„Mgła” Kai Malanowskiej to liczący około siedemset stron kryminał z mocno rozbudowanym tłem obyczajowym i psychologicznym. W chwili, gdy zaczyna się akcja, ktoś zabił młodą kobietę o imieniu Zofia. Ponieważ w jej mieszkaniu zostały wartościowe przedmioty, najprawdopodobniej nie był to napad na tle rabunkowym. Może więc morderca znał ofiarę i zamordował ją z konkretnego powodu, na przykład z zemsty? Zofia zajmowała się czymś, co denerwowało wielu Polaków, a mianowicie pomagała uchodźcom z Czeczenii. W życiu prywatnym raczej nie była szczęśliwa. Rok temu mężczyzna, którego kochała, wstąpił do seminarium. Powstałą w ten sposób pustkę próbowała zapełnić spotkaniami z chorym psychicznie chłopakiem, ale dość szybko go porzuciła.
Śledztwo prowadzą Marcin Sawicki i Ada Rochniewicz. On to brutal, prostak, homofob, rasista, słowem – wstrętny typ. O wiele milszą i ciekawszą postacią jest Ada. Ma około czterdzieści lat, mieszka samotnie. Koledzy z pracy, zbulwersowani faktem, że w szeregi policji wstąpiła kobieta, traktują ją bardzo źle – wyzywają, podejrzewają o donosicielstwo i brak kompetencji. Ada stara się ignorować chamstwo i nie dać wytrącić z równowagi. Jej cechą szczególną jest silnie rozwinięta intuicja. Miewa dziwne sny, podczas których koszmary i wspomnienia mieszają się z wizjami zawierającymi wskazówki co do wydarzeń z przyszłości. Ale niestety nie potrafi zinterpretować tych snów i odróżnić, co jest elementem proroczym, a co nie. Gdyby potrafiła, mogłaby zapobiec wielu nieszczęściom. W niczym więc ta umiejętność jej nie pomaga, wprost przeciwnie, męczy ją i dezorientuje.
Wśród policjantów przeważąją seksiści i lubujące się w agresji chamy. Przesłuchanie uchodźcy z Gruzji wygląda następująco: obcokrajowiec nazywany jest brudasem, czarnym zasrańcem, tępym dzikusem itd. Przemoc słowna to jeszcze nic. „Mili” policjanci kopią go, rzucają na podłogę, zmuszają do zdjęcia spodni i majtek, zamierzają bić pałką w najwrażliwsze u mężczyzny miejsce. Adę, która odważnie staje w obronie katowanego, wyzywają. Jeden z pracowników komendy okazuje się gwałcicielem i szantażystą. Po ujawnieniu tych przestępstw przełożeni przenoszą go w inne miejsce, uważając taką karę za wystarczającą. Jeśli do tego dodać, że patolog to zboczeniec podniecający się widokiem nagich zwłok, a prokurator – nieuczciwy karierowicz, wychodzi na to, że Malanowska maluje wyjątkowo nieprzyjemny obraz ludzi czuwających nad bezpieczeństwem warszawiaków.
Ta ciekawa powieść ma kilka drobnych wad. Za dużo w niej wzmianek o tytułowej mgle oraz o ptakach mijanych przez bohaterów. Pierwsza zbrodnia opisana została bez polotu, zdawkowo; trudno uwierzyć, by uderzana młotkiem Zofia nie czuła bólu ani strachu. Otrzymujemy informację o imprezie z okazji szóstych urodzin córeczki Sawickiego, po czym, po upływie kilku dni od urodzin, ta sama dziewczynka zostaje przez narratora nazwana pięciolatką*.
O Kai Malanowskiej, skarżącej się kiedyś na małe zarobki pisarzy, słyszał chyba każdy bloger, autor i poszukiwacz sensacji, ale mało kto sięgnął po jej książkę. Jeśli o mnie chodzi, żałuję, że sięgnęłam dopiero teraz. „Mgłę” oceniam wysoko. Podoba mi się styl Malanowskiej, jej bogate słownictwo, umiejętność obrazowego pisania i pogłębiania postaci. Ciekawiły mnie problemy młodego schizofrenika, sny Ady, tajemnice żony Sawickiego, a przede wszystkim wątki przedstawiające życie uchodźców, których autorka ani nie wyidealizowała, ani nie odmalowała w zbyt ciemnych barwach.
Moja ocena: 5/6.
---
* Kaja Malanowska, „Mgła”, Znak Literanova, 2015, s. 540.
Ta ciekawa powieść ma kilka drobnych wad. Za dużo w niej wzmianek o tytułowej mgle oraz o ptakach mijanych przez bohaterów. Pierwsza zbrodnia opisana została bez polotu, zdawkowo; trudno uwierzyć, by uderzana młotkiem Zofia nie czuła bólu ani strachu. Otrzymujemy informację o imprezie z okazji szóstych urodzin córeczki Sawickiego, po czym, po upływie kilku dni od urodzin, ta sama dziewczynka zostaje przez narratora nazwana pięciolatką*.
O Kai Malanowskiej, skarżącej się kiedyś na małe zarobki pisarzy, słyszał chyba każdy bloger, autor i poszukiwacz sensacji, ale mało kto sięgnął po jej książkę. Jeśli o mnie chodzi, żałuję, że sięgnęłam dopiero teraz. „Mgłę” oceniam wysoko. Podoba mi się styl Malanowskiej, jej bogate słownictwo, umiejętność obrazowego pisania i pogłębiania postaci. Ciekawiły mnie problemy młodego schizofrenika, sny Ady, tajemnice żony Sawickiego, a przede wszystkim wątki przedstawiające życie uchodźców, których autorka ani nie wyidealizowała, ani nie odmalowała w zbyt ciemnych barwach.
