„Aby zbawił co było zginęło” to krótka powieść napisana przez noblistę Françoisa Mauriaka. Akcja jej toczy się w okresie międzywojennym w Paryżu, a głównymi bohaterami są małżonkowie Hervé i Irena, Marcel i Tota oraz młodziutki brat Toty, Alain.
Hervé i Marcel przyjaźnili się kiedyś ze sobą, ale ostatnio ich kontakty mocno się rozluźniły. Doszło do tego, że Marcel zataił wiadomość o swoim ślubie. Hervé nie umie się z tym pogodzić, ma żal do Marcela i usilnie pragnie poznać jego sekrety. Przepełnia go zawiść i brzydka radość z niepowodzeń byłego przyjaciela. Jest nieszczery i małoduszny. W sumie łatwo zrozumieć, dlaczego Marcel się od niego odsunął.
Podobnie jak w innych książkach Mauriaka, także i w tej nie ma szczęśliwych rodzin. Pomiędzy małżonkami panuje wrogość. Irena, która choruje na nieokreśloną chorobę i rzadko wstaje z łóżka, pragnie czułości, tymczasem mąż nie przejmuje się jej stanem i znika na całe noce. Przy chorej często siedzi teściowa, ale ona zachowuje się jak żandarm, bez odrobiny współczucia pilnuje, by synowa nie popełniła samobójstwa. Z kolei Tota nie kocha Marcela, wyszła za niego tylko po to, by uciec z domu, w którym jej ojciec znęcał się nad rodziną. Marcel w zażyłości Alaina i Toty widzi coś zdrożnego, nie rozumie miłości łączącej brata i siostrę.
Podczas czytania „Aby zbawił, co było zginęło” spotkały mnie dwie niespodzianki. Pierwsza to taka, że akcja toczy się nie w Bourdeaux i nie na prowincji, tak jak to było w innych książkach Mauriaka, ale w Paryżu. Drugie zaskoczenie to pojawienie się trucicielki Teresy Desqueyroux, bohaterki innej książki tego autora (nawiasem mówiąc, o wiele ciekawszej). Jednak z wątku tego nic nie wynikło, Teresa pojawiła się tylko przelotnie, a szkoda, bo bardzo chciałam poznać jej dalsze losy.
Znajomości z twórczością noblisty nie trzeba rozpoczynać od „Aby zbawił...”, lepiej sięgnąć po „Genitrix”, „Młodzieńca z dawnych lat” czy „Kłębowisko żmij”. W tej znajduje się za dużo opisów rozterek religijnych, bohaterowie są mało interesujący i z wyjątkiem Alaina, który zachowuje się bardzo tajemniczo, nie budzą sympatii. Odniosłam też wrażenie, że pisząc tę książkę, Mauriac nie ujawnił swoich talentów psychologicznych.
---
Mauriac François, „Aby zbawił co było zginęło” („Ce qui était perdu”), tł. Hłasko Beata.
Nie czytałam jego książek jeszcze. Mam Teresę...... I może kiedyś od niej zacznę.
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem lepiej zacząć od "Teresy Desqueyroux" niż od tej książki :-)
UsuńTeresa chciała otruć męża; na pozór to odpychająca postać, ale w miarę czytania można zmienić o niej zdanie. Bardzo mi się podobała książka o Teresie, o wiele bardziej niż ta.
I tak zrobię, gdyż akurat te książkę mam w zbiorze, a też jest objętościowo niewielka.
UsuńByłabym zapomniała. A jak rozumiesz tytuł?
UsuńTytuł na pewno będzie jakimś nawiązaniem do Biblii, bo bohaterowie tej książki długo zastanawiają się nad problemami religijnymi. Można powiedzieć, że Mauriac tworzył dwa typy książek: jedne to powieści psychologiczne, drugie poruszają tematy religijne.
Usuń"Teresę" szybciutko się czyta, to książeczka na jeden wieczór :)
Raczej na razie się nie skuszę, za wiele mam innych książek do czytania.
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać, ta książka zdecydowanie jest trochę słabszą pozycją w dorobku pisarza.
UsuńZaczynam się przyzwyczajać, że trafiam tu na autorów, których ciągle jeszcze nie czytałam, choć chciałabym. Jesteś głosem mojego sumienia, które mówi, że czas najwyższy! :)
OdpowiedzUsuńZatem Mauriaka oczywiście jeszcze nie czytałam. I bardzo chcę przeczytać, więc dziękuję za wskazówki, które tam wyżej załączyłaś. Na pewno zapamiętam i będę szukać w bibliotece.
Mauriac to taki noblista, którego da się czytać bez przymusu. Cenię go za piękny język, wyczucie psychologiczne, ciekawe tematy, pokazywanie nieszczęśliwych, zniewolonych kobiet i toksycznych rodzin. Bohaterowie jego książek to często postacie drażniące, skomplikowane wewnętrznie - i z wielką ciekawością się o nich czyta :)
UsuńWezmę pod uwagę twoją radę. Noblistów powoli poznaję, więc zapewne i na tego pisarza trafię. A już samo miejsce akcji mogłoby spowodować, iż po książkę sięgnę. Ciekawa jestem, czy miejsce akcji odgrywa jakąkolwiek rolę, nadaje klimat?
OdpowiedzUsuńO nie nie, o Paryżu lepiej czytać u innych autorów. U Mauriaka ten Paryż jest bardzo słabo zarysowany, to zaledwie tło. O wiele ciekawiej i barwniej autor opisywał prowincję i Bourdeaux, ale to w innych książkach, nie w tej :-)
UsuńJa akurat najbardziej lubię jego książki z akcją na prowincji. Wspaniale jest w nich uchwycony duszny klimat, nuda, miłość do ziemi, obłuda ludzi, itp.
Nie kojarzę, żebym miałam okazję czytać jakąś książkę tego autora. Zgodnie jednak z Twoim zaleceniem swoją przygodę z jego twórczością zacznę od innego tytułu:)
OdpowiedzUsuńZ autorem tym zetknęłam się jeszcze w czasach, kiedy miałam kilkanaście lat. Przeczytałam wtedy "Młodzieńca z dawnych lat" - i od tamtej pory jeszcze dwukrotnie do niego wróciłam, tak mnie ta książka intrygowała :)
UsuńA gdybym zaczęła od "Aby zbawił, co było zginęło", autor ten nie zafascynowałby mnie.
Zastosuję się do Twojej wskazówki i poszukam innych lektur autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubiane przez czytelników jest wydane w serii Nike "Kłębowisko żmij" :)
Usuń