Podczas jednej ze swoich wypraw na Syberię Andrzej Dybczak zatrzymał się na trochę w położonej nad Jenisejem wsi Tutonczany, a na trochę w tajdze, gdzie gościł u Dmitrija i Tatiany pochodzących z wymierającego już ludu Ewenków. Małżeństwo żyje z dala od cywilizacji i nie pragnie zmian. Ich syn Maksim, uczeń siódmej klasy, który przyjechał tu na wakacje, też nie ma żadnych ambicji. Po skończeniu szkoły planuje wrócić do lasu. Zupełnie nie ciągnie go w świat. Jego starszy brat Kola mieszka w Tonczanach. Ta wieś, oddalona od ich obozowiska o czterdzieści kilka kilometrów, uważana jest przez tamtejszą ludność za wielką atrakcję. W rzeczywistości to nędzna, zamieszkana przez wulgarnych alkoholików dziura.
Znajomi Andrzeja Dybczaka żyją bardzo prymitywnie. Nie mają telewizji, telefonu, łazienki, mebli ani żadnego środka lokomocji. Kiedy chcą się dostać do wsi, muszą czekać, aż ktoś po nich przyjedzie. Śpią w brezentowym namiocie. Jedzą konserwy, zupki chińskie, chleb, szyszki. Podczas posiłków wszyscy zanurzają swoją pajdę chleba w tej samej konserwie. W wolnym czasie grają w warcaby, rozwiązują krzyżówki, piją herbatę, rozmawiają w kółko o tym samym, odwiedzają mieszkańców sąsiedniego czumu. Jak to robią, że nie gubią się w lesie? Autor książki tego nie wie; on nie rozpoznaje okolicy. Ewenkowie albo od małego umieją orientować się w terenie, albo giną. Kola wspomina, jak w dzieciństwie wybrał się z kolegą do tajgi:
Noc nas zastała, pogubiliśmy się i za nic nie mogliśmy trafić z powrotem. Ale wiesz co? Nikt nas nie szukał. Ojciec powiedział matce, że jak nie trafimy do obozu, to i tak nic z nas nie będzie i prędzej czy później przepadniemy[1].
Gugara nie jest typowym reportażem, autor nie stara się wepchnąć do niej całego materiału, który zdobył. Informacje o historii i zwyczajach Ewenków dawkuje bardzo oszczędnie. O sobie też pisze niewiele, długo nie wiadomo, jak się dostał w tamten rejon świata i skąd zna Dmitrija i Tatianę. Dziwne więc, że aż dwie strony poświęca na niemający żadnego związku z tematem głównym wpis o wyprawie balonowej Andréego. Nie dość, że to niepotrzebna dygresja, to jeszcze jest w niej błąd – do ekspedycji doszło nie na początku dwudziestego wieku[2], lecz w roku 1897! Taka pomyłka w książce zaliczanej do literatury faktu i wyróżnionej Nagrodą Fundacji im. Kościelskich nie wygląda dobrze.
Andrzej Dybczak nie ciągnie swoich nowych znajomych za język, nie wypytuje o przeszłość, pozwala im samodzielnie dobierać tematy rozmów i te rozmowy wiernie odtwarza w książce. Wydarzeń nie zapisuje w porządku chronologicznym, układa je według sobie znanego klucza. Posługuje się przy tym zaskakująco ładnym, plastycznym językiem, dzięki któremu czytanie Gugary to prawdziwa przyjemność. Bez problemu można sobie wyobrazić tajgę, odciętą od świata wieś, zachowanie i wygląd ludzi czy towarzyszących im zwierząt.
Leżące we mchu renifery niczym ławica rozstępowały się na dźwięk moich kroków, czasem pod wpływem muśnięcia ręką porośniętych miękką skórą rogów. Podnosiły się wtedy lekko i ustępowały parę kroków, po czym ponownie zalegały, tupiąc i sapiąc. Kiedy udało mi się zbliżyć do jednego, ten zastygł jak skamieniały pod dotykiem moich palców. Łypał przy tym bezradnie wielkimi oczami na wszystkie strony[3].
Ładna, zasługująca na polecenie książka.
Ładna, zasługująca na polecenie książka.
---
[1] Andrzej Dybczak, Gugara, Czarne, 2012, s. 126.
[2] Tamże, s. 78.
[3] Tamże, s. 86.
Brzmi bardzo ciekawie. W tamte rejony raczej nigdy się nie zapuszczę, więc chociaż sobie poczytam. :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać o Syberii, ale mieszkać tam bym nie chciała. :) Książkę warto przeczytać.
UsuńChętnie poczytałabym więcej o losach Ewenków, ale rzeczywiście takie pomyłki, o których wspominasz nie powinny mieć miejsca. Mimo wszystko jednak książka naprawdę mnie zainteresowała i dopiszę ją sobie do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ta pomyłka nie dotyczy Ewenków, tylko ekspedycji, która odbyła się ponad sto lat temu. :) Zachęcam do przeczytania książki. Ciekawa, liryczna, napisana z szacunkiem do Ewenków i ich stylu życia.
UsuńLubię czytać reportaże, a ten brzmi dość interesująco, więc chętnie znajdę dla niego chwilę czasu. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma około 170 stron, czyta się więc ją bardzo szybko. Żałowałam nawet, że nie jest dłuższa. :)
UsuńZ opisu odnoszę wrażenie, że książka to raczej reportaż literacki - trochę impresji, przemyśleń, dygresji. W sumie lubię taką formę, szczególnie jeśli autor posługuje się miłym dla oka (i ucha) językiem.
OdpowiedzUsuńJęzyk autora jest zdecydowanie miły dla oka i ucha. :) Dygresji i przemyśleń tu malutko.
UsuńKsiążki tego wydawnictwa zawsze biorę w ciemno, są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo cenię to wydawnictwo. Rzeczywiście dobierają dobre książki. :)
UsuńO Ewenkach pisze też Hugo Bader w "Białej Gorączce" tego samego wydawnictwa i taka ciekawostka: swego czasu było również w Milionerach pytanie nt. Ewenków za sumę niemałą :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam żadnej książki Hugo-Badera. Bardzo Ci dziękuję za podrzucenie tytułu. Sięgnę po niego z przyjemnością, bo lubię czytać o tamtym rejonie świata i z chęcią dowiem się czegoś więcej o Ewenkach. „Gugara” jest książką bardzo ładną, ale pozostawiającą lekki niedosyt. :)
Usuń