20.09.2017

Romek Pawlak: „Dziewczyna z lustra”. Recenzja oraz nieprzyjemna informacja


Zacznę od nieprzyjemnej informacji. Wbrew temu, co twierdzi Akapit Press, „Dziewczyna z lustra” Romualda Pawlaka nie jest nowością, tylko wznowieniem „Dziury w sercu”. W książce i na stronie wydawnictwa nie dostrzegłam żadnej wzmianki na ten temat. Sprzedawanie starych powieści pod zmienionym tytułem i z napisem „wydanie pierwsze” lub „nowość” uważam za jedną z najbrzydszych praktyk wydawniczych. Przecież kupujący może się nie zorientować, że nabywa odgrzewany kotlet, i zmarnować pieniądze.

No dobrze, przejdę teraz do recenzji. „Dziewczyna z lustra” opowiada o trzynastoletniej półsierocie, której grozi umieszczenie w domu dziecka. Na szczęście podstarzała, schorowana ciocia Stasia postanawia wziąć ją pod opiekę. W ten sposób Faustynka trafia do nowego miasta i nowej szkoły. Niestety, tutejsze gimnazjalistki są obłudne i puste wewnętrznie. Całymi dniami plotkują o kosmetykach i ciuchach, co nudzi naszą bohaterkę. Zresztą i tak nie miałaby czym im zaimponować – nie potrafi znaleźć sobie chłopaka, używa najtańszego kremu z Biedronki, a ubrania kupuje w second handzie. Na domiar złego ciocia, nie przejmując się jej zazdrością, wciąż zaprasza do domu małego Jacka z sąsiedztwa.

Autor wprowadził do powieści aż troje dzieci z wielkimi problemami. Obok osieroconej Faustyny i chłopczyka z pijackiej rodziny mamy tu jeszcze Hankę z zaburzeniami psychicznymi. Przyłapana w szkole na kradzieży portfeli, stała się obiektem nienawiści i szyderstw. Ma zamożnych, miłych rodziców, znakomicie się uczy, dlaczego więc cierpi na kleptomanię? Romuald Pawlak nie szuka na siłę wyjaśnień, pokazuje, że niektórych patologicznych zachowań nie da się wytłumaczyć. I za to dostaje ode mnie plusa, bo nie znoszę pisarzy, którzy na wszystko mają odpowiedź.

Dziwne, że w Święto Zmarłych sierotka nie odwiedza grobu matki. Nie można tego osobliwego zachowania usprawiedliwić brakiem pieniędzy, bo przecież bohaterkę i jej ciocię stać było na nowy komputer oraz drukarkę. Osoba w głębokiej żałobie wolałaby raczej kupić bilet pozwalający dojechać na cmentarz i znicz niż urządzenia elektroniczne.

„Związek do remontu” ogromnie mnie rozczarował, tymczasem o „Dziewczynie z lustra” właściwie nie mogę powiedzieć złego słowa. Postacie płci żeńskiej nie są tak płytkie i opętane popędami jak w tamtym czytadle. Autor zadbał o wiarygodność i popracował nad pogłębieniem psychologicznym Faustynki. Udało mu się pokazać jej wyobcowanie i tęsknotę za nawiązaniem bliskich więzi z ludźmi. Pierwsza połowa książki może się nieco dłużyć, bo opisywane są sprzeczki gimnazjalistek i daremne poszukiwania chłopaka, potem akcja przyspiesza, a zakończenie trzyma w napięciu i wzrusza. Okazuje się, że Romuald Pawlak jednak umie grać na emocjach czytelników i sprawić, by ci drżeli o los bohaterki.

Moja ocena: 4/6.

---
Romuald Pawlak, „Dziewczyna z lustra”, Akapit Press, 2017. 

12 komentarzy:

  1. He, he, piękna "sztuczka" zaprezentowana przez wydawnictwo. Ciekawe czym kierowała się oficyna.

    A książka zapowiada się dość ciekawie - dzieci to istoty dość okrutne, które bezwzględnie piętnują każdą formę inności. Tym, które doczekały się łatki "odmieńca" nie jest łatwo wrócić na łono grupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację co do charakterów dzieci. :) A jeśli chodzi o wydawnictwo, nie wierzę, by nie wiedzieli, że powieść o Faustynie nie jest świeżynką. Pewnie chodziło o chęć zysku. Wiadomo, jeśli autor nie jest zbyt popularny, drugie wydanie kupi o wiele mniej osób niż pierwsze.

      Usuń
    2. Rzeczywiście - pokrętna praktyka. Wydawnictwo pewnie by powiedziało, że u nich - to przecież premiera... Od czasu do czasu poczytuję sobie recenzje książek Romualda Pawlaka - ale dopiero teraz książka bliżej mnie zainteresowała. Czuję, że warto dać szansę autorowi:)

      Usuń
    3. Zapewne takie byłoby tłumaczenie wydawnictwa... Autor zdecydowanie lepiej radzi sobie z powieściami dla młodzieży niż kobiet. Z tej książki wypływa bardzo fajne przesłanie: że człowiek nie będzie szczęśliwy, dopóki nie poczuje się komuś potrzebny. :)

      Usuń
  2. Od razu mnie trochę taka praktyka wydawnictwa odstrasza. Jednak książka zaciekawiła, będę musiała zainteresować się powieściami autora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym kupiła tę książkę, byłabym mocno zła. Na szczęście została wypożyczona z biblioteki. Co do powieści autora, czytałam dwie. „Związku do remontu” nie polecam. Tę tak, oczywiście pod warunkiem, że lubisz powieści dla młodzieży. :)

      Usuń
  3. A ja właśnie tego odgrzewanego kotleta posiadłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czytałaś wcześniej „Dziury w sercu”, powinnaś być zadowolona. Gorzej z osobami, które znają pierwszą wersję. A jeszcze dodam, że poprzedni tytuł bardziej pasował do książki. :)

      Usuń
  4. To jest "ten" Romuald Pawlak (od fantastyki)?

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Romuald_Pawlak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ten. :) Pisuje fantastykę, ale też książki pozbawione elementów fantastycznych, przeznaczone dla dzieci, młodzieży i pań. Jako autor czytadeł dla pań jest moim zdaniem słabiutki.

      Usuń
    2. No to przeczytałem w swoim życiu jedno dzieło tego autora, które spodobało mi się. I było to bardzo dawno temu, co najmniej ćwierć wieku - opowiadanie "Wniebowstąpienie menela" z nieistniejącego już miesięcznika Fenix. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnego innego sensownego produktu Pawlaka...

      Usuń
    3. Czyli autor jest pracowity, ale rzadko udaje mu się napisać ciekawy, sensowny utwór. :)

      Usuń