
Harry porzuca miasto i kupuje dom, który widział tylko na zdjęciach. Przywozi ubrania, pudła z książkami. Planuje żyć w odosobnieniu i powrócić do pisania. Jego pierwsza powieść odniosła wielki sukces, ale drugiej napisać nie umiał. To znaczy napisał, lecz uznał za słabą, bez duszy, i nie chciał publikować. Zaczyna więc szukać natchnienia, a w międzyczasie urządzać się i poznawać okolicę. Ale otoczenie wydaje mu się wrogie i nieprzystępne. Z sąsiedniego domostwa dochodzą dziwne hałasy, jakby łomotanie kijem, a przez dolinę odgradzającą oba gospodarstwa niesie się przerażający skowyt. Harry ma wrażenie, że ktoś czai się za zasłoną mgły, obserwuje go z ukrycia. Z czasem nieprzyjemne odczucia jeszcze się potęgują. Kiedy pyta ludzi ze wsi o te odgłosy lub o mężczyznę mieszkającego w domu za doliną, ci zachowują się dziwnie, jakby coś ukrywali albo czegoś się bali. Jedynie Sofia, sprzedawczyni ze sklepiku, trochę z nim rozmawia, jednak nie o wszystkim, i mer, ale on nie budzi zaufania, wydaje się Harry'emu odrażający, jakiś śliski i rozplotkowany. Mówi na przykład, że mężczyzna z sąsiedniego gospodarstwa rzuca klątwy, że to syn samego diabła.
Równolegle toczy się wątek Caleba, owego wyrzutka zza doliny, którego pomimo upływu tygodni Harry'emu wciąż nie udaje się zobaczyć. Caleb całymi dniami przebywa w domu. Od zawsze jego jedyną towarzyszką była matka, a odkąd zmarła, ma wrażenie, że widuje jej ducha. Matka wmówiła mu, że jego krew jest zepsuta, że nie powinien zadawać się z dziewczynami, bo sprowadzi na siebie nieszczęście. „Powiedziała, że każdy żyje we własnym świecie otoczonym drutem kolczastym i że jeśli kiedykolwiek ogrodzenie się zepsuje, trzeba je niezwłocznie naprawić i wzmocnić” (s. 41). Syn nie buntował się przeciwko tym naukom i w efekcie pozostał rozpaczliwie samotny, przekonany, że trzeba wszystkich od siebie odtrącać. A teraz z niepokojem obserwuje Harry'ego, boi się, że nowy sąsiad będzie się naprzykrzał, że ściągnie do siebie letników, którzy będą hałasować i spacerować po dolinie. Żałuje, że nie podpalił gospodarstwa, kiedy jeszcze stało puste.
„Nigdy nie zgodzi się na obecność intruzów na swojej ziemi. Będzie kopał doły i zakrywał je liśćmi, a na dnie wbije tępe kołki i ustawi wokół całego gospodarstwa wnyki na wilki. Nikt bezkarnie nie wejdzie na jego terytorium, ceną za naruszenie granic będzie krew. W razie konieczności jest gotowy czuwać przy oknie, z naładowaną strzelbą pod ręką”(s. 42).
Jeden z głównych bohaterów jest uzdrowicielem, drugi pisarzem, w „Odludziu” nie brakuje więc wątków dotyczących leczenia zwierząt ani szukania pomysłu na powieść. Widzimy, jak Caleb ratował i oswajał lisicę, która wpadła w pułapkę. Dowiadujemy się, że Harry porzucił kobietę, by nie odciągała go od literatury, i że otrzymał ogromne wsparcie zarówno od rodziców, jak i od wydawcy. Jego ojciec od zawsze dużo czytał i dyskutował z synem o książkach, wydawca zaś usłyszawszy, że Harry nie jest zadowolony ze swojej nowej powieści, zniszczył ją i wcale się nie gniewał za niedotrzymanie umowy.
„Odludzie” zostało napisane pięknym, bogatym, nastrojowym językiem, co w przypadku thrillerów jest rzadkością. Wiele tu plastycznych opisów przyrody, znakomicie ukazane są uczucia kogoś, kto boi się ludzi, nie rozumie swoich emocji, nie umie wydostać się z pułapki samotności, w jaką wpędziła go „kochająca” matka. W utworze panuje klimat niepokoju i zimy, zarówno rzeczywistej, jak i metaforycznej, bo główni bohaterowie są jak gdyby zamarznięci, odgrodzeni od życia, nie mogą spełnić swoich pragnień ani wykorzystać możliwości.
Podsumowując, jest to przepiękna, sugestywna powieść o życiu na wsi, o codzienności pisarza, urządzaniu się w nowym miejscu, o odmienności, samotności, narodzinach miłości i o niesamowitym okrucieństwie. Opisy rzeczywistości przeplatają się w niej z fantazjami i domysłami bohatera będącego pisarzem. Akcja toczy się powoli, ale trzyma w napięciu, bo Franck Bouysse należy do tych autorów, którzy nawet o paleniu w piecu czy robieniu zakupów potrafią pisać w sposób fascynujący. Na koniec wspomnę, że oryginalny tytuł – „L'Homme peuplé” – o wiele lepiej współgra z treścią książki niż polski.
Kilka cytatów:
„Stoi tak pośrodku ogromnego spokoju, w pobieżnie naszkicowanym krajobrazie, wśród ulotnych cieni” (s. 174).
„Otwiera notatnik i wpatruje się w pierwszą stronę. W wielką białą ciszę, która przez nią przepływa, wielką śnieżną ciszę. Dawno temu udało mu się stopić śnieg, odsłonić czarny atrament i zdanie zwiastujące wiosnę” (s. 52).
„Gdziekolwiek spojrzy, każdy szczegół świadczy o nieuniknionym wycofywaniu się życia, wszelkich jego form” (s. 36).
„We mgle, która szczelnie go otula, Harry ma wrażenie, że krajobraz zapada się wokół niego, jakby w celu wyizolowania pasożyta, uwięzienia go między warstwami skał. Znalazł się nie na swoim miejscu i każdy element otoczenia wyraźnie mu to sygnalizuje” (s. 27).
„Pisanie nie jest zajęciem, którym człowiek się przechwala, gdy mieszka na wsi, wręcz przeciwnie...” (s. 51).
Moja ocena: 5/6.
---
Franck Bouysse, „Odludzie”, przeł. Adriana Celińska, Wydawnictwo NOWE, 2024
Zarówno Harry, jak i Caleb wzbudzili moją ciekawość. Intryguje mnie zwłaszcza wątek niemocy twórczej i poszukiwania natchnienia. Ja na pewno poszukam tej książki! Dziękuję za trop.
OdpowiedzUsuńHarry, Caleb, a także jego matka i Sofia ze sklepiku to postacie, które zapamiętam na długo. A Harry to bardzo ambitny pisarz, z dużymi wymaganiami wobec siebie. Co mnie bardzo zaciekawiło, to fakt, że ma około dwadzieścia ulubionych książek, które czyta raz za razem i których nigdy nie ma dosyć. Ja nie mam takiej listy... :)
UsuńKonecznie musze przeczytać, niesamowita lektura. Zachęciłaś. Dziękuję bo nie słyszłam o tej książce
OdpowiedzUsuńChyba nie była reklamowana, bo ja też o niej nie słyszałam, a natrafiłam na nią przypadkowo. Polecam, bardzo ciekawa. :) Tylko ostrzegam, że jest w niej opisane ogromne okrucieństwo...
UsuńNie słyszałam o tej książce i myślę, że winna jest temu okładka, bo jest mało rzucająca się w oczy. A z tego, co piszesz, warto poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie: uwielbiam plastyczne opisy przyrody bez względu na gatunek.
OdpowiedzUsuń