Ostatnie trzy wieczory spędziłam z książką Lisy Hågensen „A jej oczy były niebieskie”. Jest to połączenie powieści obyczajowej z thrillerem, historia o czterdziestoletniej bibliotekarce Raili, która pod wpływem okoliczności stała się detektywem. Po rozstaniu z narzeczonym kobieta kupiła domek w odludnym zakątku Szwecji, sądząc, że będzie mogła spędzać tam spokojne urlopy. Szybko jednak zauważyła, że w tym pięknym miejscu dzieje się coś niesamowitego. W zachowaniu wielu sąsiadów widać agresję albo apatię. Staffan, który zabiega o jej względy, podobno maltretował swoją poprzednią żonę, jedna z matek w ogóle nie zajmuje się dziećmi, a Olofsson utrzymuje, że od lasu nadciąga coś złego.
Akcja toczy się niespiesznie. Raila – narratorka – szczegółowo opowiada o swojej codzienności: o zbieraniu grzybów, kontaktach z przyjaciółką i sąsiadami. Nie stroni od naturalistycznych, ohydnych opisów wymiotowania czy krwotoku z dróg rodnych. Nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, bo ma nadwagę i cellulit, a mimo to często biega nago w miejscach, gdzie ktoś mógłby ją zauważyć. Na amatorską działalność detektywistyczną przeznacza wiele czasu oraz pieniędzy, kupuje na przykład parę kosztownych zestawów klocków Duplo. Jest nieustraszona, zawzięta oraz... niechlujna, bo w ferworze śledztwa często zapomina o zdjęciu upapranych nieczystościami ciuchów. Zdarza się nawet, że ludzie zwracają uwagę na jej brzydki zapach:
– Co tak dziwnie pachnie? To ty, Raili? – zapytał Anders i wyjechał spokojnie z podwórka.
– Słucham? – Spojrzałam na swoje ubranie. Miałam na sobie to, w czym spałam i co nosiłam dzień wcześniej. Dżinsy z plamami po rzygach (s. 373-74).
Miłośników zwierząt uprzedzę, że w książce znajduje się szczegółowy opis mordowania kota. Zabija go nie Raila, tylko inna bohaterka – bo tak się składa, że obok przygód Raili otrzymujemy wstawki o urodzonej przed kilkoma stuleciami i uznanej za czarownicę Kirsti. Kobieta, która w tamtych prymitywnych czasach zdobyła taki przydomek, właściwie przegrała swoje życie. Czekały ją tortury, a jeśli udało się jej przetrwać i nie zginąć na stosie, i tak nie było już dla niej miejsca w społeczeństwie. Wątek cierpień Kirsti bardzo porusza.
Na okładce wyczytałam, że autorka „A jej oczy były niebieskie” literaturą zajęła się dopiero wtedy, gdy weszła w wiek średni. Podoba mi się takie podejście do życia: odchować dzieci i zacząć realizować marzenia. Lisa Hågensen niewątpliwie ma talent, pisze w przyjemny sposób, konstruuje ciekawe scenki obyczajowe i całkiem sprawnie tworzy atmosferę narastającego zagrożenia. Podczas czytania nigdy nie miałam uczucia nudy i kilka razy się wystraszyłam. A tego właśnie oczekuję od thrillerów.
---
Lisa Hågensen, „A jej oczy były niebieskie”, przeł. Małgorzata Kłos i Monika Chruściel, Czarna Owca, 2017.
Jakoś nie przepadam za zbytnim naturalizmem w książkach.
OdpowiedzUsuńOstatnio próbuję przeczytać "Owoc żywota twego" Ewy Ostrowskiej.
Tematyka mnie wciąga a jednak detaliczny wprost naturalizm jakim przesiąknięta jest fabuła mnie odstręcza. Ciekawa jestem jednak historii głównej bohaterki bardzo więc może jakoś ją zmogę.
Trochę tych naturalistycznych opisów jest. Krwotok z dróg rodnych, wymiotowanie, poród, zwłoki zżerane przez robaki... To wszystko opisane zostało plastycznie i mocno działało na moją wyobraźnię.
UsuńCzytałam kiedyś „Owoc żywota twego” i „Śniła się sowa” Ostrowskiej. Oceniłam je wysoko, ale postanowiłam, że nigdy już do nich nie wrócę, bo były zbyt pesymistyczne.
Ha, mnie z kolei naturalistyczne wstawki w ogóle nie zniechęcają, ba, lubię wręcz, kiedy autor szokuje czytelnika tego typu bezpośredniością. W końcu "nic, co ludzkie, nie jest mi obce" :)
UsuńA sama powieść sprawia dobre wrażenie. Niedawno skończyłem "Wyjście" Natsuo Kirino, książkę, którą również można uznać za thriller z obyczajowymi naleciałościami - utwór bardzo przypadł mi do gustu i nie miałbym nic przeciwko, by sięgnąć po kolejne tego typy dzieło.
A ja czasami lubię takie wstawki, czasami czuję do nich wstręt. To zależy od książki. Jeśli naturalistyczne opisy wnoszą coś do fabuły, czytam je z ciekawością, ale jeśli autor wstawił je nie wiadomo po co, wtedy nie jestem zadowolona. :)
UsuńZainteresowała mnie ta książka. Rozejrzę się w bibliotekach.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że ją "wytropiłaś " :-)
Znalazłam ją na półce z nowościami. Zainteresowała mnie informacja, że autorka zaczęła myśleć o karierze literackiej dopiero wtedy, gdy wychowała czworo dzieci. Książka powinna Ci się spodobać. Jest gruba, ma ponad czterysta stron. :)
UsuńBrzmi ciekawie, a naturalistyczne opisy raczej mi nie przeszkadzają. W takim razie rozejrzę się za tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńBloga zaobserwuję żeby wpadać częściej, pozdrawiam!
http://czytam-wszystko.blogspot.com
To ciekawa powieść, warto przeczytać. :)
Usuń