6.08.2014

„Syberyjskie noce” J.W.Szymański


Gehenna dorosłych Polaków przesiedlonych podczas drugiej wojny światowej na Syberię została utrwalona w wielu pamiętnikach. A co z dziećmi? Jak te maleństwa radziły sobie w nieludzkich warunkach? O tym opowiada przejmująca książka pt. „Syberyjskie noce”. Janusz Władysław Szymański spisał w niej wspomnienia Stefanii Gaweł, która jako mała dziewczynka przeżyła wielodniową podróż zaplombowanym wagonem, straszliwy głód, mróz, śmierć bliskich osób.

Jeden z najsmutniejszych fragmentów książki przedstawia tragiczne losy czteroletniej siostrzyczki Stefanii, Helenki. „Ciągle siedziała bidulka na łóżku w postrzępionych fragmentach sukienczyny, okryta jakimiś łachmanami i bezradnie skubała się gryziona przez insekty”[1] – wspomina Stefania. Ponieważ matka dzieci musiała pracować w tajdze, jedynym opiekunem czterolatki stał się jej jedenastoletni brat, który „chodził z ogromnym brzuchem na cieniutkich jak patyczki nogach i gdy tylko słońce chowało się za horyzont, nic nie widział”[2]. Chłopiec wciąż musiał biegać do odległych wsi i do tajgi, by szukać jedzenia. Czterolatka siedziała więc sama, z pustym brzuszkiem, trzęsąc się z zimna.

Stefania uważa, że syberyjską gehennę mogli przeżyć tylko ci, którzy byli silni, potrafili zjeść byle co – zamrożone ziemniaki, plewy, nadpsute mięso – i którzy nie wstydzili się żebrać i czasami kraść. Osoby delikatne i wybredne szybko umierały. Jedynym dniem, kiedy polscy zesłańcy mogli się najeść do syta, było Święto Zmarłych – mieszkańcy Syberii stawiali wówczas na grobach bliskich osób różne potrawy. W pozostałe dni trzeba było czynić nieludzkie wysiłki, by zdobyć jakiś ochłap.

Mała Stefania była wielką patriotką. Z przykrością patrzyła na Polaków, którzy zaczynali mówić po rosyjsku i zapisywali się do partii. Dzięki takiemu zachowaniu polepszali swój byt, otrzymywali lepszą pracę w kołchozie. „Ja uważałam, że moim krajem jest Polska. I za wszelką cenę muszę do niej wrócić”[3] – wyznała Stefania.

Bardzo polecam tę książkę, liczącą sobie zaledwie siedemdziesiąt kilka stron dużym drukiem, i ostrzegam – jest bardzo przejmująca. 

---
[1] J.W.Szymański, „Syberyjskie noce”, Krajowe Centrum Kultury PZN, 2003, str. 49.
[2] Tamże, str. 64.
[3] Tamże, str. 59.

46 komentarzy:

  1. Nieraz się zastanawiałam, jak te osoby, które przeżyły przetrwały tę straszliwą gehennę, trwającą czasem i kilka lat. Osobiście znam dwie osoby, które jako dzieci spędziły na Syberii 6 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile te wywiezione osoby musiały mieć zdrowia, wytrzymałości i siły psychicznej, by przetrwać niewyobrażalny głód, nędzę, zimno, morderczą pracę w tajdze...
      Książkę bardzo polecam. Mamy w niej spojrzenie na syberyjski koszmar oczami dziecka, któremu udało się przeżyć. Bardzo wstrząsająca lektura.

      Usuń
    2. Teraz czytam o Powstaniu Warszawskim i czytam z przerwami.
      Takich książek jak ta, którą opisałaś i "Płonące lazarety" Stompora nie da się czytać tak od razu. To wymaga powolnego "przetrawiania " treści.

      Usuń
    3. Tak, zgadzam się z Tobą, ja też czytam książki takie książki bardzo, bardzo powoli; czytanie ich trwa nieraz kilka tygodni.
      "Płonących lazaretów" nie znam, rozejrzę się za nimi.

