7.05.2022

Kilka cytatów z „Po drugiej stronie książki” Andrzeja Pilipiuka

 

O POLSKICH KOBIETACH: Kobiety, zamiast zakładać rodziny i rodzić dzieci, studiują, próbują się „realizować”. Wynika z tego niewiele albo zgoła nic, lata lecą... (s. 242)

O SOBIE: Postrzegam siebie jako człowieka niezwykle tolerancyjnego, wrażliwego i otwartego. (s. 348)

Dbam, by woda sodowa nie uderzyła mi do głowy... (s. 14)

O UNII EUROPEJSKIEJ: W prawodawstwie UE już mówi się o karaniu więzieniem za tak zwaną mowę nienawiści. Jaki będzie kolejny etap tego „postępu”? Legalna pedofilia? (s. 445)

Unia Europejska kradnie Hitlerowi to, co uważa za przydatne. (...) Uchylamy furtkę, przez którą wciskać się będą coraz gorsze demony przeszłości. Aborcja, eugenika, eutanazja, propaganda, cenzura, zanik wolności słowa. (s. 399)

O ROSJANACH: (...) czasem Rosjanie, biorąc kogoś pod but, po prostu mają rację. (s. 244) 

O SZWEDACH: Lata dziewięćdziesiąte to erozja moralności, pastorzy geje nieukrywający już swojego homoseksualizmu. (...)  Gdzieś pogubili Boga, moralność, tradycję... Wszystko pogubili. (s. 356) 

Co myślą Szwedzi, patrząc na pastele sprzed stu dwudziestu lat? Czują żal i tęsknotę za tamtymi czasami i tamtym prostszym, czystszym życiem? Czy może zostali już tak wytresowani, że pokpiwają sobie z dawnego ciemniactwa, zacofania, braku antykoncepcji... Przypomnę: już  w tej chwili większość dzieci rodzi się w związkach nieformalnych lub jest potomstwem tak zwanych singielek, a wskaźnik aborcji w tym kraju i tak sięga 30 procent. Szwecja to ruina moralna. (s. 363-364)

O FASZYZMIE: Z pozoru faszystowskie Włochy to było państwo bardzo fajne. (s. 181)

Nazizm i faszyzm to w zasadzie synonimy. (s. 398)

O BEZBRONNOŚCI POLAKÓW: Jesteśmy rozbrojeni, nieprzeszkoleni. Nie mamy ani broni, ani umiejętności, jak się nią posłużyć. Zielone ludziki zrobią, co zechcą. Podobnie interwencja nawet niewielkich sił „porządkowych” UE wejdzie w nasz kraj jak w masło. (s. 303) 

O RECENZENTACH ŹLE OCENIAJĄCYCH „RAPORT Z PÓŁNOCY”:  Syte bachory wolnej Polski często nie rozumiały, o czym piszę i po co to piszę. Ich recenzje raczej mnie zasmuciły, niż zmartwiły. (s. 369)

Z reguły nie obrażam się na recenzentów. Jeśli ktoś przeczytał, nie spodobało mu się, uczciwie pisze, że mu nie podeszło, nie ma się o co szarpać. Książka to nie zupa pomidorowa, żeby ją wszyscy i od razu polubili. (s. 366)

O KOLEGACH ZE SZKOŁY: Kończąc podstawówkę, gardziłem kolegami ćwokami, którzy uważali, że liceum jest do d***, bo „trzeba się dużo uczyć, a nie daje żadnego zawodu”. (s. 133)

Były w klasie trzy, cztery osoby, z którymi dało się pogadać o tym, co się czyta, co oni czytają, co warto przeczytać. Kilka innych coś tam sporadycznie czytało. Reszta – no cóż, splunąć i zapomnieć... (s. 54)