Moja ocena: 5/6.
---
* Kaja Malanowska, „Mgła”, Znak Literanova, 2015, s. 540.
O jak wysoko oceniłaś. Musze zdobyć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, myślę, że Ci się spodoba. Szkoda, że autorka nie napisała więcej kryminałów. :)
UsuńJa też już wpisałam na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńOcena, ilość stron - SUPER!
Serdecznie Cię pozdrawiam :-))
Stron bardzo dużo, bo Malanowska bardzo dokładnie opisała i śledztwo, i życie prywatne bohaterów. Czytanie zajęło mi ponad tydzień, ale nie żałuję, nie był to czas stracony. Jeśli przeczytasz, koniecznie podziel się wrażeniami. Ja również Cię pozdrawiam. :)
UsuńInteresująca tematyka, bowiem w Polsce z jednej strony głośno mówi się, że nie przyjmujemy żadnych uchodźców czy migrantów, z drugiej zaś zapomina się właśnie o Czeczenach, nie wspomina się o szukających pracy Ukraińcach czy Azjatach (Hindusi, Nepalczycy, obywatele Bangladeszu, itd.). A stosunek do obcych jest faktycznie bardzo, bardzo różny. Obok zachowań typowo rasistowskich, nie brak lęku, obawy, ale i sympatii czy chęci niesienia pomocy.
OdpowiedzUsuńO wspomnianej aferze słyszałem, ale dopiero teraz, kiedy ją sobie przypomniałem, przeczytałem całkiem ciekawy wywiad z Kają Malanowską (przeprowadzony, gdy opadł już kurz po wywołanej dyskusji), w którym wiele rzeczy zostało dopowiedzianych i doprecyzowanych. Polecam.
Pamiętam ten wywiad, jest bardzo ciekawy. Ale komentarzy pod nim chyba nie warto czytać. Byłam zdziwiona, że na Malanowską spadło tak dużo hejtu.
UsuńZgadza się, wielu Polaków stara się pomagać uchodźcom. Kiedy jednak dojdzie do jakiegoś przestępstwa, nawet ci przyjacielsko nastawieni Polacy zaczynają patrzeć na nich podejrzliwie. Obcokrajowcy są pierwszymi podejrzanymi, takie mam wrażenie. W powieści opisana jest wizyta w ośrodku dla uchodźców oraz w mieszkaniu wynajmowanym przez Czeczenów – i to są bardzo ciekawe fragmenty. :)
Nie znam ani tej książki ani autorki, ale podczepiłam się pod tę notkę, bo nie byłam pewna, czy odnalazłabyś mój komentarz pod recenzją z ubiegłego roku. Mam pytanie o "Kobiety" Steinara Bragiego i byłabym wdzięczna, gdybyś mi odpowiedziała. Czytałam ostatnio jego "Katę" i byłam pod dużym wrażeniem, zaczęłam szukać innych książek, w tym właśnie "Kobiet". Nie było łatwo, ale mam możliwość kupienia jej, z tym, że nie jestem pewna, czy chcę. Niby chcę... ale przeczytałam Twoją recenzję i waham się. Czy Twoim zdaniem ta książka niesie ze sobą jakąś wartość? Czy poza tą warstwą naturalizmu, drastycznych scen i kontrowersji jest coś, co mogę z niej wynieść? Jak dla mnie sztuka (ani religia) nie są usprawiedliwieniem dla krzywdzenia zwierząt ani kogokolwiek, w żadnym wypadku. Jeżeli książka ma mnie jedynie skrzywdzić, to raczej wolę sobie darować, a jeżeli mną pozamiata, ale da coś od siebie (jak "Kata"), to bym zaryzykowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślę, że jeśli jedna z książek autora wywarła na Tobie duże wrażenie, jest duża szansa, że i kolejna Cię nie rozczaruje. :) Mnie "Kobiety" dużo dały: uświadomiły, jak łatwo zostać ofiarą, jak ciężko wydostać się z pułapki, jak niebezpieczne są takie apartamenty, w jakim zamieszkała bohaterka. Poza tym książka uczy, żeby współczuć ofiarom - nawet takim, które same pchały się w niebezpieczeństwo. Dla mnie też sztuka ani religia nie są usprawiedliwieniem dla krzywdzenia innych, ale myślę, że i autor tego nie popiera. Ot, pokazał, że takie sytuacje mogą mieć miejsce.
UsuńPozdrawiam również! I zaczynam rozglądać się za "Katą".
Dziękuję za odpowiedź. To zamawiam! :)
UsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba. :)
UsuńSiedmiuset stronicowy kryminał trafia się chyba nie często. Piszę chyba, bo mało czytuję kryminałów. Jestem pewnie jedną z niewielu osób, które nie kojarzą autorki, ani zamieszania, jakie wywołała jej wypowiedź. A hejt- pojawia się pod każdą publiczną wypowiedzią, zwłaszcza na ogólnie dostępnych platformach. Z jednej strony nie powinno nas to dziwić, bo dziś nikogo się nie oszczędza, od ofiary przemocy, po papieża, czy kandydata do Nobla. Choć z drugiej strony dopóki się dziwimy- jeszcze możemy coś zmienić, jak przestaniemy się dziwić będzie to przerażające.
OdpowiedzUsuńZ ostatnim zdaniem bardzo się zgadzam. :) A o autorce było głośno pięć lat temu, bo publicznie napisała, że polscy pisarze zarabiają bardzo mało. Za książkę, którą tworzyła przez prawie półtora roku, zapłacono jej zaledwie siedem tysięcy. To wyznanie spotkało się z niesamowitym oburzeniem, na Malanowską naskoczyli nie tylko anonimowi hejterzy, ale i pisarze, m.in. Krzysztof Varga i Jakub Żulczyk.
Usuń