„Rewanż” Lizy Marklund, wydany u nas także jako „Zamachowiec”, jest kryminałem z szybką akcją i rozbudowanym tłem społeczno-obyczajowym. Akcja rozgrywa się w Sztokholmie, gdzie wkrótce ma dojść do igrzysk. Odpowiedzialna za ich organizację Christina Furhage ginie w eksplozji na nowo wybudowanym stadionie. Annika Bengtzon, pracownica szwedzkiej gazety, próbuje zdobyć jak najwięcej materiałów na ten temat. Rozmawia z osobami znającymi ofiarę, bada jej przeszłość, wyciąga informacje od policjantów. Jak przystało na rasowego dziennikarza, ma swoich tajnych współpracowników, lecz musi uważać, by nie ujawnić ich nazwisk i czymś nie urazić.
Dziennikarze różnie rozumieją słowo „etyka”. Annika uważa, że nie wolno dramatyzować, pisać o wszystkich wygrzebanych brudach i sprawiać dodatkowy ból rodzinom ofiar. Dlatego wielu zdjęć i zdobytych informacji nie publikuje. I nawet nie podejrzewa, że niektórzy rozmówcy mogą z tego powodu czuć się lekceważeni.
Autorka na przemian ukazuje życie domowe Anniki, postępy śledztwa oraz konflikty w redakcji. Bohaterce dopisuje szczęście w zdobywaniu newsów, lecz coś za coś – rzadko widuje męża i dzieci. Dzieci są malutkie i przesłodkie, a mąż to, niestety, maruder. Umie przyrządzić kolację, ale już przetarcie kuchennego blatu przekracza jego możliwości. Nijak też nie potrafi zapamiętać, by brudne naczynia wstawiać do zmywarki. Przy tym jest tak wredny i nieżyciowy, że nie zgadza się na zatrudnienie gosposi.
Tylko wyjątkowo silna psychicznie kobieta utrzyma się na kierowniczym stanowisku – uważa Liza Marklund. Niby mamy równouprawnienie, a w rzeczywistości mnóstwo mężczyzn nie chce mieć zwierzchnika płci żeńskiej. Donosy, pogardliwe uśmieszki, wulgarne wyzwiska, kaprysy – panowie znają tysiące sposobów na uprzykrzenie życia kobietom zajmującym wyższą niż oni pozycję w hierarchii zawodowej. Szwedzka autorka nadzwyczaj ciekawie pisze o tym rodzaju dyskryminacji. I nie można zarzucić jej, że wszystkich męskich bohaterów przedstawia jako seksistów, bo na przykład redaktor naczelny jest człowiekiem bardzo sprawiedliwym.
Nie przepadam za kryminałami, tymczasem „Rewanż” nawet mi się podobał. Jedynie zapisane kursywą urywki czyjegoś pamiętnika uznałam za nudne i zbędne. Już kilka razy spotkałam się z podobnym zabiegiem i od razu zaczęłam podejrzewać, że to wynurzenia mordercy. Najwięcej emocji wzbudził we mnie nie finał, lecz wątek pewnego hodowcy pomidorów. Jego wyznania dotyczące matki są wstrząsające. I na koniec dodam, że Zamachowca żałowałam o wiele bardziej niż jego pierwszej ofiary.
---
Liza Marklund, „Rewanż” („Sprängaren”), przeł. Paweł Pollak, Książnica, 2010.
Po spotkaniu autorskim Marklund miałam plan nadrobić jej książki, ale nie wyszło. ;) Coś tam czytałam, ale daaaaawno temu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że mogłaś być na spotkaniu z autorką. :) „Rewanż” jest niezły. Nie przepadam za kryminałami, ale ten czytałam z przyjemnością. Inna sprawa, że na pewno szybko wyleci mi z pamięci...
UsuńDo sławetnych skandynawskich kryminałów zabieram się już dość długo - mam ochotę sięgnąć po którąś z pozycji opatrzonych tą etykietą z uwagi na wspomniane przez Ciebie rozbudowane tło społeczno-obyczajowe.
OdpowiedzUsuńJa, jak wiesz, uwielbiam literaturę skandynawską, z tym że raczej psychologiczno-obyczajową. Po kryminalną sięgam raz na kilka miesięcy. „Rewanż” przyjemnie mnie zaskoczył. A teraz czytam „Wynurzenie”, o którym niedawno pisałeś. :)
UsuńI jak wrażenia? Mnie ta książka ogromnie przypadła do gustu, chociaż spotkałem się z różnymi opiniami na jej temat :)
UsuńBardzo mi się podoba, z tym że na razie przerwałam czytanie, by zająć się dwiema innymi książkami, które muszę szybko oddać. :)
UsuńO, miło słyszeć. Czekam zatem cierpliwie aż wrócisz do "Wynurzenia" i podzielisz się swoimi odczuciami.
UsuńMyślę, że gdzieś za tydzień dokończę. Atwood jest świetna :)
UsuńCzytałam kilka lat temu, nawet oceniłam na 4,5 :-))
OdpowiedzUsuńI ja taką ocenę wystawię. :) Wyższe stawiam tylko książkom, do których będę chciała wrócić. W kilku recenzjach przeczytałam, że Annika jest postacią niesympatyczną, wredną, tymczasem mnie ona wcale nie drażniła. Za to jej mężowi można zarzucić to i owo.
UsuńCzuję, że mąż bohaterki by mnie drażnił - nie lubię przesadnie marudnych ludzi :) A sama książka trochę mnie ciekawi, ale nie aż tak, żebym od razu jej szukała.
OdpowiedzUsuńTo wygodnicki typ. Kiedy Annika wraca do domu, on najczęściej już śpi. Annika bierze się do zmywania naczyń – on nadal śpi. A mógłby wstać i jej pomóc. Nie zdziwię się, jeśli w kolejnych tomach przeczytam o rozpadzie tego małżeństwa. :)
UsuńBardzo wygodnie! :) To faktycznie dobry punkt wyjścia, żeby w życiu małżeńskim Anniki nieco namieszać.
UsuńAle dziećmi się zajmuje, więc nie jest taki najgorszy. :)
UsuńChociaż tyle :)
UsuńPamiętam, że byłem bardzo mile zaskoczony "Rewanżem". Nie wydawał mi się taki standardowy - może poza ostatnimi scenami, te mnie już trochę rozczarowały.
OdpowiedzUsuńCzyli tym razem mieliśmy podobne wrażenia. :) Zazgrzytało mi trochę, kiedy Annika – przedstawiana przez autorkę jako bystra, sprytna, ostrożna – tak łatwo wpadła w pułapkę przygotowaną przez Zamachowca.
UsuńZaskoczyło mnie, że w książce znajduje się tak wiele polskich akcentów. Jedna z bohaterek jechała do Polski, by usunąć ciążę, dynamit użyty do wysadzenia stadionu pochodził z Polski itd. Ciekawe, czy w innych powieściach Liza Marklund też wspomina o naszym kraju.