O STRASZLIWYCH SKUTKACH ODRZUCENIA RELIGII: Niewolnictwo, wyzysk, prostytucja, aborcja, pedofilia, porzucanie starców na śmierć, zabijanie kalekich dzieci, unicestwianie całych narodów, wojny religijne... Każde z tych zjawisk zostało zrodzone przez społeczeństwa, które odrzuciły empatię, religię, to, co postrzegamy wartości humanistyczne... (s. 233)

O NAGRODZIE NOBLA: Nagroda Nobla należała mu się jak psu buda – ale zamiast jemu dali jakiejś tam Szymborskiej. (s. 30)

Ten Nobel był dla mnie – ale Szwedom się pomyliły „Kroniki Jakuba” z „Księgami Jakubowymi”. (s. 31)

O UKRAIŃCACH: Przede wszystkim mimo tragedii, które nas dzielą, Polacy to ich jedyni prawdziwi przyjaciele, jedyny naród życzliwy, kibicujący im w utarczkach z Rosją. Co rusz wyciągamy do nich pomocną dłoń. (s. 298).

O POLSKICH ATEISTACH: Nasz problem to trzecie, czwarte pokolenie ateistów – ludzie, których nawet  w dzieciństwie babcia nigdy nie zaprowadziła do kościoła; którzy nie mają pojęcia, co to za instytucja, mają nikłe lub zgoła żadne wyobrażenie o religii i jej przesłaniu, ale bezmyślnie łykają rozmaite narracje. (s. 352-353)

O CYRKU: Ostatnio wprowadzone ustawy praktycznie zablokowały możliwość występów zwierząt. Smutne. (s. 375)

O POLSKICH AUTORACH: Znam autorów, którzy zmarnowali szansę, gdyż zamiast siedzieć i pracować, tracili multum czasu na brylowanie w necie. (s. 18)

Przepustką do środowiskowych elit oraz szansą na dobre zarobki jest dziesięć, piętnaście, dwadzieścia książek wydanych w ciągu, powiedzmy, dziesięciu lat. (s. 17)

Dziś w literaturze mamy pełną wolność, każdy może napisać książkę. Każdy może książkę wydać. Nie trzeba żadnych zezwoleń, papierów, świadectw ukończenia kursów. W efekcie wszystko reguluje rynek. Piszesz fajnie i po polsku – zdobywasz czytelników. Piszesz bełkot – wypadasz z gry. Niestety, gdy czyta się wypociny początkujących, widać rozpaczliwie niski poziom naszej szkoły. (s. 325)

Wydaje się, że po 1989 roku nasi twórcy w żaden sposób nie rozliczyli się z realnym socjalizmem. (... ) Nie ma poczytnych powieści, które przybliżyłyby młodym ludziom ten parszywy okres; które pokazałyby, jak podły był to ustrój. (s. 426)

Nie było żadnego wybitnego antykomunistycznego pisarza emigracyjnego. (s. 440)

O KURSACH PISANIA: Zanim zacznie się udzielać komuś rad, zwłaszcza za pieniądze, trzeba samemu coś osiągnąć. Napisać i wydać dziesięć, piętnaście, dwadzieścia książek. (s. 326)

O SZKOŁACH ZAWODOWYCH: Szkoły zawodowe już u schyłku komuny były wylęgarnią straszliwej patologii i powiedzmy wprost: bandytyzmu. (s. 79)

O RADZIE JĘZYKA POLSKIEGO: Ostatnio jakaś Rada Języka Polskiego zaczęła nas pouczać, że słowo „Murzyn” jest nieodpowiednie, stygmatyzujące, a może i dyskryminujące. Sprawdziłem z ciekawości, co to za rada – same kompletnie nieznane mi nazwiska. Naukowcy z tytułami, nie wiem, kiedy i za co nadanymi, ale praktycznie żadnych pisarzy. Kto tych ludzi wybrał na te stanowiska? Na pewno nie ja. Kto dał im prawo decydować o legalności lub nie słów? Jestem autorem przeszło pięćdziesięciu opublikowanych książek. Żyję na co dzień z pisania. A ich kompetencje?  (s. 445)

