12.01.2017

„Intymność” Hanif Kureishi


Przeczytałam książkę pt. „Intymność”. Jest to marudzenie podstarzałego faceta, który postanowił opuścić swoją partnerkę Susan oraz dwóch synków. Nie chce dłużej mieszkać z kobietą, która traktuje go jak dzidziusia: pyta, co mu ugotować, i nigdy nie ciągnie go do łóżka. A on chciałby być uwodzony, kochany... Pan ten tak przekonująco się użalał, że przez większość książki ogromnie go żałowałam. Dopiero kiedy wyznał, że podkrada partnerce kosztowny krem przeciwzmarszczkowy i wciera sobie w pewną część ciała (dość odległą od twarzy), moja cierpliwość się wyczerpała. A potem dowiedziałam się wielu innych okropnych rzeczy...

Trzeba przyznać, że bohater powieści wzbudza wielkie emocje, od współczucia po zdumienie i obrzydzenie. Jest to człowiek inteligentny i zdolny do empatii. Wie, że odchodząc, wyrządzi ogromną krzywdę swoim dzieciom, ale umie znaleźć dla siebie usprawiedliwienie. Uważa, że u boku Susan marnieje, a człowiek ma przecież prawo szukać tego, co jest mu niezbędne do życia. Bez doskonałej kochanki, nieustannie gotowej do podziwiania go i zaspokajania jego pragnień, czuje się tak, jakby umierał psychicznie. A Susan ciągle pracuje, robi zakupy, wyciera nosy malcom. Wieczorami czyta, potem zasypia. Nie raczy zauważyć, że leżący obok niej Jay przeżywa wielką wewnętrzną burzę.

Świetna jest ta powieść. Życiowa, wciągająca. Hanif Kureishi poruszył takie tematy jak egoizm, zdrada, tęsknota za imprezami, narkotykami, młodością i prawdziwą bliskością z drugim człowiekiem. W przekonujący sposób pokazał, jak kobiety zmieniają się po narodzinach dzieci i jak „biedni” mężczyźni cierpią z tego powodu. Bardzo dobrze zostało oddane uczucie duszenia się, żalu, że dnie mijają na nieistotnych sprawach, a o romantycznej miłości można sobie tylko pomarzyć. Bez tego uczucia życie nie ma smaku – uważa Jay. Rodzina to według niego instytucja bardzo egoistyczna, blokująca drogę do wolności. Jay, jak niemal każdy pierwszoosobowy narrator, stara się wybielić. Wyolbrzymia przewinienia Susan, o swoich wspomina obojętnym tonem. Nie widzi na przykład nic złego w tym, że w czasie, gdy ona rodziła ich pierwszego syna, spędzał rozkoszne godziny z kochanką.

W „Intymności” znajduje się wiele ciekawych myśli o ojcostwie, związkach, sensie życia. Książkę tę polecam raczej osobom, które mają już dzieci i wiedzą, czym jest odpowiedzialność za nie. 

---
Hanif Kureishi, „Intymność” („Intimacy”), przeł. Alina Zielińska, Zysk i S-ka, 2001. Książka ma 118 stron. 

28 komentarzy:

  1. Kilka dni temu przeczytałam "Buddę z przedmieścia", czyli debiut Kureishiego. Wspaniałą książkę o dojrzewaniu. Jeśli nie znasz, to polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, co za przypadek! Nie, nie znam, czytałam tylko „Intymność”. Słyszałam, że „Budda z przedmieścia” to jeden z najlepszych debiutów powieściowych. Na pewno przeczytam, dzięki za polecenie. :)

      Usuń
    2. Przychylam się do polecenia. Znam autora tylko z "Buddy..." ale chętnie sięgnę po jego kolejne powieści.

      Usuń
    3. Tyle osób wypowiada się dobrze o „Buddzie”, więc na pewno przeczytam. A „Intymność” bardzo polecam. :)

      Usuń
  2. Zaciekawiła mnie ta książka, ale dlaczego taka "chuda". Właśnie czytam "Małe życie" Yanagihary (813 stron) i przy 117 stronie "Intymność" się już kończy, a moja książka na dobre się rozkręca :-)
    "Małe życie" Powinno Cię zainteresować :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chuda, czyta się ją bardzo szybko. Ale wydaje mi się, że ta objętość jest w sam raz. Gdyby bohater marudził przez kolejne ileś tam stron, książki nie dałoby się czytać... „Małe życie” mam w planach. Naczytałam się na blogach i Biblionetce opinii o nim i trochę boję się sięgać. Ale z czasem na pewno sięgnę. To po przeczytaniu napisz, proszę, czy Ci się podobała. :)

      Usuń
    2. OK! Napiszę. Nie jest to książka, którą się połyka, więc dopiero jestem w połowie, ale cieszę się, że po nią sięgnęłam. Na teraz oceniam na 5, ale do końca jeszcze może coś zmienię :-)

      Usuń
    3. Wczoraj skończyłam.
      Książka jest wstrząsająca. Ciągle o niej myślę i nawet nie wybrałam następnej do czytania. Dobrze, że nie czytałam przedtem żadnej recenzji, bo pewnie zastanawiałabym się, czy czytać.
      Książka pojawiła się w bibliotece w nowościach, przeczytałam tekst z okładki i zarezerwowałam, więcej o niej nie myśląc.
      Czytałaś recenzje, wiec pewnie wiesz już o tej książce dużo.
      Ja uważam, że to najlepsza książka od czasu, kiedy przeczytałam "Atlas zbuntowany" Ayn Rand, czyli od 2008 roku :-
      Fakt, nie jest to książka dla każdego. Dla mnie jest to książka zarówno przerażająca, jak i wzruszająca...
      Spróbuj przeczytać :-)