      Usuń
  2. Niedawno przeczytałam książkę, której bohaterka wspominała swoje dzieciństwo spędzone na Syberii. O dziwo, nie są to traumatyczne i bolesne wspomnienia, choć na pewno trudności wszelakich doświadczała jej rodzina, a ona sama była chroniona przez nią przed różnymi ciężkimi przeżyciami. Może stąd się biorą różnice we wspomnieniach sób zesłanych na Syberię w dzieciństwie. Chodzi o świetną ksiązkę A. Ziółkowskiej-Boehm "Kaja od Radosława", którą zaprezentowałam na swoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozejrzę się za książką, o której piszesz, bo co jakiś czas sięgam po wspomnienia wojenne.
      Dzieci z rodziny Stefanii nie miał kto chronić, bo matkę zmuszono do morderczej pracy w tajdze i dzieci opiekowały się same sobą. Niedawno czytałam "Syberyjskie notatki" Jadwigi Mielżyńskiej i z trojga jej dzieci przetrwało tylko jedno...

      Usuń
  3. Czasami mnie zastanawia jak wiele można zamieścić na zaledwie kilkudziesięciu stronach, a z drugiej strony zapisać wiele stron nieważną treścią. To jest chyba jedna z tych książek, które nie powalają objętością, a treścią. Zapisałam sobie tytuł i będę o niej pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, ta książka powala treścią. Jest bardzo zwięzła, nie ma w niej żadnych zdań, które można by wykreślić. Jest krótka, ale nie czułam niedosytu podczas czytania. Bardzo polecam. Powinna być w bibliotekach.

      Usuń
  4. Mój dziadek przeżył tego typu "wyprawę". Niestety nigdy nie miałem okazji, żeby z nim o tym porozmawiać - zmarł, kiedy miałem 4 lata. Lektura wydaje się b. interesująca - krótka, ale treściwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Syberyjskie noce" są bardzo treściwe, na niewielu stronach Stefania Gaweł opowiedziała prawie wszystko o życiu na zesłaniu: jest tu wspomniana noc deportacji, podróż, męki głodowe, pobyt w sierocińcu... Wszystko to jest pokazane z punktu widzenia dziecka.

      Usuń
  5. Po ostatnich lekturach literatury łagrowej myślę sobie, iż nie przetrwałabym nawet kilku dni i myślę sobie wówczas, jak nieważne są te nasze codzienne zmartwienia i ja nie doceniamy tego "trochę", które mamy na co dzień. Takie lektury są wstrząsające, czytam je, ale ze sporymi przerwami. Muszę sobie dawkować poziom okrucieństwa, jaki opisują. A dzieci- zaraz przypomina mi się ten potulny, dzielny chłopczyk, głodny, chory, cierpiący, który stracił wszystkich bliskich i który jakby przepraszał, że żyje, a potem zniknął w odmętach rzeki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie i ja... Wstrząsające wspomnienia Obertyńskiej, o których pisałaś na swoim blogu, przeczytam, ale chyba dopiero za kilka miesięcy.
      A wczoraj zaczęłam czytać "Wspomnienia z domu umarłych" Dostojewskiego. Autor bloga "Galeria kongo" wyśmiał tę książkę, ale według mnie nie jest ona wcale słaba.

      Usuń
    2. Czuję się "wezwany do tablicy" - "Wspomnień z domu umarłych" nie wyśmiałem tylko nie kryłem swoje rozczarowania nimi w zestawieniu z literaturą łagrową a konkretnie z "Innym światem" Herling-Grudzińskiego.

      Usuń
    3. A więc bardzo przepraszam za źle użyte słownictwo :)
      Istotnie, nie wyśmiałeś, tylko ostro skrytykowałeś. Zarzuciłeś Dostojewskiemu "nieznajomość ludzkiej natury i natury własnego narodu", napisałeś też: "Chwilami nie wiadomo; czy śmiać się, czy płakać nad naiwnością pisarza"...
      W ogóle się z Tobą nie zgadzam i za jakiś tydzień wpadnę na Twojego bloga, by trochę porozmawiać o tej książce.

      Usuń
    4. Aaaa .... - to podtrzymuję :-) chyba, że przyjmiemy, że Dostojewski znał naturę własnego narodu ale wbrew niej kreował jego mit narodu "bogonośćca".

      Usuń
    5. Trochę idealizował lud, temu nie przeczę. I nawet nie dziwię się mu, bo kiedy znalazł się na katordze pomiędzy różnymi mordercami, próbował dostrzec w nich jakieś ludzkie cechy. Inaczej nie mógłby tam wytrzymać.

      Usuń
    6. Uściślijmy on idealizował rosyjski lud (warto porównać to z jego stosunkiem do Polaków, który zresztą jest widoczny we "Wspomnieniach ..."). No i okazało się, że ci którzy znaleźli się w nieporównanie gorszych warunkach jak choćby Herling-Grudziński, Obertyńska, Skarga etc. (można wymienić jeszcze przynajmniej z tuzin nazwisk) potrafili opisać tamtą rzeczywistość bez idealizacji.

