6.03.2023

„Doktor White i jego głowy, czyli śmiałe eksperymenty w transplantologii” Brandy Schillace

Gdyby sto lat temu ktoś zaczął mówić o transplantacjach, uznano by go za szaleńca, tymczasem ta dziedzina medycyny rozwinęła się bardzo mocno. Przeszczepiane są między innymi płuca, twarze, dłonie. A jak jest z... głową? Czy można odciąć ją od korpusu żywego człowieka i przyszyć do ciała osoby, u której stwierdzono śmierć mózgu? Pytanie brzmi szokująco, ale okazuje się, że istniał lekarz, który przeszczepiał głowy małpom i chciał w ten sposób operować ludzi. Taki patchworkowy człowiek byłby wprawdzie sparaliżowany, bo raz przeciętego rdzenia kręgowego nie można znowu połączyć, ale gdyby już wcześniej miał porażenie czterokończynowe, to przecież nic by nie stracił. Lekarz ów nazywał się Robert White, mieszkał w Cleveland i starał się nawet o Nagrodę Nobla. Książka Brandy Schillace zatytułowana „Doktor White i jego głowy”, opublikowana po raz pierwszy w roku 2021, to coś w rodzaju jego biografii obudowanej licznymi historiami o innych chirurgach, pionierskich operacjach i faktami z dziedziny transplantologii oraz neurochirurgii, a także bionicznymi nowinkami. 

Jaki był White? Szczycił się tym, że dziennie czyta więcej niż jedną książkę. Swoją lekarską torbę ozdobił napisem dr Frankenstein. Był bardzo wierzący, nieraz modlił się o zdrowie pacjentów. Eksperymentował na zwierzętach, ale nigdy nie odczuwał z tego powodu wyrzutów sumienia. Nie lubił Oriany Fallaci i uważał, że to z jej winy nadano mu przezwisko Doktor Rzeźnik. Na przemian chudł i przybierał na wadze, bo kiedy wpadał w wir pracy, prawie nic nie jadł, a w okresach spokoju nie opuszczał żadnego posiłku. Jego żona wiecznie była w ciąży i ostatecznie urodziła aż dziesięcioro dzieci. White co sobotę brał je do samochodu i razem robili wielkie zakupy. Prawdopodobnie miał pamięć ejdetyczną, czyli taką jak Tesla i da Vinci. Często był zapraszany do Rosji, liczył na to, że operacje, których nie pozwolono mu wykonać w Stanach, przeprowadzi w Moskwie albo w Kijowie, o ile tylko zdobędzie wystarczającą ilość pieniędzy. Uważał, że tkanka mózgowa to najbardziej skomplikowana i wyrafinowana materia na tym świecie. Dziwnym trafem pod koniec życia sam doznał urazu tej tkanki – miał krwawienie podtwardówkowe, mógł więc przekonać się osobiście, jak to jest, kiedy mięśnie przestają słuchać poleceń wydawanych przez mózg.

Autorka podaje mnóstwo ciekawostek dotyczących tego lekarza, z tym że raczej ostrożnie wnika w jego życie prywatne, bardziej skupia się na zawodowym. Rzadko pokazuje go w pieleszach domowych, o wiele częściej na sali operacyjnej i w laboratorium. Opisuje jego dokonania, ale też rozterki. White chciał na przykład wiedzieć, gdzie się ukrywa ludzka dusza, kiedy właściwie człowiek jest naprawdę martwy – wtedy, gdy przestaje bić serce, czy kiedy ustaje praca mózgu? – oraz czy można wyciąć mózg i sprawić, by żył on poza ciałem. I czy taki wyizolowany mózg nie zachowywałby się jak superkomputer? Nic by go przecież nie rozpraszało, mógłby skupić się wyłącznie na pracy umysłowej. 

Chirurg rozmyślał, działał, zdobywał granty, zdobywał sławę, upatrzył sobie nawet idealnego kandydata do przeszczepu głowy – najpierw chciał, by został nim Stephen Hawking, ale ponieważ ten nie okazywał zainteresowania, White znalazł innego sparaliżowanego mężczyznę. Ten nowy obiekt miał schorowane nerki, nie zostało mu więc wiele życia i nic by nie stracił, a mógłby wiele zyskać, gdyby jego głowę przyszyto do innego ciała.

Książka jest ciekawa, trzeba przyznać, że autorka umie zainteresować poruszaną tematyką i stara się nakreślić głównego bohatera wszechstronnie, pokazać, ile zrobił dobrego dla ludzkości, a ile złego dla zwierząt. Bo ów doktor, który codziennie znajdował czas na wstąpienie do kościoła i odmówienie kilku modlitw, bezlitośnie uśmiercił bądź „tylko” okaleczył tysiące psów, małp i gryzoni. Uważał, że skoro nie mają duszy, to można bezkarnie odcinać im albo przeszczepiać części ciała, i ani myślał przejmować się ich bólem czy strachem.