      Usuń
    4. Tak, wiem dosyć dużo, przeczytałam kilka recenzji i długą dyskusję na Biblionetce. Na pewno sięgnę po „Małe życie”. Piszesz, że dla Ciebie to była najlepsza książka od 2008 roku. I widzisz, takie słowa mocniej przekonują niż najbardziej pochwalna recenzja. Dziękuję za podzielenie się wrażeniami. :)

      Usuń
    5. Ciekawa jestem, jak Ty odbierzesz tę książkę :-)

      Usuń
    6. Będę też szukać „Atlasu zbuntowanego”, bo go jeszcze nie czytałam. :)

      Usuń
  3. Ach ci faceci......wieczni egocentrycy.
    "Dopiero kiedy wyznał, że podkrada partnerce kosztowny krem przeciwzmarszczkowy i wciera sobie w pewną część ciała (dość odległą od twarzy), moja cierpliwość się wyczerpała" Sprawiłaś, że się uśmiałam. Ale książce nie odbieram wartości i nawet może bym ją z ciekawości przeczytała, ale te inne "okropne rzeczy" trochę mnie odstręczają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze, kiedy słyszę takiego użalającego się nieszczęsnika, robi mi się niedobrze. Na szczęście nie wszyscy mężczyźni są tacy. A bohater książki w tę część ciała wcierał nie tylko kosmetyki żony, ale i synków. Pewnego razu został ukarany: kiedy wtarł szampon dziecięcy, zaczęło go bardzo boleć i szczypać. :D

      Usuń
  4. Krem przeciwzmarszczkowy??? Dziwny facet.
    Na pewno wartościowa książka, ale pewnie bym się za bardzo denerwowała czytając ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziwny, ale myślę, że takich facetów – egoistycznych, stawiających na pierwszym miejscu erotykę – jest wielu. Szkoda mi było partnerki bohatera. Książka jest bardzo ciekawie napisana, daje dużo do myślenia. :)

      Usuń
  5. Zaczęłam zbierać powoli książki wydawane w tej serii bo już nie raz przekonałam się że są to powieści bardzo dobre, a często zapomniane. Chętnie poznałabym takiego bohatera, chociaż podejrzewam, że wzbudziłby pewnie też i u mnie obrzydzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat z tej serii niewiele książek przeczytałam. Trzeba będzie się nimi zainteresować. :) „Intymność” to dobra książka, wzbudzająca wiele emocji, dająca dużo do myślenia.

      Usuń
  6. Ha, wykreowanie bohatera, który tak żywo oddziałuje na czytelnika to także spora umiejętność. Na podstawie Twojego wpisu względem protagonisty odczuwam raczej niechęć, ale ciekaw jestem portretu tego osobnika, jaki wykreowałby się w moim umyśle po przeczytaniu całej powieści. Szczególnie interesujące wydaje się zagadnienie egoizmu - bo kto w przedstawionym układzie myśli tylko o sobie? Kobieta, reprezentująca instytucję rodziny czy mężczyzna ze swoimi pragnieniami i zachciankami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Jay wzbudza mnóstwo mieszanych uczuć, czytelnik nie będzie się nudził. Pierwszoosobowy narrator trochę tu zwodzi czytelnika, przedstawia siebie jako skrzywdzonego nieszczęśnika. Podejrzewam, że mężczyźni mogą łaskawiej niż ja ocenić zachowanie bohatera. :)

      Usuń
  7. Czuję, że przy czytaniu tej książki przeżywałabym skrajne stany emocjonalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jay wzbudza mieszane uczucia, od litości po irytację. Książka jest ciekawa, warta polecenia. :)

      Usuń
  8. Bardzo chciałabym przeczytać. Ciekawe czy bym znienawidziła naszego bohatera - wydaje się być niebywale irytujący. Mam rodzinę, więc jestem zaintrygowana tym, jakbym się do tej książki odniosła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Irytujący, a przy tym ma wielką moc przekonywania. On jest narratorem, próbuje więc przekonać czytelnika do swoich racji. Ale mnie nie przekonał, byłam po stronie Susan. :) Książka świetna. Obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika dobrych książek!

      Usuń
  9. Taki bohaterów lubię, chociaż to może w kontekście Jaya niekoniecznie dobre słowo, ale doceniam, gdy wykreowana postać wzbudza emocje. Zgodnie z Twoją radą chyba się jednak jeszcze trochę z czytaniem wstrzymam, ale będę o tej książce pamiętała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie postacie są świetne, dzięki nim książka nie nudzi i zostaje na długo w pamięci czytelnika. Jestem pewna, że osoba niemająca dzieci oceni Jaya łagodniej niż ta znajdująca się w podobnej sytuacji, co Susan. :)

      Usuń
  10. Już po przeczytaniu Twojej recenzji czuję do bohatera sporo niechęci, a co dopiero po zapoznaniu się z całą książką. Ale będę o niej pamiętać (choć nie mam jeszcze dzieci). Taka lektura może być przydatna dla wszystkich romantyków, którzy uważają, że życie pełne jest uniesień i wzajemnego uwodzenia, a nie zasypiania po ciężkim dniu pracy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie zgadzam się z tym, co napisałaś o romantykach. Może trochę przesadziłam z tą niechęcią. Ale tak właśnie odebrałam bohatera. Od dawna żadna męska postać nie wzbudziła we mnie tyle uczuć, co on. Zapamiętam go na długo! :)

      Usuń