21.07.2025

„Goście” Agnes Ravatn


Kai i Karin to małżeństwo z wieloletnim stażem, rodzice dwójki dzieci. On jest cieślą, ona referentką w urzędzie. Żadne z nich nie ma ochoty na urlop nad morzem, lecz kiedy Karin otrzymuje propozycję od przypadkowo spotkanej znajomej, Iris, by spędzili trochę czasu w jej luksuowym domku letniskowym, który teraz stoi pusty, postanawiają wyjechać. Kai zajmuje się naprawą pomostu, jego żona może robić, co chce – pływać łodzią, całymi dniami spać. Ona jednak nie umie odpoczywać. Patrząc na czyjś dobrobyt, aż skręca się z zazdrości. Wciąż truje się nienawiścią i podejrzeniami, że Iris zaprosiła ją wyłącznie po to, by pochwalić się swoim bogactwem, upokorzyć biedniejszą koleżankę.

Karin poznała Iris w latach szkolnych i zapamiętała jako bezczelną intrygantkę, rozbijającą przyjaźnie, rzucającą na innych niesłuszne oskarżenia. Dziewczyny z klasy podlizywały się do tej despotki, by nie zostać jej ofiarami, i przez długi czas Karin też to robiła. Potem ich drogi życiowe się rozeszły, ale wciąż ze strachem myślała o Iris, unikała nawet chodzenia do centrum Oslo, by przypadkowo na nią nie wpaść. I w końcu, po dwudziestu pięciu latach, doszło do niechcianego spotkania. I w sumie trudno zrozumieć, dlaczego Karin przyjęła zaproszenie od Iris, skoro nie zmieniła o niej zdania. Po co kontynuować znajomość z kimś, kto budzi wyłącznie złe emocje?...

„Goście” Agnes Ravatn mają bardzo irytującą bohaterkę. Niejeden książkowy morderca wywoływał we mnie mniejszy wstręt niż owa Karin, która przecież nikogo nie zabiła, nie okradła, nie popełniła żadnego przestępstwa. Jednak ta jej ciągła zawiść, małostkowość, ciągłe podejrzewanie innych o złe intencje były dla mnie nie do zniesienia. Karin potrafi włamywać się do telefonu męża, kłamać bez potrzeby i wymagać od innych, by w te kłamstwa wierzyli. A jeśli ktoś okazuje dyskomfort lub odpowiada zdawkowo, ona się złości i uważa, że jest to snob traktujący ją, biedniejszą, jak śmiecia. Kiedy na przykład spotyka pisarkę, której książki zna i lubi, zaczyna udawać, że pierwszy raz o niej słyszy. A robi to tylko po to, by sprawić tamtej przykrość. Prezentuje się jako osoba zupełnie niezainteresowana literaturą, a po chwili wymaga, by owa pisarka, z natury skryta i małomówna, dzieliła się z nią sekretami procesu twórczego i przyjmowała od niej porady, jak szukać redaktora.

Podczas czytania wciąż się zastanawiałam, jak Kai wytrzymuje z taką żoną i czy ta paranoiczka nie zaraża synów swoim wykrzywionym obrazem świata. Okazuje się, że Karin wie o swoim złym wpływie na psychikę dzieci i co jakiś czas planuje zmienić się na lepsze. Tylko czy człowiek może zmienić swój charakter? W kiepskich powieściach na pewno, w wiarygodnych psychologicznie nie. „Goście” są bardzo wiarygodni, więc Karin jest, jaka jest. Chodzi na terapię, ale tylko w wyobraźni...

Bardzo dobra książka. Choć nic spektakularnego się w niej nie dzieje, czytałam ją z napięciem i wielką ciekawością, jak bohaterka wybrnie ze spirali kłamstw. Autorka pisze oszczędnie, sprawnie, kilka razy zaskoczyła mnie rozwojem fabuły. Wypożyczyłam „Gości” z biblioteki, ale chętnie miałabym na własność, by kiedyś do nich wrócić. 


Kilka cytatów:
„Poświęciłam całe lata mojego życia, żeby się jej pozbyć, ale nadal, nadal się zdarza, że prowadzę z nią wyimaginowane rozmowy, odtwarzam w głowie dramatyczne sceny, które nigdy nie zaistniały, próbuję się na niej odegrać w wyobraźni” (s. 49).
„Tak bardzo chciałam, by nasi synowie byli równie beztroscy, jak Kai. Odziedziczyli po nim jego swobodną, bezrefleksyjną pewność siebie. Ale coraz częściej dostrzegałam w nich moje neurotyczne cechy” (s. 180).
„Już piętnaście lat temu postanowiłam, że nie będę korzystać z mediów społecznościowych, aby nie ryzykować zdrowiem psychicznym. Ale to wszystko i tak się gdzieś we mnie gotowało” (s. 31). 
„Poczułam wyraźnie, jak podziw i uznanie dla Hilmy i jej pisarskiego dorobku przechodzą, na skutek tego fizycznego spotkania, w jakąś formę złości” (s. 68). 
„Zaczęłam żałować, że podobały mi się jej książki” (s. 102).  
---
Agnes Ravatn, „Goście”, przeł. Karolina Drozdowska, Pauza, 2025

4 komentarze:

  1. Naprawdę zachęciłaś mnie do lektury tej powieści. Na pewno będę jej szukać. Irytujące bohaterki zupełnie mi nie przeszkadzają. Szczerze mówiąc, czytam teraz książkę Zapolskiej, której bohaterka stanowczo zasługuje na to miano. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie przeszkadzają. Znaczy, irytują, ale nie przestaję czytać, o ile książka jest dobrze napisana. :) W tej powieści najbardziej ciekawiła mnie Hilma.

      Usuń
  2. Chyba nie byłabym w stanie tego przeczytać ze względu na irytującą bohaterkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka jest wyjątkowo irytująca. Małostkowa, zawistna, złośliwa....

      Usuń