Niedawno na blogu Czytanki Anki pojawił się ciekawy wpis zachęcający do sięgnięcia po książki Muriel Spark. Nie znałam tej pisarki, postanowiłam więc sprawdzić, czy jej twórczość przypadnie mi do gustu. Wybrałam „Ucztę”.
Październikowy wieczór. W jednym z londyńskich domów odbywa się przyjęcie. Zaproszeni goście jedzą, rozmawiają, a przede wszystkim czekają na Hildę Damien, bogatą staruszkę, której syn niedawno poślubił Margaret Murchie. Ta młoda Szkotka pochodzi z rodziny biedniejszej i mniej ustosunkowanej niż Wilhelm, na domiar złego ma niezbyt dobrą opinię. Każdy, kto ją spotyka, odnosi wrażenie, że udaje ona osobę świętoszkowatą i naiwną, a w rzeczywistości jest niebezpieczna i coś ukrywa. Goście chcą przestrzec panią Damien przed synową i wypytać o szczegóły życia nowożeńców. Czekają nadaremnie. Hilda nie przyjdzie, ponieważ... umarła (nie zdradzam zbyt wiele z fabuły, narrator informuje o tym dość wcześnie).
Opisy wieczoru urozmaicane są licznymi retrospekcjami, z których dowiemy się o włamaniach do domów bogaczy, znajomości Ernsta z kelnerem i wielu innych sprawach. Mnie najbardziej zaciekawił wątek kilkumiesięcznego pobytu Margaret w klasztorze. Mieszkające tam zakonnice zachowywały się bardzo nowocześnie: jeździły motocyklami, legalnie paliły papierosy. Jedna dorabiała jako hydraulik, inna bez końca używała wulgaryzmów – wplatała je nawet w treść listu do biskupa!
Najciekawsza, a zarazem najbardziej zagadkowa postać książki to niewątpliwie Margaret. Bo kim tak naprawdę jest ta Szkotka? Wcieleniem niewinności czy może wyrafinowaną zbrodniarką? Jak wytłumaczyć serię zgonów osób z jej otoczenia? Czy koleżanka szkolna, nauczycielka, towarzyszka z zakonu, babcia oraz teściowa na pewno zginęły przypadkowo? Czy Margaret przyciąga do siebie nieszczęścia, czy może sama je powoduje? Interesujący jest również jej wuj Magnus, na co dzień przebywający w zakładzie dla psychicznie chorych, a niedziele spędzający u swojej rodziny. Rodzice dziewczyny nie tylko nie unikają kontaktów z szalonym krewnym, ale uważają go za kogoś w rodzaju geniusza i często proszą o porady. Nie zauważają, że Magnus wywiera wielki i raczej zły wpływ na ich córkę. Do galerii intrygujących, niejednoznacznych postaci zaliczyć też trzeba atrakcyjnego studenta o imieniu Luke, który podczas kolacji pełni rolę kelnera. Ernst, jeden z gości, jest w nim zakochany, jednak nie dąży do zacieśnienia znajomości, bojąc się zarażenia wirusem HIV. Podejrzewa, że ten przystojny, posiadający różne kosztowne cacka młodzieniec zdobył je przez romansowanie z bogatymi homoseksualistami.
Pisarka ma skłonność do przedstawiania bohaterów w sposób nieco złośliwy. Margaret na przykład „mogłaby z powodzeniem uchodzić za tycjanowską piękność, gdyby nie wystające zęby”[1]. Zaproszony na sympozjum Roland „świetnie nadaje się na takie imprezy. Możesz go posadzić obok drzewa, a on będzie do niego gadał”[2]. Pan Murchie, poruszający się sztywno i noszący przyciemnione okulary, został porównany do Jaruzelskiego.
