11.06.2016

„Zabłąkania” Hjalmar Söderberg


„Zabłąkania” Hjalmara Söderberga to opowieść o życiu dwudziestoletniego Tomasa Webera. Dostał się on akurat na studia medyczne i poczuł się dorosły: zaczął wracać późno do domu, nawiązywać intymne znajomości z dziewczętami, wynajmować pokoje w hotelach, przesiadywać w restauracjach. Pieniądze, które otrzymał od ojca, szybko roztrwonił. Brak środków na przyjemności to najważniejsze i właściwie jedyne jego zmartwienie. O wiele więcej powodów do smutku miały dziewczęta, które mu się spodobały, czyli Märta Brehm i Ellen Karlsson.

Powieść ukazała się dawno temu, bo w roku 1895. Ale upływ czasu nie odebrał jej wartości. Söderberg pisał o uczuciach, które są uniwersalne. O tęsknocie, pożądaniu, zawiedzionym zaufaniu, znudzeniu życiem. Miał dar kreślenia wzruszających scen. Z otwartością poruszał tematy erotyczne, co irytowało współczesnych mu krytyków. Czytelnicy doskonale wiedzieli, kiedy pomiędzy bohaterami dochodziło do czegoś więcej niż niewinne uściski. Co ciekawe, w „Zabłąkaniach” opisał różne techniki uwodzenia. Czytamy więc o zdobywaniu dziewczyn prośbami, niemal gwałtem oraz przez opowiadanie wpływających na zmysły baśni. Scena z baśnią została skonstruowana bardzo misternie, gdyż w tym samym momencie, pod wpływem przypadku, dwie bliskie sobie osoby podjęły ważne decyzje. 

Na głównych bohaterów swoich powieści Söderberg przeważnie wybierał mężczyzn inteligentnych, wrażliwych, mających bogate życie wewnętrzne. Tomas Weber jest wyjątkiem. To utracjusz, lekkoduch, któremu najbardziej zależy na zaspokajaniu swoich potrzeb seksualnych. Nieodpowiedzialny, zachłanny, wszystko by chciał mieć od razu. Nie potrafi czekać, planować, a gdy coś dzieje się nie po jego myśli, wpada w panikę. Taki bohater wzbudzi w czytelnikach mnóstwo negatywnych emocji. Dla równowagi postacie drugoplanowe, szczególnie kobiece (Ellen, Märta, Greta, mama Tomasa), mają więcej cech dobrych niż złych. 

Czy muszę mówić, że Söderberg po raz kolejny mnie wzruszył, zaskoczył i oczarował? Nie sądziłam, że debiutancka powieść może być aż tak piękna, tak dopracowana. „Zabłąkania” łączą w sobie pasjonującą fabułę i zachwycający język. Nie ma w nich ani jednego źle poprowadzonego wątku, ani jednego zbędnego wyrazu. Zdania są wysmakowane, precyzyjne. Za szczególnie urokliwe uważam fragmenty przedstawiające spacery Tomasa po Sztokholmie. Wyjąwszy „Jezusa Barabasza” Söderberg we wszystkich swoich powieściach uwieczniał to miasto. W opisach miejsc (i obyczajów) był bardzo rzetelny. Wspominał nie tylko o rzeczach pięknych, ale i o odrażających. Bohater „Zabłąkań” odwiedził na przykład restaurację, w której pod krzesłami gości siedziały szczury i pałaszowały skorupy raków. 

Moja ocena: 6/6.

---
Hjalmar Söderberg, „Zabłąkania” („Förvillelser”), przeł. Paweł Pollak, Kojro, 2010. Książka ma 156 stron. 

21 komentarzy:

  1. Dzięki tobie zapamiętam nazwisko pisarza, choć nie jest łatwe do wymówienia. To kolejna entuzjastyczna recenzja, dlatego zapisuję sobie na kartkę, którą dołączę do karty bibliotecznej. Sprawdziłam, iż w katalogu mają Młodość Martina Bircka, Doktor Glas oraz Opowiastki. Zarażasz entuzjazmem. Pododa mi się w etykiecie oznaczenie niekryminalne, ponieważ nie bardzo mnie ciągnie w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zachęcam, bo to wspaniały pisarz. Mądry, tolerancyjny, wrażliwy, rozumiejący ludzi, umiejący pięknie pisać o swoim mieście. I stylista. Język Söderberga to coś niesamowitego. Mnie został do przeczytania tylko „Doktor Glas”, a i to niecały. Będę czytać tylko po kartce dziennie, by na dłużej starczyło. A jeśli chodzi o nazwisko, przez długi czas miałam problemy z jego zapamiętaniem :)

      Usuń
    2. Sprawdzę jeszcze na allegro. A co do nazwiska, to dobrze, że zanotowałam, bo nadal zapominam.

