Maardam to fikcyjne miasto położone w nieokreślonym kraju, liczące trzysta tysięcy mieszkańców. W owym mieście znajduje się komenda policji, której pracownicy nazywają się m.in. Van Veeteren, deBries, Reinhard, Moreno, Münster. Szwedzki autor Håkan Nesser napisał całą serię powieści o śledztwach prowadzonych przez tych policjantów.
Pierwsza część cyklu nosi tytuł „Nieszczelna sieć” i opowiada o szukaniu mordercy Evy, której zwłoki znaleziono w jej własnej wannie. W takich wypadkach głównym podejrzanym staje się mąż ofiary, zwłaszcza jeśli nie umie przedstawić alibi ani wskazać innych podejrzanych, toteż i teraz prawie wszyscy uznali, że Evę zabił jej mąż Janek Mitter. On sam twierdzi, że jest niewinny, choć też przyznaje, że niczego z feralnej nocy nie pamięta. Dużo pił i w pewnym momencie stracił świadomość. Kiedy rano odkrył zwłoki, zachował się bardzo dziwnie – wprawdzie zadzwonił na policję, ale zaraz potem umył naczynia, zrobił pranie, posprzątał, czyli zatarł ślady mogące pomóc w ustaleniu, czy ktoś obcy wtargnął do mieszkania. Po pewnym czasie komisarz Van Veeteren dochodzi do wniosku, że Evę zabił ktoś związany z miejscem jej pracy, czyli ze szkołą. Ma nadzieję, że „z odrobiną szczęścia uda się rozpiąć sieć wokół gimnazjum i może dzięki temu wpadnie w nią jakaś grubsza ryba”*. Zakłada więc sieć, a w międzyczasie wraz ze współpracownikami przesłuchuje osoby mogące udzielić informacji o życiu małżonków.
Przeszłość Janka sprawia wrażenie nudnej i zwyczajnej. O wiele ciekawsze są dzieje Evy, która doświadczyła wielu nieszczęść. Największe z nich to śmierć czteroletniego synka. W czasie, gdy rodzice bawili się na przyjęciu, malec utonął w stawie. Osierocona matka wpadła w nałóg alkoholowy, wzięła rozwód z mężem i przez kilka lat najprawdopodobniej nie spotykała się z żadnym mężczyzną. Dopiero kiedy przyjechała do Maardam i poznała Janka, poczuła chęć, by znowu założyć rodzinę. Kilka miesięcy temu wzięła ślub i jeśli wierzyć słowom nowego męża, żyli ze sobą szczęśliwie.
Powieść została tak skonstruowana, że nie da się odgadnąć, kto zabił. Ale to jedyna jej wada. Nesser pisze sprawnie, ciekawie zarysowuje tło psychologiczne i społeczne. Nie poznajemy zbyt wielu faktów z prywatnego życia komisarza, tyle tylko, że mieszka sam, niekiedy odwiedza syna przebywającego w więzieniu i że po tylu latach patrzenia na nikczemność ludzką stał się cyniczny. Nie współczuje ani ofiarom, ani mordercom, ot, po prostu usiłuje dobrze wykonywać swoją pracę. Jest doskonałym policjantem, a jednocześnie wielkim niechlujem – ciągle grzebie wykałaczką w zębach. Robi to nawet w towarzystwie i nawet wtedy, gdy rozmówca daje do zrozumienia, że czuje się niekomfortowo.
Moja ocena: 4/6.
---
* Håkan Nesser, „Nieszczelna sieć” („Det grovmaskiga nätet”), przeł. Wojciech Łygaś, Czarna Owca, 2012, s. 211.
Czytałam jakiś czas temu. Wyżej oceniłam niż ty. Ale ja nie jestem obiektywna, uwielbiam Nessera.
