19.11.2023

„Księżniczka Bari” Hwang Sok-yong

Zacznę od tego, że nie jest to powieść o żadnej księżniczce, lecz o biednej Koreance, która już od pierwszych dni życia musiała walczyć o przetrwanie. Urodziła się w roku 1984 jako siódma córka rodziców, którzy czekali na chłopca. Matka, bojąc się wściekłości męża, wyniosła noworodka do lasu i porzuciła. Bari udało się przeżyć i z czasem została nawet zaakceptowana przez rodzinę, ale i tak nie mogła cieszyć się dzieciństwem, gdyż sytuacja w jej kraju stawała się coraz gorsza. Złe decyzje rządu, powódź, susze oraz inne okoliczności doprowadziły do klęski głodu. Rodzice i starsze siostry bohaterki trafili do obozów pracy (i to tylko dlatego, że ich kuzyn źle gospodarował państwowymi pieniędzmi!), ona zaś musiała się ukrywać w przygranicznych chińskich wioskach, a potem wyruszyć jeszcze dalej. 

„Księżniczka Bari” nie jest pocieszającą powieścią. Trudno zliczyć, ile nieszczęść pojawia się na jej kartkach. Jest tu przeraźliwy głód, handel ludźmi, śmierć dzieci, zmuszanie kobiet do prostytucji, katowanie uchodźców, terroryzm, nagonka na imigrantów i wiele, wiele innych tragedii. Bohaterom nie dane było urodzić się w spokojnym, zamożnym kraju, próbują więc uciekać przed wojnami, głodem czy prześladowaniami. A jeśli uda im się przedostać do ziemi obiecanej, odkrywają, że nikt ich tam nie chce. Nie mogą legalnie pracować, są wykorzystywani i podejrzewani o wszystko, co najgorsze, bez końca muszą spłacać przemytników. Po co ktoś w ogóle wymyślił granice?”* – żali się bohaterka. I to jest jedno z najważniejszych zdań w tej powieści. Czytając o losach Bari i jej rodziny, jej przyjaciółki Xiang, sąsiadów z Nigerii czy staruszka Abdula, trudno nie myśleć, jakie to podłe, że ludzie nie mogą swobodnie opuszczać krajów ogarniętych wojnami czy klęskami żywiołowymi, tylko muszą cierpieć, ginąć, tkwić pod granicami.

Hwang Sok-yong zwraca dużą uwagę na niedole uchodźców, ale pokazuje też niebezpieczeństwa, na jakie narażają oni gospodarzy. W jednej ze scen widzimy Bari uciekającą przed pożarem wznieconym przez Koreańczyków chcących wypalić las i założyć nielegalne pola. Uciekinierzy, z początku przyjmowani gościnnie, z czasem stają się coraz bardziej irytujący, bo jest ich za dużo, bo wywołują pożary, bo kradną żywność. Dochodzi do tego, że chiński rolnik boi się udzielać schronienia bohaterce i jej uszczuplonej rodzinie; nadal pomaga, ale ukradkowo, z daleka. To właśnie z tego powodu Bari musi spędzać zimę w szałasie zbudowanym na bezdrożach. Jeśli chodzi o Londyn, bohaterka sama pada ofiarą nielegalnej imigrantki, która z początku była dobrą osobą, lecz pod wpływem licznych nieszczęść i narkotyków zatraciła ludzkie uczucia. 

Może właśnie dlatego, że w książce pojawia się tak wiele smutków i okrucieństw, Hwang Sok-yong postanowił urozmaicić fabułę poprzez dodanie elementów realizmu magicznego. Bohaterka potrafi więc prowadzić bezgłośne rozmowy z psem czy z duszami umarłych, odczytuje myśli swojej siostry niemowy, a kiedy dotyka nóg obcego człowieka, widzi sceny z jego przeszłości i odgaduje, na co jest chory. Poza tym dużo tu nawiązań do koreańskich wierzeń i mitologii, szczególnie do mitu o bogini Bari. Owa pramatka ludzkości, najmłodsza z siedmiu córek, na rozkaz matki została przez swoje starsze siostry zamknięta w skrzyni i porzucona na bagnach. Uratowana przez zwierzę, zniosła mnóstwo cierpień, a potem wędrowała po zaświatach, poszukując życiodajnej wody. Bohaterka powieści poznała tę legendę w dzieciństwie i z czasem zauważyła mnóstwo analogii pomiędzy sobą a swoją mityczną imienniczką, ba, zaczęła nawet się starać, by tych podobieństw było jeszcze więcej. 

W „Księżniczce Bari” nie brakuje bohaterów pozytywnych, takich jak Pakistańczyk Abdul niezłomnie wierzący w to, że na zło trzeba odpowiadać dobrem, ale są tu też postacie z gruntu złe (chociażby przemytnicy) albo takie, które nie mają złych charakterów, ale ciemnota i złe warunki sprawiły, że zachowują się obrzydliwie. Czy matka Bari wyrzuciłaby noworodka, gdyby ze strachu i rozpaczy nie zmąciło się jej w głowie? Czy ojciec wściekałby się po narodzinach najmłodszych córek, gdyby nie przekonanie, że mężczyzna powinien mieć syna i że kobieta rodząca same dziewczynki jest nieudolna, felerna, winna? Co ciekawe, kiedy życie tych niechcianych dzieci jest zagrożone, ojciec robi wszystko, by je ratować. 

