Człowiek może, przynajmniej teoretycznie, bronić się przed zarzutami o morderstwo: przedstawić alibi, wytknąć oskarżającym błędy w rozumowaniu. Ale jak ma to zrobić zwierzę? A taką właśnie sytuację – wydanie wyroku śmierci na niewinnego niedźwiedzia – opisał Mikael Niemi w swojej najnowszej powieści. Jej akcja rozgrywa się w roku 1852 w północnej Szwecji. Głównymi bohaterami są proboszcz Læstadius, wzorowany na autentycznej postaci twórcy ruchu religijnego, oraz jego wychowanek, a zarazem asystent o imieniu Jussi. Pierwszy z mężczyzn ma bardzo silną osobowość, lubi przemawiać, wzywać do abstynencji i nie boi się narażać miejscowym władzom, ba, czerpie nawet swoistą przyjemność z wytykania im głupoty. Ma wielu wrogów, szczególnie wśród sprzedawców alkoholu, lecz też wielu wielbicieli. Jussi jest zupełnie inny – zamknięty w sobie, cichy, nieśmiały, a poza rodziną pastora nie lubi go nikt. Obaj bohaterowie spędzają dni na czytaniu, odwiedzaniu parafian, szukaniu w lasach i na torfowiskach rzadkich roślin, bo pasją Læstadiusa jest nie tylko nauczanie religii, ale też botanika.
Autorowi udało się stworzyć bardzo ciekawe, niejednoznaczne postacie. Najwięcej emocji i domysłów budzi Jussi. Jako mały chłopiec uciekł on od swojej okrutnej matki, włóczył się, żebrał, wielokrotnie był bliski śmierci głodowej, aż wreszcie przygarnął go Læstadius i zaczęło się lepsze życie. Lepsze, ale nadal smutne, bo tutejsza młodzież nie chce przyjaźnić się z potomkiem zapijaczonej Laponki. Bo bezbronna siostrzyczka została w domu rodzinnym, a Jussi nie umie jej pomóc. Bo najpiękniejsza dziewczyna we wsi nie chce na niego spojrzeć. Bo męczą go złe wspomnienia. Bo nie umie wyzbyć się podejrzeń, że z winy złego dzieciństwa powstała w nim jakaś skaza, coś, co odpycha ludzi. Na przykładzie jego losów widać, jaki ból odczuwa człowiek, nawet ten dorosły, który matkę kojarzy tylko z szyderstwami i biciem. Choć Jussi już od wielu lat przebywa poza domem, choć od pastora otrzymał mnóstwo ciepła, to jednak nie umie pozbyć się poczucia krzywdy. „Największym grzechem, jaki popełnić może człowiek, jest niekochanie swoich dzieci”* – uważa.
Ponieważ to Jussi jest narratorem prawie całej książki, wydarzenia pokazane są z jego punktu widzenia. Można podejrzewać, że coś zataja, coś źle interpretuje. Dlaczego na przykład miejscową piękność, z którą nie zamienił ani słowa, nazywa swoją „ukochaną”? Czy podglądanie jej, potajemne dotykanie w zatłoczonym kościele to przejaw wzruszającej, staroświeckiej miłości, czy raczej stalking? Dlaczego w trakcie dalszej akcji dziewczyna zaczyna się tak dziwnie zachowywać?
„Ugotować niedźwiedzia” to pasjonująca książka o życiu na dalekiej północy, o walce człowieka inteligentnego z głupcem mającym władzę, o tropieniu zbrodniarza, próbach uwolnienia się od traum z dzieciństwa, niechęci do Saamów, nienawiści do outsidera, o dziwnej, nieodwzajemnionej miłości oraz o męskiej przyjaźni, bo relacje pomiędzy pastorem a Jussim chyba można tak określić. W powieści nie brakuje poruszających wątków i brutalnych scen, które z racji tego, że autor posługuje się plastycznym językiem, wywierają ogromne wrażenie. Osoba obdarzona empatią z pewnością popłacze się przy czytaniu, i to więcej niż raz. Autor umie wzbudzić współczucie i wiele innych emocji, szczególnie wtedy, gdy opisuje niedolę malutkiej „Kicajki”, Jussiego czy tytułowego niedźwiedzia.
