Na wczorajszy wieczór przygotowałam sobie „Okaleczenie ciała” Margaret Atwood. W moim odczuciu książka ta nie jest tak ciekawa i rozbudowana jak „Opowieść podręcznej”, ale też i nie tak zła, jak to wynika z recenzji zamieszczonej na Biblionetce.
Jest to powieść o trzytygodniowej podróży kanadyjskiej dziennikarki Rennie Willard do malutkiego karaibskiego państewka. W kraju tym doszło akurat do zamieszek i Rennie przypadkowo znalazła się w centrum wydarzeń, obserwowała akty przemocy, bestialskie pobicia, a nawet mordy.
Atwood zamieściła w tej powieści bardzo wiele wątków pobocznych, które opowiadają o dzieciństwie bohaterki, o jej miłości do lekarza, o przyczynach rozstania z poprzednim partnerem. Przed podróżą Rennie dowiedziała się, że ma złośliwego guza, i przeszła operację mastektomii. I choć nie straciła całej piersi, a tylko, jak to określił chirurg, „ćwiartkę”, zaczęła żyć w lęku, nabrała przekonania, że ciało, o które tak dbała, zawiodło ją, i że to kwestia czasu, kiedy powstaną nowe komórki rakowe. Swoje samopoczucie określiła w następujący sposób: „Czuję się zainfekowana. Mam złe sny, śni mi się, że jestem pełna białych larw, które mnie zjadają od wewnątrz” (str. 67). Z powodu operacji straciła partnera – wyczuła, że Jake nie ma chęci patrzeć na okaleczone części jej ciała, że się jej boi. Wydaje mi się to bardzo wiarygodne, bo przecież zdrowi ludzie często uważają, że lepiej i bezpieczniej jest unikać chorych na nowotwór.
Mężczyźni ważni dla Rennie to Jake (niezbyt przyjemny typek), lekarz Daniel oraz poznany w St. Antoine Paul, który jako człowiek zaangażowany w politykę widział tak wiele okaleczonych ciał, że blizna na piersi nie robi na nim wrażenia.
Nieuważny czytelnik może odnieść wrażenie, że powieść jest chaotyczna i nieprzemyślana, gdyż Atwood zastosowała różne typy narracji. Podróż Rennie opisana została w czasie teraźniejszym, natomiast wydarzenia poprzedzające podróż – w czasie przeszłym. Dodatkowo pisarka wplotła w tekst długie wypowiedzi Rennie i jej nowo poznanej przyjaciółki Lory. Domyślam się, że wypowiedzi te powstały w dramatycznych okolicznościach opisanych w końcówce książki, gdy Lora i Rennie dodawały sobie nawzajem otuchy.
Moja ocena: 4/6.
---
Margaret Atwood, „Okaleczenie ciała” („Bodily Harm”), przeł. Maria Zborowska, Zysk i S-ka, 1999.
Tworczosc Atwood jes tmi zupelnie nieznana, juz od jakiegos czasu mam na polce i "Opowiesc podrecznej" i "Slepego zabijce". Tematyka przeczytanej przez Ciebie ksiazki bardzo mnie interesuje, chociazby dlatego, ze w moim otoczeniu znam przynajmniej kilka osob, ktore zmagaja sie ze skutkami raka piersi.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś sięgnęłam po jakąś powieść Atwood, ale nie doczytałam do końca, już nawet nie pamiętam, dlaczego. Dyskusja na blogu Czytanki.Anki skłoniła mnie do tego, by jednak zapoznać się z panią Atwood i nie żałuję :-)
UsuńZ książek Atwood na półce mam tylko "Opowieść podręcznej" i "Okaleczenie ciała". To niewiele. Trzeba będzie rozejrzeć się za większą ilością książek tej autorki.
Bardzo ciekawa tematyka i pewnie zwrócę na tę książkę uwagę, gdy będę miała ochotę na kolejne spotkanie z Atwood. Na razie dochodzę do siebie po "Opowieści podręcznej"... Tak się zastanawiam, czy oprócz strachu przed rakiem, partner bohaterki nie zaczął jej odbierać, jako mniej "kobiecej". Utrata piersi i związane z tym poczucie utraty "kobiecości" to w ogóle niezmiernie ciekawa, a jednocześnie bolesna kwestia.
