„Jestem zaplanowana na dwieście lat, jak biblijni praojcowie, tylko świętości u mnie tyle, co u starego śmierdzącego kozła”[1] – tak mówi o sobie Anna Borysowna, bohaterka powieści „Na Górnej Masłowce” Diny Rubiny. Choć skończyła dziewięćdziesiąt pięć lat i ledwie chodzi, nadal chce zajmować się swoimi ulubionymi sprawami – malowaniem obrazów oraz wywoływaniem awantur. Zawsze była apodyktyczna i okrutna. „Nie mogła znieść, że nic się nie dzieje, łaknęła krwi”[2] – sądzi Pietia, który mieszka u niej już od piętnastu lat i jest przez wszystkich uważany za uciążliwego pasożyta. Ale czy naprawdę zasługuje na to miano? Opiekuje się przecież niesprawną, zupełnie bezradną wobec spraw bytowych artystką, pilnuje, by miała co jeść i przyjmowała lekarstwa, gotuje, sprząta pracownię. Oboje lubią się kłócić, ranić i nie rozumieją, jak bardzo są do siebie przywiązani...
Dina Rubina opowiada nie tylko o nietypowym uczuciu pomiędzy wiekową kobietą a młodym mężczyzną, ale też o życiu moskiewskiej bohemy w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Artyści z tej powieści są dokładnie tacy, jakimi ich sobie wyobrażamy – utalentowani, pracowici, niezaradni, niechlujni. Nie dbają o porządek czy o czyste ubranie. Pietia musi długo namawiać Annę, by raczyła zmienić szlafrok. Matwiej wciąż maluje, choć nie sprzedał ani jednego obrazu, i właściwie nie ma co jeść ani gdzie spać. Byłoby z nim krucho, gdyby nie trafił pod opiekę Niny, która sama z trudnością wiąże koniec z końcem. Jako tłumaczka hiszpańskich powieści niewiele zarabia, a eksmąż oszukał ją przy podziale majątku, co przyjęła z dziwną obojętnością. Pietia uchodził za świetnie zapowiadającego się reżysera, jednak po kilku atakach krytyków stracił wiarę w siebie i teraz żyje z dnia na dzień, cierpliwie znosząc upokorzenia. Wszyscy ci ludzie klepią biedę, nie umieją dopchać się do korytka. Kochają malarstwo, teatr, literaturę i do swoich pasji przywiązują większe znaczenie niż do zdobywania pieniędzy.
Trzeci temat poruszony przez autorkę to żegnanie się z życiem. Anna Borysowna jako osoba inteligentna i przenikliwa zauważyła, że jej organizm ostatnio wysyła różne dziwne sygnały. Nigdy na przykład nie była sentymentalna, nie lubiła wspomnień, a tu znienacka zaczęła przypominać sobie wydarzenia z odległej przeszłości, dwie wojny, terror stalinowski. Cóż to jest, jeśli nie zapowiedź śmierci stojącej tuż za drzwiami? Staruszka nie czuje się gotowa, by kończyć życie, energii ma więcej niż wszyscy otaczający ją młodzi ludzie razem wzięci. Chce nadal malować, rzeźbić, dokuczać innym, zachwycać się światem. Ale wie, że już „Pora umierać... Pora, doprawdy już pora gasić światła, i sama z pokorą przekonywała siebie: twój czas nadszedł, przestań wreszcie udawać głupią, bezczelna starucho”[3].
W „Na Górnej Masłowce” znajduje się kilka bardzo ładnych fragmentów, a zakończenie wzrusza i choćby dla niego warto sięgnąć po tę ciekawą powieść.
---
[1] Dina Rubina, „Na Górnej Masłowce” (oryg. „На Верхней Масловке”), przeł. Margarita Bartosik, Muza, 2008, s. 160.
[2] Tamże, s. 28.
[3] Tamże, s. 157-58.
Brzmi frapująco, jednak wolę kryminały. Przy kryminałach odpoczywam, mój dzień niesie wiele problemów i już nie mam siły czytać poważnych książek. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety, w tej książce nie ma nic z kryminału. Na recenzję kryminału zapraszam mniej więcej za tydzień. :)
UsuńHistoria nieco przypomina mi tę opisaną u Barnesa w "Jedynej historii". Natomiast oczywiście powieść Brytyjczyka dotyczy jednak innych przestrzeni, a przez to posiada swój indywidualny koloryt. Generalnie czuję się bardzo zachęcony.
OdpowiedzUsuńTa powieść zebrała wiele słabych ocen, ale moim zdaniem nie jest zła, warto ją przeczytać. Ciekawa książka o ludziach związanych ze sztuką, o uczuciach, o starości i o życiu w Moskwie. :)
UsuńNajbardziej mnie ciekawi to wzruszające zakończenie. Myślę, że dam tej książce szansę. :)
OdpowiedzUsuńZakończenie jest mocnym punktem książki. Ładnie zamyka opowiedzianą historię i przy tym wzrusza. :)
UsuńKolejna literacka perełka z Rosji - książka zapowiada się niezwykle ciekawie, a jeśli chodzi o zarys fabuły to akurat mnie przychodzą na myśl skojarzenia z "Biednymi ludźmi" Dostojewskiego.
OdpowiedzUsuńTak, tu i tam występują ludzie dosyć biedni. :) A Rosjanie umieją pisać dobre książki. Ja zawsze miałam sentyment do rosyjskiej literatury i sama nie wiem, dlaczego tak rzadko po nią sięgam.
Usuń