Edvard, główny bohater „Płyń z tonącymi” Larsa Myttinga, ma dwadzieścia kilka lat. Jest pracowity, rozsądny, odpowiedzialny. Mieszka w Norwegii i wraz z dziadkiem prowadzi samowystarczalne gospodarstwo. Tylko raz był poza najbliższą okolicą – kiedy miał trzy latka, rodzice zabrali go na lato do Francji. Doszło wtedy do tragedii. Mama i tata stracili życie na dawnym polu bitewnym, a on przez pewien czas uchodził za zaginionego. Po kilku dniach został odnaleziony w poczekalni lekarskiej. Policja nigdy nie wykryła, gdzie przez te dni przebywał i pod czyją opieką. Edvard niczego nie pamięta. Dorastając, nie wypytywał o przeszłość, nie dociekał też, dlaczego dziadek nienawidził swojego brata Einara i dlaczego w młodości popierał Hitlera. Tu, gdzie mieszkają, wspomnienia o wojnie są wciąż żywe i dawni zdrajcy kraju spotykają się z nienawiścią. Tę nienawiść autor ukazuje już na początku powieści: oto ktoś na samochodzie należącym do dziadka maluje swastykę.
Może ze strachu, że dowie się czegoś okropnego, a może nie chcąc sprawiać przykrości staruszkowi, Edvard nigdy nie zadawał trudnych pytań. W efekcie nie zna swojej przeszłości. „Moje życie było wydrążone przez pytania, których nigdy nie zadałem” – wyznaje. Dopiero gdy dziadek umiera, młody rolnik postanawia nie tłumić dłużej potrzeby poznania swoich korzeni i pojechać tam, gdzie mógłby się czegoś dowiedzieć. Trafia na Szetlandy, a potem do Francji. W miejscach tych znajduje wciąż nowe puzzle, z których stara się zbudować obraz życia swoich przodków. Jeden ślad prowadzi do następnego i podróż się przedłuża. Pod koniec powieści Edvard jest innym człowiekiem, niż był na początku: doświadczonym, obytym w świecie. Przestają go dręczyć demony, już nie ma uczucia, że przeszłość stoi tuż za drzwiami i domaga się wpuszczenia. Wie też, z którą kobietą chce spędzić resztę życia. A czy jest szczęśliwszy? Na to pytanie każdy czytelnik musi sobie sam odpowiedzieć.
„Płyń z tonącymi” napisał autor rozmiłowany w drzewach i wszystkim, co z nimi związane. Dowiadujemy się więc, że w pobliżu domu głównego bohatera rośnie brzozowy zagajnik, w którym rozlegają się dziwne trzaski. Pojawiają się wątki brzozy płomienistej i szesnastu niezwykle cennych orzechów. Einar, brat dziadka, był artystą stolarzem i tworzył wyjątkowej urody meble oraz trumny. Drewno kochał też dziadek Gwen. Pasję Myttinga widać również w warstwie językowej, w zastosowanych porównaniach i metaforach. „Niektórzy żyją najlepiej, zbijając prawdę jak z desek” – mówi na przykład jeden z bohaterów. Ten wciąż powracający motyw nadaje powieści niepowtarzalnego klimatu.
Czy książka mi się podobała? Pewnie! To piękna historia o tęsknocie za rodzicami, o bólu, jaki czuje człowiek nieznający swojej przeszłości, o odkrywaniu prawdy, o historii Norwegii, o miłości do swojej farmy, do owiec i drzew. Pojawiają się w niej tak intrygujące, niejednoznaczne postacie jak Gwen, Agnes, Einar, dziadek, no i oczywiście Edvard, który na oczach czytelnika zmienia się z zagubionego chłopca w pewnego siebie mężczyznę. Mytting ciekawie i plastycznie opisuje Szetlandy, a norweską wieś przedstawia tak, że chce się na niej zamieszkać. I choć z czasem wciąż nowe zagadki domagające się rozwiązania zaczęły mnie nieco nudzić, ani razu nie poczułam się zmęczona sposobem, w jaki autor budował postacie czy pisał o uczuciach. W sumie „Płyń z tonącymi” zaliczam do ciekawszych powieści przeczytanych w tym roku i serdecznie Wam polecam.
---
Lars Mytting, „Płyń z tonącymi” („Svøm med dem som drukner”), przeł. Karolina Drozdowska, Smak Słowa, 2016.
Już kiedyś zwróciłam na nią uwagę. I cieszę się, że to dobra książka. A to co napisałaś mnie utwierdziło w przekonaniu, że chętnie ja kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńSięgnij, bo to fajna książka. Bohater jest dość nietypowy. To młodziutki rolnik kochający swoją farmę. :)
UsuńCzytałam i zgadzam się z Tobą.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam i polecam :-)
Już czytałaś? :-) Ja dopiero teraz na nią trafiłam. Pytałam w bibliotece o „Zimowy wiatr na twojej twarzy”, o którym wspominałaś wcześniej. Mają, tylko że teraz jest w wypożyczeniu. Tak więc na pewno za jakiś czas przeczytam.
UsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOkładka nie zachęca do sięgnięcia po książkę, ale treść jest wspaniała. Warto przeczytać. :)
UsuńOj tak, okładka może i nie zachęca jakoś szczególnie, ale po Twojej opinii mam ochotę zapoznać się z tą książką. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba. To ciekawa opowieść o odkrywaniu prawdy o swojej rodzinie. :)
UsuńCzuję się zaciekawiony! Naprawdę, tak pięknie to napisane, że aż chce się w tę historię wpłynąć!
OdpowiedzUsuńTo ciekawa historia. Mytting jest dobrym pisarzem, warto czytać jego książki. :)
UsuńBardzo podoba mi się pomysł na fabułę. To ciekawe, że bardzo często dopiero śmierć kogoś bliskiego (rodziców, a w tym przypadku - dziadka) staje się dla nas bodźcem, by poznać tego człowieka albo by skonfrontować się z przeszłością.
OdpowiedzUsuńCzęsto dopiero śmierć danego człowieka sprawia, że poznajemy jego tajemnice. Wcześniej blokuje nas lęk, że go obrazimy albo zranimy. Bohater powieści unikał rozmowy, bojąc się, że dowie się czegoś, co sprawi, że nie będzie już mógł kochać i szanować dziadka. A dziadek był jedyną jego rodziną...
UsuńFabuła ciekawa, książka godna polecenia. :)
Książka wydaje się ciekawa, ale nie sięgnę po nią. Nadal nie pogodziłam się ze śmiercią swojego dziadka, który był najważniejszą osobą w moim życiu i pewnie nie dałabym rady przebrnąć przez lekturę, gdzie bohater traci swojego.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
W takiej sytuacji rzeczywiście lepiej nie sięgać po tę książkę... Ja dla odmiany swoich dziadków nie znałam, umarli jeszcze przed moim urodzeniem.
UsuńLubię takie książki więc i po tą chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zachęcam do przeczytania, to ciekawa, ładna książka.
UsuńSpróbuję kupić e booka, bo nie mieszczę się z papierowymi wydaniami. A książka tematycznie jest mi bliska bo jestem historykiem, wprawdzie niepracującym, ale aktywnym na tym polu w inny sposób. W Norwegach tkwi pamięć, silna pamięć o kolaboracji.
OdpowiedzUsuńO, ja mam taki sam problem. Brakuje mi miejsca na papierowe książki, więc zaczynam gromadzić wersje elektroniczne. :) Tak, Norwedzy bardzo długo pamiętają o zdradzie i taki ktoś jak dziadek głównego bohatera nie ma właściwie szans na szczęśliwe życie.
Usuń