W książce pt. „Przekroczyć zwrotnik raka” znajduje się pięć autentycznych historii pacjentów, u których zdiagnozowano nowotwór. Na razie zostali wyleczeni, ale nie wiadomo, czy za kilka lat nie dojdzie do nawrotu choroby. Chcą opowiedzieć o swoich doświadczeniach oraz pocieszyć osoby, które znalazły się w takiej samej sytuacji jak oni.
Agnieszka Trzepizur, autorka pierwszej historii, miała zaledwie 26 lat, gdy wykryto u niej białaczkę szpikową. Po raz pierwszy w swoim życiu znalazła się w szpitalu. By uzbierać pieniądze na leczenie, jej przyjaciele organizowali koncerty. Pani Agnieszka koniecznie chciała przyjmować lek o nazwie Grivec, który pomógł pacjentom w USA. W kolejnej relacji Katarzyna Bryniarska opowiada o dramatycznych dniach, kiedy wykryto u niej guz pod obojczykiem i kiedy groziła jej amputacja ręki, oraz o spotkaniach z psychoterapeutą. W trzeciej opowieści pan Bronisław Kaper, miłośnik książek, Wenecji i pięknych kobiet, dzieli się swoimi doświadczeniami związanymi z chorowaniem na nowotwór nerki. Choć po lekach przytył 20 kg, choć może mieć przerzuty, zachował pogodę ducha. U Anety Zakrzewskiej, autorki czwartej relacji, wykryto czerniaka złośliwego w oku, a pełna optymizmu Małgorzata Kaznowska chorowała na raka krtani.
Byli pacjenci mówią o swoich emocjach, o pobytach w szpitalach, o walce z NFZ o refundację lekarstw i o braku empatii u personelu. „Kolejne łzy w rejestracji, gdzie dostałam do podpisania papierek, w którym upoważniłam mamę do odebrania moich rzeczy w razie śmierci. Z psychologicznego punktu widzenia... bez komentarza”* – pisze Agnieszka Trzepizur.
Druga część książki – mniej ciekawa – to typowe teksty pocieszające, mające uświadomić chorym na raka, że mogą być szczęśliwi, że wielu ludzi znalazło cel w życiu właśnie podczas choroby. Lekarze, którzy wypowiadają się na te tematy, to Ewa Tylko, Mateusz Tylko, Ewa Wojtyna i Mariusz Wirga. Chorowanie na raka porównują do pełnego trudów i niebezpieczeństw żeglowania.
---
* „Przekroczyć zwrotnik raka: opowieści osób, które przeszły chorobę nowotworową”, praca zbiorowa, red. Piasecka Maria, Feeria, 2007, str. 22.
Żadnej takiej książki nie wezmę do ręki, bo każda historia to czyjeś trzęsienie ziemi. Nieporównywalne. Znam z autopsji:(
OdpowiedzUsuńRak nie wyrok - czy to pociesza?
Zgadzam się. Każdy przypadek chorowania na nowotwór jest jak trzęsienie ziemi. Miałam w bliskiej rodzinie chorych na raka. Niestety, wszyscy "poszli do piachu". Hasło "rak nie wyrok" nie do wszystkich przypadków pasuje. Może za ileś tam lat naukowcy wynajdą leki i szczepionki, na razie lekarze często są bezradni.
UsuńChorzy na nowotwory nieraz chcą poczytać coś optymistycznego, pocieszającego i nikt nie wie, co im zaproponować, bo choć książek o chorych na nowotwór jest dużo, prawie wszystkie nie kończą się happy endem i bardzo dołują. A "Przekroczyć zwrotnik raka" to opowieść optymistyczna. Wszyscy pacjenci wyzdrowieli. Co wycierpieli, to wycierpieli, ale wrócili do życia.
Niestety, ostatnimi czasy rak zdecydowanie zbyt często pojawia się w życiu moich bliskich. Nie wiem, czy mam ochotę na tego typu książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, to trudna książka i trzeba mieć ochotę na jej czytanie. Chorym warto ją polecić, członkom rodziny i znajomym - niekoniecznie.
UsuńZdecydowanie nie dla mnie lektura, bym się gorzej zdołowała, może kiedyś, ale teraz jakiś trudny czas mam, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo książka dla chorych i ich rodzin, nie ma potrzeby, by zdrowa osoba ją czytała. Jeżeli zdrowy sięgnie po taką książkę, istotnie może się zdołować i przerazić świadomością, że nowotwór może zaatakować także i jego, natomiast chory znajdzie pocieszenie w fakcie, że inni też chorowali na to samo i wyzdrowieli.
UsuńPozdrawiam również :)
Och, wiem, że takie książki są bardzo pożyteczne, ale takie smutne! Pierwszą część książki bym przeczytała, lubię opowiadania i historie ludzkie, ale druga jakoś mnie mniej ciekawi.
OdpowiedzUsuńDruga część mnie też nie zaciekawiła, takie tam lanie wody... Opowieści pacjentów są ciekawsze.
UsuńTakie historie są potrzebne...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, bardzo potrzebne. Jeszcze do niedawna chorzy na nowotwór wstydzili się przyznać do choroby, nowotwory były tematem tabu.
UsuńCieszę się z tego, że innym się udało, ale sama nie czuję potrzeby czytania takich tekstów. Ale są potrzebne, więc dobrze, że powstają.
OdpowiedzUsuńKsiążka "Przekroczyć zwrotnik raka" powstała z tekstów przysłanych na konkurs ogłoszony przez czasopismo Zwierciadło. Podobno autorzy wspomnień nie dostali żadnych pieniędzy ani nawet nagrody.
UsuńCześć pierwsza interesująca bo pisania ludzkim doświadczeniem i emocjami, ale druga jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńDo mnie też część druga nie przemówiła. Niektórzy chorzy być może uwierzą w to, że podczas choroby można czuć większe szczęście niż w latach zdrowia, ale innym to się nie uda.
Usuńnie chciałam przyjmować Glivecu, chciałam mieć przeszczep :)
OdpowiedzUsuńa jeśli ktoś chciałby jednak więcej poczytać i po kolei to zapraszam do mnie http://czapi-art.blogspot.com/p/muzyka_28.html
Usuńza pół roku kończę 10lat, jestem mamą dwóch chłopców 3lata i pół roku.jestem!
i ta historia ma w mojej nadziei pomóc wytrwać tym, którzy mają ją przed sobą.
był oiom, była spiączka, było naprawdę źle
a jest dobrze
cierpliwości
wytrwałlości