5.08.2024

„System” Amanda Svensson

„System” Amandy Svensson to powieść o perypetiach Matildy, Clary i Sebastiana. Są to trojaczki, obecnie dwudziestosześcioletnie. Wbrew temu, co się o takich rodzeństwach mówi, nie są ze sobą jakoś specjalnie związani, wprost przeciwnie, rzadko się kontaktują, a siostry w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Rodzice ich się rozstali, poza tym przez wiele lat ukrywali straszną tajemnicę, która dopiero teraz wychodzi na jaw, pogarszając stan psychiczny niektórych członków rodziny. 

Niedawno zmarła wieloletnia dziewczyna Sebastiana. Chcąc uciec od złych wspomnień, ten najmilszy z trojaczków przyjeżdża do Londynu i znajduje pracę w instytucie badawczym. Jego zadanie to opieka nad małpą oraz przeprowadzanie wywiadów z osobami mającymi nietypowe mózgi, na przykład z Laurą, która widzi otoczenie tylko w dwóch wymiarach. Instytut wywiera na nim ponure wrażenie: szef podejrzanie dużo wie o jego matce i siostrach, zabrania dzielić się ze współpracownikami wynikami badań, a koleżanka zajmująca się hodowlą cykad utrzymuje, że dzieje się tu coś bardzo złego i że ktoś próbuje zabić jej ukochane owady. 

Jeśli chodzi o siostry Sebastiana, Matilda jest hałaśliwa, zmienna w nastrojach i nienaturalnie witalna, Clara zaś powolna i nieśmiała. Ta pierwsza mieszka w Berlinie z mężczyzną, którego poznała w sposób dość osobliwy: otóż któregoś dnia bez powodu zaczął ją obrzucać wulgarnymi słowami i niechcący, podczas krzyku, opluł, a wtedy ona zapragnęła pójść z nim do łóżka. Clara natomiast przyjeżdża na Wyspę Wielkanocną. Poznaje tu anorektyczkę Elif oraz grupkę ludzi oczekujących na koniec świata. Dla większości z nich „proste życie”, jakie tu prowadzą, jest tylko formą zabawy, jednak ich przywódca Jordan naprawdę przejmuje się katastrofą ekologiczną. 

A czym jest tytułowy system? Nie do końca wiadomo, o co autorce chodziło, gdyż słowo to pojawia się często i w różnych kontekstach. Na przykład Elif mówi do Clary: „Tęsknisz za siarką i popiołem. Nic innego nie pozwoli ci się uwolnić z tego, z tego... SYSTEMU fobii połączonych, który dla siebie stworzyłaś, żeby nie musieć żyć jako ta pieprzona niezależna istota”. Któryś z bohaterów zastanawia się, czy w szaleństwie jest jakiś system, inny zaś uważa, że wiara w istnienie systemu to wyjątkowe szaleństwo. Ktoś mówi, że rodzina to system ustanowiony po to, by zapewniać opiekę słabszym ogniwom, czyli dzieciom i kobietom, jednak w naszych czasach ten system jest coraz mniej potrzebny, bo ludzie nie muszą łączyć się w rodziny, by przetrwać. Ktoś twierdzi, że rodzic wciąż pozostaje podstawowym czynnikiem systemu bezpieczeństwa świata, a kiedy w systemie jeszcze na etapie dzieciństwa pojawi się luka, młody człowiek musi szukać bezpieczeństwa gdzie indziej. 

Podobnie dużo jest nawiązań do cykad. Po pierwsze mnóstwo ich przebywa w instytucie, po drugie źrenice jednej z bohaterek mają kształt tych owadów, po trzecie Laura nosi wisiorek z cykadą, po czwarte podczas badań okazuje się, że jej mózg ma kształt cykady. Po piąte można sobie wziąć kartkę i podczas czytania wypisywać, w ilu jeszcze sytuacjach pojawiły się te insekty. Widać, że miały coś symbolizować, jednak co za dużo, to niezdrowo... 

