„Dlaczego u diabła wymaga się wciąż ode mnie, żebym się zmienił? Dlaczego nigdy nie zdarzy się coś, co by mnie zmieniło?” (s. 84)
„Od a do zet jestem produktem zbędnym. Nikt nigdy mnie w jakiś naprawdę sensowny sposób nie potrzebował.
Sądzę, że jest to dość powszechne uczucie. Nie trzeba być wcale jakimś dziwakiem albo oryginałem, żeby je żywić. Fakt, że ludzie nie pozwalają sobie trochę częściej na luksus śmierci z własnej ręki, polega prawdopodobnie na braku technicznych umiejętności niż chęci”. (s. 57)
„Niemal przez całe życie byłem raczej nieszczęśliwy niż szczęśliwy, a przecież nie mam do tego żadnego talentu. Prędzej czy później zawsze znajdę jakieś wyjście, sposób wymknięcia się i znalezienia odrobiny szczęścia chociażby w jakimś kąciku”. (s. 22)
„Panie Boże, myślimy, że nasi bliźni są tacy przejrzyści, tacy łatwo zrozumiali, zdaje nam się, że jesteśmy tacy rozumni. A wrażenie to trwa tylko dopóty, dopóki nie zaczynają działać, nigdy dłużej”. (s. 246)
„Dopiero niedawno zastanowiło mnie, jak dziwnie jestem samotny. (...) Nie ma w tym nic z samotnictwa ani nic specjalnie oryginalnego. Warunki we współczesnej Szwecji nie zachęcają do kontaktów rodzinnych”. (s. 158)
„Naturalnie, czułem jakąś swoistą winę czy niesmak, nie silniej jednak niż zawsze. Dla tego, kto zawsze poczuwał się do winy, zbrodnia jest tylko zewnętrzną formalnością, potwierdzeniem czegoś, co wiedział przez cały czas. Omal nie powiedziałem: nie narusza jego równowagi.
Byłem absolutnie pewny, że strach czeka za rogiem, ale równie pewny byłem, że będzie to dawny zwykły strach”. (s. 223)
„Uważam, że społeczeństwo to jest szajs, że to brutalne, zimne i przede wszystkim kłamliwe społeczeństwo, które udaje humanitarność i życzliwość, kiedy w gruncie rzeczy nikt ani przez sekundę w swoim życiu nie ma uczucia, że ktoś przyjmie za niego odpowiedzialność. Kłamliwe społeczeństwo, gdzie właściwie dzieje się tylko to, że ludzie są coraz bardziej eksploatowani”. (s. 189-190)
Byłem absolutnie pewny, że strach czeka za rogiem, ale równie pewny byłem, że będzie to dawny zwykły strach”. (s. 223)
„Przez całe życie uważałem, że zostałem wciągnięty w jakiś idiotyczny mecz zapaśniczy z rzeczywistością, która przez cały czas występowała jako wyjątkowo nielojalny i podły przeciwnik, który szczypie w miejsca najmniej oczekiwane, właśnie kiedy człowiekowi wyszedł jakiś chwyt.
Tym razem miałem mu dać nauczkę, temu diabłu!
Stary Mercedes w garażu wystarczy na wykończenie całego wszechświata.
Oto co się rozumie przez wolność woli”. (s. 55)
„Uważam, że społeczeństwo to jest szajs, że to brutalne, zimne i przede wszystkim kłamliwe społeczeństwo, które udaje humanitarność i życzliwość, kiedy w gruncie rzeczy nikt ani przez sekundę w swoim życiu nie ma uczucia, że ktoś przyjmie za niego odpowiedzialność. Kłamliwe społeczeństwo, gdzie właściwie dzieje się tylko to, że ludzie są coraz bardziej eksploatowani”. (s. 189-190)
---
Lars Gustafsson, „Wełna”, przeł. Zygmunt Łanowski, Czytelnik, 1977.
Mocne slowa. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również i zachęcam do przeczytania książki. W niej jest mnóstwo pięknych fragmentów. :)
UsuńRzeczywiście, tak jak pisałaś w innym poście, słowa są bardzo przygnębiające. Nie zmienia to faktu, że lektura mnie zaintrygowała. Pełno tu głębszych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńW tej książce znajduje się tyle głębokich myśli, że właściwie trzeba by ją przeczytać kilka razy. A jaki ładny język! Cieszę się, że „Wełnę” przekładał Zygmunt Łanowski, a nie jakiś tłumacz patałach.
Usuń