OdpowiedzUsuńGrendella (http://ksiazkimojejsiostry.blox.pl) - przepraszam, że tak dodaję, ale nie mam u Ciebie możliwości komentować inaczej niż przez konto Google.
Tak, na pewno Jake zaczął ją odbierać jako mniej kobiecą. Wyczuła, że on okazuje jej litość i że zmusza się do kontaktów z nią.
UsuńPS. Po "Opowieści podręcznej" będę dochodziła do siebie długo. Niesamowita, przerażająca książka...
W moim bliskim otoczeniu już dwie kobiety zostały pozbawione piersi, co musi być bardzo trudnym doświadczeniem. Na pewno rozejrzę się za tą pozycją, bo jest to ważny temat.
OdpowiedzUsuńNawet nie umiem sobie wyobrazić, jak trudnym doświadczeniem jest chorowanie na raka piersi, bo to nie tylko ból fizyczny, operacja, okaleczenie, ale też lęk przed nawrotem choroby... Atwood w ciekawy sposób pokazała, jak operacja wpłynęła na życie bohaterki, jak rozpadł się jej związek z mężczyzną i jak pod wpływem impulsu bohaterka pojechała w podróż do kraju, o którym nic wcześniej nie wiedziała.
UsuńJa też mam w planach kolejną powieść Atwood. :) Jestem zachwycona jej prozą.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zachwycona i zaintrygowana i na pewno jeszcze sięgnę po jakąś powieść tej autorki, najprawdopodobniej po "Wynurzenie".
UsuńBardzo podobają mi się tytuły książek Atwood: "Pani wyrocznia", "Opowieść podręcznej", "Wynurzenie", "Zbójecka narzeczona", "Kocie oko"... Bardzo ładne, intrygujące tytuły. Tylko "Kobieta do zjedzenia" brzmi niezbyt zachęcająco :-)
Masz rację, tytuły wręcz genialne, a w dodatku często goszczą w nich panie. :) Wygląda na to,że ostatnie zdania też są specjalnością Atwood. Ja przeczytam teraz "Panią wyrocznię" i już nie mogę się doczekać. :)
UsuńO, to może i ja przeczytam "Panią Wyrocznię", by porównać wrażenia :)
UsuńOstatnie zdania "Okaleczenia ciała" też są bardzo ciekawe.
Trochę mnie niepokoi książka o tytule "Kocie oko". Mam nadzieję, że Atwood nie zamieściła w niej jakiejś koszmarnej sceny z kotem podobnej do tej z "Opowieści podręcznej"...
Dla mnie ta scena też była koszmarna. :( Gdyby nie rozegrała się poza narracyjnym kadrem, byłoby ze mną krucho. Mamy dwa psy i nie wyobrażam sobie podejmowania takich decyzji w sytuacji ekstremalnej. Mój mąż twierdzi, że gdybym kiedyś w jakichś dramatycznych okolicznościach musiała dokonać wyboru: on albo nasze psy, to wcale nie jest pewny, jaką podjęłabym decyzję. :)
UsuńA propos tej sceny z "Opowieści podręcznej" odradzam Ci lekturę "O kotach" Doris Lessing: tam jest opowieść, po której do tej pory się nie otrząsnęłam, a czytałam tę książkę kilka lat temu.
Też nie wyobrażam sobie podejmowania takiej decyzji, chyba nie umiałabym wybrać. "O kotach" już czytałam...
UsuńTo czekam na recenzję "Pani Wyroczni" :-)
Czytałam dotąd tylko zbiór opowiadań Atwood i przewertowałam "Opowieść podręcznej" - była intrygująca, ale akurat w tamtym momencie nie byłam w stanie wytrzymać psychicznie jej treści (tak, Atwood mnie wystraszyła). Kiedyś do tej powieści powrócę. Po opowiadaniach mam bardzo dobre wspomnienia, więc chciałabym się bardziej z Atwood zapoznać - może "Okaleczenie ciała" byłoby dobrym kolejnym etapem?
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :-) A "Opowieść podręcznej" jest przerażająca. Długo nie zapomnę tej książki.
UsuńA ja teraz czytam "Wynurzenie" i widzę, że gdybym zaczęła poznawanie twórczości Atwood od "Wynurzenia", być może nie byłabym zachwycona. "Wynurzenie" to książka trudna, nie jestem pewna, jak zrozumieć zachowanie głównej bohaterki.
Czytałam tę powieść dawno temu i pamiętam jedynie, że podobała mi się znacznie mniej niż inne jej książki.;( Teraz myślę, że głównie za sprawą tematyki.
OdpowiedzUsuńRazem z Lirael zwróciłyście uwagę na b. ciekawą kwestię - tytuły powieści Atwood. Rzeczywiście są oryginalne.
Istotnie, chorowanie oraz polityka to niezbyt atrakcyjne tematy :-)
UsuńJa na razie "Okaleczenie ciała" mogę porównać tylko z "Opowieścią podręcznej" i z "Wynurzeniem" :-) "Opowieść podręcznej" na pewno jest o wiele lepsza, bardziej przemyślana i przerażająca. Z kolei "Wynurzenie" wydaje mi się trochę gorsze. Są w nim bardzo piękne fragmenty o kontakcie z przyrodą, ale są też fragmenty mało zrozumiałe.
W "Okaleczeniu ciała" najbardziej podobały mi się fragmenty o wpływie choroby na życie bohaterki oraz niektóre jej wspomnienia, np. te o stosunkach z własną matką. Ona bała się własnej matce powiedzieć o chorobie, bo matka uważała, że choruje się z własnej winy...
Pani Atwood jest bardzo ciekawą pisarką :-)
Mnie najbardziej przeszkadzała w książce polityka, bo choroba w literaturze nie jest dla mnie trudnym tematem. Może czytałam ją za wcześnie i dlatego do mnie nie dotarła.;( Chyba powinnam powtórzyć większość jej książek, czytałam je wieki temu. Była dostępna w British Council w oryginale i pamiętam, że wpadłam w Atwood jak śliwka w kompot.;) Na 100% jest autorką wartą poznania.;)
UsuńJa też nie lubię polityki w książkach, ale w "Okaleczeniu ciała" wątki polityczne są przeplatane innymi wątkami: wspomnieniami, wypowiedziami Lory. Dzięki tym innym wątkom książkę przeczytałam bez przymusu :-)
UsuńTeraz czekam do weekendu, by bez przeszkód zająć się czytaniem "Pani Wyroczni".
Może na lekturę do klubu dyskusyjnego zaproponowałabyś jeszcze jakąś książkę Atwood? :-)
Widzę, że Atwood naprawdę Ci się spodobała! ja też tak miałam, kiedy już ją poznałam, czytałam hurtem.;)
UsuńW klubie stosuję rotację, więc na Atwood trzeba było długo czekać. Ale myślę, że na wiosnę pojawi się książka z kobietą w roli głównej. Więcej nie zdradzę, trzeba trochę poczekać.;)
Szkoda, że stosujesz rotację... To czekam cierpliwie :)
UsuńMoże znajdzie się godna konkurentka np. Munro.;)
UsuńMunro mogłaby być :)
UsuńNajpierw sięgnę po "Opowieść podręcznej". Na razie czytałam "Namiot" i zdecydowanie nie był to dobry wybór. =/
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, dlaczego "Namiot" Ci się nie podobał. Może dlatego, że to nie powieść, tylko opowiadania i wiersze? :-)
Usuń"Opowieść podręcznej" polecam bardzo, bardzo mocno.
Na początku stycznia tego roku zmarła na raka (zaczęło się właśnie od piersi) moja bliska koleżanka. Rana jest jeszcze zbyt świeża, żebym uniosła ten temat. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro... W takiej sytuacji rzeczywiście lepiej nie sięgać po książkę, której bohaterka chorowała na raka.
Usuń"Opowieść podręcznej" to świetna lektura, głęboko mną wstrząsnęła i wbiła mi się w pamięć. Z kolei "Kocie oko" już tak mi się nie podobało, a w planach mam "Ślepego zabójcę". "Okaleczenie ciała" dodaję oczywiście do listy, bo zdecydowanie po drodze mi z Atwood:)
OdpowiedzUsuńMargaret Atwood zdecydowanie warta jest poznania :)
UsuńJa teraz czytam "Panią Wyrocznię", ale ta książka nie podoba mi się tak mocno jak "Opowieść podręcznej". Wydaje mi się, że jest nierówno napisana - fragmenty bardzo dobre przeplatają się ze słabszymi.
"Ślepego zabójcę" też dodaję do swojej listy :)