3.04.2012

„Raki pustelniki” Anne B. Ragde

„Raki pustelniki” to kontynuacja „Ziemi kłamstw”. Przedstawia dalsze losy Margido, Erlenda, Tora oraz Torunn. Moim zdaniem „Ziemia kłamstw” była lepsza, o wiele lepsza.

W „Rakach pustelnikach” Anne B. Ragde umieściła mnóstwo niesłychanie rozwlekłych opisów. Erlend gotuje szparagi, sieka czosnek, kroi jajka, obserwuje figurki... Jakie to nudne! Irytujące dłużyzny to wielka wada tej powieści.

W książce znajduje się kilka fragmentów, które we wrażliwym czytelniku mogą wzbudzić obrzydzenie. Czy naprawdę Anna B. Ragde musiała drobiazgowo opisywać, jak przewraca się przenośna ubikacja i jak Torunn sprząta nieczystości? Zmiotła najgorsze za pomocą szczotki, znalazła gumowe rękawiczki i opakowanie kilku rolek papieru toaletowego, zaczęła od tego, a potem przeszła na ścierkę do podłogi. Dwa razy musiała wybiec za róg domu, żeby zwymiotować[1]. Litości, autorko! Rozumiem, że wydarzenie sprzątania jest ważne dla akcji, ale można było opisać je krócej, mniej szczegółowo...

Nie zachwycił mnie język powieści. Niektóre zdania sprawiają wrażenie, jakby napisał je ktoś niezbyt obeznany z zasadami poprawnej pisowni. Nie wiem, czy to wina autorki, czy tłumaczki. Droga trumna z ciemnego, mahoniowego drewna, z uchwytem z kutego żelaza, wolał zamiast tego myśleć o tym[2]. Do licha, o co chodzi w tym zdaniu, dlaczego jest tak niejasne? Zapewniam, że nie jest to jedyny przykład, takich zdań jest w książce wiele.

Odniosłam wrażenie, że Anna B. Ragde podzieliła bohaterów na nieszczęśliwych heteroseksualistów i szczęśliwych homoseksualistów. Ci pierwsi nie są w stanie znaleźć swojej drugiej połówki, czują samotność, gorycz, lęk. Natomiast pary homoseksualne: Krumme i Erlend oraz Jytte i Lizzi są szczęśliwe aż do przesady. Nie mają żadnych poważnych problemów, nie brakuje im pieniędzy, nie gnębią ich depresje ani choroby. Toczą ze sobą dialogi tak słodkie, że aż mdłe: Jesteś głodny, myszko?[3], nie myślą też o zdradzie: nikt obcy nie miał prawa dobierać się do jego własnego brzuszka[4].

Tor najbardziej kocha Siri
Mężczyźni z tej powieści często płaczą i boją się kobiet. Czy to wpływ despotycznej matki? Kiedy Margido wybiera się na randkę z wdową Selmą, drży ze strachu na myśl, że wdowa zechce go poprzytulać. Z kolei Tor gorącym uczuciem darzy świnię hodowlaną o imieniu Siri.

Gdy czytałam pierwszą część trylogii, najbardziej polubiłam Tora. Tak rozpaczał po śmierci matki... Teraz musi sobie radzić sam. Jest niezaradny, nie umie zarabiać, nie umie unowocześnić gospodarstwa. Postępuje tak, jak nauczyła go matka, a więc nie wyrzuca żadnych resztek jedzenia, nawet tych spleśniałych, wypijał nawet bez zmrużenia oka zepsute mleko, już lepsze to niż wylać je do zlewu[5]. Kiedyś Tor miał dziewczynę, lecz ta dziewczyna nie spodobała się jego matce, bo podczas wizyty zapoznawczej zjadła za dużo pasztetu. Tor nie walczył o swoją miłość. Dopiero po wielu latach dowiedział się, że ma córkę.

„Ziemię kłamstw” oceniłam na 5/6, „Raki pustelniki” otrzymują ode mnie tylko 3/6.

---
[1] Anne B. Ragde, „Raki pustelniki”, przeł. Ewa M. Bilińska, wyd. Smak Słowa, 2011, str. 237.
[2] Tamże, str. 21.
[3] Tamże, str. 127.
[4] Tamże, str. 88.
[5] Tamże, str. 152.

2 komentarze:

  1. Gdzieś słyszałam o tej ksiażce, jeszczę zobaczę czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę polecam, aczkolwiek radzę zacząć od pierwszej części trylogii, czyli od "Ziemi kłamstw". Trzeba wiedzieć, kim są Tor, Torunn, Margido... Bez znajomości pierwszej części trudno będzie zrozumieć wiele partii z "Raków pustelników".
      A ja już zaopatrzyłam się w trzecią część cyklu :-)

      Usuń