„Ekspedycja” Pera Olofa Sundmana opowiada o odbytej w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku wyprawie H.M. Stanleya do południowego Sudanu. Nie jest to jednak powieść historyczna. Fakty przeplatają się tu z fikcją, a autorowi najbardziej zależy na pokazaniu, jak okrutnie zachowywali się Europejczycy wobec Afrykańczyków. Emin Pasza, któremu Stanley ma dostarczyć broń, nie tylko nie pojawia się na kartach książki, ale jest dość rzadko wspominany.
Można odnieść wrażenie, że ta ekspedycja, z założenia ratownicza, szybko zmienia się w odkrywczą. Stanley nie spieszy się. Zamiast płynąć statkiem w górę rzeki do Fort John, postanawia wędrować przez zwrotnikowe lasy. Traci w ten sposób wiele czasu i zostawia za sobą mnóstwo trupów, ale nie przejmuje się takimi „drobiazgami”. Najbardziej zależy mu nie na szybkim dotarciu do Emina Paszy, tylko na przedzieraniu się przez tereny, których nie opisał jeszcze żaden biały człowiek. Idąc, wciąż mierzy temperaturę i wilgotność powietrza, obserwuje przyrodę. Patrzy na otoczenie okiem zdobywcy i handlowca, zastanawia się na przykład, w jaki sposób zabijać słonie i ile można by zarobić na sprzedaży kości słoniowej.
Giną zarówno uczestnicy wyprawy, jak i mieszkańcy mijanych wiosek. Ci drudzy, przerażeni widokiem prawie trzech tysięcy intruzów, strzelają do nich z łuków. Członkowie ekspedycji w odwecie zabijają okoliczną ludność i plądrują wioski – zarzynają zwierzęta, kradną żywność, a przy okazji niszczą, co się da. Stanley nie ma litości dla osób o ciemnej skórze, nawet dla tych zatrudnionych jako tragarze. Karą za próbę dezercji jest śmierć przez powieszenie. Na początku pozwolił, by Baryjczykom towarzyszyły żony i malutkie dzieci. Kiedy kobiety – a było ich około trzysta, w tym wiele ciężarnych – znalazły się bardzo daleko od swoich domów, postanowił, że dalej mogą iść tylko mężczyźni, i zostawił je na pastwę losu.
Wydarzenia zostały przedstawione z punktu widzenia dwóch osób o różnych kolorach skóry: porucznika Laronne'a, który po raz pierwszy wyrusza w podróż, oraz Jaffara Topana – niemłodego Hindusa, znającego angielski, arabski i bari, zatrudnionego jako pisarz i tłumacz. Jaffar nie przepada za wędrówkami, pracownikiem Stanleya został przypadkowo.
„Ekspedycja” jest ciekawą, gorzką powieścią drogi. Spodoba się osobom, które interesują się kolonializmem, lubią afrykańskie klimaty i reportażowy, lakoniczny styl, bo takim właśnie posługuje się Sundman. Autor nie wspomina o uczuciach i nigdy nie przytacza niczyich myśli, poprzestając na dość suchej relacji o zachowaniu bohaterów i wyglądzie mijanych miejsc. Czytając, trzeba samemu wyciągać wnioski. Powieść nie ma wyrazistego zakończenia, akcja urywa się, kiedy Stanley i jego pracownicy tkwią w środku zwrotnikowego lasu, otoczeni przez wrogo nastawionych Pigmejów.
---
Per Olof Sundman, „Ekspedycja” („Expeditionen”), przeł. Zygmunt Łanowski, Czytelnik, 1985.
Pierwsze słyszę, ale lubię książki z tej serii. Zapiszę sobie tytuł!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię tę serię. :)
UsuńRany, rany. Niesamowita perła wpadła Ci w ręce. Tytuł zapisuję i rozpoczynam jego poszukiwania. Utwór mocno kojarzy się z takimi powieściami jak "Jądro ciemności" czy "Marzenie Celta".
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcam do przeczytania. Sundman to ważny pisarz szwedzki, mający swój niepowtarzalny styl. :)
UsuńNie jestem pewna czy to książka dla mnie, ale może jednak warto dać jej szansę i to sprawdzić. :)
OdpowiedzUsuńWarto. Jeśli się nie spodoba, to przecież można nie czytać do końca. :)
UsuńGdy zobaczyłam nazwisko autora pomyślałam od razu, że książka o ekspedycji Andree :) Ten autor faktycznie taką napisał, ale pod tytułem "Napowietrzna podróż pana inżyniera Andree", w dodatku pamiętam, że zdobył za nią jakąś nagrodę. U mnie jest niedostępna, ale może Ty będziesz miała więcej szczęścia.
OdpowiedzUsuńSundman lubił pisać o ekspedycjach. :) Już kilka miesięcy temu, po przeczytaniu książki B. Uusmy, sprawdzałam, czy w bibliotece jest „Napowietrzna podróż”, i okazało się, że nie ma. Ale zastanawiam się nad kupieniem jej na Allegro, bo styl tego autora przypadł mi do gustu. O wyprawie Andréego Sundman wspomina jeszcze w „Oceanie Lodowatym”. Kiedyś zaczęłam czytać ten „Ocean Lodowaty”, ale nie dokończyłam z braku czasu.
Usuń"Napowietrzna podróż..." jest wspaniała, tak jak i film Jana Troella, który jest jej ekranizacją. Sundman to mój ulubiony pisarz ze Szwecji, choć o kontrowersyjnej przeszłości. Lubił go Iwaszkiewicz. Słusznie.
OdpowiedzUsuńPolecam jego "Dwa dni, dwie noce".:) I "Opowieść o Samie", która jest wspaniałą uwspółcześnioną wersją genialnej sagi islandzkiej o Hrafnkelu.
„Opowieść o Samie” mam w domu, a „Napowietrzną podróż” i „Dwa dni, dwie noce” sobie kupię. Dziękuję za polecenie. :)
UsuńA moi najlubieńsi pisarze ze Szwecji to Hjalmar Söderberg i Vilhelm Moberg. Tego pierwszego przeczytałam wszystko, co wydano po polsku, drugiego na razie tylko dwie książki. Sundmana też polubiłam. Mam wielką słabość do pisarzy ze Skandynawii. :)