Fin Macleon, główny bohater „Czarnego domu” Petera Maya, wychował się na wyspie Lewis. Potem przeniósł się do Edynburga, w którym ukończył studia i został policjantem. Ożenił się, miał syna. Tuż przed rozpoczęciem akcji ten syn zginął w wypadku. Fin przeżywa to bardzo silnie – wpada w depresję, przestaje mu na czymkolwiek zależeć. Chciałby pobyć na długim urlopie, ale zwierzchnicy są bezlitośni i po miesiącu każą mu wracać do pracy. Jego zadaniem będzie zajęcie się morderstwem, do którego doszło właśnie na wyspie Lewis. Chcąc nie chcąc, musi jechać w rodzinne strony, spotkać się z dawnymi znajomymi i patrzeć na nich bez sentymentu, jak na potencjalnych zbrodniarzy. Ktoś z nich mógł przecież zabić Angela.
Powrót do „kraju lat dziecinnych” wywołuje falę wspomnień. Fin przypomina sobie rodziców, ciotkę, jej domek stojący samotnie na klifach, przyjaciół – szczególnie chorego na astmę Artaira, wrogów, a także Marsaili – swoją jedyną miłość. Zakochał się bardzo wcześnie, bo już w pierwszym dniu pobytu w szkole. Teraz Marsaili w niczym nie przypomina tamtej energicznej, ślicznej dziewczynki sprzed lat. Jest przygaszona, zaniedbana. Małżeństwo z Artairem najwyraźniej jej nie służy. Ma syna Fionnlagha. Artair nadużywa alkoholu i narzeka na konieczność opieki nad sparaliżowaną matką. Inny przyjaciel Fina, Donald, pracuje jako pastor. A jeszcze inny jeździ na wózku inwalidzkim. Prawie żadnemu z dawnych znajomych nie udało się opuścić wyspy i wykorzystać szans, jakie dawało życie.
Zresztą Fin, choć wyjechał, też ma wrażenie, że je zmarnował. Nie umie się niczym cieszyć ani w nic zaangażować, wciąż męczy go coś, czego nie potrafi nazwać. Wynika to z pewnych traumatycznych wydarzeń, o których zapomniał. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że „Czarny dom” to książka opowiadająca nie tylko o dzieciństwie i o śledztwie, ale też o tajemniczym działaniu pamięci, o tym, jak łatwo wyrzucane są z niej bolesne wspomnienia. Ten proces jest z jednej strony dobrodziejstwem dla człowieka, z drugiej – nie, bo ktoś, kto ukrywa w swoim wnętrzu zapomniane, nieprzepracowane traumy, zawsze będzie czuł niepokój i pustkę.
Wielką zaletą powieści jest osadzenie akcji w ciekawym, dość egzotycznym miejscu, czyli na Lewis. Autor opisuje klimat, tamtejsze zwyczaje, m.in. coroczną wyprawę kilkunastu mężczyzn na skalistą, bezludną wysepkę, by zabić dwa tysiące głuptaków. Kiedyś Szkoci zabijali te ptaki z konieczności, chcąc zaspokoić głód, teraz robią to wyłącznie dla podtrzymania tradycji. Ekolodzy próbują zorganizować lokalną opozycję przeciwko tej rzezi, ale nikt nie chce ich wesprzeć. Fin też brał udział w takiej wyprawie. Pojechał niechętnie, bo nie był ani silny fizycznie, ani przekonany, że sprawne zabijanie bezbronnych piskląt świadczy o męskości.
„Czarny dom” to pasjonująca, znakomicie napisana powieść kryminalna w stylu skandynawskim, co znaczy, że autor rozbudowuje tło obyczajowe, pogłębia psychikę bohaterów i dokładnie przedstawia ich życie prywatne. Morderca, który bynajmniej nie jest postacią prymitywną, zostaje wprowadzony na kartki książki dość wcześnie, można więc próbować odgadnąć jego tożsamość. W zakończeniu akcja mocno przyspiesza, Fin odkrywa coś strasznego i bardzo się boi o bezpieczeństwo pewnej drogiej mu osoby. Czy zdoła ją uratować?
Sula Sgei, wyspa, na której co roku dokonuje się rzezi dwóch tysięcy ptaków, co zostało dokładnie opisane w „Czarnym domu” Petera Maya |
Kilka cytatów:
Dzieciaki. Nie mają pojęcia, jak głęboko potrafią ranić. (s. 339)
Problem z rewanżem wywołanym zazdrością polega na tym, że choć można sprawić ból stronie przeciwnej, nie umniejsza to bólu, który się samemu odczuwa. Wszyscy więc są równie nieszczęśliwi. (s. 172)
Bez względu na to, jak bardzo dorośli i jak bardzo w ciągu tych lat się od siebie oddalili, mieli wspólną przeszłość. Więź na całe życie. (s. 146)
Za kilka minut miała się zacząć rzeź i myślę, że fakt odebrania życia tak wielu istotom stanowił przedmiot cichej refleksji. Zabijanie trudno zacząć; potem jest już znacznie łatwiej. (s. 260)
---
Peter May, „Czarny dom” („The Blackhouse), przeł. Jan Kabat, Albatros, 2014
Mam czasami ochotę na kryminał skandynawski, jednak niezwykle rzadko jestem w stanie znaleźć coś odpowiedniego. Często sięgam wtedy po jakiś półśrodek, który mnie do kryminałów zniechęca. Tym bardziej zapiszę sobie ten tytuł. Dzięki!
OdpowiedzUsuńPodczas czytania tej książki często zapominałam, że to kryminał. Niektórzy nazywają ją powieścią psychologiczną z wątkiem kryminalnym. Autor umie pisać, tak więc – polecam. :)
Usuń