3.04.2022

„Raport z Północy” Andrzej Pilipiuk

Od zawsze lubiłam wszystko, co skandynawskie, kiedy więc dowiedziałam się, że Andrzej Pilipiuk wydał książkę o swoich wycieczkach do Szwecji i Norwegii, postanowiłam wreszcie zapoznać się z tym pisarzem. Jednak to zapoznanie się nie było miłe. Dlaczego? Bo autor ciągle komuś zazdrości, kogoś krytykuje, obraża, a nawet okazuje żal, że pewne grupy ludzi nie zostały zamordowane. Według niego Anders Breivik powinien zabijać uchodźców wyznających islam, a Inkwizycja – więcej innowierców. „Heretyków po prostu należało łapać, nawracać, zatwardziałych karać, izolować, a w wielu przypadkach po prostu likwidować jako groźnych psychopatów. (...) Problem widzę wyłącznie w tym, że inkwizytorzy obiboki za mało przykładali się do roboty!”. Ulubione słowo Pilipiuka to „ćwok”. Tak określa swoich kolegów szkolnych oraz osoby, których nawet nie poznał osobiście, ale które miały bogatszych rodziców niż on lub w inny sposób go irytowały. A ponieważ swoimi żalami i pełnymi nienawiści poglądami dzieli się bardzo często, trudno mi było czytać „Raport z Północy” bez uczucia obrzydzenia.

Pilipiuk uważa siebie za przykładnego Polaka i katolika. Wierzy w zamach smoleński, gniewają go rozwody, patchworkowe rodziny, aborcje, eutanazje i oczywiście ateiści. Wśród osób, na których wiesza psy, znajduje się Astrid Lindgren. Uwielbiał jej powieści, ale kiedy dorósł, odkrył, że w żadnej nie opisała rodzinnego wyjścia do kościoła, na domiar złego zachowywała się skandalicznie – odrzuciła Boga, zawiodła dzieci, które rzekomo tak kochała, „pomagała jakimś lewackim papaprańcom podpalić swój świat” i „jak Knut Hamsun poszła w służbę łajdaków”. Hamsun, jak wiadomo, popierał Hitlera, więc zarzuty Pilipiuka wobec autorki „Pippi Långstrump” są bardzo poważne. 

Pierwsza część książki to wspomnienia z dzieciństwa. Pilipiuk był spostrzegawczy – kiedy tylko wyrósł z pieluszek, zaczął zauważać, jak bardzo Polacy są poszkodowani w stosunku do obywateli krajów zachodnich. Nie mógł wyjechać za granicę, jeść bananów, nie miał ładnego piórnika, w szkole uczono go tylko rosyjskiego. Nieznajomość języków do dziś przysparza mu mnóstwa problemów (dlaczego nie podjął nauki angielskiego już po upadku komuny, tego nie wyjaśnia). Na wszystko brakowało pieniędzy, na podłączenie telefonu trzeba było czekać kupę lat, wśród rówieśników niewielu było takich, z którymi chciałby usiąść przy jednym stole. Pilipiuk dobrze pamięta wszystkie szczegóły tego trudnego dzieciństwa. Z jednej strony podziwiam jego doskonałą pamięć, z drugiej nieco się dziwię, że facet po czterdziestce aż tak mocno podnieca się prawdziwymi lub urojonymi cierpieniami zaznanymi kilkadziesiąt lat temu. Czyżby od tamtego czasu nie miał innych zmartwień? Pewnie miał, ale widać, że nie umie zapomnieć, że pielęgnuje w sobie zazdrość i poczucie krzywdy.

A co Pilipiuk sądzi o Szwecji? Już nie ma o niej tak dobrego zdania jak kiedyś. Teraz jest to „Kraj tolerujący gejów, lesbijki, transwestytów, zoofilów, kazirodców, a ostatnio nawet pedofilów”. Wszędzie widać gromady wyznawców islamu, dochodzi do mnóstwa aborcji, słowem – Szwecja stała się „ruiną mentalną”.  

Autor tej książki spełnił swoje marzenie: odwiedził Skandynawię, i to więcej niż raz, zechciał podzielić się z czytelnikami swoimi wrażeniami. Dlaczego więc go nie podziwiam? Ano dlatego, że tych wrażeń jest zaskakująco mało. Nie dałoby się nimi zapełnić całej książki, Pilipiuk wpadł więc na pomysł, by zwiększyć jej objętość wstawkami wyglądającymi na poprzerabiane wpisy z Wikipedii. W efekcie spora część „Raportu” to wykłady napisane nieznośnie suchym językiem, przeładowane faktami historycznymi i datami. Takie teksty pasują do podręcznika, w książce aspirującej do miana podróżniczej bardzo rażą. Na domiar złego Pilipiuk wysnuwa cudaczne wnioski – na przykład że globalne ocieplenie to wymysł, bo on widział lodowiec – i nie zawsze wie, co oglądał. Słynną rzeźbę Hemlös rav stworzoną przez Laurę Ford i poświęconą bezdomnym uznał za pomnik ku czci lisa Reinicke!

To przecież nie żaden lis Reinicke, tylko rzeźba Hemlös rav

A oto dwie jego przygody: własnoręcznie wykonał na balkonie jakieś popiersie i umieścił je w skandynawskim lesie. Kiedy mu powiedziano, że nie wolno stawiać pomników bez zezwolenia, bardzo się oburzył: „A jaki konkretnie paragraf tego zabrania? A nawet jeśli jakiś zabrania, to NIE CZYTAM PO SZWEDZKIEMU. I generalnie mam to w d...”. Innym razem w jednym z odwiedzanych miast zobaczył mężczyzn o „przydymionej karnacji”. Choć nie byli pijani i zachowywali się spokojnie, poczuł lęk pomieszany z niechęcią. Dlaczego? Ano dlatego, że „nie pasowali do architektury”.

Motyw strachu przed uchodźcami przewija się przez całą książkę. Pilipiuk nie widział nigdy, żeby byli agresywni, ale bardzo się ich boi, w wyobraźni tworzy przerażające wizje przyszłości. Jeszcze trochę, a opanują całą Europę, „czeka nas życie pod islamską okupacją na prawach Żydów zamkniętych w gettach”. Źle postąpił Anders Breivik, bo zamiast atakować norweskich nastolatków, „powinien strzelać do muzułmanów, palić ich domy i wysadzać meczety. Powinien polować na każdego śniadolicego, który odłączy się od stada. Zabijać lub okaleczać”. Jak widać na zdjęciu zamieszczonym na okładce tej nieszczęsnej książki, Pilipiuk jest już gotowy do walki z niepasującymi do skandynawskiej architektury intruzami – na sobie ma wdzianko w barwach Szwecji, a w dłoni trzyma pistolet.

Moja ocena: 1/6.

---
Źródło cytatów: Andrzej Pilipiuk, „Raport z Północy”, Fabryka Słów, 2017

31 komentarzy:

  1. Dużo słyszałam o tym autorze, bo jest on dość znanym pisarzem fantastyki. Były to same złe rzeczy. Nie dziwi mnie absolutnie, że "Raport z Północy" jest tak okropną książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka budzi zdumienie i niesmak. Kiedy przeczytałam, że uchodźcy nie pasują do architektury skandynawskiego miasta, to nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.

      Usuń
    2. Hehe, ja tylko dodam, że Pilipiuk określany jest mianem "Wielkiego Grafomana" (jak widać nie bez powodu). Ja za młodu czytałem kilka książek, których głównych bohaterem był Jakub Wędrowycz, i ich lekturę wspominam całkiem miło (sporo tam absurdalnego humoru - to taki pastisz opowieści o superbohaterach). Ale nie mam pojęcia, jak odebrałbym te dzieła teraz ;)

      Usuń
    3. Ale on chyba sam tak się nazwał? W każdym razie ja go za grafomana nie uważam. Pisać umie, sęk w tym, że tych jego poglądów i biadoleń normalny człowiek nie da rady czytać bez uczucia obrzydzenia.

