Kilka ostatnich wieczorów spędziłam z „Listą nieobecności” Michała Pawła Urbaniaka. To powieść o Zuzannie, jej drugim mężu Arturze i synu z pierwszego małżeństwa, czyli Krzysztofie, oraz o Jakubie, który lubi ich odwiedzać i uwodzi Krzysztofa. Spośród tych postaci najmniej polubiłam Zuzannę, bo bywa okrutna dla bliskich i okazuje synowi za mało matczynej miłości, poza tym wieje od niej ciemnotą. Choć ukończyła studia, uważa, że jeśli kocha się kogoś z depresją, trzeba „udźwignąć to jego wariactwo”[1] i nie korzystać z fachowej pomocy lekarzy, tylko męczyć się w samotności. W jednej ze scen obrzuca pretensjami syna, bo według niej nie powinien wzywać pogotowia do Jakuba, który nagminnie dokonuje samookaleczeń. Jakub to najbardziej urocza postać z tej książki, a jednocześnie krucha, wciąż wpadająca w histerię.
Akcja nie toczy się chronologicznie. Na początku Zuzanna liczy mniej więcej osiemdziesiąt lat, potem autor mocno cofa czas i ukazuje bohaterów tuż po śmierci Artura, a także w ostatnim roku jego życia. Na końcu znowu przedstawia Zuzannę jako staruszkę i ujawnia pewne kontrowersyjne fakty z jej przeszłości. Przez całą książkę przewija się wątek śmierci. Jakub często rozmyśla o samobójstwie albo dla odmiany lęka się o życie Krzysztofa. Artur po stracie sióstr, rodziców, a wreszcie ukochanego brata staje się ponury, pogrążony we wspomnieniach. Zuzanna nie umie go zrozumieć, a po jego śmierci zaczyna zachowywać się podobnie. „Żyła. Nie żyła. Tak jak Artur był i go nie było. Czasem czuła jego obecność, zazwyczaj nieobecność”[2]. Bohaterowie snują wiele refleksji dotyczących tego dziwnego stanu, kiedy człowiek jest na pół martwy, a zmarli wydają się mu bliżsi niż żywi.
Dużo miejsca zajmuje wątek miłości homoseksualnej. Jakub od dawna wie, że jest gejem, ma za sobą wiele przypadkowych kontaktów seksualnych. Z kolei Krzysztof jest w tych sprawach zupełnie niedoświadczony, poza tym nigdy nie miał przyjaciół, zawsze całe dnie spędzał sam i tęskni za tym, by ktoś go wreszcie potrzebował, podziwiał. Nie uważa się za homoseksualistę i nieraz ma wrażenie, że został zmuszony do tego romansu. Jakub denerwuje go swoim ciągłym płakaniem, przepraszaniem, przewrażliwieniem. Krzysztof chce pomieszkać z nim trochę, nasycić się jego miłością, a potem wejść w związek z kobietą. Jakub to wyczuwa i właściwie czeka na porzucenie. Jak może być szczęśliwy, przeżywszy tyle traum i mając przekonanie, że wkrótce ukochany odstawi go na boczny tor? Michał Paweł Urbaniak bardzo wnikliwie przedstawia skomplikowane relacje między nimi, nie stroniąc od pokazywania sytuacji intymnych.
W książce widać, jak różnie Polacy podchodzą do homoseksualistów. Rodzina Krzysztofa traktuje ich z sympatią. „Nam nie przeszkadza to, że jesteś gejem”[3] – mówi Artur do pasierba. Danka nie lubi „pedalstwa” (to jej określenie, nie moje), ale jako osoba życzliwie nastawiona do świata stara się nie okazywać odrazy, chce tylko, by mężczyźni zachowywali dyskrecję. Z kolei rodzice Jakuba to zatwardziali homofobi. Kiedy poznają prawdę o synu, wstępuje w nich agresja, wstręt, histeryczny lęk. Gdyby to mogło ujść im bezkarnie, nadzialiby swoje dziecko na widły i żywcem rzucili w ogień. Nic dziwnego, że Jakub myśli: „Być kimś takim to jak wyrok”[4] i uważa się za śmiecia. Śmieciem czuje się nawet wtedy, gdy ma wokół siebie ludzi pełnych ciepła.
„Lista nieobecności” okazała się książką bardzo ciekawą, wielowątkową, dojrzale napisaną. Długo będę pamiętała bohaterów skazanych „na życie po stronie mroku”[5] – przenikliwego Artura, bezwzględną Zuzannę, osamotnionego Krzysztofa i pobitego, uciekającego z domu Jakuba, dźwigającego plecak z ulubionymi książkami. Chyba jeszcze w żadnej powieści nie natrafiłam na tak przejmujący opis cierpienia, jakiego doznaje młody homoseksualista decydujący się na wyznanie rodzicom prawdy o sobie. Trudno zachować spokój podczas czytania tej sceny. Autor ma świetne pióro, cudowną wrażliwość i umiejętność utrwalania emocji, a także tworzenia skomplikowanych postaci. Bardzo dobra powieść, polecam.
---
[1] Michał Paweł Urbaniak, „Lista nieobecności”, Mova, 2020, s. 361.
[2] Tamże, s. 146.
[3] Tamże, s. 258.
[4] Tamże, s. 201.
[5] Tamże, s. 483.
Depresja, homoseksualizm, śmierć... To ważne tematy. I świetnie, że autor zdecydował się je poruszyć. Jestem jej bardzo ciekawa i mam ochotę się z nią zmierzyć, choć nie wiem, czy udźwignę jej ciężar emocjonalnie. I jednak bardzo mnie zniechęca ta niechronologiczna fabuła. Nie lubię tak pisanych książek za bardzo...
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy lubi co innego. Mnie akurat ta powieść bardzo się podobała, także dlatego, że panuje w niej porządek i ani razu nie miałam wrażenia, że gubię się w tym, co było wcześniej, a co później. :)
Usuńnazywanie jacoba chorym świadczy o twoim strachu przed nazwaniem rzeczy po imieniu
OdpowiedzUsuń