„Jako jedyna spośród nas Lucie nie miała stroju gimnastycznego. Ćwiczyła w swoich różowych majtkach. Wisiała kiedyś na drążku i jakaś dziewczynka ściągnęła jej szybkim ruchem te różowe majtki. Lucie spadła ze strachu i wstydu na matę. Bardzo nas to ubawiło, również nauczyciel gimnastyki się śmiał. Wydawało nam się zabawne, kiedy próbowała dosięgnąć majtek, które leżały tylko kilka kroków od maty. Nie chciała wstać, aby się całkiem nie odsłonić, więc przyciskając jedną ręką ściśnięte uda, próbowała złowić różowe majtki. Nikt z nas jej nie pomógł. Wreszcie pan Ebert, nasz nauczyciel gimnastyki, podszedł i podniósł majtki dwoma palcami. Trzymał je nad głową Lucie. Próbowała ich dosięgnąć, co jednak bez podniesienia się nie było możliwe”*.
Reakcja dzieci nawet mnie nie dziwi, ale żeby nauczyciel tak się zachowywał? Straszne.
Reakcja dzieci nawet mnie nie dziwi, ale żeby nauczyciel tak się zachowywał? Straszne.
---
* Christoph Hein, „Obcy przyjaciel”, przeł. Barbara Tarnas, PIW 1985 s. 87-88.
Zgadzam się, że to po prostu straszne. Może sięgnę po tę książkę, bo nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam tej książki do końca, ale wydaje mi się, że warto ją polecać. To opowieść o mieszkającej w Berlinie lekarce. :)
UsuńNajgorsze jest to, że przed swoimi przełożonymi i kolegami z pracy moga udawać dobrych pedagogów. Jeśli uczniowie są zastraszeni, to nikt się o tym nie dowie.
OdpowiedzUsuńJakbym ja była wuefistką, choć nigdy nie będę, to nie pozwoliłabym ćwiczyć w bieliźnie. Nie wolno narażać dzieci na ośmieszanie.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Dziś taki podły, głupi nauczyciel bałby się posądzenia o molestowanie dzieci. Moją córkę wuefu uczy mężczyzna, który tak się obawia wszelkich dwuznacznych sytuacji, że nigdy nie zagląda do damskiej przebieralni (nawet kiedy dziewczyny się biły, nie wszedł, tylko zawołał kobietę). No i nigdy nie docieka, dlaczego dziewczyna nie chce ćwiczyć. A kiedy chłopak nie chce ćwiczyć, bardzo szczegółowo wypytuje o powód. :)
UsuńW szkołach, do których ja uczęszczałem lekcje wuefu z chłopcami prowadził mężczyzna, a dziewczęta miały zajęcie z paniami. Takie rozwiązanie, o ile pozwala na to kadra, jest chyba najrozsądniejsze.
UsuńTak byłoby idealnie. Ja miałam zajęcia i z paniami, i z panami. Wszystkich nauczycieli płci męskiej wspominam dobrze. :) A kobiety bywały wredne...
UsuńO, miałam to mówić. W moim liceum ja miałam wuef z kobietą, ale był też wuefista i wszystkie chciały ćwiczyć u niego, bo panowie nie zadawali pytań i po kilka razy w miesiącu można było nie ćwiczyć. A u kobiety by to nie przeszło. Nie sądzę, że zdarzały się takie żenujące sceny jak w tej książce. Z kolei w podstawówce też miałam wuef z panem i też nie było takich zdarzeń. Na ogół panowie trzymają klasę. Inna sprawa, że w ogóle wuefu nie lubiłam.
UsuńO tak, pan od wuefu albo się nie znał na dziewczęcej fizjologii, albo wstydził dopytywać, i można było mu co tydzień wmawiać, że się jest niedysponowaną. :D Ja nawet wuef lubiłam, ale nie podobało mi się, że trzeba było nosić króciutkie spodenki. U mnie w klasie były takie ładne, wredne dziewczyny, które wciąż się wyśmiewały z innych, że mają zbyt blade, grube albo chude nogi. Nie było to miłe.
UsuńZa moich czasów modne były chyba getry. Nie pamiętam. Wuefu nie lubiłam, bo byłam łamagą.
UsuńJa też nie byłam zbyt dobra z wuefu. :) Jedyny sport, który lubiłam i lubię zresztą do dziś, to jazda rowerem.
UsuńJa jeszcze lubiłam Callanetix na studiach.
UsuńStraszna sytuacja, która nigdy w realu nie powinna się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńNawet nie umiem sobie wyobrazić, jak okropnie czuła się ta dziewczynka... A książka jest bardzo ciekawa. W nocy skończyłam ją czytać. :)
UsuńPrzypominają mi się zawodniczki futbolu amerykańskiego, które biegają po boisku w samych majtkach i stanikach plus jakiś ochraniacz na górze. To b. kontaktowy sport, a ten strój to po prostu żenada; przykre, że sport w wydaniu damskim sprowadzany jest po prostu do epatowania ciałem.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że strój zawodniczek futbolu amerykańskiego to żenada. Ale i mężczyźni potrafią wyglądać żenująco podczas uprawiania sportu. Kilka razy oglądałam zawody sumo i czułam ogromny niesmak.
UsuńMam tę książkę na półce, ale nigdy jakoś poważnie nie traktowałem. Dzięki za przypomnienie! Pozdrawiam, Paweł z http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJaki masz ładny, intrygujący nick! :) Warto sięgnąć po tę książkę, bo autor ciekawie sportretował samotniczkę, która jest zadowolona ze swojego życia i nic nie chce zmieniać.
Usuń@ Zbyszek K.
OdpowiedzUsuńDziwne... W skrzynce pocztowej widzę komentarz Zbyszka, a tu tego komentarza nie ma, choć ja nic nie usuwałam. Czyli to błąd bloggera... Zbyszku, słusznie przewidujesz, że powieść jest bardzo dobra. Skończyłam już ją czytać i oceniam bardzo wysoko. Narracja prowadzona jest przez czterdziestoletnią Klaudię, która opowiada o swoim obecnym życiu oraz wspomina lata szkolne. Lucie, tak niegodziwie potraktowana przez nauczyciela, była szkolną koleżanką narratorki. Książkę bardzo polecam. :)
A sprawdziłaś spam? Też chyba kiedyś miałam ten problem i o ile pamiętam, komentarz znalazł się, nie wiedzieć czemu, w spamie.
UsuńA książką też mnie zainteresowałaś! Świetna jest ta czarna seria PIW, mam do niej sentyment choćby ze względu na wydanie "Skarbów świata całego" Hrabala.
W spamie komentarza też nie ma. Widać go jedynie w skrzynce mailowej. Blogger robi różne błędy, ale ten jest wyjątkowo nieprzyjemny, bo przecież autor komentarza mógłby pomyśleć, że właściciel bloga skasował jego wypowiedź.
UsuńA książka jest bardzo interesująca. :)