13.04.2014

„Rzecz o Bechu” John Updike



Po Rzecz o Bechu sięgnęłam dlatego, że bohaterem jest pisarz, a ja książki o pisarzach nadzwyczaj lubię. Henry Bech ma około 40 lat, mieszka w Nowym Jorku i zajmuje się pisaniem książek. Opublikował ich niedużo, bo zaledwie jedną dobrą powieść i kilka byle jakich. Podziwia Joyce'a, chciałby pisać tak jak on, ale brakuje mu pomysłów i chęci do systematycznej pracy. W ramach wymiany kulturalnej często wyjeżdża za granicę. W każdym kraju odpowiada na te same pytania, spotyka się z osobami, które nie znają jego twórczości, wypisuje dedykacje i często popełnia gafy (np. kiedy Rosjanie pytają go, kto jest największym pisarzem amerykańskim, wymienia Nabokova). W Rumunii prowadzą go do nocnych klubów, w Moskwie na maraton filmów propagandowych, a że akcja toczy się w latach sześćdziesiątych, możemy sobie wyobrazić, co kazano mu oglądać. 

Rzecz o Bechu to najsłabsza książka Johna Updike'a, z jaką się zetknęłam. Nudna, z wieloma niepotrzebnymi fragmentami, takimi jak urywki z dziennika bohatera i spisem recenzji jego książek. Na okładce wyczytałam, że stanowi „szczytowe osiągnięcie Updike'a w dziedzinie twórczości komediowej”, a Bech jest „przezabawny” oraz „rozczulający”. Cóż, nie odniosłam takiego wrażenia. Widzę, że autor starał się stworzyć wiele scen, które miały rozśmieszyć czytelnika (pakowanie walizki w Moskwie, szalony bułgarski kierowca), lecz albo ten zabieg mu się nie udał, albo też ja jestem wyjątkowo marudną, nieskłonną do śmiechu czytelniczką. Mam wrażenie, że amerykańskiemu pisarzowi lepiej udają się książki z przewagą scen smutnych, takie jak Uciekaj, Króliku

---
John Updike, „Rzecz o Bechu” („Bech, a Book”), przeł. Aadam Szymanowski, Prószyński i S-ka, 2000.

20 komentarzy:

  1. Zainteresowała mnie okładka i fakt, że książka jest o pisarzu, gdyż tak jak Ty bardzo lubię takie pozycje. O tym autorze nie słyszałam, nie znam jego książek, ale skoro ta pozycja jest słaba, to raczej się nie skuszę - nie mam czasu na kiepskie pozycje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książek o fikcyjnych pisarzach najbardziej podobały mi się "Cień pisarza" Rotha oraz "Martin Edena" Londona. "Rzecz o Bechu" to pozycja napisana w nudny sposób, poza tym nie został w niej pokazany proces tworzenia :)

      Usuń
  2. Liczyłam na to, że ta książka będzie naprawdę niezła, ale, jak widać, bardzo się pomyliłam. Szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu nie umiem poznać się na tych elementach komediowych, nie wiem... :)
      Książka jest raczej trudna w czytaniu.

      Usuń
  3. Nie znam Becha ani Updike'a. Jednak przygodę z tym drugim chyba lepiej zacznę od czegoś innego, może od "Uciekaj, Króliku", skoro ją polecasz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Uciekaj, Króliku" bardzo polecam. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Updike'a i najbardziej udane. "Rzecz o Bechu" to słabsza pozycja w dorobku pisarza :)

      Usuń
  4. widać ze i najwięksi mają słabe powieści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :-) Updike napisał aż trzy powieści o Bechu, ale nie wiem, czy wszystkie zostały wydane w Polsce.

      Usuń
  5. Szkoda, że słaba. Bo sam pomysł ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słaba, słaba. Niestety. Ale nie zrażam się do książek Updike'a :)

      Usuń
  6. Notuję na krótszą listę książek, które można sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie możesz tę książkę sobie odpuścić :) Updike napisał lepsze rzeczy.

      Usuń
  7. Przyszło mi na myśl, że ta książka jest taka sama jak jej bohater, czyli słaby i nijaki pisarz. Nie czytałam i nie wiem czy można tak to interpretować, pozostawiam ocenę Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Updike'a jeszcze nie czytałem, ale chyba mnie przekonałaś, żeby znajomości z pisarzem nie rozpoczynać od tej pozycji.

    Co do myśli blannche, że bohater, podobnie jak i książka jest słaby i nijaki to jest to temat niezwykle frapujący. Bezbarwny jest także Tsukuru Tazaki a powieść Murakamiego, w której występuje zgodnie zresztą z tytułem jest także mocno bezbarwna. Pojawia się zatem pytanie, czy jeśli zabieg takiej podwójnej bezbarwności, nijakości, przeciętności (fabuła, cała powieść odzwierciedla bohatera, a on z kolei może symbolizować egzystencję przeciętnego człowieka) jest zabiegiem celowym, to czy w jakikolwiek sposób podnosi to wartość samego dzieła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie! Nie od tej pozycji :) Gdybym zaczęła od "Rzeczy o Bechu", nie sięgnęłabym po żadną inną książkę Updike'a.
      Zadałeś b.trudne i ciekawe pytanie, wymagające dużego namysłu :) Ale wydaje mi się, że nawet jeżeli taki zabieg podnosi wartość książki, to tylko krytycy poczują się usatysfakcjonowani. Czytelnicy będą taką książkę czytali z uczuciem nudy i przymusu. Poza tym wielu bohaterów książkowych wiedzie nudne, nijakie życie, które opisane zostało w sposób ciekawy i bardzo barwny.

      Usuń
    2. Dokładnie miałam na myśli co napisał Ambrose, ale nie chciałam się w to zbyt zgłębiać, bo nie czytałam książki, więc co ja mogę wiedzieć. Faktem jest jednak, że faktycznie czasami bohaterowie są nudni, ale książki ciekawe. Może wynika to np. z sympatii autora do swojego bohatera, innym razem świadczy o jego kunszcie i talencie.

      Usuń
    3. Właśnie wczoraj spędziłam wieczór przy książce, której bohaterowie prowadzą dosyć monotonne życie, a mimo to ani przez chwilę nie nudziłam się podczas czytania. Ta książka to "Sobota" Kalinowskiej.
      I tak jak napisałaś - to sprawa talentu i umiejętności autora. Sympatii też :)

      Usuń
  9. Nie czytałam jeszcze żadnej książki autorska Updike. Którą byś mi poleciła ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam "Uciekaj, Króliku" :)
      Ciekawa akcja, ważne problemy, tylko niestety bohater mocno denerwujący - nieodpowiedzialny, niedojrzały. Inne książki Updike'a niespecjalnie mi się podobały.

      Usuń