15.05.2017

„Moja droga Aleksandro” Krystyna Siesicka


Na miesiąc przed wybuchem Powstania Warszawskiego piętnastoletnia Luiza przyjeżdża na wieś. Mieszka w kurniku przerobionym na domek, wygrzewa się na słońcu, gra w szachy z młodziutkim księdzem, rozmawia z babcią o życiu. Cieszy się swoim rozkwitającym ciałem, pożądliwymi spojrzeniami chłopców, samodzielnością. W mieście widziała wiele okropieństw, tutaj panuje spokój, można nawet odnieść wrażenie, że trwają całkiem zwyczajne, piękne wakacje... 

Po latach, już jako żona i matka, znowu odwiedza Świętą Magdalenę. Ale nie potrafi opowiedzieć córce o przeszłości. Chce jak najszybciej wrócić do domu i w samotności wspominać. Odczytuje listy, które babcia wtenczas pisała, i w myślach tworzy do nich komentarz. I te listy oraz komentarze składają się na bardzo wzruszającą powieść pt. „Moja droga Aleksandro”.

Moim zdaniem książka jest doskonała pod względem literackim. Napisana ładnym językiem, zwięzła (nie ma w niej ani jednego zbędnego słowa), treściwa. Nie sprawia wrażenia przeładowanej, choć Krystyna Siesicka poruszyła mnóstwo tematów. Codzienność wojenna, przyjaźń babci z wnuczką, konflikt z matką, powielanie przez córkę błędów matki, pierwsza miłość, odwet Niemców za ukrywanie Żydów, pacyfikacje wsi – to tylko niektóre z nich. Autorka umiejętnie podsyca ciekawość czytelnika, długo nie ujawniając, dlaczego właściwie Luiza uciekła z Warszawy i gdzie zniknął wuj Andrzej. Ostatnie kartki bardzo wzruszają.

W książce tej pisarka pokazuje swoje poczucie humoru. Trudno nie uśmiechnąć się podczas czytania o okolicznościach, w jakich bohaterka poznała przyszłego męża. Postacie są wiarygodne, a zarazem tak złożone i tajemnicze, że nie sposób ich określić kilkoma przymiotnikami. Bo co powiedzieć o Karolinie i Aleksandrze? Siesicka zresztą stwierdza: „Nigdy do końca nie zrozumie się uczuć drugiego człowieka, nigdy”[1].

Rocznik Luizy „z dzieciństwa wszedł prosto do piekła i tam szukał dla siebie uczuć i spraw zwyczajnych”[2]. Te dzieci widziały łapanki, rozstrzelania, a jednocześnie umiały wzruszać się książkami, kłócić z rodzicami, zakochiwać. Nadzwyczaj łatwo przywykały do wojny i zapominały o przeszłości, czym drażniły starsze pokolenia. Luiza odbywa z babcią i Honorką ciekawą rozmowę na ten temat. 

Siesicką uważam za bardzo nierówną autorkę. Przecież kiedy niedawno czytałam „Ulicę Świętego Wawrzyńca”, myślałam, że oszaleję – taki to gniot. A „Moja droga Aleksandro” dostaje ode mnie ocenę najwyższą z możliwych. Piękna książka, długo będę o niej pamiętać.

---
[1] Krystyna Siesicka, „Moja droga Aleksandro”, Siedmioróg, 1992, str. 70.
[2] Tamże, str. 79.

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się - to dobrze napisana, wzruszająca książka. Na ostatnich stronach szkliły mi się oczy.

    To jedna z lepszych powieści Siesickiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tej książce widać, jak utalentowaną i mądrą pisarką była Siesicka. Niewiele stron, a tyle tematów, tyle uczuć... Dawno tak się nie wzruszyłam przy czytaniu książki. Ogromnie podobały mi się te fragmenty, które zamieściłeś w swojej recenzji. :)

      Usuń
  2. No proszę! Wychodzi na to, że nie warto skreślać danego artysty tylko po jednym dziele. "Moja droga Aleksandro" sprawia wrażenie ogromnie ciekawej lektury. Podoba mi się już sam kontrast - wieś spokojna (kojarzy mi się to z "Pornografią" Gombrowicza), a niedaleko: wojna, mordy, gwałty. A do tego człowiecza zdolność do akomodacji, która umożliwia powrót do życia (niekoniecznie "normalnego") po takich doświadczeniach jak wojna czy obóz koncentracyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie warto. :) Wielokrotnie się przekonałam, że trzeba dawać pisarzom drugą szansę. Niedawno bardzo mile zaskoczyła mnie Małgorzata Warda, której wczesne książki uznałam za słabe. A „Moja droga Aleksandro” jest bardzo ciekawa. Szkoda, że Siesicka tylko w kilku powieściach poruszyła temat wojny.

      Usuń
  3. Z reguły nie sięgam po polskie autorki. Większość romansów obyczajowych kręci sie wokół tego samego schematu i człowiek po przeczytaniu jednej książki wie mniej więcej czego sie spodziewać . Co prawda Twoja recenzja mnie nie przekonuje jednak bardzo przyjemnie mi sie ja czytało ;) szkoda ze dopiero dziś wpadłam na Twój blog. Wypisałam sobie pare tytułów które mam ochotę przeczytać. Obserwuje i zapraszam do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, niebawem zajrzę. Romansów obyczajowych akurat nie lubię, ale interesują mnie książki Tokarczuk, Kowalewskiej, Iwasiów i jeszcze kilku autorek. Zresztą częściej sięgam po powieści napisane przez mężczyzn. :)

      Usuń
  4. Tytuł wciągnęłam na listę, zaraz sprawdzę, czy w bibliotece jej nie mają. :) Chętnie ją przeczytam. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie. :) Fajna książka, warto przeczytać.

      Usuń