Odniosłam wrażenie, że Muriel Spark nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do zwrotów akcji i zaskakującego zakończenia. Inny autor raczej nie zdradzałby tak szybko przyczyny nieobecności pani Damien na kolacji, budowałby wokół tego wątku napięcie. Pisarka ze Szkocji przyciąga czytelników czymś innym – oryginalnością stylu, osobliwymi pomysłami, inteligentnym, nieco kąśliwym poczuciem humoru, dziwacznymi postaciami i odrobiną szaleństwa. I choć „Uczta” nie wprawiła mnie w zachwyt, poczułam się na tyle zaintrygowana, by poszukać innych książek autorki. A na koniec powiem, że polski tytuł niezbyt mi się podoba, wolałabym „Sympozjum”. „Uczta” brzmi pospolicie, poza tym niezbyt trafnie określa tematykę. Bohaterowie przecież nie spotykają się nie po to, żeby ucztować, tylko by prowadzić inteligentne rozmowy.
---
[1] Muriel Spark, „Uczta” („Symposium”), przeł. Anna Brzezińska, Niezależna Oficyna Wydawnicza Nowa, 1994, s. 27.
[2] Tamże, s. 35.
Miałam podobne wrażenia, ta książka wręcz mnie rozczarowała. Podobało mi się natomiast menu przygotowywane na przyjęcie.;)
OdpowiedzUsuńI też wolałabym tytuł "Sympozjum".;)
Mnie się podobały niektóre rozmowy, na przykład o tym, że przysięga małżeńska składana pod wpływem namiętności jest tyle warta co zeznanie wydobyte torturami. :) Ciekawi mnie ta książka, o której kilka dni temu pisał Ambrose. No i oczywiście „Pełnia życia panny Brodie”.
UsuńPrawdę mówiąc, do "Uczty" chcę wrócić, bo wydaje mi się, że czytałam ją w zbytnim pośpiechu i coś mnie ominęło, ale to może być tylko wrażenie.;)
UsuńPanna Brodie jest bezkonkurencyjna, myślę, że Ci się spodoba.
Nie będę specjalnie namawiać do powrotu do „Uczty”, bo do wybitnych dzieł trudno ją zaliczyć, ale niektóre wątki wydały mi się ciekawe. I miałam z tą książką taki problem, że kilka razy zaczynałam ją czytać i odkładałam, dopiero za trzecim razem poczułam się na tyle zaintrygowana, by doczytać do końca. Ciekawiło mnie głównie, czy Margaret ma coś wspólnego z morderstwami, czy nie. :)
UsuńWiele elementów z opisywanej przez Ciebie książki kojarzy mi się z "Cieplarnią nad Rzeką Wschodnią". Spark rzeczywiście zdaje się nie przywiązywać zbyt wielkiej uwagi do fabuły, stawiając na niejednoznaczne i intrygujące postacie, obok których nie sposób przejść obojętnie.
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości - jak jest w Twoich bibliotekach z dostępnością książek Spark? U mnie w tym względnie jest dość krucho - w 2 najbliższych placówkach, z których korzystam na co dzień, znalazłem tylko 1 pozycję (przeczytaną przeze mnie "Cieplarnię nad Rzeką Wschodnią").
Ambrose, jeśli znajdę u siebie Memento Mori, mogę Ci je oddać. Przeczytałam już i chętnie "pchnę" dalej.;)
UsuńAktualizacja: kiedy zaczęłam już szukać Memento mori, przypomniałam sobie, że podczas jakiś czas temu podarowałam ją Zacofanemu.;( Bardzo przepraszam za zmyłkę. Ale niewykluczone, że niebawem będę miała inną Muriel na zbyciu.
UsuńPostacie rzeczywiście są bardzo intrygujące! Co do dostępności książek Spark: w bibliotece osiedlowej, z której korzystam, nie ma ani jednej. Sprawdzałam już kilka tygodni temu. Jest bardzo niewiele starszych książek i niewiele tych ambitniejszych, większość to kryminały i czytadła dla pań... Niestety.
UsuńTej autorki jeszcze nie znam, ale bardzo chętnie to zmienię. Bardzo ciekawa recenzja! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Autorkę warto poznać, choć chyba lepiej zacząć od chwalonej przez blogerów „Pełni życia panny Brodie”. :)
UsuńPierwsze słyszę o autorce i książce!
OdpowiedzUsuńJa też do niedawna o tej autorce nie słyszałam. :)
Usuń