Autorka porusza takie tematy jak zagubienie, brak poczucia kontroli nad otoczeniem, świadome lub nie szukanie bliskości z drugim człowiekiem, katastrofa ekologiczna, relacje między rodzeństwem, znaczenie więzów krwi. Niestety robi to w taki sposób, że trudno uwierzyć w opisywane wydarzenia i przejąć się problemami bohaterów. Już sam początek nastroił mnie podejrzliwie. Mamy oto rok 1989, w szwedzkim szpitalu rodzą się trojaczki. Takie porody zawsze są bardzo zagrożone i traktowane z wielką uwagą, tymczasem w książce Svensson odbywa się on bez udziału żadnego lekarza. Dopiero kiedy jeden z noworodków doznaje zaburzeń oddychania i pracy serca, przychodzi pan doktor, zabiera dziecko na oddział intensywnej terapii, gdzie ratuje mu życie, po czym, po dziesięciu minutach, matka dostaje maluszka z powrotem. Ot tak po prostu, bez żadnych badań, bez monitorowania pracy serca, bez zostawienia noworodka na obserwację. 

Takich mało prawdopodobnych wydarzeń pojawia się w powieści o wiele więcej. Widać, że autorka ogromnie lubi zaskakiwać czytelnika dziwnymi, groteskowymi wręcz zachowaniami bohaterów, różnymi anomaliami i zbiegami okoliczności, których wpycha do „Systemu” nieprzyzwoicie dużo, lubi też pławić się w słowach, rozwlekać opisy. Owszem, były w książce dobre fragmenty, na przykład sceny z Siri albo histeria Clary przekonanej, że łażą po niej robaki, jednak te dobre toną w morzu odrealnionych, przegadanych i męczących. Szkoda, bo autorka ma talent. Gdyby wymyśliła sensowną fabułę i zapanowała nad wielosłowiem, mogłaby wkraść się w łaski wielu czytelników. 

Moja ocena: 3/6

---
Amanda Svensson, „System”, przeł. Karolina Ancerowicz i Justyna Czechowska, Pauza, 2024

25 komentarzy:

  1. Dotąd nie miałam okazji sięgnąć po tę autorkę, a po lekturze Twojej opinii nie nabrałam ochoty, żeby to zmienić. Niemniej jednak, bardzo dziękuję za świetną recenzję. Bedę ją miała na uwadze, gdyby "System" w przyszłości wpadł mi w ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam skandynawską literaturę, ale System nie przypadł mi do gustu. Znalazłam informację, że ta książka w roku 2023 znalazła się na długiej liście do Nagrody Bookera, krytycy wypatrzyli więc w niej coś wartościowego. Może to tylko ja nie umiem dostrzec jej zalet? W każdym razie jest to powieść dziwna. Pauza często wydaje dziwne książki. :)

      Usuń
  2. Książka wydaje się przytłaczająca i przygnębiająca, chyba po nią nie sięgnę w najbliższym czasie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, taka właśnie jest. Co ciekawe, wydawca określa ją jako radosną, momentami bardzo śmieszną. A ja nie zaśmiałam się ani razu.

      Usuń
  3. Nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie, że mamy tu przerost formy nad treścią. Lub po prostu autorka nie potrafiła wyłożyć odpowiednio swoich pomysłów i powiązań różnych motywów, jak np. te cykady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, widać te wady, o których piszesz, i do tego dochodzi jeszcze mało wiarygodna fabuła. Ale krytykom ta książka się podoba. Ze zdumieniem przeczytałam, że dostała jakąś ważną szwedzką nagrodę.

      Usuń
    2. Mnie to chyba nawet nie dziwi, bo do literackich nagród podchodzę trochę z dystansem :)

      Usuń
    3. Ja też tak do nich podchodzę. Chociaż zawsze mi przykro, gdy widzę, że byle co dostaje nagrodę, a dobra rzecz jest lekceważona.

