Jeżeli ktoś martwi się, że już nie zdobędzie sławy pisarskiej, bo ma, powiedzmy, czterdzieści lat, niechże przyjmie do wiadomości, że nigdy nie jest za późno. Kilka dni temu dowiedziałam się, że Duńczyk Albert Dam został doceniony dopiero wtedy, kiedy ukończył lat... osiemdziesiąt. Jego „Siedem obrazków” bardzo spodobało się i krytykom, i czytelnikom. Sięgnęłam po nie z wielką ciekawością. Okazało się, że są to opowiadania, starannie dobrane i ilustrujące poglądy autora.
„Rozwiązłość”. Na stepie mieszka prymitywne plemię. Jego członkowie nie mają nic przeciwko temu, by siostra spała z bratem, a ojciec z córką. Jednak pewnego razu zauważają, że kazirodztwo to nic dobrego. W jakich okolicznościach dokonują tego odkrycia? Powiem tylko, że ma to związek ze... słoniami. W opowiadaniu Albert Dam starał się pokazać sposób myślenia i odczuwania bardzo prymitywnych ludzi oraz przemianę ich obyczajów.
„Posiadanie”. Akcja toczy się w starożytnym Rzymie. Niewolnik Johannes kocha Hertulę, która niedługo urodzi jego dziecko. Nagle Johannesem zaczyna interesować się znudzona i piękna Hedona. Obiecuje mu, że jeśli zostanie jej kochankiem, da mu wolność oraz wysokie stanowisko. Mężczyzna na początku odrzuca jej propozycję, potem jednak zaczyna się wahać. Która kobieta wygra? Bogata, ustosunkowana czy ta mająca do zaoferowania jedynie szczerą miłość? Autor w poruszający sposób pokazał zdradę i podłość. Nie znajdziemy w tym opowiadaniu scen znęcania się nad niewolnikami, gdyż nikt ich nie bije, nie muszą ciężko pracować, powodzi im się lepiej niż wolnym chłopom z okolicy. Dopóki Johannes nie zamarzył o bogactwach i zaszczytach, byli szczęśliwi.
„Alrauna”. Pewnego razu stara panna o imieniu Pura wykopała z ziemi korzeń mandragory i zaczęła go tulić, ubierać, słowem: traktować jak niemowlę. Pod jej czułą opieką kukła zmieniła się w dziewczynkę. Nazwano ją Alrauna. Rosła, ładniała z każdym dniem, uczyła się mówić. Im więcej rozumiała, tym bardziej pragnęła poznać ludzi dobrych. Lecz gdziekolwiek się pojawiała, wszędzie widziała chciwość i nieuczciwość. Opowiadanie zawiera elementy krytyki społecznej oraz baśniowe: korzeń, wyrosły w miejscu, gdzie upadło nasienie umierającego zbója, zmienia się w człowieka. Zbój ten marzył, by odbierać majątek bogatym i dawać biednym oraz by zostawić po sobie potomka. To drugie marzenie się spełniło, Alrauna była przecież jego córką. To opowiadanie uważam za najładniejsze i najciekawsze z całego zbiorku.
„Ogrodnik”. Odkąd tytułowy ogrodnik założył rodzinę, nie ma czasu, by cieszyć się uprawą kwiatów, które tak kocha. Bez końca musi wymyślać nowe sposoby na zdobycie klientów, bo żona i dzieci mają wiele potrzeb materialnych. Z opowiadania wynika, że założyć rodzinę to znaczy utracić wolność i stać się niewolnikiem pracy oraz pieniędzy.
„Być a sądzić”. Bohaterką opowiadania jest podstarzała, samotna matka trzech synów; każdy pochodzi z innego ojca. Pieniądze na utrzymanie i wykształcenie dzieci przyjmowała od różnych mężczyzn, którym w zamian oferowała swoje ciało. Teraz mieszka z nią tylko najmłodszy z chłopców, piętnastoletni, starsi usamodzielnili się i nie dopuszczają jej do swoich tajemnic. Szukając celu w życiu, bohaterka opowiadania założyła towarzystwo o nazwie „Obowiązek kobiety”. Postronne osoby uważają, że ma ona wiele zajęć i czuje się spełniona, jednak się mylą: męczy ją uczucie nudy i bezużyteczności.
„Wykorzeniony”. Jest to zapis dnia z życia pewnego mężczyzny.
„Za wiele lat”. Ostatnie opowiadanie nawiązuje do pierwszego. Akcja toczy się w przyszłości, ale ludzie żyją tak samo jak ich przodkowie sprzed wieków. Odrzucili cywilizację, wędrują po stepach i sawannach. Uważają, że nie wypada rozmawiać, spać i siedzieć zbyt blisko siebie. Wszelkie próby nawiązania z kimś serdecznych więzi, rysowania, magazynowania czegokolwiek (nawet jedzenia) są surowo karane. Niekiedy w mroku nocy mężczyźni łączą się z kobietami, ale rano nie wiedzą, kim była ich partnerka.
Ciekawe jest to, jak Albert Dam pokazuje rozwój dzieci. Dwunastolatki z ostatniego opowiadania uważane są za osoby dorosłe, a niemowlęta, które nie ukończyły jeszcze roczku, muszą na własnych nóżkach iść za plemieniem. Jeśli nie nadążają, zostają same w lesie. Brzmi to okrutnie? Cóż, te niemowlaki rozwijają się wyjątkowo szybko. Zaledwie kilkugodzinny noworodek, posadzony na biodrze matki, potrafi mocno oplatać ją ramionami. Jest tak silny, że nie trzeba podtrzymywać jego główki. Nic więc dziwnego, że roczne dziecko dotrzymuje kroku dorosłym.
Pisarz posługiwał się plastycznym językiem. Nie unikał scen mocnych i drastycznych. Przedstawił kamieniowanie i wieszanie, poród, atak rozwścieczonych słoni na obozowisko ludzkie. Akcja opowiadań dzieje się w różnych czasach, od zamierzchłej przeszłości przez wiek dwudziesty po przyszłość. Wiele obrazków ma charakter przypowieści, w niektórych znajdują się elementy baśniowe. We wszystkich przewija się motyw lęku przed cywilizacją i posiadaniem. Wyraźnie widać, że lepiej żyje się tym bohaterom, którzy nie mają niczego. Nawet jeśli – jak chłopak z „Rozwiązłości” – zostali skrzywdzeni przez innych i muszą umrzeć, łatwo się z tym godzą.
Nic nie posiadać, nikogo nie kochać – tylko w ten sposób można czuć się wolnym i szczęśliwym, uważał Albert Dam. Kto żyje w dobrobycie, staje się chciwy, niezadowolony i rani innych. Pisarz chyba wierzył, że ludzie potrafią odrzucić cywilizację i z własnej woli przeistoczyć się w dzikusów, którzy pomrukują, zamiast mówić. Ja akurat uważam to za naiwność, więc książka Alberta Dama ani mną nie wstrząsnęła, ani nie zmieniła mojego życia. Ot, przyjemnie napisana ciekawostka.
---
Albert Dam, „Siedem obrazków”, („Syv Skilderier”), przeł. Franciszek Lund-Jaszuński, Wydawnictwo Poznańskie, 1973. Książka ma 168 stron.
Wiesz, że nie lubię krótkich form, ale zaciekawiłaś mnie.
OdpowiedzUsuńW obu bibliotekach z których najczęściej korzystam książka jest osiągalna, więc spróbuję przeczytać :-)
To bardzo nietypowe opowiadania. Najciekawsze wydały mi się „Posiadanie”, „Alrauna” i „Rozwiązłość”. Pomyśleć, że napisał je człowiek blisko osiemdziesięcioletni!... :)
UsuńKażde opowiadanie ma innych bohaterów, pokazuje inną sytuację, więc można je czytać nie po kolei.
Mam, mam, mam! Przyniosłam dzisiaj z biblioteki. Trochę poczeka na czytanie, bo przytargałam 21 książek, ale jest już w moim zasięgu :-)
UsuńCiekawa jestem, czy Ci się spodoba. :) A ja ze skandynawskich dopiero co skończyłam czytać „Wieżę Sokołów” Hansena. Bardzo dobra, wzruszająca, wzbudzająca ogromne emocje.
UsuńDwadzieścia jeden książek? Ależ Ci zazdroszczę! U mnie można tylko cztery. Dlatego zawsze długo się namyślam, co wziąć. :)
Oryginalne opowiadania i mogłyby mi dostarczyć wiele wrażeń.
OdpowiedzUsuńTak, oryginalne, podejmujące temat znudzenia kulturą i lęku przed cywilizacją. :)
UsuńTo naprawdę budujące, wiedzieć, że na literacki debiut nigdy nie jest za późno. Moim zdaniem może wynikać to z faktu, że są ludzie, którzy z literackiego punktu widzenia posiadają całkiem niezły warsztat, ale nie mają nic ciekawego do przekazania. Dopiero doświadczenia życiowe, poznane historie innych ludzi, itd., pozwalają im spłodzić opowieść, która godna jest przelania na papier.
OdpowiedzUsuńA sam autor - co najmniej interesujący, szczególnie z uwagi na te poglądy dotyczące cywilizacji.
Historia literatury zna pisarzy, którzy zadebiutowali lub odnieśli sukces dopiero wtedy, gdy byli w podeszłym wieku. O, choćby Květa Legátová. Miała więcej niż osiemdziesiąt lat, kiedy wydała „Żelary” i stała się sławna. Czyli nigdy nie jest za późno. :)
UsuńAutor dosyć oryginalny. Jego poglądy na temat szkodliwości cywilizacji były dosyć radykalne. Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do tego, co przedstawił w ostatnim opowiadaniu.