18.06.2016

„Trasa Edwarda Reinera”, czyli Karelia, wędrowanie po tajdze, polowanie na zwierza


Jest lato roku 1975. Dima, student historii, mieszka wraz z mamą w moskiewskiej komunałce. Oboje obsesyjnie rozmyślają o starszym bracie Dimy, który zginął dwa lata temu podczas wyprawy w góry. Mama całymi dniami nic nie robi, tylko mamrocze do siebie i płacze. Dima przesiaduje w drugiej części pokoju i próbuje się uczyć. W końcu upał oraz ciężka atmosfera tak mu się dają we znaki, że postanawia wyruszyć na spływ kajakowy. Swoje towarzystwo proponuje mu nie byle kto, bo sam Edward Reiner – sławny fotograf i podróżnik. Pakują więc rzeczy i wyruszają do Karelii.

W „Trasie Edwarda Reinera” Mikołaj Płotnikow z upodobaniem pisze o pięknie tej krainy, o uldze, jaką daje kontakt z naturą. Nie istnieje lepsze lekarstwo na cierpienie psychiczne niż wyjazd w miejsce, gdzie nie ma śladów cywilizacji i gdzie rzadko widzi się ludzi. Autor ukazuje zarówno uroki, jak i niebezpieczeństwa związane z samotnym wędrowaniem. Scen z akcją w Moskwie jest niewiele, większość rozgrywa się w Karelii. Bohaterowie z lubością przemierzają leśne ostępy, łowią ryby, polują na zwierza. Są tak podnieceni swoją podróżą, że nie przejmują się bólem nóg ani ugryzieniami komarów.

Czytać czy nie czytać? Jeśli ktoś nie boi się starych książek, to czemu nie. Mnie się „Trasa Edwarda Reinera” dosyć podobała. Może jedynie wątek romansowy, wprowadzony pod koniec książki, lekko mnie znużył. Widać, że Płotnikow lepiej sobie radził z pisaniem o przyrodzie niż o miłości. Jeśli chodzi o postaci, intrygował mnie skryty, ponury Edward Reiner. Uważał on, że nie powinno się mówić więcej niż dwa słowa na godzinę. Z każdym dniem stawał się coraz większym mizantropem. Wciąż znikał pomiędzy drzewami, a wróciwszy, nie raczył wyjaśnić zaniepokojonemu Dimie, gdzie był i co robił. A jak przedziwnie się zachował, gdy w środku tajgi ujrzał kobietę!...

---
Mikołaj Płotnikow, „Trasa Edwarda Reinera” („Marsrut Eduarda Rejnera”), przeł. Elżbieta Zychowicz, Czytelnik, 1987. Książka ma 114 stron.

26 komentarzy:

  1. Uwielbiam podróże, lubię się też zagubić, imponują mi ludzie, którzy mają odwagę jechać tam, gdzie nie ma śladów cywilizacji, wydaje mi się, że mnie nigdy nie wystarczy jej na to. Troszkę rozumiem bohatera, który na całe dnie znikał, tylko po co w takim razie proponował wspólne podróżowanie drugiej osobie. Uśmiecham się na myśl o znużeniu wątkiem romansowym, wiem, wiem, że słabiej opisany, ale ostatnio coraz częściej nuży mnie wątek romansowy, czyżby większość pisarzy sobie z nimi nie radziła, albo też ja trafiam na takich, albo też ... nie niemożliwe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią pojechałabym na jakieś odludzie, ale w towarzystwie grupy ludzi. Błąkanie się po lesie w pojedynkę albo w towarzystwie jednej tylko osoby nie jest zbyt mądre. Nigdy nie wiadomo, kogo się spotka: może innego poszukiwacza ciszy, a może psychopatę. I co wtedy? Człowiek jest bezbronny.
      Właśnie: po co proponował podróżowanie drugiej osobie, skoro nie lubił rozmawiać i znikał na całe dnie? Powinien przynajmniej powiedzieć, kiedy wróci.
      Z książki wynika, że Karelia jest bardo piękna :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię takie powieści - o niespiesznej fabule, skupione na tym, co otacza człowieka. Cenię też literaturę rosyjską, a o Karelii nie wiem właściwie nic, więc z przyjemnością sięgnę po tę książkę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Karelii czytałam jeszcze w „Domu nad Oniego” Mariusza Wilka. I to chyba wszystko. Ta kraina musi być przepiękna: bardzo dużo w niej rzek, jezior, strumieni. Można przez wiele dni wędrować i nie spotkać człowieka.
      Tak, akcja toczy się niespiesznie. Ale nie jest monotonna. Dwa razy bałam się o bezpieczeństwo bohaterów :-)

