„Wzgórze” nie jest czytadłem, tylko piękną, ciekawą powieścią z wyższej półki. Autor, Ivica Prtenjača, bohaterem uczynił bezimiennego Chorwata, który zauważa, że przepełniają go wyłącznie negatywne uczucia: brak satysfakcji z pracy, znużenie, rozdrażnienie, a nawet wstręt do ludzi. Zamiast narzekać i popadać w depresję, mężczyzna ten szuka dla siebie ratunku. Postanawia na kilka letnich miesięcy opuścić Zagrzeb i przenieść się na jedną z licznych wysepek Chorwacji. Przebywając na pustkowiu, odpocznie od ludzi, a przy okazji zrobi coś pożytecznego – będzie pilnował, by nie wybuchł pożar. Wyposażony w lornetkę, jedzenie i kilka podstawowych sprzętów, zamieszkuje w nieczynnych koszarach na wzgórzu i codziennie obserwuje otoczenie. Dostrzega każdy zakamarek wyspy, morze, zakotwiczone statki, domy. Ma wrażenie, że znalazł się na szczycie świata.
Przyjeżdżając tu, liczy na całkowitą samotność, tymczasem ludzie wciąż mu przeszkadzają, i to ludzie w najgorszym wydaniu: turyści, którzy hałasują, śmiecą, niszczą, profanują to malownicze miejsce, bez pytania o zgodę fotografują bohatera, tak jakby stanowił lokalną osobliwość, a nawet, o zgrozo, strzelają do zwierząt i rozpalają ogniska, lekceważąc zagrożenie pożarowe. Świeżo upieczony pustelnik nie może pojąć, dlaczego intruzi tak się męczą, włażąc na górę (a włażenie trwa co najmniej półtorej godziny!) i nie mając nawet odpowiedniego obuwia ani zapasów wody. „Tam w dole są lody i leżaki! Tutaj tylko zmęczenie i pot, świst wiatru i nieznane pustkowie”[1] – myśli ze zdumieniem. Zostaje po nich mnóstwo niedopałków papierosów. „Można je znaleźć w pęknięciach skał, na gałęziach drzew, w pniach, w malutkich kupkach piasku na głazach, wszędzie. Ślady są oczywiste – tędy przeszli ludzie, bo tylko oni mogą być tacy dziwni”[2].
Strony powieści zapełnione są retrospekcjami dotyczącymi życia bohatera w Zagrzebiu, a także opisami codzienności na wzgórzu i spotkań z osobami poznanymi na wyspie. Wśród tych osób jest mały Zoe mający agresywnego ojca, pewien strażak oraz dziwny, gniewny Tomo, miłośnik broni palnej, mieszkający w ziemiance pełnej zdjęć z ostatniej wojny oraz trofeów myśliwskich. Przez całą książkę przewija się motyw chleba. Bohater własnoręcznie go piecze i częstuje nim nieproszonych gości (ot, taki paradoks, turyści drażnią go niemiłosiernie, a jednak karmi ich i poi), z pieczywem i piekarnią związane jest też pewne traumatyczne wspomnienie z jego dzieciństwa. „Czułem jakąś niewytłumaczalną miłość do chleba i jednocześnie rygor w stosunku do siebie, gdy go wypiekałem lub nosiłem. On jest, wraz z poezją, jedną z moich rzadkich rzeczy, które traktuję poważnie”[3] – mówi. Kiedy przypomina sobie zapach mąki i drożdży, tęskni do tego, by żyć dla innych, a nie tylko dla siebie.
Ivica Prtenjača ukazuje Chorwację widzianą oczami jej stałego mieszkańca, pisze też o zdziczeniu turystów, o tęsknocie, by znaleźć sens życia i stać się dobrym człowiekiem, o przyjaźni ze zwierzęciem. Jedynym towarzyszem pustelnika z wyspy (towarzyszem chcianym, bo niechcianych – dzików, węży, sępów i obieżyświatów – ma mnóstwo) jest osiołek. Stary, zniedołężniały, cierpliwy, darzony wielką czułością. W tym wątku widać zresztą oryginalność autora. Jeśli bohater którejś ze współczesnych powieści kocha zwierzę, tym zwierzęciem będzie pies albo kot, z rzadka koń, a osioł niemal nigdy. „Wzgórze” najpierw niepokoi, a potem napełnia ciepłymi uczuciami, przypomina, że kiedy życie staje się nieznośne, warto chociaż na kilkanaście tygodni rzucić wszystko w diabły i poszukać samotności, a także kontaktu z przyrodą. Nic tak nie uspokaja jak pobyt na jakimś odpowiedniku góry opisanej w tej ciekawej powieści.
---
[1] Ivica Prtenjača, „Wzgórze” („Brdo”), przeł. Siniša Kasumović, Biblioteka Słów, 2020, s. 54.
[2] Tamże, s. 146-147.
[3] Tamże, s. 93.