Podsumowując, „Księżniczka Bari” to poruszająca, godna polecenia powieść, będąca interesującym połączeniem realizmu z nadrealizmem. Jak przystało na kandydata do nagrody Nobla, Hwang Sok-yong nie pisze o sprawach błahych, tylko zwraca uwagę na tragedie rozgrywające się w naszych czasach, na rzesze uchodźców, głód, terroryzm, łamanie praw człowieka w Korei Północnej. 

Moja ocena: 5/6.

---
* Hwang Sok-yong, „Księżniczka Bari”, przeł. Dominika Chybowska-Jang, Bo.wiem, 2023, s. 15

19 komentarzy:

  1. Elementy magiczne mnie pociągają, ale nagromadzenie nieszczęść z kolei może nie tyle odpycha, co nieco odstrasza. To niesprawiedliwe, że unikam książek, które poruszają trudne tematy, bo... poruszają trudne tematy, ale czasami wolę tkwić w swojej bezpiecznej bańce. I tak sporo wiem :/

    Ha, gdybym kiedykolwiek chciała mieć dziecko, to córkę. Żeby przedłużyć swój ród ;) Ale, jako że nie ma żadnej gwarancji typowania płci + jest milion innych powodów niechcenia, jednak się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, a rodzice bohaterki mieli inne nastawienie: chcieli syna. I oczywiście ojciec obwiniał żonę o to, że rodzi same córki. Ależ by się chłopina zdziwił, gdyby mu powiedziano, że istnieje coś takiego jak chromosomy i że to komórki ojca zdecydują, czy dziecko będzie chłopcem czy dziewczynką!

      Usuń
  2. Uwielbiam elementy magiczne, a i cała fabuła mnie zaciekawiła. Przedstawiasz bardzo inspirujące książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrą powieścią jest też „O zmierzchu” tego autora. :)

      Usuń
  3. Na razie nie mam ochoty na takie klimaty, chociaż magiczne elementy mnie interesują. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. :) A magicznych elementów jest w tej książce całkiem sporo.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa książka. Chętnie po nią sięgnę, tym bardziej że interesuje mnie ta tematyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, bo naprawdę warto. To książka, która wstrząsa, uświadamia, jakie tragedie dzieją się w naszych czasach, jak ciężko jest żyć mieszkańcom niektórych krajów.

      Usuń
  5. Niedawno przeczytałam tę książkę. Bardzo poruszająca i trudna, ale też wartościowa, skłaniająca do wielu refleksji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta powieść skłania do wielu refleksji. Kiedy zaczęłam ją czytać, byłam zaskoczona, że jest tak inna od „O zmierzchu”, że autor wprowadził wątki magiczne, że akcja rozgrywa się nie tylko w Korei, ale też w Chinach i Europie, że tyle w tej książce nędzy ludzkiej. Ale trzeba o tej nędzy pisać, trzeba uświadamiać czytelnikom, jak wygląda świat.

      Usuń
  6. Mam poczucie, że o Korei Pn niewiele wiem, nawet powieściowo chyba mnie tam jeszcze nie było. Ta książka mogłaby mnie zainteresować, ale szczerze przyznaję, że czuję, że teraz nie jest jej czas. Może zbyt przytłaczająca? Sama nie wiem, ale wolę poczekać na odpowiedni moment niż skrzywdzić ją złym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszne podejście. :) Mam wrażenie, że jeśli chodzi o Koreę, większość z tych nielicznych koreańskich książek, które się u nas ukazują, dotyczy Korei Południowej, Północna zaś pomijana jest milczeniem. Poprzednia książka tego autora, którą czytałam, „O zmierzchu”, miała dla odmiany akcję osadzoną w Korei Południowej. I chwała temu autorowi, że mówi o tym, do jakich tragedii dochodziło (i nadal dochodzi) w Północnej.

      Usuń
    2. Tak, to ważne, że takie książki się w ogóle pojawiają i mamy do nich dostęp.

      Usuń
  7. Zaciekawiły mnie te magiczne elementy i fabuła. Chętnie sięgam po takie poruszające książki, więc i tej na pewno dam szansę. Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc zachęcam do przeczytania. :) Tak, książka jest poruszająca. Już na samym początku znajduje się bardzo poruszająca scena.

      Usuń
  8. Dobrze wiedzieć, że Seria z żurawiem trzyma poziom, bo bardzo ją sobie cenię, szczególnie jeśli chodzi o azjatyckie tytuły. Stąd po „Księżniczkę Bari” na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzyma. :) Myślę, że książka by Cię zainteresowała, bo porusza prawdziwie ważne problemy, a nie jakieś wydumane, błahe. Korea Północna to kraj, w którym żyło się strasznie – i to się nie zmieniło. Nadal jest tam paskudnie – panuje reżim, ludzie umierają z głodu itd.

      Usuń
  9. Całkiem ciekawa książka :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń