19.07.2025

„Tajemniczy pociąg” Can Xue


Czterdziestolatek o przezwisku Blizna zostaje wysłany po kupno paszy dla drobiu. Nie jest to jego pierwsza podróż służbowa, tym razem jednak wszystko przebiega inaczej niż zwykle: pracodawca daje mu dziwnie dużo pieniędzy, kupuje bilet pierwszej klasy, żegna się wylewnie. W pociągu dochodzi do kolejnych nietypowych wydarzeń. Blizna czuje coraz większy niepokój, gubi się w domysłach. Dlaczego w wagonach panują ciemności? Czyżby wkrótce miało dojść do jakiejś katastrofy? Czy konduktor chce go przed czymś ostrzec? Czy Blizna jest paranoikiem, czy też szef fermy drobiowej naprawdę uknuł przeciwko niemu spisek? Ale choć złe przeczucia narastają, bohater nie opuszcza pociągu, tkwi w nim bezwolnie, jakby przestał panować nad swoim zachowaniem, zapadał się w jakąś nieznaną mu do tej pory czarną dziurę.
 
Bliznie podczas tej podróży brakuje więc poczucia bezpieczeństwa, ale na pewno nie może narzekać na brak seksu, gdyż spotkana w pociągu kobieta z chęcią obdarza go swoimi wdziękami, ba, wręcz napada na niego. Jej pierwsze słowa skierowane do Blizny brzmią: „Ale zimno. Jestem bardzo piękna, szkoda, że nie może mnie pan zobaczyć” (s. 22). Szybko jednak wychodzi na jaw, że nie ma na co patrzyć, gdyż owa Gęś jest szeroka niczym prosię, a na domiar złego pozbawiona połowy twarzy. Z powodu oszpecenia musi tkwić w przydzielonej jej komórce, ale kiedy zapadają ciemności, wyrusza na łowy. Upatrzoną ofiarę potrafi nawet gonić! Sokista mówi o niej tak: 
„Nie powinien pan się włóczyć po pociągu. Gęś rzuca się na każdego faceta, wszyscy o tym wiedzą. Za dnia nigdy nie wychodzi, chodzi o jej twarz, ale gdy nadchodzi noc, puszczają jej hamulce. Teraz wyłączyli prąd, więc robi, co jej się podoba” (s. 31). 
Wśród osób poznanych przez Bliznę znajduje się też inna oszpecona kobieta, Yishu, która w dotyku jest lodowata i nosi maskę, tak doskonale wykonaną, że do złudzenia przypomina prawdziwą twarz. Przebywając w towarzystwie Yishu, Blizna czuje dziwne, jakby nieziemskie ukojenie. Obie te kobiety są przez mężczyzn traktowane okrutnie, a mimo to nie buntują się; Yishu jest dumna, kiedy ktoś nazywa ją larwą, a Gęś uważa tego konduktora za dobrego człowieka, choć ten bije ją okrutnie. À propos okrucieństw, w króciutkiej powieści Can Xue znajduje się ich niesamowicie dużo. Gwałt, staruszek kopiący kobietę, pożar, wilki pożerające żywego człowieka, grubaska klinująca się w ciasnym przejściu i zmuszona do odcięcia kawałka swojego ciała – przemocy jest tu do wyboru, do koloru. 

Pociąg rzadko zatrzymuje się na stacjach, mknie i mknie, wioząc nie wiadomo dokąd swoich dziwnych pasażerów, niepasujących do normalnego świata, nikomu niepotrzebnych, pozbawionych chęci do życia. Ta apatia wyraża się na różne sposoby: sąsiad Blizny wciąż i wciąż śpi, na nic nie reagując. Kiedy trzeba nocować na pustkowiu, pasażerowie niezbyt przejmują się niebezpieczeństwem, tak jakby nie zależało im na przetrwaniu. Mężczyzna zaatakowany przez wilki w ogóle się nie broni, wzdycha z ulgą, jakby ktoś zdjął mu ciężar z serca. Akcja niemal przez cały czas toczy się w kompletnych ciemnościach. Kobiety z książeczki pragną przebywać tam, gdzie nie istnieją lampy ani ogniska. „Najbardziej mi odpowiadają ciemne miejsca, co za wspaniały mrok, wieczna noc to spełnienie moich marzeń” (s. 84)  – mówi Gęś. Również Yishu czuje się bezpiecznie tylko wtedy, gdy gaśnie światło, bo przestaje się bać, że ktoś zedrze z jej twarzy maskę, a mężczyźni nazywają ją ślicznotką. W powieści Can Xue nikt nie ma litości dla istot oszpeconych, są one przeganiane, wypychane ze społeczeństwa, wyzwalają w ludziach najniższe instynkty. Okaleczona dziewczynka słyszy od ojca, że musi usunąć się ze świata, bo nikt nie zniesie jej widoku, nawet on...

Po „Tajemniczy pociąg” sięgnęłam pod wpływem recenzji na blogu Milczenie Liter. Minipowieść nie od początku mnie wciągnęła, ale już po kilkunastu stronach nie mogłam się od niej oderwać, zafascynowana dziwnymi postaciami (szczególnie Gęsią), a także klaustrofobiczną, oniryczną atmosferą. Autorka najwidoczniej nie szukała inspiracji w rzeczywistości, tylko w przerażających snach. Podobnie jak w koszmarach, widać tu brak logiki, co chwilę dochodzi do czegoś absurdalnego lub strasznego, niektóre postacie wydają się upiorne. Dobra książeczka, działająca na wyobraźnię, jednak mimo wszystko nie rozumiem, dlaczego Can Xue uchodzi za kandydatkę do nagrody Nobla. Ale może inne jej utwory więcej mówią o Chinach, może „Tajemniczy pociąg” nie jest reprezentatywny dla jej twórczości. 

Moja ocena: 4/6.

---
Can Xue, „Tajemniczy pociąg”, przeł. Katarzyna Sarek, PIW, 2025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz