„Śpiew muszli” Zofii Chądzyńskiej to krótka książka, napisana w formie wspomnień kilkunastoletniej dziewczyny. Narratorka opowiada o nienawiści do domu rodzinnego, o ojcu, który był dziwakiem (nie pracował, całymi tygodniami nie wychodził z domu, nie wstawał z łóżka, bał się ludzi), nie umiał kochać i niszczył córkę psychicznie. Sprawił, że zaczęła stawać się osobą tak samo wyobcowaną, zgorzkniałą i zakompleksioną jak on.
Kiedy czasami ojciec dziewczyny okazywał dobry humor, ona odbierała jego zachowanie jak wielką łaskę, wydawało się jej, że cały świat jaśnieje. Ale takich chwil było niewiele, ojciec szybko wpadał w ponury nastrój.
Właściwie nie da się określić, dlaczego ojciec stał się taki „nie do życia”, narratorka nie rozumie tego. Nie potępia ojca, nie skarży się, myśli o nim z empatią, wie, że jego dziwne zachowanie wynika nie ze złośliwości, lecz z jakichś kompleksów i być może zaburzeń psychicznych. Ojciec na przykład nie tyle nie chce, co nie potrafi znaleźć pracy (scena proszenia o posadę należy do najlepszych w książce).
Powieść Chądzyńskiej jest gorzka i ponura, napisana w nieco zagmatwany sposób. Po raz pierwszy ukazała się w roku 1959 pod tytułem „Ślepi bez lasek”. Gdy byłam nastolatką, bardzo mi się podobała, teraz czytałam ją ze znużeniem i z niechęcią.
3/6.
Tak to czasami bywa z książkami, do których się wraca po latach. Wiek koryguje sądy. A co do tego, iż narratorka nie pisze o przyczynach takiego stanu rzeczy - zapewne sama ich nie zna. często w takich kalekich psychicznie rodzinach tak bywa. Osoba skrzywdzona często jest ofiarą, która nie potrafi walczyć o siebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, zgadza się, wiek koryguje sądy :-) Ta książka wymęczyła mnie, przygnębiła, bo i żal bohaterki, zmuszonej do przebywania pod jednym dachem z człowiekiem, który wpędza ją w kompleksy, w depresję i sprawia, że ona czuje się skrajnie nieszczęśliwa, żal też samego ojca, bo ten człowiek na pewno się męczył i powinien otrzymać jakąś pomoc.
UsuńWczoraj wieczorem zaczęłam czytać książkę noblisty. To będzie już ostatnia pozycja z wyzwania Sardegny, bo kobiece czytadło i lit.iberoamerykańską już przeczytałam i opisałam. Wygląda na to, że w tym miesiącu wyzwanie uda mi się zrealizować przed czasem. Pozdrawiam :-)