      Usuń
    7. Do Polaków jeszcze nie doszłam, bo czytam powoli :)
      Ci wszyscy autorzy, których wymieniłeś, pisali w czasach późniejszych. Dostojewski był pionierem tego typu literatury, nie miał się na kim wzorować. To po pierwsze. A po drugie on czasami idealizował chłopów, a czasami patrzył na nich bardzo trzeźwo. Napisał na przykład, że nigdy nie zauważył u nich najmniejszego choćby śladu skruchy i żalu nad popełnionymi zbrodniami. To mocne słowa...

      Usuń
    8. Chodzi mi o to, że pisząc o ludzie rosyjskim Dostojewski nie miał na nie tylko chłopów i nie pisał tak na prawdę o człowieku w ogóle, ale ograniczał jego rzekomą wyjątkowość tylko do Rosjan. Co do trzeźwości spojrzenia - wydaje mi się, że miał genialną trzeźwość obserwacji tyle, że wnioski z tych obserwacji są zaskakujące. We "Wspomnieniach" jest opowiadanie "Mąż Akulki", którego główny bohater jest bydlakiem do potęgi, a takich bohaterów w jego twórczości jest więcej - i jeśli to się weźmie pod uwagę, to naprawdę zagadką jest skąd się wzięło w Dostojewskim przekonanie o nadzwyczajności Rosjan.

      Usuń
    9. Jego przekonania o nadzwyczajności Rosjan oczywiście nie podzielam, nie mam pojęcia, skąd się w nim to wzięło. Z drugiej strony - ilu Polaków, skądinąd wykształconych i inteligentnych, ma przekonanie, że jesteśmy narodem najbardziej bohaterskim, najbardziej poszkodowanym podczas wojny, itp.
      Nic dziwnego, że mając takie przekonania nie mógł się dogadać z Polakami.

      Usuń
    10. Jasna sprawa, wiadomo: "słoń a sprawa polska", "Polska Chrystusem narodów" etc. etc. ale przecież Dostojewski to wielki humanista, niektórzy twierdzą że geniusz - jak to więc możliwe, w swoich książkach przedstawiał Polaków wyłącznie jako nieciekawe postacie, nie wychodząc poza opłotki jakich - być może - doświadczeń osobistych? Co byśmy powiedzieli o polskim pisarzu, w którego twórczości Rosjanie występują wyłącznie jako np. prymitywni alkoholicy?
      Czytają "Wspomnienia ..." trudno się dziwić, że nie mógł dogadać się z Polakami. Ci których tam spotkał byli przecież polskimi patriotami (wspomina chyba też o kryminalistach ale im nie poświęca miejsca), a jak ktoś dla kogo carski but na plecach był naturalnym miejscem może zrozumieć kogoś kto pragnie wolności?

      Usuń
    11. Na katordze czuł się bardzo samotny i szukał towarzystwa Polaków, lecz oni nie chcieli się z nim zadawać - ani z nim, ani z nikim innym, nie dopuszczali nikogo obcego do swojego grona.
      "Męża Akulki" już przeczytałam. Dobrze go określiłeś. To bydlak do potęgi. Straszne opowiadanie...

      Usuń
    12. Możliwe, jeśli chodzi o Polaków ale zauważ postawę Dostojewskiego, to jest człowiek który niewinnie znalazł się na zesłaniu, podobnie jak i Polacy, nie ma w książce jednak cienia refleksji na ten temat. Zupełnie niezrozumienie poczucia wolności - prawdziwy Rosjanin.
      Ciekawe jak Dostojewski znając takie typy jak ci z "Męża Akulki" mógł budować przekonanie o narodzie "bogonośćcu", prawda?

      Usuń
    13. Wiesz, nie mam pojęcia, skąd te jego przekonania - masz rację, to rzeczywiście dziwne, ale ja nie oceniam przekonań, tylko książkę :)
      We wspomnieniach nie ma refleksji na temat niewinności zesłanych i na tematy polityczne, bo Dostojewski bał się, że ponownie trafi na katorgę. To logiczne.
      A na stronie 267 masz takie zdanie:
      "Ile młodości pogrzebano w tych murach na próżno, ile wielkich sił zginęło tu nadaremnie! Bo trzeba już powiedzieć wszystko: przecież ci ludzie byli ludźmi niezwykłymi. Przecież to może ludzie najzdolniejsi z całego narodu".
      Łatwo się domyślić, że autor nie rozpacza nad przestępcami kryminalnymi, tylko nad politycznymi.
      A o Polach napisał na str. 242 tak:
      "Było im bardzo ciężko, znacznie ciężej niźli nam. Byli daleko od ojczyzny".
      Więc trochę ich jednak rozumiał :)

      Usuń
    14. Touche! :-) Wygląda na to, że będę musiał jeszcze raz przeczytać na spokojnie "Wspomnienia ..." :-)

      Usuń
    15. Bardzo Cię do tego namawiam :)
      A ja będę wreszcie musiała przeczytać jakąś biografię Dostojewskiego i wrócić do "Biesów", bo nie doceniłam ich, nudziły mnie.

