zaciśnięte pięści Judasza Iskarioty” Evandera, polubiłam autora, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam dwie inne jego książki.
U Fogelströma podoba mi się m. in. to, że on bardzo szczegółowo opisuje warunki mieszkaniowe bohaterów – jak wyglądały ich mieszkania, czy było czysto, czy brudno itd.
Kojarzę, że czytałam, ale ciężko mi szło, mimo iż mi się podobała.
OdpowiedzUsuńO, czytałaś. :) Ja jeszcze kiedyś czytałam „Miasto moich marzeń” tego autora. I nie mogę się zdecydować, która z tych książek była lepsza.
UsuńKsiążka z czasów już dziś archaicznych, więc czasami warto sięgać po tego rodzaju lektury, by przypomnieć sobie, jak to kiedyś było.
OdpowiedzUsuńTo prawda. :) Dziś realia są zupełnie inne i młodzież też nie jest tak zastraszona jak wtedy.
UsuńLiteratura skandynawska jakoś nigdy mnie nie przekonała do siebie. "Lato z Moniką" też mnie jakoś nie kusi :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) Ja akurat bardzo lubię książki skandynawskie. Oczywiście nie wszystkie mi się podobają – ostatnio na przykład mocno mnie rozczarowały „Kobiety z klasą” jakiegoś islandzkiego autora (nazwiska już niestety nie pamiętam).
UsuńJaka starutka książka!
OdpowiedzUsuń"bez pruderii opisuje życie erotyczne tej pary" - ale z klasą? Ostatnio dość interesuje mnie ten temat ;)
Owszem, starutka, ale ja takie lubię; lubię nowe książki przeplatać starymi. :) Z klasą, lecz mało szczegółowo i w sposób, który dzisiejszy czytelnik może uznać za przestarzały. W sumie nawet można powiedzieć, że Fogelström bardziej daje do zrozumienia, co robili Harry z Moniką, niż to opisuje. Ostatnio nie wpadła mi w ręce żadna książka, w której życie erotyczne bohaterów opisane byłoby szczegółowo, a zarazem z klasą.
UsuńTrochę mi się ta książka kojarzy z "Wyspą dzieci" Jersilda - bohaterowie są o kilka lat starsi, ale sama koncepcja wyrwania się z kieratu codzienności jest bardzo zbliżona. Jeśli trafi mi się okazja, to chętnie spędzę "Lato z Moniką" :)
OdpowiedzUsuńAmbrose, spędź „Lato z Moniką” i koniecznie też odwiedź „Miasto moich marzeń”, bo Fogelström to wspaniały autor! Tak, w wymienionych przez Ciebie książkach jest coś podobnego, ale można też zauważyć parę różnic. Przede wszystkim bohater Jersilda jest dzieckiem, a Harry i Monika czują się dorośli, prowadzą życie seksualne. Mały Reine chce znaleźć pracę, Harry i Monika pracować nie chcą. Akcja „Wyspy dzieci” toczy się w latach siedemdziesiątych, „Lata z Moniką” – dwadzieścia kilka lat wcześniej. :)
Usuń