Ponieważ z „Dawcą” spędziłam kilka miłych, pełnych emocji godzin, postanowiłam sięgnąć po „Spisek”, czyli kolejną część cyklu o szkockim detektywie medycznym Stevenie Dunbarze. Ciekawiło mnie, jakie śledztwo będzie prowadził tym razem i jak rozwinie się uczucie pomiędzy nim a Lisą – odważną pielęgniarką, która złożyła donos na nieuczciwych lekarzy, za co została wyrzucona z pracy i oczerniona. Tymczasem już na samym początku Ken McClure poinformował, że... dziewięć miesięcy temu Lisa zmarła na nowotwór! No ludzie, jak tak można! Chyba nie muszę pisać, jak bardzo poczułam się zawiedziona. Jeśli już autor musiał uśmiercić moją ulubienicę, dlaczego nie zrobił tego w kolejnej części albo przynajmniej na końcu książki?...
Skoro już przeczytałam, napiszę kilka słów o treści. Tym razem Dunbar przyjeżdża do miejscowości, w której ktoś, ku wściekłości sąsiadów, hoduje genetycznie zmodyfikowany rzepak. Na domiar złego w okolicy panoszą się szczury. Są ogromne i zuchwałe – atakują psa, a nawet nastolatka pływającego w kanale. Chłopak już po godzinie trafia do szpitala, ale mimo prób pomocy wkrótce umiera. Strach ludzi przed gryzoniami i manipulacjami genetycznymi wzrasta. Na miejsce wydarzeń ściągają tabuny żądnych sensacji dziennikarzy. Steven Dunbar szybko zauważa, że tutaj rzeczywiście dzieje się coś dziwnego i niebezpiecznego. Zaczyna nosić przy sobie broń, czego nigdy wcześniej nie robił.
W książce znajduje się wątek erotyczny, ale poprowadzony nie tak ciekawie jak w „Dawcy”. Postacie mnie nie zafascynowały, intryga nie wciągnęła. Są tu dramatyczne wydarzenia: ataki gryzoni, porwanie dziecka, lecz trudno się nimi przejąć, gdyż autor opisał je bez polotu, nieprzekonująco. W sumie podobał mi się tylko fragment o pijanym pastorze, który podczas obrządków pogrzebowych rzucił modlitewnikiem w szczura, stracił równowagę i wpadł do dołu przeznaczonego do pochowania nieboszczyka.
---
Ken McClure, „Spisek” („Deception”), przeł. Tomasz Wilusz, Amber, 2001.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz