„Coś do ukrycia” Dominique Barberis to książka napisana ładnym, plastycznym językiem, ale dziwna, „bez życia”, niemal bez akcji i bez wyrazistych bohaterów, enigmatyczna, oparta na retrospekcjach i opisach spacerów narratora. Narrator to nieudacznik, który chciał zostać wielkim malarzem, ale po kilku latach z podkulonym ogonem wrócił do rodzinnego miasteczka i przyjął posadę strażnika w muzeum. Obrazy maluje tylko w weekendy. Jest samotnikiem, nie układa mu się z kobietami. W jego życiu nie ma żadnych ciekawych wydarzeń. Może dlatego obsesyjnie rozmyśla o morderstwie, do jakiego niedawno doszło w ich miasteczku. Ofiarą była piękna Marie-Hélène, którą narrator znał, będąc nastolatkiem. Wtedy często przyjeżdżała do ciotki mieszkającej w zrujnowanej rezydencji, potem zniknęła z horyzontu. Pojawiła się wiele lat potem, by sprzedać odziedziczony dom i park, i od razu została zamordowana. Przez kogo? Nie wiadomo. Dom położony był na odludziu, a feralnego wieczoru padał ulewny deszcz. Mordercą mógł być ktoś z jej dawnych wielbicieli, pracownik elektrowni, pensjonariusz położonego w pobliżu zakładu psychiatrycznego lub też jakiś gość z Paryża. Mężczyzna, którego aresztowano, nie przyznał się do winy i próbował popełnić samobójstwo. Ten czyn można interpretować jako odruch rozpaczy niewinnego człowieka.
Osobom, które są ciekawe, co przydarzyło się Marie, nie polecam tej książki, gdyż wątek kryminalny nie zostaje w niej rozwiązany. Polecam tym, którzy lubią długie, plastyczne opisy jesiennych krajobrazów. Czytając, można dokładnie wyobrazić sobie zapuszczony park wokół miejsca zbrodni, zarośnięte brzegi Loary, ponury cmentarz i nudę, w jakiej żyją mieszkańcy prowincji. „Coś do ukrycia” to powieść z rodzaju tych, które czyta się z przyjemnością, ale szybko ulatują z pamięci. Już w kilka dni po przeczytaniu trudno opowiedzieć ich treść.
---
Dominique Barberis, „Coś do ukrycia” („Quelque chose à cacher”), przeł. Joanna Polachowska, Muza S.A., 2010.
A może ten morderca, to bohater/nieudacznik/narrator?
OdpowiedzUsuńMożna różne rzeczy podejrzewać :) Jednak autorka nie daje rozwiązania. To zdecydowanie nie jest powieść dla miłośników zagadek kryminalnych.
UsuńJa jednak lubię, kiedy książka to coś więcej niż plastyczne opisy i odpowiednio wykreowany nastrój. Choćby odrobinę więcej :)
OdpowiedzUsuńAby pisać powieści bez akcji i bez wyrazistych bohaterów i nie zanudzić czytelnika, trzeba mieć bardzo dobre pióro. Dominique Barberis z pewnością takie posiada, widać to po staranności i plastyczności jej opisów. Jednak dobra książka powinna zostać w pamięci na dłużej, a tę trudno zapamiętać :)
UsuńLubię takie przewrotne powieści - czytelnik, szczególnie ten lubujący się w kryminałach, oczekuje, że każda zbrodnia musi mieć swojego sprawcę, a każda zagadka musi zostać rozwikłana. Tyle, że jak pokazuje życie, nie zawsze ta zasada się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńWątek kryminalny jest w tej książce słabiutki i nierozwiązany. Uważam, że niepotrzebnie wspomniano o nim na okładce powieści :) Masz rację, nie każda zagadka musi zostać rozwiązana i nie zawsze zostaje aresztowana właściwa osoba. Często policja aresztuje jakąś osobę, nie mając przeciwko niej mocnych dowodów, po to tylko, aby uspokoić ludzi. W tej powieści mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją.
UsuńZ wiekiem troszkę mi szkoda czasu na książki nawet nie najgorsze, ale które wyparowują z pamięci niemal natychmiast. Ba, ale żeby człowiek od razu wiedział, co tak prędko przez niego przeleci to pewnie by nie sięgał ...
OdpowiedzUsuńMiałam wielkie problemy z wystawieniem oceny tej książce, bo z jednej strony napisana jest bardzo ładnym językiem, z drugiej - jej treści nie da się zapamiętać :)
UsuńWolę jednak historie, które zapadają w serce. Nierozwiązane wątki kryminalne lubię, ale całość kompozycji musi być wyważona, a tutaj, mam wrażenie, że tego zabrakło. Za to jest nijakość, a jej jest za dużo wszędzie wokół :)
OdpowiedzUsuńCzegoś istotnie zabrakło, ale autorka wygląda mi na zdolną i może kolejne napisane przez nią książki są ciekawsze :)
UsuńTo chyba książka nie dla mnie
OdpowiedzUsuńWobec tego nie będę zachęcać do czytania.
UsuńMimo tego co o książce napisałaś to jednak zainteresowałaś mnie nią. To jednak ciekawa historia ......chyba pisarka chciała jednak o czymś powiedzieć.
OdpowiedzUsuńMoże o nudnej prozie życia i potrzebie każdego człowieka, by coś się w jego życiu niezwykłego wydarzyło....
Mam sprzeczne uczucia wobec tej powieści. Byłaby ona znakomita, gdyby autorka trochę ożywiła akcję. Rzeczywiście, pokazuje ona nudne życie na prowincji, gdzie każdy każdego zna, ludzie bacznie się obserwują, a zabójstwo zdarza się raz na kilkanaście lat.
UsuńJest krótka, szybko się czyta.
Już od dawna mam na półce „Ogród wieczornych mgieł” Tana Twana Enga (nie jestem pewna, czy tak odmienia się jego nazwisko). Kupiłam ją, bo wiele osób ją polecało jako genialną lekturę, ale dość szybko wykrystalizował się obóz mówiących, że jest to książka „eteryczna”, którą bardzo szybko się zapomina. Mam wrażenie, że „Coś do ukrycia” jest bardzo podobne :)
OdpowiedzUsuńByć może :) Po dwóch miesiącach od przeczytania "Coś do ukrycia" niemal nic nie pamiętam. Szkoda...
Usuń