      Książka była napisana w 2017 roku. Prognozy Pilipiuka okazały się nietrafne – to nie ciemnoskórzy uchodźcy zagrażają Europie, tylko Putin. To przeciwko Rosjanom trzeba się zbroić. :)

      Usuń
    4. Chwila grzebania w niecie i można sobie zweryfikować te wypisywane o nim "złe rzeczy". Ktoś usilnie robi z Niego ksenofoba i faszystę - a Jego fundacja wiosną 2022 pomagała na granicy w przyjmowaniu rzeki uchodźców z Ukrainy - zapewnił wolontariuszy, tłumaczy i pomoc materialną.

      Usuń
  2. Hmmm, chyba jednak będę omijać tę książkę szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy oceniają tę książkę bardzo wysoko, ale naprawdę nie rozumiem, co tymi osobami kieruje.

      Usuń
  3. Ważny i ciekawy raport. Uważam, że książka jest nie dla każdego. Trzeba wiedzieć, czego od niej oczekiwać.


    Odwiedź Blog: https://cork-shop.co.uk/category/cork-sheets/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie wklejać linków, mój blog to nie słup ogłoszeniowy. Moim zdaniem „Raport z Północy” nie jest ciekawy. Opisy z podróży są zbyt krótkie i powierzchowne, a do tego chwilami miałam wrażenie, że czytam Wikipedię. Andrzej Pilipiuk pozuje na intelektualistę, przytacza mnóstwo dat, faktów historycznych, a tak naprawdę nie wie nawet, jaką rzeźbę oglądał. Nie umiał się dopytać (ach, ta nieznajomość języków!), nie umiał znaleźć tej informacji w internecie.

      Usuń
  4. Byłam ciekawa tej książki, ale widzę, że jednak jest słaba. Z jednej strony ciekawa jestem tych wszystkich wysokich ocen tej książki, więc może z ciekawości bym ją przeczytała. Jeszcze się zastanowię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wysokie oceny wystawiają chyba osoby mające takie same poglądy polityczne jak autor. :) Książka ma dużo wysokich ocen, ale też bardzo dużo najniższych.

      Usuń
  5. Pana Andrzeja szanuję jako autora. Jedna z niewielu lubianych przeze mnie postaci. Warto go przeczytać.



    Mój Blog: https://www.zdrow-med.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba coraz mniej osób lubi i szanuje tego autora? Znalazłam w necie informację, że odebrano mu zaproszenie na imprezę dla miłośników fantastyki. Ale szczegółów nie znam, bo ja po prostu nie interesuję się autorami fantastyki i ich zjazdami.

      Usuń
  6. Nie czytałam żadnej książki tego autora i widzę, że nic nie straciłam :) Dobrze poczytać recenzje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Raportu” nie polecam. Innych książek tego autora nie czytałam. :)

      Usuń
  7. Nie natrafiłam wcześniej na opis ani inne recenzje tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Porażający wpis, będę się trzymała z daleka od tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nieprzyjemnie czytało mi się tę książkę, więc nie polecam. :)

      Usuń
    2. A ja polecam wyrobić sobie własne zdanie i odwiedzić kiedyś Szwecję. Kraj jest piękny a ludzie sympatyczni. Nie polecam jednak zapuszczać się samodzielnie do peryferyjnych dzielnic. Odradzam chodzenie nocą po większych miastach... Pan Andrzej pisał swój "Raport" jakieś 7 lat temu. Już jest odczuwalnie gorzej. Moj ojciec zamierza przenieść się na starość do Polski.

      Usuń
  9. Recenzentka zarzuca Autorowi grafomanię a na kilometr można wyczuć iż chodzi tu o rozbieżność poglądów. Na sto procent jest lewakiem a może nawet osobą która odwróciła się od Pana Boga. Takim osobą jest nieprzyjemnie widząc iż wierzący po zakończeniu ziemskiego żywota trafią do Nieba. A ona trafi gdzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kłam, nigdy nie pisałam, że autor jest grafomanem. Umie pisać, tyle że nie przypadła mi do gustu treść książki. Język jest w porządku, treść nie. Twoje rozumowanie jest bez sensu: skoro jestem niewierząca, nie mogę czuć się „nieprzyjemnie widząc iż wierzący po zakończeniu ziemskiego żywota trafią do Nieba”. Według mnie wszyscy pójdą do piachu i na tym się skończy.

      Usuń
  10. Kojarzę Pilipiuka i jego, hm, poglądy, a i tak złapałam się na szukaniu w Twojej recenzji wielkiego "tadam! żartowałam!" Czytałam i myślałam: serio? On naprawdę jest aż takim boocem? Nie wiem, co jest nie tak z twórcami fantastyki, ale nie kojarzę żadnego*, który nie miałby nawalone w baniaku. Tworzą takie niesamowite światy, a jednocześnie mają straszliwie ograniczone myślenie. Jak konserwa - łeb otoczony blachą :/

    * Może są. Po prostu ja nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam polskiej fantastyki i ich autorów, więc nie wiedziałam, że z ich poziomem moralno-umysłowym jest aż tak źle. :)

      Wyznania Pilipiuka czytałam ze zdumieniem. Trudno mi było zrozumieć, dlaczego on aż tak narzeka na swoje dzieciństwo. Czy teraz młodzi ludzie mają lepiej? Pod względem materialnym na pewno, ale to wcale nie znaczy, że są szczęśliwsi. W szkołach nadal kwitnie przemoc, może nawet większa niż kiedyś, bo w czasach PRL-u młodzież nie wpadała w depresję i nie popełniała samobójstw tak często jak teraz.

      Pilipiuk narzeka, że w Szwecji są pastorzy, którzy nie ukrywają swojego homoseksualizmu, że prymasem jest lesbijka, a nie wie, ile złego robią polscy księża, ile osób zgwałcili, wykorzystali itp. Powinien sobie poczytać na ten temat.

      Usuń
    2. No właśnie ja też praktycznie nie znam :) Polskich pisarzy S-F kojarzę głównie z jakichś chamskich wypowiedzi, o których było głośno w sieci. Tym bardziej nie mam ochoty po nich sięgać. Swego czasu "błysnął" klasą Piekara (konflikt z Wellmann), innym razem Sapkowski (o nim słyszałam już dawno, że jest strasznym bufonem). Jedno nazwisko kojarzę wyłącznie z plucia się po sieci i atakowania blogerek, bo nie doceniają jego talentu. Nie podaję, bo nie warto chama promować. Pipiliuka znam jedynie z serii o Wędrowyczu, którą lubię. Po nowości sięgać nie będę, bo nie oddzielam twórczości od twórcy.

      Co do polskiego kleru i jego grzeszków, pozostaje pytanie, czy Pilipiuk i jemu podobni o nich nie wiedzą, czy tylko udają, że nie wiedzą.

      Usuń
    3. W takim razie ci chamscy bardziej rzucają się w oczy, a normalniejsi przez nich tracą.

      No właśnie, ciekawe, czy przyjmuje do wiadomości występki polskiego kleru. Ani w „Raporcie”, ani w „Po drugiej stronie książki” nie zauważyłam ani śladu krytyki polskiego Kościoła. Pilipiuk jeździ do Szwecji, by wyszukiwać jakieś brudy, a tych, które ma pod własnym nosem, nie zauważa. Przeszkadza mu, że w Szwecji są „pastorzy geje nieukrywający już swojego homoseksualizmu”, a polski ksiądz ukrywający pedofilię go nie razi (takie wrażenie odniosłam po przeczytaniu jego dwóch autobiograficznych książek).

      Usuń
    4. W polskiej fantastyce chamstwem popisywali się czterej autorzy: 1) A.Sapkowski - na przełomie wieków regularnie sypał żenującymi rasistowskimii i antysemickimi dowcipami - ale Gazeta Wyborcza mimo tego długo go lansowała. Na konwenty od dawna (15-20 lat) nie jest już zapraszany - powszechnie wiadomo że jego choroba alkoholowa stała się zbyt uciążliwa dla uczestników i organizatorów... 2) Jakub Ćwiek - kilka razy w żenujący sposób i używając rynsztokowego słownictwa jechał m.in. po prezydencie A.Dudzie. Ale i na codzień kultury u niego brak - paskudnie rzuca mięchem i w zwykłej rozmowie z fanami 3) Jacek Piekara - którego obrażona Wellman pozwała o odszkodowanie i który za wpis na twitterze zapłacić musiał łącznie 465 tyś złotych(sic!). Sąd nie wezwał go na rozprawę - o tym że przegrał proces dowiedział się od komornika. 4)Konrad T. Lewandowski - bywał nieprzyjemny i obrażał, ale bez wulgaryzmów. Cała reszta w tym atakowany tu pan Andrzej Pilipiuk zachować się potrafi. * Pedofilia polskiego kleru to grzany medialnie temat - tygodnik Urbana (o ile można mówić o jakiejkolwek wiarygodności tego źródla) doliczył się w Polsce zaledwie 56 księży-pedofilów na wciągu ostatnich 40-tu lat. (na jakieś 150 tyś kleru). Dodajmy - mało kto zwraca uwagę że zdecydowana większość sprawców była orientacji homoseksualnej - zatem w ogóle nie powinni otrzymać święceń. * Co do "brudów" Szwecji - Pan Andrzej za słabo zna język, ale afery z pastorami pedofilami trafiają się regularnie, była też afera z rabinem pedofilem. Bardzo źle dzieje się w meczetach - ale o tym się głównie słyszy (w tym od samych muzułmanów) - oni nie chodzą na policję a dociekliwi dziennikarze "mają kłopoty". Bardzo wzrosła liczba brutalnych gwałtów na dzieciach - tu niestety przodują imigranci. * Szwecja ogólnie pod względem obyczajowym szokuje - Gdy miałam 14 lat i w I połowie lat osiemdziesiątych tam poszłam do szkoły przeżyłam szok. Masa dziewczyn z mojej klasy miała chłopaków i regularnie uprawiała z nimi seks. Z reguły byli starsi o 3-4 lata, (dla nas już to pedofilia) ale trafiali się też studenci. Rodzice patrzyli na to przez palce. Moja przyjaciółka związała się ze znacznie starszym ciotecznym bratem (kryli się przed rodzicami). Ja byłam często nagabywana przez chłopaków. W drugiej szkole średniej nie inaczej - przenieśliśmy się na kilka lat na prowincję - było kilka "niedotykalskich" - reszta za przeproszeniem gziła się, regularnie zmieniając chłopaków lub facetów.

      Usuń
  11. Całe życie nic innego nie robiłam - do czasu, gdy sama zaczęłam pisać - tylko czytałam książki science fiction i z kręgu fantasy. Znałam A.Pilipiuka jako autora opowieści o Grzędowyczu i nigdy w życiu bym nie pomyślała, że może być to człowiek o tak skrajnych, nietolerancyjnych poglądach. Nie uważam, że jest złe mieć swoje poglądy, nawet jeśli nie podobają się innym, ale wygłaszać publicznie coś takiego jak pan Pilipiuk to po prostu wstyd. A dla wszystkich, którym ścieżki fantastyki są obce polecam gorąco jednego z najwspanialszych, najmądrzejszych i najtrudniejszych pisarzy współczesnej doby tj. Petera Watts'a - jego człowieczeństwo jest tym co pragniemy naśladować. A z polskich pisarzy na pierwszym miejscu stawiam Roberta Wegnera i Wojciecha Zembatego - może czytałaś już tych autorów? Chętnie poznam Twoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jeszcze nie czytałam. :)

      Jego poglądy są okrutne. Nie będę tu opisywać, jak ja, osoba niewierząca, poczułam się, gdy wyczytałam, że innowiercy powinni być na siłę nawracani, a jeśli nie chcą się nawrócić – likwidowani jak groźni psychopaci. Jak można tak źle życzyć innym tylko dlatego, że nie wierzą w Boga? Co panu Pilipiukowi ci ludzie przeszkadzają?...

      W międzyczasie zaczęłam czytać „Po drugiej stronie książki”, zostało mi już niedużo do końca, i jest to pozycja o wiele lepsza i ciekawsza niż „Raport z Północy”. Autor mniej pisze o swoich poglądach, a więcej o tym, jak powstawały jego książki, skąd brał pomysły – i to wychodzi książce na plus.

      Usuń
    2. Pomylić Grzędowicza z Wędrowyczem... Na pewno te książki czytałaś?

      Usuń
  12. Kompletnie nie rozumiem tych wpisów. Podejrzewam Waszą skrajnie złą wolę w interpretacji tej książki. Pan Pilipiuk przecież pisze wprost i broni w niej różnych pokrzywdzonych. Opisał losy szwedzkich i norweskich katolików którym zgotowano piekło. Broni Lapończyków - których Szwedzi taktowali jak anglosasi potraktowali Indian. Wreszcie broni Szwedów którzy stanęli bezradni i bezbronni wobec regularnego najazdu. Jest w tej obronie wielka klasa, slzachetność i odwaga. Mógł milczeć, mógł się nie narażać. Nie rozumiem też tej masowej nagonki, robienia z Niego jakiegoś nieomal faszysty! Pisze prawdę. Za to Go atakujecie? Czemu? Krótko o mnie: Jestem córką Szweda i Polki. Po raz pierwszy byłam w Szwecji jako dziecko. Od połowy lat 80-tych prawie cały czas tam mieszkałam. Zaznałam i biedy w PRL-u i czekania latami na pszaport emigracyjny i zachłysnięcia się życiem w szwedzkim raju. Widziałam też niestety jak zmienia się moja druga ojczyzna. Obserwacje pana Pilipiuka są siłą rzeczy dość powierzchowne - ale obraz nakreślony szczegółowo odpowiada rzeczywistości. Z tym że jest w wielu aspektach jest jeszcze gorzej. Pan Pilipiuk jako turysta niewiele wie np. o tym jak kradną imigranci. To jest potworna dokuczliwa plaga - wcześniej niemal komplenie nieznana. Nie pisze ilu młodych Szwedów popadło w narkomanię bo imigranci to także powszechny handel naktotykami - w tym twardymi. Nie wie zapewne o tym na jaką skalę przybysze wyłudzają świadczenia. Jak miesiącami udają ciężko chorych - dzięki papierom wystawianym przez mafię lekarzy imigranckiego pochodzenia. Nie pisze o tym jak okropnie łamią przepisy jeżdżąc samochodami. Niewiele pisze o tym jak bezwzględnie i brutalnie traktują oni swoje kobiety i dzieci! Jak traktowane są Szwedki które zwiążą się nimi. (zwłaszcza gdy chcą odejść). Ani o tym jak policja oraz urzędnicy rozpaczliwie udają że nic się nie dzieje. Jak naciska się na ofiary by nie zgłaszać tych spraw. Nie pisze jaka w Szwecji jest cenzura i jaka panuje autocenzura. Jak materiały, artykuły i zdjęcia znikają z netu. Islamofobia? Imigranci z krajów islamskich stanowią bezpośrednie zagrożenie. Zagrożenie dla szwedzkiego (raczej ogólnie europejskiego) stylu życia. Zagrożenie dla praw kobiet. Bezpośrednie zagrożenie dla młodych dziewcząt. Wiem co mówię niestety! Moi rodzice ze znaczną stratą sprzedali własnoręcznie zbudowany, spłacany latami dom - okolica stała się niebezpieczna dla "białych". Wiem co mówię - zostałyśmy z córką zaatakowane, zwyzywane i oplute gdy wraz z naszą koleżanką opalałyśmy się w bikini w parku na Djurgaden. Probowano też raz ukraść nam samochód ale stoczyłam rozpaczliwią wlakę nie dając sobie wyrwać kluczyków. Podobne historie opowie Wam każdy kto spędził w Szwecji trochę czasu. Pan Andrzej tą książką pokazał że jest dobrym i porządnym człowiekiem. Szlachetnym, wyjątkowo zatroskanym o innych ludzi humanistą. Pokazał też wielką odwagę - poszedł pod prąd fałszywej narracji miedialnej. A wy - pojeździjcie po świecie. Porozmawiajcie z miejscowymi ludźmi. Fajnie się teoretyzuje o multikultuorowości siedząc bezpiecznie przed komputerem w Warszawie czy Poznaniu. Mniej do śmiechu by Wam było gdybyście musiały jak ja wsiąść w środku nocy na rower i szukać czynnej apteki dyżurnej w Goeteborgu. Mój ojciec przebąkuje że to już nie jest jego kraj. Że ostatnie lata które mu pozostały chciałby spędzić z wnukami w Polsce. To też o czymś świadczy...

    OdpowiedzUsuń