      Usuń
  3. Jedni twierdzą, że podróże są lekiem na wszystko, a drudzy mówią, że od samego siebie nie uciekniesz, niezależnie od tego, ile kilometrów przemierzysz. Przychylam się do tej drugiej wersji, choć samotne podróże - odbywane nie po to, żeby uciec od siebie, ale przez chwilę odpocząć od innych - mają w sobie coś pociągającego. Byle by nie na bezludną wyspę, mimo wszystko. Dwa słowa na godzinę?! Nie dałabym rady, dwa na minutę - to też jest czasem wyzwanie :-) Ciekawe, jak Reiner zareagował na spotkaną w tajdze kobietę... Czyżby, zgaduję, powiedział na jej widok więcej niż parę słów? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się przychylam do drugiej wersji. Mnie akurat podróże nigdy nie pomogły.
      Ten typ uważał jeszcze, że nie powinno się okazywać żadnych emocji. I że nie wolno mówić nikomu o swoich smutkach, chorobach, zmęczeniu. Być może zamiast jechać w podróż powinien się udać do dobrego psychologa :)
      Nie mogę zdradzić, jak się zachował :) W każdym razie czułam się jego zachowaniem mocno, mocno zdumiona.

      Usuń
    2. Podróż można też potraktować jako ucieczkę od cywilizacji, od bliskich, od dotychczasowego życia. Człowiek ma wtedy więcej czasu, żeby skoncentrować się na samym sobie i spróbować dotrzeć do sedna dręczących go problemów, które pchnęły go do zbiegnięcia ukrywanego pod płaszczykiem podróży :)

      A sama książka bardzo interesująca - zdarzyło mi się pływać kajakiem i chciałbym tę przyjemność jeszcze kilka razy powtórzyć. Intryguje mnie też postać Edwarda Reinera, bowiem zaczynam dostrzegać u siebie podobne syndromy w kwestii rozmowy z innymi ludźmi - coraz częściej tego unikam, pragnąc ograniczyć ilość wypluwanych przeze mnie słów. Ale zejście do 2 na godzinę jawi się jako rzecz nieosiągalna :)

      Usuń
    3. Zgadzam się :) I przy okazji z książek o porzuceniu cywilizacji polecę „Wybawienie”. Autor: James Dickey. Rewelacyjna powieść o tym, co może się wydarzyć, gdy mieszczuch wyjedzie w odludne miejsce. Szkoda, że jest tak mało znana.

      Usuń
    4. Odnotowano. Dziękuję za podrzucenie, bowiem faktycznie nie słyszałem o tym tytule.

      Usuń
    5. Dobre książki są często mało znane. I to mnie smuci.

      Usuń
    6. Dla mnie podróże nie są ucieczką od siebie, a właśnie odnajdywaniem siebie, poznawanie własnych ograniczeń i możliwości, wycieczką w głąb siebie, poza oczywiście poznawanie tego wszystkiego co wokół.

      Usuń
    7. Jeśli czujemy się źle, nudzimy się i nie możemy znaleźć sobie miejsca, warto gdzieś pojechać :)

      Usuń
  4. Podróże zawsze mogą być dobrym pomysłem na fabułę, podoba mi się też tło tej pozycji. Z pewnością nie przeczytam jej w najbliższym czasie, ale kiedyś mogłabym się nad nią pochylić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię latem czytać książki z wątkiem podróży. Tu mamy podróż pociągiem, podróż kajakiem oraz pieszo. Do wyboru, do koloru. Czytając, zatęskniłam za wyjazdem do Karelii. Ależ tam musi być pięknie! :)

      Usuń
  5. Nie boję się starych książek, nie boję się literatury rosyjskiej i nie boję się wolnej akcji, więc mogłabym poczytać Karelii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się takie podejście. Ja czytam i nowe, i stare. Najważniejsze, czy książka zaciekawia :)

      Usuń
  6. Lubię odkurzać starocie, więc może się skuszę. Milczenie jest złotem, ale żeby się zaraz ograniczać do dwóch słów na godzinę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tak skrytymi i surowymi ludźmi jak Reiner ciężko wytrzymać. Niechby sobie mówił mało, ale dlaczego broni innym się odzywać? :)

      Usuń
  7. Przypomina mi to nieco moją ostatnią lekturę "Lato leśnych ludzi" Rodziewiczówny :) Podobała mi się, więc możliwe, że "Trasa Edwarda Reinera" też przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś :) Rzeczywiście są do siebie trochę podobne.

      Usuń
  8. To faktycznie mogłaby być dobra lektura.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to wybitna książka, ale można przeczytać :)

      Usuń
  9. Jeśli chodzi o dobroczynny wpływ podróży na człowieka to najbardziej przekonała mnie do tego Cheryl Strayed i jej "Dzika droga", wspaniała książka, jestem pewna, że Tobie również by się spodobała.
    A o Karelii było ostatnio głośno, Rosjanie lubią tam chyba wypoczywać. I de facto Witold Pilecki się tam urodził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie czytałam tej książki. Dziękuję za polecenie!
      Czasem chce się wyjechać, a nie ma jak (bo obowiązki, praca). Wtedy czytanie o podróżach może pomóc.

      Usuń
  10. Ciekawa recenzja, częściowo pokrywa się z moją :)
    Pozdrawiam!

    https://www.milczenieliter.pl/2021/01/mikoaj-potnikow-trasa-edwarda-reinera.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta zapomniana książka znalazła czytelnika. :)

      Usuń