Głównym bohaterem książki Kraszewskiego pt. „W starym piecu” jest pięćdziesięcioletni Pampowski. Pan ten wygląda niezbyt ciekawie. Na głowie ma perukę, w paszczy komplet sztucznych zębów, a na twarzy różnego rodzaju pudry i bielidła. Olbrzymimi nagniotkami nogi jego się odznaczały, co im nadawało formę wcale nie estetyczną[1] - dodaje jeszcze Kraszewski. Pewna niegrzeczna a dowcipna pani rejentowa porównywała go do czerstwej bułki odświeżonej[2].
I ten niezbyt przystojny mężczyzna pragnie się ożenić. Jego wybranka musi być piękna, szlachetnie urodzona, zamożna oraz bardzo młoda - najchętniej szesnastoletnia. Wystrojony, wyperfumowany Pampowski odwiedza domy, w których przebywają pensjonarki oraz panny na wydaniu, spogląda na dziewczęta i zastanawia się, która z nich jest godna stanąć u jego boku. Może ta? Nie, ta jest za brzydka, może więc tamta? Tamta za stara... Ponieważ Pampowski zastanawia się dosyć długo, zdarza się, że w międzyczasie inny kawaler prosi panienkę o rękę i łowy trzeba zaczynać od początku.
Pampowski zna też kobiety po trzydziestce, na przykład Maniusię, matkę szesnastoletniej Karolki oraz Henrykę Bromberg, tajemniczą wdowę, która przyjechała do Warszawy z Ukrainy. Wdowa wydaje mu się niewiastą niezwykle piękną, dopóki... dopóki nie otworzy buzi. Bo gdy odzywa się, z jej ust wydobywa się okropny, zgrzytliwy głos i Pampowski traci chęć na przebywanie w jej towarzystwie.
I prawie cała książka pt. „W starym piecu” składa się z opisów perypetii matrymonialnych bohatera. Pampowski wciąż się stroi, upiększa za pomocą licznych kremów, pudrów i szczotek, rozgląda wśród ślicznych dziewcząt. Tak przedstawiony bohater budzi w czytelniku śmiech i pogardę, a przecież to w gruncie rzeczy dobry człowiek - unika rozpasanych zbyt towarzystw[3], wie, co to honor, umie podzielić się pieniędzmi z potrzebującymi...
Książka została napisana w roku 1878. Sprawia wrażenie tworzonej w pośpiechu i niedopracowanej. Tła obyczajowego w niej niewiele, nawet pojedynek opisany jest w sposób bezbarwny i pozbawiony szczegółów. Postaciom brakuje głębi psychologicznej, a zakończenie wydało mi się bardzo naiwne. Ale tytuł został wybrany bardzo trafnie.
---
[1] J.I. Kraszewski, „W starym piecu”, Wydawnictwo Literackie, 1965, str. 27.
[2] Tamże, str. 12.
[3] Tamże, str. 11.
Wg. mnie to jego słabsza książka, ale będąc tak płodnym autorem, mógł mieć twórcze wpadki:) miło, ze ktoś jeszcze czyta Kraszewskiego. Ja próbuję w antykwariacie i bibliotekach upolowac te mniej znane pozycje, bo klasykę mam przeczytaną i to niektóre tytuły dwukrotnie. Szkoda, ze juz nie wznawiają tego autora.
OdpowiedzUsuńTak, to jego słabsza książka. Kraszewskiego czyta całkiem sporo osób, spójrz tutaj: http://projekt-kraszewski.blogspot.com/
UsuńMoże miałabyś chęć dołączyć do projektu? :)
Ale jeśli chodzi o złośliwość, widac, że JIK w formie:).
OdpowiedzUsuńNo i cieszę się z kolejnej recenzji:).
Iza, ja dotychczas nie zdawałam sobie sprawy z tego, że JIK jako pisarz był aż tak złośliwy. Przecież on bezlitośnie wyśmiewa się z głównego bohatera. Podobno każdy człowiek, nawet ten najbrzydszy, ma w sobie coś pięknego, na przykład ładne rzęsy albo ładne uszy, tymczasem Kraszewski nie wspomina o żadnych pozytywnych cechach wyglądu Pampowskiego. Drwi z jego bezzębnych ust, z łysiny, z nieestetycznych nóg. Najpiękniejszą bohaterkę powieści wyposażył w zgrzytliwy, wstrętny głos... Tak, jeśli chodzi o złośliwość, JIK był w formie.
Usuńmoze kogos ze znajomych chciał wyszidzic?
UsuńByć może. Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by sięgnąć po biografię Kraszewskiego :)
UsuńPodziwiam :-) niedawno sięgnąłem do "Starej baśni", która swego czasu była jedną z moich ulubionych książek i ... nie dałem rady, a to przecież jego najpopularniejsza/najlepsza książka więc nawet nie podchodzę do innych :-).
OdpowiedzUsuńA ja podejrzewam, że skoro byłeś w stanie przeczytać "dzieła" pani Heleny Pajzderskiej, poradzisz sobie i z Kraszewskim :)
UsuńChcę się zapoznać dokładniej z twórczością Kraszewskiego, ale jakoś mi nie spieszno... Czytałam fragmenty dwóch jego powieści w tamtym roku, gdy przygotowywałam się do Olimpiady Literatury i Języka Polskiego i strasznie się wymęczyłam. No, a ta pozycja też mnie jakoś specjalnie nie zachęca. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńjedynem walorem jet jezyk, prawda?
OdpowiedzUsuńa poza tym to może to taka moda wtedy była na naiwność w dziełach literackich?