![]() |
Paweł Pollak: Ani wielkie święto, ani ogromna satysfakcja, ponieważ powtarzalne wydarzenia tracą na uroku. Cieszę się, gdy przychodzą egzemplarze autorskie z wydawnictwa, ale o równie silnych emocjach, jak przy pierwszej książce nie ma mowy. Kiedy dostałem do ręki swoją debiutancką „Kanalię”, ogarnęły mnie taka radość i duma, że gotów byłem uznać osiągnięcia Kolumba, Amundsena i Armstronga za mało istotne w porównaniu z jej wydaniem.
„Śmierć w zoo” zaczyna się dramatycznie: oto lew rozszarpuje człowieka. Z początku wygląda to na wypadek, ale...
Ale można się domyślić, że to morderstwo, kryminał opisujący śledztwo w sprawie wypadku najpewniej nie spotkałby się z zainteresowaniem czytelników. Policjanci dochodzą jednak do tego wniosku krętymi drogami, ponieważ w mojej powieści jest jak w życiu: na pracę człowieka wpływ mają jego osobiste problemy i ambicje, które nieraz przeszkadzają w należytym wykonywaniu swoich obowiązków.