„Zacnego ucznia” po raz pierwszy przeczytałam osiem lat temu. Niedawno go sobie powtórzyłam i nie oceniam już tak źle jak przedtem. Nadal drażnią mnie sztuczne, jakby teatralne dialogi, ale dostrzegam też zalety. Największa z nich polega na tym, że Iris Murdoch bardzo zgrabnie nawiązuje do powieści gotyckich. Część akcji toczy się w ogromnym domostwie, jakby żywcem przeniesionym z osiemnastego wieku. Nie wolno tu używać elektryczności, a nocą słychać podejrzane kroki i jęki. Mieszkanki niemal w ogóle nie kontaktują się ze światem zewnętrznym i wszystko robią same: produkują żywność, tkają ubrania. Dom ten od posesji sąsiadów oddzielają trudne do przebycia mokradła. Jest tu i wieża, i osoba uwięziona, i wybawca, a nad wszystkim unosi się aura tajemnicy i grozy.
Zainteresował mnie Edward. Ten dwudziestoletni student ma krew na rękach. Dla żartu podał swojemu przyjacielowi Markowi narkotyk w jedzeniu, po czym poszedł do koleżanki, by zaspokoić potrzeby erotyczne. Kiedy wrócił do domu, zobaczył, że okno jest otwarte, a Marek leży martwy na bruku. Skłonny do samooskarżeń Edward uznał się za mordercę. Wpadł w depresję, całymi dniami płakał i rozważał, jak żyć, kiedy popełniło się wielką niegodziwość i unieszczęśliwiło kilkoro ludzi. Opisy jego cierpień psychicznych zajmują wiele stron.
Nie przekonała mnie postać jego brata Stuarta, który oświadczył, że nie będzie nigdy uprawiał seksu i zajmie się czynieniem dobra. Niezbyt rozumiem, dlaczego ktoś, kto chce pomagać innym, musi wyrzec się życia erotycznego, ale mniejsza o to. Kolejną papierową postacią jest Midge. Trudno uwierzyć, by inteligentna kobieta co chwilę zmieniała obiekt swoich uczuć. O wiele wiarygodniej wypadły Ilona, Bettina i mateczka May. Można się zastanawiać, czy naprawdę były szczęśliwe, prowadząc taki dziwny tryb życia.
Mocnym punktem powieści są plastyczne, pełne detali opisy wędrówek Edwarda po lesie i mokradłach. Słabo natomiast wypadają dialogi. Może w teatrze zdałyby one egzamin, ale nie w powieści. Oto przykład rozmowy Midge z mężem:
– Ciekawe jednak, co też widział w swojej poprzedniej wybrance?
– Poprzednia była pusta i dziewicza. W jej czystym, jasnym i kochającym spojrzeniu zobaczył bezkresne wody Antarktyki i krążącego albatrosa [1].
A tak Edward mówi do Jessego: Kochany Jesse, słodki i dobry Jesse, pomyśl o mnie w nocy. Ja też będę o tobie myślał [2]. Który heteroseksualny mężczyzna mówiłby w ten sposób do drugiego?! Z podobną sztucznością wyrażają się wszystkie postacie. Drażniące są również homoseksualne podteksty. Edward był zakochany w Marku, Jesse w malarzu mieszkającym na łodzi, Giles w Stuarcie, Stuarta z kolei podejrzewano o chęć uwiedzenia trzynastoletniego Mereditha. Jak na mój gust za dużo w tej powieści podobnych sytuacji. No i za dużo zbiegów okoliczności. Bo kogo Edward spotyka w chatce przy torach? A kogo w mieszkaniu pani Quaid?...
W jednym z ciekawszych wątków widzimy, jak bardzo osobie trawionej rozpaczą pomóc może dobrze dobrana książka. Edward przypadkowo sięga po jeden z tomów „W poszukiwaniu straconego czasu” i ze wzruszenia omal nie mdleje. Podczas czytania zaczyna wierzyć, że zdoła wyrwać się z mroków depresji, a matka Marka mu wybaczy.