      Usuń
    16. To trudna sprawa - jeśli chodzi o biografię. Z nadających się do czytania książek znalazłem tylko tę napisaną przez Cata-Mackiewicza. Czytam teraz jeszcze "Osobowość Dostojewskiego" ale póki co wygląda to na typowy radziecki produkt literaturoznawczopodobny.

      Usuń
    17. Wobec tego rozejrzę się za biografią Cata-Mackiewicza :) Dzięki!

      Usuń
    18. Tyle, że ona tylko zaostrza apetyt - to swoją drogą zaskakujące, że najlepsi rosyjscy pisarze nie mają jakiejś stosunkowo świeżej, napisanej z talentem biografii.

      Usuń
    19. Zaostrza apetyt, mówisz? Czuję się bardzo zachęcona, a biografia jest w mojej bibliotece, więc na pewno przeczytam :)

      Usuń
    20. Moim zdaniem tak, jeśli będziesz rozczarowana, to chyba tylko niewielką objętością książki :-)

      Usuń
    21. Długiej biografii nie chcę, bo pan Dostojewski był niemiłą osobą, ileż można czytać o kimś takim :)

      Usuń
    22. Jego żona uważała inaczej :-)

      Usuń
    23. Mam zupełnie inny charakter niż jego żona i mężczyźni, którzy zachowują się tak jak "biedny Fiedia", mnie denerwują :)

      Usuń
    24. U Cata-Mackiewicza nie jest denerwujący, a może po prostu nie zdążył być :-)

      Usuń
    25. Zobaczymy :) Bardzo jestem ciekawa. Twórczość Dostojewskiego ciekawiła mnie od zawsze, ale jego biografii unikałam.

      Usuń
    26. Nie dziwię Ci się, zresztą nie ma specjalnego wyboru, bo te które wydawałoby się, że powinny być najbardziej kompetentne czyli rosyjskie to niestety brązownictwo do potęgi.

      Usuń
    27. Coetzee napisał książkę o Dostojewskim pt. "Mistrz z Petersburga". Ale czy to biografia, trudno powiedzieć. Trudno w internecie znaleźć recenzje książek o Dostojewskim - poza Twoim blogiem oczywiście :)

      Usuń
    28. O "Mistrzu ... " słyszałem bardzo dobrą opinię a pamiętając "Hańbę" zakładam, że nie była przesadzona tyle, że chcę się do niego zabrać dopiero po "Braciach Karamazow" by mieć przegląd głównych książek Dostojewskiego.

      Usuń
    29. "Hańbę" kiedyś czytałam - książka z najwyższej półki, autor bardzo solidny.
      Hmm, a to jeszcze nie przeczytałeś "Braci Karamazow"? A byłam pewna, że czytałeś :)

      Usuń
    30. Oczywiście, że czytałem :-) tyle, że było to wieki temu, jeszcze na studiach i bardziej kojarzę ich z filmu niż z powieści.

      Usuń
    31. Aha. Czyli "Bracia" wymagają powtórki :)
      Z książek Dostojewskiego najgorzej wspominam "Białe noce" - przesadnie sentymentalne, łzawe. I do tej książki nie byłabym w stanie wrócić.

      Usuń
    32. Zdecydowanie, w moim wieku już wszystko wymaga powtórki :-) no i dziękuję za ostrzeżenie, z nieznajomości "Białych nocy" w takim razie czuję się rozgrzeszony :-)

      Usuń
    33. E tam :) Bez względu na wiek warto kilkakrotnie czytać skomplikowane, wielowątkowe książki, a "Bracia" do takich właśnie należą.

      Usuń
  6. Warto czytać takie lektury. Uświadamiają nam jakie mamy szczęście żyć w czasach pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli porównamy warunki naszego życia do czasów wojennych, istotnie jesteśmy ogromnymi szczęściarzami. Jeśli ta książeczka wpadnie Ci w ręce, przeczytaj!

      Usuń