6.09.2013

„Podróż do Rzymu” Alberto Moravia


„Podróż do Rzymu” Alberta Moravii bardzo mnie rozczarowała. A zaczyna się nawet ciekawie. Dwudziestoletni Mario przylatuje do Rzymu, wezwany przez ojca, którego nie widział od wielu lat. Ojciec chce nawiązać z nim przyjacielskie stosunki oraz porozmawiać o matce. Mario przypomina sobie, że kiedy miał pięć lat, matka często w jego obecności uprawiała seks z kochankiem.

W powieści znajduje się zaskakująco wiele scen erotycznych, często niesmacznych (z trzynastolatką, quasi-kazirodcze), wrzuconych jakby na siłę. Szkoda, że Moravia ukazał bohaterów głównie od strony erotycznej, nie skupiając się na ich charakterach. Wszystkie kobiety przedstawione zostały na jedno kopyto. Są wyuzdane, zdeprawowane, na pierwszym miejscu stawiają seks. Można nawet powiedzieć, że myślą nie głową, lecz inną częścią ciała. Ulegają popędom erotycznym nawet wtedy, gdy są obserwowane przez własne potomstwo. Matka Maria czerpie perwersyjną radość z szokowania niewinnego synka, pani profesor literatury pozwala, by obcy mężczyzna obmacywał ją na oczach trzynastoletniej córki. Nie ma nic przeciwko temu, by córka upijała się winem. Trzynastolatka zachowuje się jak stręczycielka i dotyka intymnych miejsc młodzieńca, który podoba się jej matce. Narzeczona ojca przy pierwszej okazji rzuca się na przyszłego pasierba, wołając: „Chciałbyś mieć taką matkę jak ja? I to matkę, z którą mógłbyś się kochać, o czym marzą wszyscy synowie?”*

Główny bohater mówi o sobie, że jest „spolegliwy”, czyli że zachowuje się jak liść miotany przez wiatr. Jeśli Nie protestuje, kiedy trzynastolatka pragnie go dotykać. Jeśli uwodzi go kobieta, która mu się nie podoba, stara się jej tego nie okazać i przyjmuje jej zaloty. Zawsze robi to, czego chcą inni, ot, taki człowiek bez własnej osobowości, bez własnego zdania i zainteresowań. Bardziej wiarygodny i sympatyczny jest ojciec Maria. Można zrozumieć jego zazdrość i uzależnienie od niewiernej, nikczemnej żony.

---
* Moravia Alberto, „Podróż do Rzymu” („Il viaggio a Roma”), przeł. Wasilewska Anna, Czytelnik, 1993.

16 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie przeczyta. Przydałby się wyraźniejszy rys psychologiczny, nawet jeśli to powieść erotyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scarlett, nie polecam "Podróży do Rzymu", polecam natomiast "Matkę i córkę" tego autora - coś wspaniałego :-)
      "Matka i córka" to ciekawa, wiarygodna pod względem psychologicznym powieść ze wspaniale ukazanymi postaciami kobiet. A to? Szkoda słów.

      Usuń
  2. Główny bohater wydaje się być niesamowicie irytującą osobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku bohater mnie intrygował, potem go żałowałam, bo taki pokrzywdzony przez matkę, a potem mnie już tylko irytował. Powinien zainteresować się jakąś dziewczyną w swoim wieku, a nie czterdziestolatkami i trzynastolatkami :)

      Usuń
  3. No to sobie odpuszczę :) Jedna książka mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem tę książkę spokojnie można sobie odpuścić :)

      Usuń
  4. Zaintrygowałaś mnie, i to bardzo :-). Czytam teraz "Pogardę" na następną klubową dyskusję, wrażenia są tak pozytywne, że obiecuję sobie czytać następne książki Moravii, a tu się okazuje, że można się na nim zawieść. Mam wielką ochotę na konfrontację wrażeń i pewnie sięgnę po tę "Podróż do Rzymu", ale wcześniej po coś ocenianego wyżej, choćby i "Matkę i córkę" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eireann, sięgając po "Podróż do Rzymu" nastawiłam się na dobre wrażenia, ale już po kilku rozdziałach poczułam się ogromnie zawiedziona. Jak autor "Matki i córki" mógł napisać coś tak kiepskiego i powierzchownego?...
      "Pogardy" jeszcze nie zaczęłam czytać, mam zamiar spędzić przy niej środowy i czwartkowy wieczór. Skoro masz pozytywne wrażenia z tej lektury, to na pewno i dla mnie powieść się spodoba :)

      Usuń
  5. Zaintrygował mnie tytuł, po przeczytaniu Twojego tekstu raczej sobie odpuszczę, gdyż ostatnio trafiam na lektury, w których kipi od seksu i to bardzo "różnego" i póki co zmęczyłam się tym "maratonem" Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej książce scen erotycznych jest zdecydowanie za wiele, powieść jest nieciekawa, mało wiarygodna :)

      Usuń
  6. Taki facet - dupa, trąba - okropnie drażnią mnie tacy bohaterowie, a już któryś raz na nich trafiam np. w "Bibliotekarzu" Jelizarowa, lub w "Morfinie" Twardocha (nawiasem mówiąc moje niemalże 2 najbardziej ukochane książki). I powiem Ci, że nie ciągnie mnie do Twojej lektury, ale z drugiej strony z chęcią bym przeczytała, tak na przekór moim upodobaniom, żeby się powkurzać:) Jestem pełna sprzeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohater jest bardzo drażniący. Nie ma swojej osobowości, żadnych zasad, przekonań. Najbardziej przypadł mi do gustu ojciec bohatera, choć ten też był "trąbą" - dawał się wodzić za nos kobiecie, która go wciąż zdradzała.
      "Morfina" jest na mojej liście książek, które koniecznie muszę przeczytać :)

      Usuń
  7. Co masz na myśli, pisząc "sceny quasi-kazirodcze"? Chodzi o to wspomniane później uleganie popędom, kiedy jest się obserwowanym przez dzieci?

    Ani tematyka, ani twoje słowa nie są zachęcające, więc pozostaje mi tylko podziękować za ostrzeżenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam na myśli to, że przyszła macocha bohatera uprawia z nim seks. Mamy więc jakby do czynienia z układem macocha-syn. Nie jest to kazirodztwo w pełnym znaczeniu tego słowa, a jednak... Trzynastolatka wie, że Mario być może zostanie jej ojczymem, mówi mu, że chciałaby mieć w nim tatę, po czym w dalszej akcji książki dotyka w sposób niewłaściwy. O to właśnie mi chodziło. W takim zachowaniu jest coś z kazirodztwa :)
      Tradycyjnie zachęcam do sięgnięcia po "Matkę i córkę". Piękna, ciekawa i pozbawiona wad!

      Usuń
  8. Szkoda...:( Ksiązka z akcją w Rzymie powinna być mega ciekawa i ekscytująca, a tu taki niewypał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej powieści nie ma za wiele Rzymu. Bohater siedzi głównie w domu ojca albo na placu Villa Balestra :)

      Usuń