O WYPRASZANIU AUTORÓW Z KONWENTÓW: No cóż, przed niektórymi, na szczęście bardzo nielicznymi kolegami musieliśmy zamknąć drzwi konwentów. (s. 14)

 ---

Cytaty pochodzą z „Po drugiej stronie książki” Andrzeja Pilipiuka, Fabryka Słów, 2021

8 komentarzy:

  1. Hehe, te dwa pierwsze cytaty zestawione ze sobą chyba idealnie oddają charakter autora - z jednej strony rzekoma empatia i otwartość, z drugiej niewolnicze wręcz przywiązanie do mentalności typu "kobiety do garów i rodzenia dzieci" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pilipiuk przyznaje, że jest konserwatystą uważającym, że mężczyzna powinien być od „polowania na mamuty”, czyli od zapewnienia bytu rodzinie, a kobieta od dbania o domowe ognisko. No ale w naszych czasach mężczyzna rzadko ma możliwość, by utrzymać rodzinę, stąd też kobiety muszą iść do pracy. :)

      Usuń
    2. Ale to prawda - w Polsce z jednej pensji, gdy się wykonuje taką zwykłą normalna pracę, w normalnym zawodzie, bardzo trudno utrzymać rodzinę. Gdy mój mąż przez 3 miesiące nie mógł znaleźć posady i żyliśmy z mojej wypłaty oszczędności poważnie się skurczyły

      Usuń
  2. Na razie nie mam na nią ochoty, chociaż cytaty ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż to za zbiór myśli połyskliwych... Choćby ta o kobietach. Że niby nic nie wynika z ich wykształcenia? Ja tam widzę pełno wokół lekarek, dentystek, weterynarek - można tak wymieniać ad infinitum... Same korzyści przecież. A już od tego nawoływania do rodzenia to się można przewrócić. Przecież ta Ziemia biedna długo z przeludnieniem na karku nie pociągnie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to – przeludniona Ziemia, zbliżająca się katastrofa ekologiczna, po co więc sprowadzać na świat tyle dzieci? Nie mówiąc już o tym, że mało która kobieta będzie się czuła spełniona i szczęśliwa, jeśli jej jedynym „osiągnięciem” będzie rodzenie.

      Usuń
    2. Z tymi kobietami to niestety pan Andrzej ma tak 90% racji. Czy u nas w Polsce czy w Szwecji - zdecydowana większość absolwentek studiów wyższych nie ma żadnych szans pracy w zawodzie. W pierwszej kolejności dotyczy to oczywiście tych które ze średnimi wynikami ukończyły śmieciowe kierunki na uniwersytetach. Wiele też kobiet rozczarowanych bardzo niskimi zarobkami odchodzi z pracy w szkole, na uczelni, czasem w instytutach naukowych. Skutkiem pewnych perturbacji związanych z moja pracą i przeprowadzkami moje dzieci wróciły po 5 latach do szkoły w której już się kiedyś uczyły. Wymianie w tym czasie uległa większość kadry. Nauczycielki poodchodziły z pracy, przyszły nowe - świeżo po studiach. Bez doświadczenia i z bardzo małym zasobem wiedzy. W Polsce kobiety z tytułem magistra czy nawet doktora pracują np. w marketach. Spotykałam takie nie raz. Dzieci - albo brak, albo dopiero po czterdziestce... "Najpierw kariera" - mówią. A lata lecą i kariery nie ma. Efektem jest narastająca kula śnieżna kobiet w wieku 40+ bezdzienych, na śmieciowych umowach, samotnych albo w związkach z jakimiś patusami. Dodajmy w Polsce bardzo często nadal mieszkają z rodzicami, albo spłacają ogromne kredyty za ciasne mieszkanka. Na tym polu Szwecja wygrywa. A zarazem i przegrywa - bo masa ludzi już z chwilą przejścia na emeryturę szuka sobie miejsca w domach starców.

      Usuń