Powieść jest dziwna – trochę gotycka, trochę filozoficzna, trochę psychologiczna. Czytając ją, można mieć wrażenie, że to wielka literatura, a po chwili myśleć, że jednak szmira. Na pierwszy kontakt z Iris Murdoch zupełnie się nie nadaje. Po namyśle stwierdzam, że nie będę miała odwagi nikomu jej polecić. W sumie nie wiem, czy oceniając ją jako dobrą, nie kierowałam się sentymentem.
Moja ocena: 4/6.
---
[1] Iris Murdoch, „Zacny uczeń” („The Good Apprentice”), przeł. Maria Olejniczak-Starsgard, Zysk i S-ka, 1995, tom 1, s. 300.
[2] Tamże, s. 425.
Proza Murdoch jest bardzo, bardzo specyficzna. Z jednej strony filozoficzna otoczka, z drugiej melodramatyczna konwencja. Mnie w jej powieściach najbardziej drażnią uczuciowe afektacje - aż roi się od sercowych sztormów, które w proponowanych ilościach są zwyczajnie nużące. Mocną stroną wydają mi się natomiast rozważania religijne - moim zdaniem autorka mocno eksploruje nietzschowską tezę, że "Bóg umarł" i czyni to w sposób dość interesujący.
OdpowiedzUsuńTak, proza Murdoch jest specyficzna. Ma wiele wad, ale też dużo zalet i daje czytelnikowi materiał do rozmyślań. Uczuciowe afektacje mnie też drażniły, z trudnością brnęłam przez nierealistyczne, przegadane, zbyt melodramatyczne wątki miłosne. Jako kobieta lubię poczytać o uczuciach, ale to, co zaserwowała angielska autorka, było dla mnie nie do zniesienia. Cóż, nie jest to najlepsza powieść Murdoch. Autorkę wyobrażam sobie jako osobę bardzo inteligentną, a jednocześnie oderwaną od zwykłego życia.
UsuńCzekam, Ambrose, na Twoją recenzję. :)
Ok, ale cykl recenzji książek Iris Murdoch rozpocznę od "Czasu aniołów", potem przyjdzie jeszcze pora na "Dzwon" i dopiero na końcu pojawi się "Zacny uczeń" :)
UsuńO, nie wiedziałam, że czytałeś też inne książki Murdoch. W takim razie będę cierpliwie czekać. :)
UsuńTak samo oceniłam "Zacnego ucznia", a inne:
OdpowiedzUsuńHenryk i Kato 5,0
Morze, morze 4,0
Machina miłości czystej i wszetecznej 6,0
W sieci 4,0
Dylemat Jacksona 4,0
Sen Brunona 5,0
..............................
Po przeczytaniu, nie pamiętam już której książki, zaczęłam pożyczać wszystkie, jakie były w bibliotece. :-)
Muszę zobaczyć, czy jest coś nowego!
I znów muszę Ci podziękować, za przypomnienie Iris Murdoch. Książki te czytałam dosyć dawno, gdy należałam do jednej biblioteki. Teraz należę do trzech, zajrzałam na półki pozostałych dwóch i mam jeszcze 7 tytułów do pożyczenia. Nie mają wzięcia, bo wszystkie stoją na półkach, żadna nie jest w czytaniu. Już ja się nimi zajmę :-)))
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Ta autorka bardzo wciąga! I ja tak miałam, że kiedyś czytałam powieści Murdoch jedną po drugiej. :D Aż w końcu poczułam przesyt. Najmocniej utkwił mi w pamięci „Henryk i Kato”, natomiast z „Dylematu Jacksona” niemal nic nie pamiętam. Dobrze, że u Ciebie nie usuwają niewypożyczanych książek. U mnie stare, niemające wzięcia książki znikają z półek, a na ich miejscu stają niewiele warte nowości. I to jest dla mnie smutne, bo ja lubię stare książki...
UsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam.
PS
Follet już przeczytany? :)
Tak, przeczytany, bo od niego oderwać się nie można:)
UsuńW takim razie poszukam tej książki. Jeszcze nigdy nie czytałam nic Folleta. :)
UsuńTo jest trzeci tom cyklu - Filary ziemi.
Usuń1. Filary ziemi
2. Świat bez końca
3. Słup ognia
Spodoba Ci się, jeżeli lubisz książki historyczne.
