Akcja „Nie uciekniesz przed własnym cieniem” toczy się w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Bohater książki, Kent, ucieka z obozu pracy na Syberii i wędruje przez tajgę. Ma zamiar zmylić pogoń, a następnie pojechać w okolice Odessy, by spotkać się z kobietą, z którą podczas pobytu w obozie nawiązał znajomość korespondencyjną.
Opowieść o Kencie ciągle przerywana jest przez samego autora, który w licznych i długich dygresjach zwierza się czytelnikowi ze swoich zmagań z materią powieściową. Książka została już zamówiona przez wydawnictwo, a on czuje pustkę w głowie i nie wie, jakie przygody wymyślić dla swojego bohatera. W końcu porzuca Kenta i zaczyna pisać o sobie: o walce z alkoholizmem, o kobietach, o wycieczkach do Berlina, Tallina, Rygi...
Takie połączenie fikcji z autobiograficzną opowieścią o życiu pisarza na pewno jest wiarygodne i pouczające, ja jednak nie umiałam zdobyć się na zainteresowanie. Część o przygodach Kenta dłużyła mi się, miałam silne wrażenie, że autor nie „czuł” tej postaci i zmuszał się do pisania o niej. Również warstwa językowa książki nie zachwyciła mnie. Ot, bardzo przeciętne pisanie, a porozsiewane tu i ówdzie maksymy, takie jak na przykład: „Pisać książki to nawoływać do rozumnego życia”[1] i „Wszyscy mieszkańcy naszego kraju, którzy pracują, przynoszą korzyść społeczeństwu”[2] wzmagały moją niechęć. Ahto Levi nie napisał tego wprost, ale można wyczuć, że podobał mu się ustrój panujący w Związku Radzieckim.
Mówiąc krótko, książka nie spodobała mi się. W serii KIK wydano jeszcze dwie inne powieści Leviego: „Notatnik Szarego Wilka” i „Uśmiech fortuny”, ale raczej po nie nie sięgnę.
Opowieść o Kencie ciągle przerywana jest przez samego autora, który w licznych i długich dygresjach zwierza się czytelnikowi ze swoich zmagań z materią powieściową. Książka została już zamówiona przez wydawnictwo, a on czuje pustkę w głowie i nie wie, jakie przygody wymyślić dla swojego bohatera. W końcu porzuca Kenta i zaczyna pisać o sobie: o walce z alkoholizmem, o kobietach, o wycieczkach do Berlina, Tallina, Rygi...
Takie połączenie fikcji z autobiograficzną opowieścią o życiu pisarza na pewno jest wiarygodne i pouczające, ja jednak nie umiałam zdobyć się na zainteresowanie. Część o przygodach Kenta dłużyła mi się, miałam silne wrażenie, że autor nie „czuł” tej postaci i zmuszał się do pisania o niej. Również warstwa językowa książki nie zachwyciła mnie. Ot, bardzo przeciętne pisanie, a porozsiewane tu i ówdzie maksymy, takie jak na przykład: „Pisać książki to nawoływać do rozumnego życia”[1] i „Wszyscy mieszkańcy naszego kraju, którzy pracują, przynoszą korzyść społeczeństwu”[2] wzmagały moją niechęć. Ahto Levi nie napisał tego wprost, ale można wyczuć, że podobał mu się ustrój panujący w Związku Radzieckim.
Mówiąc krótko, książka nie spodobała mi się. W serii KIK wydano jeszcze dwie inne powieści Leviego: „Notatnik Szarego Wilka” i „Uśmiech fortuny”, ale raczej po nie nie sięgnę.
---
[1] Levi Ahto, „Nie uciekniesz przed własnym cieniem” („Bežat' ot teni svoej”), przeł. Rojewska-Olejarczuk Ewa, PIW, 1983, str. 203.
[2] Tamże, str. 211.
Wyzwanie Rosyjsko mi.
Nie natknęłam się jeszcze na pozycję z serii KIK, która by mi nie przypadła do gustu. Jednak tej nie znam...
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie, dlatego sobie ją odpuszczę. Z recenzji widzę jednak, że nic szczególnego nie stracę ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, całkiem niedawno skończyłem lekturę książki, w której autor także co rusz przypominał, że mamy do czynienia z literacką fikcją, z historią stale wymyślaną, tworzoną. Zabieg jest b. ciekawy, ale sam pomysł to nie wszystko - należy go jeszcze umiejętnie wcielić w życie, tak by nie odrzucić, nie zniechęcić czytelnika.
OdpowiedzUsuńTo już chyba kolejna pozycja z KIKu rosyjskiego pisarza, która nie przypadła Ci do gustu - wychodzi na to, że sięgając po tę serię trzeba podchodzić z ogromną dawką rezerwy do radzieckich twórców. Ja póki co z KIKu czytałem głównie zachodnich oraz japońskich autorów i jak dotąd na żadnym się jeszcze nie zawiodłem.
Aga i Zatracona w książkach, nie namawiam do szukania tej pozycji, mnie ona rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńAmbrose, KIK-i autorstwa naszych wschodnich sąsiadów też bywają bardzo dobre. BYWAJĄ. Zgadzam się z Tobą, że sięganie po nie to ryzyko czytelnicze. Z ostatnio przeczytanych dobrze oceniam "Jamę" Kuprina i "Ostatni pokłon" Astafiewa :)
Po takim pierwszym spotkaniu z autorem też nie chciałabym sięgnąć po inne jego powieści;) Nie lubię tego rodzaju dygresji w książkach. Natomiast cały pomysł na fabułę nie wydaje się zbytnio interesujący.
OdpowiedzUsuńMnie nie zainteresował, a połączenie fikcji z elementami autobiografii w tym przypadku się nie powiodło :)
Usuń