      Usuń
    3. Może zapamiętać nazwisko pozwoli fakt, że dzieli go z dosyć znanym amerykańskim reżyserem - Stevenem Soderbergiem i to mnie też zmyliło, co do wymowy. Szwedzka oryginalna wymowa jest dla nas Polaków mało intuicyjna. Dla zainteresowanych podsyłam link do forvo - http://forvo.com/word/hjalmar_s%C3%B6derberg/#sv

      Usuń
    4. Dzięki. Ze mnie takie antytalencie w kwestii zapamiętywania skandynawskich nazwisk, że ostatnio aż przez tydzień uczyłam się nazwiska Lagerlöf :)

      Usuń
  2. Bardzo mnie zaciekawiłaś. Faktycznie trudno uwierzyć, że to debiut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydał tę książkę, mając 26 lat. Nigdy wcześniej nie widziałam tak doskonałego debiutu. Warto przeczytać :)

      Usuń
    2. Takie zachwalanie debiutu też mnie zachęca. Jak na razie "Żart" Kundery to najlepszy debiut jaki czytałam, ale ten powstał jak pisarz miał ponad trzydzieści lat. Może Soderberg go przebije.

      Usuń
    3. „Żartu” jeszcze nie znam. Co do „Zabłąkań”, są one o wiele pogodniejsze od innych powieści Söderberga. Kiedy czytałam „Młodość...” i „Niebłahe igraszki”, było mi niesamowicie żal Martina i Arvida. Podczas czytania „Zabłąkań” raczej żaden czytelnik nie będzie miał chęci płakać.
      Pamiętam, że znasz „Młodość Martina Bircka”. Okazuje się, że Martin pojawia się też w „Doktorze Glasie” jako postać epizodyczna :)

      Usuń
    4. Na "Doktora Glasa" jestem zapisana w bibliotece, ale ktoś już kilka miesięcy trzyma egzemplarz, więc nie wiem czy kiedykolwiek się doczekam. A ta akurat książka wydaje mi się najbardziej interesująca. No cóż, poczekamy, zobaczymy.

      Usuń
    5. O, co za wredny czytelnik! Ja na szczęście mam książki Söderberga na własność, mogę więc zaglądać do nich, kiedy tylko mi się zechce. Autorem tym zachwycam się od sierpnia i jeszcze mi nie przeszło :)
      Każda powieść Söderberga jest inna. Widać, że nie pisał on według schematów i dokładnie przemyślał każdy swój utwór.

      Usuń
  3. W pierwszym momencie myślałam, że to powieść współczesna. Tak znakomity debiut muszę poznać, zapisuję tytuł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej książce nie da się poznać, że powstała ponad sto lat temu. Jest świeża, aktualna, a główny bohater ze swym marnowaniem czasu, brakiem odpowiedzialności i instrumentalnym traktowaniem dziewczyn do złudzenia przypomina wielu współczesnych młodzieńców. Zachęcam do przeczytania, na pewno się nie rozczarujesz :)

      Usuń
  4. Ha, po tych pierwszych kilku zdaniach, w których przybliżyłaś fabułę powieści, nigdy nie przypuszczałbym, że utwór został napisany pod koniec XIX wieku. Człowiecza natura tak powoli się zmienia :)

    O prozie Hjalmara Söderberga piszesz tak zachęcająco, że czuje się zmuszony do wypożyczenia którejś z jego powieści przy kolejnej wizycie w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namawiam, na pewno nie poczujesz się rozczarowany. Natura ludzka zmienia się powoli, a może i wcale się nie zmienia. Dzięki temu tak dobrze rozumiemy zachowania osób żyjących wiele, wiele lat temu :)

      Usuń
  5. Faktycznie "stara" książka :) szkoda, że po takie pozycje coraz mniej się sięga ):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie widać tego po niej, znakomicie wytrzymała próbę czasu :) Polecam!

      Usuń
  6. JUż gdzieś czytałam o tej książce....pisarz interesujący, ale niestety raczej u mnie w bibliotece niedostępny a i kupić też go nie można ...chyba już sprawdzałam...
    Ciekawi samo miasto.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może czytałaś na blogu Agnieszki Hofmann. Ona też bardzo tę książkę chwaliła. Tak, pisarz interesujący. Teraz kończę „Doktora Glasa”. Niestety, to już ostatnia przetłumaczona na polski książka Söderberga. Też bardzo ciekawa, tylko tłumaczka zdradziła w przedmowie za dużo treści. Trochę mi to popsuło lekturę :(

      Książki Söderberga można kupić od tłumacza, z tym że „Zabłąkań” chyba nie ma w wersji papierowej, widzę tylko e-book za 5 zł. Nie wiem, czy czytasz e-booki. Ja akurat nigdy nie czytam, nie mam nawet czytnika.

      Bardzo fajnym pisarzem szwedzkim jest też Vilhelm Moberg. Dopiero niedawno go odkryłam :)

      Usuń
    2. Nie czytam e-booków...mam problemy z oczami....
      Kuknę do tłumacza.....

      Usuń
    3. A może ma i papierowe, nie wiem. Nie rozumiem, co znaczą te literki przy książkach.

      Usuń