O, dobrze, że napisałaś, bo zamówiłabym trzecią część. Dzięki. :)
UsuńFollett napisał jeszcze drugą trylogię, ale bardziej współczesną - "Stulecie", która obejmuje XX wiek.
UsuńPozostałe jego książki, to thrillery, sensacyjne, kryminalne, itp. Przeczytałam:
Filary ziemi 6,0
Igła 5,0
Klucz do Rebeki 4,0
Krawędź wieczności 6,0
Kryptonim "Kawki" 4,5
Lot ćmy 3,0
Młot Edenu 3,0
Niebezpieczna fortuna 5,0
Noc nad oceanem 5,0
Słup ognia 6,0
Świat bez końca 6,0
Trójka 4,0
Trzeci bliźniak 5,0
Uciekinier 5,0
Upadek gigantów 6,0
Wejść między lwy 5,0
Zabójcza pamięć 3,0
Zamieć 3,0
Zima świata 6,0
Może usuń, jak przeczytasz, tę naszą dyskusję związaną z Follettem, bo ona nie ma związku z Iris Murdoch, a przecież jej poświęcony jest ten post :-)
UsuńNie ma potrzeby usuwać, dyskutować można przecież na różne tematy. :) Widzę, że Follet jest bardzo płodnym pisarzem. Ale zanim po niego sięgnę, dokończę czytać „Nawiedzonego”. W kolejce czekają „Był sobie chłopczyk” oraz „Ekspedycja”. Te dwie ostatnie książki to nowości i muszę je za dwa tygodnie oddać.
UsuńNigdy nie spotkałam się z twórczością tej autorki, ale sama nie wiem czy jest to coś, co by mi się spodobało :/ chociaż nie powiem, że nie zachęca mnie perspektywa groteskowej atmosfery! Myślę, że byłoby to ciekawe oderwanie od rzeczywistości! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com
Książki Murdoch są takie... inne. Niektórym się podobają, inni nie mogą ich ścierpieć. Warto sprawdzić, czy przypadną do gustu. :)
UsuńNie czytałam jak dotąd żadnej książki Iris Murdoch. Chciałabym to zmienić, ale może zacznę od innej pozycji. ;)
OdpowiedzUsuńKarolajna, najlepiej zacząć od innej pozycji. „Zacny uczeń” nie należy do najlepszych książek Murdoch. Nawet jej fani to przyznają. :)
UsuńChciałabym przeczytać coś tej autorki. Co polecacie? Bo ja znalazłam 'Miły i dobry'.
OdpowiedzUsuńKoniecznie sięgnij po którąś z książek Iris Murdoch. W końcu należała ona do najważniejszych angielskich autorek. Mnie najbardziej podobały się „Morze, morze” oraz „Henryk i Kato”. „Miłego i dobrego” nie czytałam. :)
UsuńNo więc Iris Murdoch jest częścią mojego nowego postanowienia.
UsuńJestem bardzo ciekawa, którą książkę wybierzesz i jakie będą Twoje wrażenia. :)
UsuńNie przypominam sobie, abym przeczytała coś tej autorki, postaram się zatem to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Iris Murdoch, mimo że na niektóre jej powieści narzekam. Zachęcam do sięgnięcia po przynajmniej jedną z jej książek. Wydano ich w Polsce sporo, jest w czym wybierać. :)
UsuńA ja poczułam się zachęcona, nęci zwłaszcza miks literackich konwencji i gotycki zamek w tle! Ale będę mieć w pamięci Twą radę i na pierwszy ogień wybiorę jednak coś innego. Może "Dzwon"? A może "Morze, morze"? ;-)
OdpowiedzUsuńDom, do którego trafił Edward, naprawdę przypomina gotycki zamek! :) Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej książki, jedne fragmenty ogromnie mi się podobały, innych nie mogłam ścierpieć, więc wolę jej nie polecać. Nie chciałabym, by ktoś zniechęcił się do Iris Murdoch... Ciekawa jestem, na którą powieść się zdecydujesz. :)
UsuńOd jakiegoś czasu myślę o poznaniu prozy Murdoch.....muszę przejrzeć, gdy będę, zasoby biblioteki....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że biblioteka, do której należysz, nie zlikwidowała tych książek, bo to są dość stare wydania. Murdoch naprawdę warto poznać. :)
Usuń