Bardzo ciekawie opisałaś tę książkę, aż chce się ją od razu przeczytać. Nie mogłabym przejść obok niej obojętnie, więc dopisuję ten tytuł do mojej listy. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, książka jest ciekawa, aż mi się zachciało częściej sięgać po literaturę bałkańską. Mało ją znamy, a szkoda. :)
UsuńUwielbiam twojego bloga i ciebie, ponieważ zawsze przedstawiasz ciekawe, nietuzinkowe książki, o których ciężko gdzie indziej usłyszeć. Oczywiście, że zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dziekuję za miłe słowo... Mam nadzieję, że „Wzgórze” znajdzie wielu czytelników. Serdecznie Ci je polecam. :)
UsuńKamyk do ogródka wydawcy. Książka mnie zainteresowała, wszedłem na stronę wydawnictwa, żeby kupić. Cena w normie, 30 zł, włożyłem do koszyka, idę do kasy i... szok. Wysyłka Pocztą Polską 15 zł. Zrezygnowałem. Wysyłka jednej książki listem poleconym nie kosztuje 15 zł, tylko 6. Rozumiem, że zapakowanie i tak dalej, ktoś to musi zrobić, ale wydawnictwo powinno mieć ten proces tak zautomatyzowany, żeby narzut był niewielki. Albo w ogóle mogłoby go nie być, biorąc pod uwagę, że hurtownia zabiera wydawnictwu 50% ceny, więc na sprzedaży bezpośredniej i tak zarabia się najwięcej. E-booka nigdzie nie widzę. Jeśli rzeczywiście go nie ma, to w obecnych czasach zakrawa to na sabotowanie własnej oferty wydawniczej. Biblioteka Słów jest imprintem Biiblioteki Analiz, zajmującej się analizą rynku wydawniczego, m.in. tym, dlaczego Polacy kupują mało książek. Bo niektóre wydawnictwa zachowują się tak, jakby wcale nie chciały ich sprzedać.
OdpowiedzUsuńBardzo cenne uwagi. Wygląda na to, że e-book istnieje, można go kupić na stronie Taniej Książki https://www.taniaksiazka.pl/ebook-wzgorze-pdf-mobi-epub-p-1413690.html, można też tam dostać wersję papierową za 25,42 zł z wysyłką znacznie tańszą niż 15 zł. Bo 15 zł to rzeczywiście cena przesadnie wysoka.
UsuńBardzo refleksyjna powieść i mam wrażenie symboliczna. Moim zdaniem można ją traktować zarówno dosłownie, jak i metaforycznie, w odniesieniu do współczesnego społeczeństwa i rozmaitych nawyków cywilizowanych ludzi w ogóle. Nie ograniczając się tylko do Chorwacji. W ogóle wydaje mi się, że możliwości interpretacyjnych jest tutaj mnóstwo.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Odniosłam wrażenie, że autor z gniewem i ironią patrzy na tak zwanych cywilizowanych ludzi. Wielu z nas, niestety, kiedy tylko znajdzie się na łonie natury, dziczeje i zamiast podziwiać otoczenie, niszczy je.
UsuńHm, sama nie wiem, co sądzić o powieści. Wydaje się taka zawiła, a jednocześnie prosta i łatwa. Recenzja świetna, naprawdę bardzo mi się spodobała. Nie wiem jednak, czy się skuszę na książkę, tak szczerze pisząc. Aktualnie chyba mam ochotę na mniej refleksyjne tematy. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) Dodam tylko, że ta książka raczej nie jest zawiła. Autor posługuje się dość prostym językiem, a refleksje bohatera, który jest jednocześnie narratorem, nie są trudne do zrozumienia.
UsuńTeż będę miała okazję przeczytać tę książkę, z czego bardzo się cieszę :) Fajnie, że Tobie się spodobała, mam nadzieję, że we mnie wzbudzi równie pozytywne emocje.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę zaglądać do Ciebie i wypatrywać recenzji. :) Mnie książka bardzo się spodobała i będę do niej wracać. A bohatera świetnie rozumiałam, bo i ja często mam chęć zaszyć się na jakimś pustkowiu. :)
UsuńO proszę, Biblioteka Słów to dla mnie novum - fajnie, że powstają takie specjalistyczne wydawnictwa, ukierunkowane na daną szerokość geograficzną. Bałkany są ostatnio dość popularne turystycznie, warto więc zapoznać się z tamtejszą literaturą. Spojrzenie autochtona jest zawsze bardzo ciekawe, chociaż na ogół dość krytyczne - za turystami to chyba nigdzie się nie przepada, chociaż każdy ich pragnie z uwagi na "dutki" :)
OdpowiedzUsuńLiteratura bałkańska była u nas traktowana po macoszemu. Wygląda na to, że teraz nastąpi zmiana na lepsze i będziemy mogli poznać ciekawych współczesnych autorów z tamtego rejonu świata. :)
UsuńZaintrygowałaś mnie. Gdzieś mi ta książka mignęła, ale to co o niej przeczytałam mnie nie chwyciło. Teraz czuję, że taka ucieczka na chorwacką wysepkę mógłaby mnie zachwycić. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam tę książkę. Czytanie o tym, jak rozgoryczony i zmęczony życiem mężczyzna zmienia otoczenie, podziałało na mnie uspokajająco. :)
UsuńOkładka przyciąga wzrok, ale ja jednak wolę inne gatunki, więc pozycja nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście przyciąga wzrok. I pasuje do tej powieści. :)
Usuń