Brandy Schillace, „Doktor White i jego głowy, czyli śmiałe eksperymenty w transplantologii”, przeł. Aleksandra Czwojdrak, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2023

16 komentarzy:

  1. Książka zapowiada się bardzo ciekawie, choć i trochę przerażająco. Boję się takich ludzi, którzy posiłkując się różnorakim wyjaśnieniem, nie odczuwają żadnej skruchy z powodu gnębienia żywych istot (u dr White'a chodzi o zwierzęta, bo nie mają duszy, ale wedle tego samego mechanizmu niektórzy naziści potrafili zabijać Żydów bez mrugnięcia okiem, tłumacząc sobie, że to przecież nie byli pełnoprawni ludzie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja też się ich boję. A White odwracał kota ogonem i twierdził, że to obrońcy praw zwierząt są podli, a nie on, bo blokują mu eksperymenty, dzięki którym mógłby z powodzeniem przywracać ludziom zdrowie. Lubił posługiwać się przykładem nastoletniej Caroline, mającej wadę naczyń krwionośnych (naczynia, które powinny być w środku czaszki, wydostały się na zewnątrz). Dziewczynka musiała chodzić w hełmie, najmniejszy uraz mógł ją zabić, z kolei próba operacji mogła skończyć się wykrwawieniem albo udarem. White uparł się, że jej pomoże, i przez dwa lata eksperymentował na zwierzętach, po czym zoperował nastolatkę. Odzyskała zdrowie.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jest bardzo interesująca, ale też, jak to określił Ambrose, przerażająca. :)

      Usuń
  3. Oj chyba bym nie dala rady przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam ją aż przez dwa tygodnie, bo niektóre strony doprowadzały mnie do szału. Podły był ten White. Owszem, zrobił trochę dobrego dla ludzi, ale jakim kosztem! Ile zwierząt zamęczył...

      Usuń
  4. Trzeba przyznać, że zapowiada się bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać. :) Autorka pisze nie tylko o mrocznej przeszłości, ale też o przyszłości, na przykład o egzoszkieletach, o tym, jak naukowcy starają się przywrócić sprawność ludziom z uszkodzonym rdzeniem kręgowym.

      Usuń
  5. Dosłownie dzień czy dwa temu mój chłop opowiadał mi o jakimś naukowcu, który przeprowadzał takie właśnie eksperymenty, czyli m.in. przyszywanie głowy zwierzęcia do ciała innego zwierzęcia. Tylko chyba chodziło wtedy o psa... W każdym razie podejrzewam, że mówił o tym doktorze. Może gdzieś był artykuł albo reklama tej książki? Bo to chyba za duży zbieg okoliczności.

    Odrażająca postać. Tak mi się przypomniało, jak kiedyś czytałam o długich rozkminach duchownych na temat tego, czy rdzenni Amerykanie wywiezieni do Europy (w ramach "łowów") to ludzie z duszą czy raczej zwierzęta. To niesamowite (w negatywnym sensie), jak religia może zakrzywiać percepcję. Jeśli nie ma duszy, znaczy, że cierpienie nie ma znaczenia i można krzywdzić daną istotę. Odrażające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może chodzić o Denichowa, którego White bardzo podziwiał. Ten Denichow zszywał razem dwa psy, tworząc jedno„dwugłowe” zwierzę, miał też wiele innych równie okrutnych pomysłów. Autorka poświęca mu trochę miejsca w tej książce. White poznał go osobiście. Obaj byli odrażający. Traktowali zwierzęta jak kawałki materiału, które można pociąć i pozszywać. Masz rację z tą uwagą o religii. Kościół nie popiera obrońców zwierząt.

      Usuń
  6. Zapowiada się interesująca lektura nie tylko ze względu na medyczne eksperymenty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesująca i budząca emocje, bo chyba nikt nie będzie czytał spokojnie o dokonaniach głównej postaci. Polecam.

      Usuń
  7. Intrygująca tematyka. Chętnie dowiem się czegoś więcej o transplantacjach i szalonym doktorze White.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Szalony doktor” – dobrze powiedziane! :) A książkę polecam, można się z niej sporo dowiedzieć o przeszczepach.

      Usuń
  8. Lubię tego typu książki, chociaż bardziej popularnonaukowe niż takie a la biograficzne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę biografia, a trochę literatura popularnonaukowa. :)

      Usuń