Wspaniała! Od dawna nie zdarzyło mi się trafić na tak zabawną, pełną życia książkę. I pomyśleć, że napisał ją Józef Morton – ten sam, którego po przeczytaniu „Spowiedzi” uznałam za ponuraka. „Wielkie przygody małego ancykrysta” są powieścią o wiele lepszą, barwniejszą, z szybko mknącą akcją, ciekawym bohaterem i wspaniale odtworzonym klimatem przedwojennej wsi.
Główny bohater nazywa się Maniek, ma prawie czternaście lat i mnóstwo wrogów. Wciąż wymyka się z domu lub szkoły i psoci. Bez litości dokucza sąsiadom, a pewnego razu wchodzi w konflikt z największymi osobistościami wsi – księdzem i nauczycielem. Obawiając się zemsty, opuszcza ojcowski dom i wędruje po okolicy, przeżywając wiele najrozmaitszych, nie zawsze bezpiecznych przygód.
„Wielkie przygody małego ancykrysta” każdy będzie czytał z uśmiechem, gdyż pomysłowość Mortona w tworzeniu komicznych i tragikomicznych scenek nie miała granic. Zabawne są i dialogi, i postacie, i sytuacje. Trudno powiedzieć, która scena najbardziej śmieszy: czy ta, kiedy mały łobuziak częstuje sekwestratora niezwykłym „piwem”? Ta z „bumetrem”, a może ta, kiedy do sali lekcyjnej wkracza ksiądz i każe uczniom ryczeć jak krowa?
Powieść ta jest także bogatym, barwnym obrazem obyczajów przedwojennej wsi. Morton maluje dotkliwą nędzę, wyzysk, nienawiść do ateistów, socjalistów i Żydów, ciemnotę, zabobony. Na kartach książki pojawiają się wędrujący po gościńcach dziad proszalny, ksiądz, który uważa, że trzeba zlikwidować szkoły, nauczyciel bijący dzieci, dziewczyna uznana przez sąsiadów za czarownicę i mnóstwo innych postaci, jakich dziś już nie spotkamy.
Autorowi doskonale udało się odtworzyć sposób myślenia dziecka. Maniek jest sprytny, zuchwały, ale też naiwny i bezmyślny. Nigdy nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich czynów, nie przeszkadza mu, kiedy za jego psoty zostaje ukarany ktoś inny. Właściwie lubi się uczyć, lecz wychowawca nie pozwala mu uczestniczyć w lekcjach, wysyła go wciąż do karmienia świń lub innej pracy. Może gdyby nie zachowanie nauczyciela, chłopiec nie psociłby aż tak mocno?...
---
Józef Morton, „Wielkie przygody małego ancykrysta”.
Zapisuję sobie książeczkę do schowka, bo dla odmiany po literaturze smutnej, czasami dołującej przydałoby się coś lekkiego i zabawnego, acz niegłupiego.
OdpowiedzUsuńTa książka jest zabawna i w żadnym wypadku nie głupia. Nie umiałam się od niej oderwać, przeczytałam jednym tchem :)
UsuńPo okładce spodziewałem się książki młodzieżowej w rodzaju "Wakacje z duchami" czy "Sposób na Alcybiadesa", a widzę, że to chyba jednak inny typ literatury (chociaż powieść także jest zabawna i ciepła). Lektura wydaje się arcyciekawa - dzisiaj, bardzo często dwudziestolecie przedstawiane jest przez różowe okulary. Mało mówi się o nędzy, zacofaniu, zapóźnieniu. Kraj dopiero powstawał, odradzała się państwowość, etc. Rozejrzę się za tym dziełem przy kolejnej wizycie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńKsiążka ta będzie odpowiednia zarówno dla młodzieży, jak i czytelnika dorosłego. Przypomina nieco powieść łotrzykowską, tylko że nie zawiera elementów romansowych - bohater jeszcze nie interesuje się dziewczętami. Moim zdaniem warto ją przeczytać :)
UsuńA ja będę kontynuowała znajomość z Mortonem.
Polecę tę książkę bliskiej osobie:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba. To doskonała książka na poprawę humoru :)
UsuńNigdy nie słyszałam bodaj cienia informacji o tej książce. Wygląda sympatycznie, a to co piszesz - nie pozwala przejść obojętnie. Ukazanie sposobu myślenia dziecka, żeby nie wyszło infantylnie - to największy sprawdzian dla pisarza...
OdpowiedzUsuń"Wielkie przygody małego ancykrysta" należą do książek dziś już zapomnianych, choć moim zdaniem niesłusznie.
UsuńZgadzam się z Tobą, że książki, które pokazują świat oczami dziecka, są wielkim sprawdzianem umiejętności pisarza. Morton egzamin ten zdał bardzo dobrze :)
Nie słyszałam jeszcze o tej pozycji. Aż ciekawa jestem jak ja bym ją odebrała. Rozejrzę się za nią...
OdpowiedzUsuńTa książka wspaniale poprawia humor :)
UsuńO, nie! To jest już trzecia książka, którą dodaję dziś do kolejki, a jest dopiero 9:00! :) Pierwszym słowem mnie kupiłaś, a dalej było już tylko ciekawiej!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała - zabawna i o wiele lepsza od "Spowiedzi" :)
UsuńPamiętam recenzję ,,Spowiedzi". Pomimo tego, że określiłaś ją jako ponurą, postanowiłam, że muszę je przeczytać ze względu na zamieszczony w niej opis realiów życia na przedwojennej polskiej wsi. Po podłamaniu się lekturą tej książki, rozweselę się ,,Wielkimi przygodami...". Idealne połączenie :)
OdpowiedzUsuńMiędzy "Spowiedzią" a "Wielkimi przygodami małego ancykrysta" jest tak wielki kontrast, że aż trudno uwierzyć, że te dwie książki napisał ten sam autor. Połączenie istotnie będzie idealne :)
UsuńJedna z książek mojego dzieciństwa. Komentarz ok, ja dodam, że autor nieco przeholował z pomysłami - wiązanie śpiącego Zbereźnika i jego towarzyszki nie bardzo sobie wyobrażam w rzeczywistości. Co wybryk, to podobne folgowanie wyobraźni.
OdpowiedzUsuńJak się zastanowić na zimno, to istotnie, scena z wiązaniem i wiele innych robią wrażenie mało prawdopodobnych. U Mortona mały chłopiec niemal każdego umie przechytrzyć, pokonać...
UsuńTo najzabawniejsza książka tego pisarza, szkoda, że poznałam ją dopiero dwa lata temu. :)
Bardzo mnie śmieszyły sceny z Kaśką.
Najlepsza i najbardziej zabawna książka ( na równi z Wszystko czerwone Chmielewskiej).Pamiętam jak czytałem ją jako nastolatek lata 70te), nie mogłem się od niej oderwać i czytałem ją nawet w tramwaju jadąc na trening (to nie był dobry pomysł)gdzie moje wybuchy śmiechu nieraz dziwiły współpasażerów. Przez lata polecam tą książkę każdemu. Pomimo iż jestem już blisko sześćdzieśiątki ostatni raz czytałem ją w wakacje tamtego roku.Udało mi się ją wypożyczyć w bibliotece wraz z "Badania dotyczące zasad moralności"D.Hume i "Czarodziejska góra" T. Mann. I takim doborem literatury wywołałem lekkie zdziwienie u obsługującej mnie Pani. Polecam gorąco każdemu, bez względu na wiek i zamiłowania czytelnicze.
OdpowiedzUsuń„Wszystko czerwone” nie znam, ale skoro tak dobrze wyrażasz się o tej książce, zapiszę sobie jej tytuł i pewnie przeczytam. Takie zabawne powieści są na wagę złota. Czytam dużo, ale rzadko natrafiam na autora, który miałby poczucie humoru. :)
Usuń"Wielkie przygody małego ancykrysta" to jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Nie pamiętałam dokładnie ani tytułu, ani autora, kiedy zaczęłam szukać tej książki jakieś 25 lat później.
OdpowiedzUsuńAle znalazłam, przeczytałam i nadal bardzo mi się podoba.
Super humor, ale zabarwiony smutkiem biedą, ograniczeniami, brakiem perspektyw otoczenia, w którym psoci Maniek.
Może to zbyt dalekie wyciągnięte wnioski, ale Maniek buntuje się, robi draki, bo mu czegoś brak, bo nie podoba mu się, że we wsi rządzą ksiądz,nauczyciel, i pan ze dworu.
W każdym razie, książka przetrwała próbę czasu, nadal jest i zabawna i smutną, czyli tak jak lubię.
Dziękuję za podzielenie się wrażeniami. :) Żałuję, że nie natrafiłam na tę powieść w okresie dzieciństwa, tylko o wiele później. Myślę, że wniosek o tym, że Maniek buntował się przeciwko rządom księdza, nauczyciela i właściciela dworu, jest bardzo trafny. Tak bystry, buntowniczy i wrażliwy na niesprawiedliwość chłopiec nie potrafił pogodzić się z tym, co widział wokół siebie.
Usuń