Amélie Nothomb staje się pisarką coraz bardziej znaną, postanowiłam więc zapoznać się z kilkoma jej książkami. Na pierwszy ogień poszedł „Kwas siarkowy”. W jakimś bliżej nieokreślonym czasie powstaje reality-show o tytule „Witajcie za drutami”. Uczestnicy tego programu łapani są wprost z ulicy i wtrącani do obozu koncentracyjnego, zorganizowanego na wzór tych z czasów Hitlera. Bije się ich, poniża, głodzi, aż w końcu - ku zadowoleniu widzów - umierają. Więźniowie zachowują się wobec siebie grzecznie i lojalnie, a piękna Pannonigue jest wzorem dla wszystkich. Tę właśnie Pannonique upatrzyła sobie na ofiarę brutalna kapo Zdena.
W „Kwasie siarkowym” nie znalazłam ani jednego elementu, który by mi się podobał. Pannonique wciąż wygłasza banalne hasła, więźniowie zachowują się sztucznie. Największe ich zmartwienie to nie tortury, głód i bliskość śmierci, lecz świadomość, że każdy ich ruch śledzi kamera. Nie trafiło też do mnie przeświadczenie autorki, że zabijanie przypadkowych ludzi stanie się legalne i że prawie wszyscy będą się podniecać widokiem tortur i śmierci. Nieprzekonująca opowieść została ozdobiona jeszcze bardziej nieprzekonującym, idiotycznym zakończeniem.
Również „Tak wyszło” nie przypadło mi do gustu. Jest to opowieść pozbawiona prawdopodobieństwa, jeszcze bardziej infantylna niż „Kwas siarkowy”. Główny bohater wpuszcza do swojego mieszkania nieznajomego mężczyznę. Nieznajomy nieoczekiwanie umiera, a główny bohater, zamiast wezwać karetkę pogotowia, postanawia podrzucić obcemu swoje dokumenty i przywłaszczyć sobie nazwisko i tożsamość zmarłego. W ogóle nie martwi się tym, że żona zmarłego lub ktoś z jego znajomych odkryje mistyfikację.
Fabuła jest nieprawdopodobna, a zakończenie bezsensowne i niewyjaśniające niczego. Ciekawa jestem, czy Nothomb była kiedykolwiek w banku? Bo w jej książeczce postronni ludzie bez problemu dostają się do bankowego skarbca, w którym nie ma kamer, czujników ruchu ani żadnych innych zabezpieczeń. W innej scence widzimy osobę, która przychodzi do banku z dużą ilością banknotów i chęcią założenia konta. Pracownicy banku liczą pieniądze ręcznie i, co najdziwniejsze, nie na oczach klienta, tylko w innej sali. A akcja toczy się w roku 2006...
Obie te książeczki czytałam z narastającą niechęcią, z uczuciem, że marnuję czas. Sposób pisania Amélii Nothomb zupełnie do mnie nie trafił. Te naiwne opowiastki, pełne niewiarygodnych sytuacji i infantylnych pomysłów, kojarzą mi się z twórczością dwunastolatka, któremu wydaje się, że wszystko jest możliwe. Wiem, że belgijska autorka ma wielu wielbicieli, ja jednak nie dołączę do ich grona.
Nie ma nic gorszego jak idiotyczne zakończenia. Czytelnik płynie przez całą książkę, żeby na koniec ręce mu opadły
OdpowiedzUsuńTe dwie książeczki kończą się w sposób bardzo mało prawdopodobny :)
UsuńFaktycznie fabuły tych książek brzmią nieautentycznie. Gdyby było to sci-fi to jeszcze może bym się skusiła ;)
OdpowiedzUsuńMoże inne jej książki lepiej odzwierciedlają rzeczywistość? :)
UsuńHa, nazwisko gdzieś obiło mi się o uszy, ale nie znam twórczości tej pani. Po twoich tekstach ten stan rzeczy raczej nie ulegnie zmianie, chociaż przyznaję, że kusi mnie, żeby sprawdzić czy "Kwas siarowy" jest faktycznie taki słaby. Sam pomysł wydaje się znakomity - takie połączenie orwellowskiego "1984" z "Przedludźmi" Dicka :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdź sam, bo twórczość Nothomb wielu osobom przypada do gustu :)
UsuńPo "Kwas siarkowy" sięgnęłam ze względu na tytuł, bo nie mogłam sobie wyobrazić, o czym opowiada książka o takim zagadkowym tytule.
Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, gdy ujrzałem ten tytuł była sprawa modelki, której twarz została oblana kwasem (chyba właśnie siarkowym). Bardzo brutalny akt zemsty, skutecznie oszpecający ofiarę do końca życia.
UsuńTutaj kwas siarkowy został użyty w wątku kończącym książkę, ale nie będę zdradzać, o co chodzi, by ewentualnym czytelnikom nie popsuć lektury :)
UsuńOblanie twarzy żrącym kwasem to istotnie bardzo brutalny akt zemsty. Przypomina mi się w tym momencie "Granica" Nałkowskiej - w niej był motyw oblania twarzy kwasem.
Nie słyszałam jeszcze o tej autorce, ale jak widzę nic nie straciłam.
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdź sama, wiele osób lubi Nothomb. Jej książki są bardzo krótkie, czyta się je szybko - godzina, dwie i koniec :)
UsuńCóż, przynajmniej nikt Ci nie powie, że nie próbowałaś, po dwóch książkach można już co nieco powiedzieć :) Słyszałam, że jej książki są bardzo nierówne. Sama odsłuchałam tylko "Metafizykę rur" i podobała mi się, choć nie sądzę, żeby przypadła Ci do gustu - to jedna z najbardziej dziwacznych książek, jakie znam ;) Na pewno jeszcze czegoś spróbuję, ale te, o których piszesz, będę omijać.
OdpowiedzUsuńMoże książki Nothomb są zbyt dziwaczne jak na mój gust?... Nie wiem, ale spróbuję sięgnąć po coś jeszcze - najpewniej po "Metafizykę rur" albo "Biografię głodu", zależnie od tego, co znajdę w bibliotece :)
UsuńI to się nazywa determinacja :)
UsuńSą bardzo krótkie, więc spróbuję :)
UsuńJa bardzo lubię Nothomb, akurat tych pozycji nie czytałam, ale polecam np. Bografię Głodu. Nowsze pozycje jakoś do mnie mniej trafiają, ale pierwsze książki autorki - świetne!
OdpowiedzUsuńO, to sprawdzę tę "Biografię głodu" :-) Tak myślę, że skoro Nothomb jest lubiana przez tak wiele osób, jej książki muszą mieć jakieś wartości. Dużo tych książek napisała.
UsuńFaktycznie sporo :) Ja myślę, że przeczytałam kilkanaście, a o tych nawet nie słyszałam.. Dobre jest to, że są cieniutkie, więc może się jeszcze rzeczywiście skusisz na tę jedną pozycję :)
UsuńPewnie się skuszę :) Są, tak jak piszesz, cieniutkie i nadają się na podróż autobusem, na plażę, itd.
UsuńMuszę Ci bardzo podziękować. Od jakiegoś czasu natykałam się na te książki i miałam ochotę je przeczytać. Teraz wiem, że straciłabym swój cenny czas.
OdpowiedzUsuń"Kwas siarkowy" jest trochę lepszy niż "Tak wyszło". Ta druga książka w moim przekonaniu nie powinna nawet zostać przetłumaczona na polski :)
UsuńJa akurat trafiłam na "Z pokorą i uniżeniem" Amelie w markecie za 0,99 gr. Nie zastanawiam się ani chwili. Bardzo sympatyczna książka, podobnie zresztą jak film. Akurat ta ksiazka jest na pewno godna polecenia.
OdpowiedzUsuńNiebywała cena! Zwrócę uwagę na tę książkę. Książka z akcją w Japonii może mnie zainteresować :)
UsuńZ pokorą i unizeniem też czytałam. Zapomniałam. Polecam. Bardzo mi się podobała.
UsuńTa akurat z opisu bardzo mnie ciekawi :)
UsuńA więc nie wyszło z "Tak wyszło". ;) Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale też zauważyłam jej popularność. W sumie ten motyw z bestialskim reality show oglądanym przez nieczułych, zobojętniałych widzów jest na czasie, wystarczy wspomnieć powszechnie dziś znane "Igrzyska śmierci". :) Może kiedyś sama sprawdzę, co i jak z tą Nothomb.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie wyszło... "Kwas siarkowy" wypadłby lepiej, gdyby autorka popracowała nad zakończeniem. To, które napisała, jest całkowicie nieprzekonujące.
UsuńNajlepiej sprawdź sama :)
Przeczytawszy opis pierwszej książeczki powiedziałam sobie- nie, dziękuję, nie kupuję tego. Więc ucieszyło mnie, że Ty także. A i temat drugiej jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńMoże są to najgorsze pozycje w dorobku Nothomb? Opisy pozostałych książek autorki wydają się ciekawsze :)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce. Jak widać wiele nie straciłam. Pomysł z fabułą o reality-show mógł być bardzo ciekawy, ale w wykonaniu kogoś, kto nadałby mu elementy czarnego humoru. Kogoś kto jest wybitnym pisarzem. Inni autorzy chyba nawet nie powinni sięgać po tego typu tematy, jeżeli mają je tylko ośmieszyć.
OdpowiedzUsuńInne książki tej autorki muszą być lepsze, bo skąd wzięłaby się ta popularność?
UsuńZgadzam się z tym, co napisałaś :)
Czytałam bodajże dwie książki Nothomb i wrażenia dokładnie jak Twoje - krótkie, płytkie, do zapomnienia.
OdpowiedzUsuńSpróbuję przeczytać jeszcze ze dwie pozycje, ale podejrzewam, że Nothomb raczej nie będzie zaliczać się do moich ulubionych autorek :)
UsuńFabuły obu tych książek wydają się wyjątkowo nieautentyczne. Raczej się z nimi nie zapoznam. Zgadzam się ze zdaniem Molarni.
OdpowiedzUsuńTak, fabuły są wymyślne, autorka nie zadbała o to, by uwiarygodnić swoje opowieści :) Bardzo mi to przeszkadzało podczas czytania.
UsuńUwielbiam tę autorkę. Szkoda, że tobie ona nie podeszła. Polecam "Krasomówcę". Ostatnio czytałam i jestem zachwycona. Nie ma tutaj strasznie wymyślnych opowieści dziwnej treści, a jest... człowiek. Jak już ta ci się nie spodoba, to dam ci spokój. Nothomb jest wyjątkowo specyficzna. Albo się ją kocha, albo nie może się jej znieść.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się też "Pewna forma życia ". Polecam. "Antychrysta" był średni. Więcej nie czytałam, ale mam w planach. Nothomb ma pokręcone książki i jeszcze bardziej pokręcone zakończenia. Czytelnik wiele razy się po prostu wkurza, że tak dziwacznie zakończyła jakiś utwór. Jest jedyną w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńA "Kwas siarkowy" bardzo mi się podobał. Kiedyś o nim pisałam, ale jak teraz czytam tę swoją opinię, to aż załamuje ręce jak spojlerowałam i pisałam bez ładu i składu.
UsuńJeszcze za wcześnie mówić, że mi nie podeszła, muszę coś jeszcze jej przeczytać. Do trzech razy sztuka :-)
UsuńTo będę pamiętać: "Z pokorą i uniżeniem", "Pewna forma życia", "Krasomówca". Strasznie tajemniczo napisałaś o tym "Krasomówcy". Tajemniczo i zachęcająco :-)
"Kwas siarkowy" wkurzył mnie też dlatego, że w zeszłym roku czytałam wiele wspomnień obozowych i obóz opisany przez Nothomb na ich tle wypadł bardzo nieprzekonująco.
Za bardzo dosadnie i dosłownie podchodzisz do Nothomb. Ją trzeba czytać z dużą dozą tolerancji i podejścia "fantastycznego". I nigdy nie porównuj jej do innych tematów. Ona skacze, pląsa, zmienia tematykę jak szalona. Ja nie biorę jej całkiem na serio, bo bym oszalała. Tobie radzę to samo :)
UsuńA ja chyba nie potrafię tak czytać, jak piszesz - z dużą dozą tolerancji i podejścia "fantastycznego". Ciągnie mnie do książek realistycznych i poważnych. Sięgnę jeszcze po "Krasomówcę", bo mnie bardzo, bardzo zachęciłaś :)
Usuń