OdpowiedzUsuńJa oceniłam „Nieszczelną sieć” na 4, bo wydała mi się słabsza niż „Sprawa Ewy Moreno” i „Kobieta ze znamieniem”, którym dałam więcej punktów. Na razie przeczytałam pięć części cyklu, ale mam w planach wszystkie. :)
UsuńKsiążki tego autora niestety dopiero przede mną :(
OdpowiedzUsuńNamawiam Cię więc do sięgnięcia po jego książki. Moim zdaniem warto. :)
UsuńCzytałam jedną powieść autora i mocno mi się podobało, chociaż ja rzadko sięgam po tego typu książki. Po kolejne też muszę sięgnąć 😀
OdpowiedzUsuńKryminały Nessera są czymś więcej niż tylko opisami pogoni za mordercą. Do tej pory przeczytałam ich pięć i żaden mnie nie nudził. :)
UsuńHa, z jednej strony nie ciągnie mnie ostatnio do kryminałów, z drugiej zaś w ramach lipcowego wyzwania portalu Lubimy Czytać, rozważam przeczytanie książki z gatunku, po który zwykle nie sięgam. Może rozważę twórczość pana Nessera ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki Nessera na pewno nie są z niskiej półki. I nie są typowymi kryminałami, więc śmiało po nie sięgaj. :)
UsuńO serii wiele słyszałam, ale jeszcze cała przede mną.
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam do sięgnięcia po tę serię. Niekoniecznie trzeba zaczynać od pierwszej części, bo każda książka jest o czymś innym. :)
UsuńJa czytałam na razie kilka książek Nessera, ale niepowiązanych ze sobą :) Teraz staram się nadrobić już zaczęte serie, ale wiem, że po tą Nessera sięgnę na pewno.
OdpowiedzUsuńSięgnij, warto. :) A ja, kiedy dokończę czytać serię o policjantach z Maardam, chyba wezmę się za tę o Barbarottim.
UsuńBędę ją miała na uwadze, bo brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńTo ciekawa książka, warto ją przeczytać. :)
UsuńNie znam autora, więc chętnie z nim spróbuję, ale niekoniecznie z tą książką. W kryminale uwielbiam jednak to zaskoczenie, niewiedzę, podążanie za tropami, a jeśli szybko orientuję się "kto zabił", to nie ma w tym tyle radości odkrywania...
OdpowiedzUsuńTo może polecę Ci przeczytanego przeze mnie kilka dni temu „Komisarza i ciszę” tego autora. Nie mogłam odgadnąć, kto zabija, choć w tekście były wskazówki, no i jest to jedna z najciekawszych części cyklu. :)
UsuńAlbo mam małe serduszko i nie pomieści miłości więcej niż do trzech autorów, albo winą jest krótka pamięć ;) Czytałam "Karambol" Nessera, pamiętam, że podobało mi się, ale niespecjalnie już kojarzę o co w nim chodziło. Tę książkę też bym chętnie przeczytała, bo czemu by nie. Tylko pytanie, czy po miesiącu bym kojarzyła fabułę ;)
OdpowiedzUsuń„Karambol” czytałam cztery i pół roku temu i też nie pamiętam szczegółów fabuły. Taki już urok kryminałów, że szybko zapomina się o ich treści. :)
UsuńChyba że (moje najosobistsze zdanie) są kryminałami Yrsy, Indridasona, Mankella czy Marininy :)
UsuńKryminałów tych autorów, które wymieniłaś, nie znam (znaczy, kiedyś czytałam jeden Yrsy), ale chętnie po nie sięgnę, kiedy już skończę czytać Nessera. :)
UsuńNesser wciąż przede mną, ale jakoś... Nie do końca mnie kusi, bo nie jesteś pierwszą osobą, która wskazuje na przewidywalność, a to dla mnie poważny mankament... I uwielbiam to co napisałaś o wykałaczce. :D Nie znoszę kiedy ktoś grzebie przy mnie w zębach wykałaczką!!!
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę i nawet czytać o tym nie lubię. :) Jednak Nesser wciąż wspomina o grzebaniu w zębach. W „Komisarzu i ciszy” Van Veeteren siedzi w cudzym gabinecie, używa wykałaczki, po czym... rzuca ją za kaloryfer.
Usuń