      Usuń
  4. A przynajmniej gramatycznie jest to idealne? Opis porodu sprawia wrażenie surrealistyczne. Z narodzin trojaczków robi się wielkie wydarzenie - u pani Svensson nie ma lekarza, uhhhm. Nie kupię takiej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy gramatycznie idealne? Niestety nie. Na str. 59 mamy na przykład taki kwiatek: „dwoje starszych panów”. :)

      Trojaczki rodzą się rzadko, a kiedyś było to zjawisko jeszcze rzadsze. Zwykle rodzą się też zbyt wcześnie i przez cesarskie cięcie. W książce Svensson urodziły się o czasie i naturalnie. Nie wyobrażam sobie, by przy takim porodzie mogło nie być lekarza i by po kilku minutach od przywrócenia życia noworodkowi odesłano go z oddziału intensywnej terapii z powrotem do matki.

      Usuń
    2. Może chodziło o dwoje starszych ludzi albo o pana i kobietę? Tak gdybam w każdym bądź razie książki nie kupię, zamówiłem inną z innego blogu.

      Usuń
  5. Myślę, że ta książka by mnie pokonała. Dlatego nie będę po nią sięgać.
    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, tylko mniej więcej jedną czwartą książki czytałam z zainteresowaniem, reszta mnie wymęczyła.

      Usuń
  6. O rany, książka sprawia wrażenie bardzo dziwacznej. Chyba oceniłbym ją podobnie jak Ty, więc nie czuję potrzeby, by po nią sięgać ;) A co Ciebie skłoniło, żeby ją przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesuje mnie literatura skandynawska, podobnie jak Ciebie japońska :) Często wybieram sobie coś skandynawskiego i nawet nie sprawdzam w recenzjach, o czym to będzie. Tak, książka jest dziwaczna. Raziły mnie te liczne zbiegi okoliczności, cykady, dziwne zachowania bohaterów. A jeśli chodzi o tajemnicę rodzinną, zachowanie matki wydało mi się mało prawdopodobne.

      Usuń
    2. A, no tak ;) Nie raz przecież wspominałaś, że lubisz prozę z Dalekiej Północy. I takie darzenie głębokim uczuciem, to jest faktycznie pewne ryzyko, bowiem ja także sięgam po niemal wszystko z Japonii, co jest przetłumaczone na polski. Nawet, jeśli nie spodziewam się fajerwerków :)

      Usuń
    3. No właśnie. Jeśli człowiek interesuje się literaturą danego kraju, sięga po wszystko, co w nim napisano. :) W „Systemie” rozczarowało mnie też to, że nie ma nim skandynawskiego klimatu, akcja toczy się w większości w Londynie, Berlinie i na Wyspie Wielkanocnej, narracja zaś nie wygląda na skandynawską, jest mocno przegadana, rozbuchana.

      Usuń
  7. Groteskowe zachowania bohaterów i rozwlekłe opisy to raczej nie dla mnie. Dlatego odpuszczę sobie tę książkę.
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do tego jest to książka bardzo długa, liczy ponad 700 stron...

      Usuń
  8. Kiedy czytałam opis fabuły skojarzyłam go z brazylijskim serialnej (umownie, jako z czymś, gdzie występuje nadmiar dziwacznych zdarzeń, rzeczy, osób). A już chęć pójścia do łóżka z kim kto zwyzywał i opluł - dziwactwo do kwadratu. Ale dzięki za ostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka ma na LC kilka opinii i wszystkie są negatywne. Niestety niektórym kobietom imponuje męska agresja. Nieraz się widzi, że łagodny, dobry mężczyzna nie ma powodzenia, a brutal, mizogin ma. Przykre to, ale cóż. W przypadku opisanym w książce facet po tym pierwszym ataku już nie krzyczał na Matildę i nie opluwał jej. :)

      Usuń
  9. Zaczęłam czytać tę recenzję z pewną rezerwą i czytając dalej, tylko upewniłam się w moim sceptycyzmie wobec tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że autorka ma talent, mogłaby napisać coś naprawdę dobrego, gdyby zapanowała nad tym swoim gadulstwem i nad idiotycznymi pomysłami.

      Usuń