---
* Mikael Niemi, „Ugotować niedźwiedzia”, przeł. Marta Rey-Radlińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2022, s. 188.
Bardzo interesująca recenzja, czuję, że ten klimat mnie wciągnie! Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale na szczęście mam Ciebie!
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania, naprawdę warto – ze względu na postacie, urzekający klimat i wątek kryminalny. Ta książka to nowość, premierę miała dziewięć dni temu, więc jeszcze nie jest zbyt znana. Ja sięgnęłam po nią z tego powodu, że lubię powieści skandynawskie. :)
UsuńBardzo lubię czytać książki o outsiderach :) Ta wygląda bardzo interesująco, również ze względu na nietypowe śledztwo.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Outsider interesuje mnie bardziej niż ktoś towarzyski, lubiany. Tak, śledztwo jest nietypowe, a pastor w roli detektywa jest rewelacyjny. Kiedy ktoś patrzy, udaje rozmodlonego, a kiedy nikt nie widzi, szuka na ciele ofiary różnych śladów, które mogłyby mu powiedzieć coś o zbrodniarzu. :)
UsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo to ciekawa książka. Ale wiadomo, każdy ma inny gust. :)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, a Twoja recenzja przedstawia ją zachęcająco! Zapisuję tytuł ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam do przeczytania, bo to bardzo dobra książka, poruszająca, z ciekawym wątkiem kryminalnym. :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce.Wydaje się bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńTak, jest bardzo ciekawa i poruszająca. Polubiłam tego autora. :)
UsuńO, nawet nie zarejestrowałem, że pojawiła się kolejna książka w "Serii z Żurawiem". Dzięki za uświadomienie. Północne tereny XIX-wiecznej Szwecji, kryminalna zagadka z niedźwiedziem, proboszcz-detektyw - brzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTak, pojawiła się, i chyba po raz pierwszy jest to książka autora skandynawskiego. :) W epilogu Mikael Niemi pisze, że wychował się bardzo blisko plebanii w Pajali, w której mieszkał pastor Læstadius ze swoją rodziną. Pastor ten zmarł w roku 1861, a więc dziewięć lat później, niż toczy się akcja powieści. Babcia autora miała lapońskie pochodzenie, stąd też jego zainteresowanie tym ludem.
UsuńTematyka i klimat tej powieści zainteresowały mnie. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńWarto poczytać, jak kiedyś wyglądało śledztwo. Pastor nie miał łatwo: jeśli chciał utrwalić odcisk buta, musiał go narysować, a kiedy pragnął się dowiedzieć, czy czerwona substancja to na pewno krew – musiał dotknąć jej językiem. :)
UsuńMam tę książkę w planach. Czeka na przeczytanie. ;)
OdpowiedzUsuńA więc będę czekała na Twoją recenzję. :) We mnie ta książka wzbudziła mnóstwo uczuć.
UsuńXIX wiek? Lubię. A swoją drogą muszę wrócić do powieści pisanych w XIX wieku, chodzi to za mną od jakiegoś czasu. :)
OdpowiedzUsuńTak, dziewiętnasty wiek, a dokładnie połowa wieku. Lubię czytać o tym okresie, ale żyć w tamtych czasach za nic bym nie chciała. :)
UsuńTak, ja też bym nie chciała być niewolnicą w gruncie rzeczy, bo ówczesne prawo tak nas traktowało. Za to bardzo mi imponuje kultura duchowa tamtych czasów. Nie wiem, czy dobrze to ujęłam, ale na pewno wiesz, o co mi chodzi.
UsuńWiem, wiem. :) Mnie by jeszcze przeszkadzał brak różnych sprzętów, maszyn, no i oczywiście brak powieści. A może by nie przeszkadzał, bo nie miałabym pojęcia o istnieniu tych rzeczy...
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie. Tytuł zanotowany :)
OdpowiedzUsuńPolecam, to bardzo ciekawa książka. :)
UsuńPS. Nie wiem, dlaczego Twój komentarz wpadł do spamu. Ostatnio blogger ciągle robi jakieś błędy. A to teksty nie dają się formatować, a to komentarze trafiają do spamu...