14.08.2022

„Szczęśliwi nadzy ludzie” Kateryna Babkina

„Szczęśliwi nadzy ludzie” Kateryny Babkiny to książeczka bardzo krótka, licząca zaledwie pięćdziesiąt stron, ale wyjątkowo ładna i treściwa i aż prosząca się o to, by po przeczytaniu wszystkich opowiadań jeszcze do nich powrócić. Tych opowiadań jest siedem. Łączy je to, że w każdym narrację prowadzi kobieta, najczęściej będąca w sile wieku, choć zdarza się też staruszka, a nawet mała dziewczynka. Te narratorki opowiadają o ukraińskiej codzienności i o zwyczajnych ludziach – o dziadku rodzonym bądź przygarniętym, o nieokazującym czułości mężu, o koleżance z dzieciństwa, przy tym może to być koleżanka nieżyjąca już od wielu lat albo taka, która miała straszne dzieciństwo, lecz dzięki swojej zaradności wyjechała do Izraela i potem do Stanów. 

Co jeszcze łączy te teksty? W niemal każdym pojawia się temat śmierci, i to niekoniecznie ze starości: w „Richardzie Kurze Serce” mowa jest o ofiarach zamieszek w Kijowie i Odessie, w „Dobrej babie, złej babie” o długim umieraniu dziecka, a w opowiadaniu tytułowym o młodszym bracie Romy, zabitym w Donbasie. Dosyć często autorka wspomina o słynnej ukraińskiej biedzie. Dziewczynka z „Papaszy” nie ma nawet telewizora, w jej wsi panuje taka nędza, że prawie wszyscy się wyprowadzili. Nastka z „Kostii” wyznaje: „Kiedy rozwalił się Związek, u nas niczego w ogóle nie było, nawet jedzenia”[1]. Jej rodzina, przedtem żyjąca w dobrobycie, musiała mocno się natrudzić, by zdobyć jakieś pieniądze. Babcia zaczęła nawet sprzedawać kaszę na targu – czego dziadek „nie pochwalał, w jego radzieckiej świadomości nie mieścił się żaden niesformalizowany handel”[2]. 

Starsi bohaterowie tej książki dorastali w ZSRR i mają inną mentalność niż młodzi: wychowują dzieci w kulcie wojny, myślą o dawnych czasach z sentymentem. Bo kiedy Ukraina nie była jeszcze niepodległa, żyło się lepiej, spokojniej. Przykładowo Papasza za czasów ZSRR najprawdopodobniej pływał po morzach i był szczęśliwy, a na starość zdecydował się na ucieczkę z Sewastopola i umarłby z głodu, gdyby nie przygarnęli go obcy ludzie, sami zresztą bardzo biedni. Myją go, karmią. „A chleba nie może, więc na chleb patrzy Papasza smutno i ostrożnie, zwłaszcza na chleb z cebulą. Wtedy, po cerkwi, żułam mu ten czarny chleb z cebulą i wyplułam na dłoń”[3] – opowiada mała opiekunka. Z jednej strony brzmi to wstrętnie, z drugiej rozczulająco, bo ten wiekowy „Znajda. Bękart”[4] przyjmuje papkę z wdzięcznością. 

Babkina często wspomina o częściach garderoby – adidasach, sukienkach, a w ostatniej miniaturze, jakby dla kontrastu, motywem przewodnim staje się nagość. Tak jak dziewczynka z „Kostii” czuła się szczęśliwa, kiedy dziadek szył dla niej stroje, tak w opowiadaniu tytułowym to właśnie brak ubrania sprawia, że bohaterowie zaczynają czuć się swobodnie i dobrze w swoim towarzystwie. Być może ich małżeństwo zostanie uratowane.  

Aż trzy postacie z tej książki są niepełnosprawne – narratorka „Nosów i adidasów” powłóczy nogą i nie w pełni włada ręką, a dwóch mężczyzn straciło wzrok, starszy na wojnie przed laty, młodszy w tej na wschodzie Ukrainy. Jednak nikt nie robi problemu ze swojego kalectwa; dziewczyna nosi eleganckie buty, choć kuleje w nich mocniej niż w adidasach, żołnierz opanowuje alfabet Braille'a i przyjmuje pomoc wolontariuszy, zaś niewidomy staruszek uczy się szyć stroje dla wnuczki i kiedy tylko jej mama wychodzi z domu, dziadek zdejmuje z podłogi dywan, kładzie na niej materiał i na oślep tnie nożem. Wprawdzie niszczy przy tym parkiet, ale sukienki wychodzą przepiękne.  

Opowiadania okazały się bardzo ładne i ciekawe. Babkina porusza wiele tematów, w tym jeden bardzo przykry i aktualny: stosunek niektórych obcokrajowców do najnowszej wojny. To, co dla Ukraińców jest tragedią, dla innych stanowi... jak by to nazwać? Zabawę? Urozmaicenie nudnego życia? Narratorka opowiadania „Richard...” ma wśród znajomych Amerykanina, który niby to współczuje jej rodakom, ale tak naprawdę pragnie widoku krwi. Kiedy dociera do niego wieść o Euromajdanie, wyrusza do Kijowa – ale przyjeżdża za późno, bo trupy już są uprzątnięte, a na Placu Niepodległości zostają „tylko pijacy i wariaci”[5]. Ów Amerykanin nie potrafi ukryć rozczarowania. I z takim właśnie postawami muszą zmagać się Ukraińcy, a nie mogą przecież Richardowi i jemu podobnym okazać dezaprobaty, muszą nauczyć się tolerować takich ludzi, bo oprócz tej zachłannej ciekawości otrzymują od nich pomoc. A bez pomocy sobie nie poradzą...  

Na koniec cytat i prośba. „Te kobiety różnią się między sobą: szczupła, jasna, z zadartym nosem, źle ubrana, głupia albo elegancka, wdzięczna, poważna, piersiasta, figlarna, zniewieściała. (...) A zła baba jak ojczyzna-matka, jak koń pedalski zła baba”[6]. Czy ktoś mógłby mnie oświecić, co to znaczy „koń pedalski” i jakim cudem kobieta może być zniewieściała? 

Moja ocena: 5/6.

--
[1] Kateryna Babkina, „Szczęśliwi nadzy ludzie”, przeł. Bohdan Zadura, Warsztaty Kultury w Lublinie, 2017, s. 13.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 24.
[4] Tamże, s. 25.
[5] Tamże, s. 30.
[6] Tamże, s. 19.



18 komentarzy:

  1. Wydaje się ciekawa, ale na razie nie mam ochoty na takie treści. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo to ciekawa książka, ale rozumiem, że można nie mieć na nią ochoty. W Polsce wydano jeszcze dwie książki tej autorki. Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  2. Wiele rzeczy przyszło mi do głowy podczas czytania. Pierwsza myśl to gorzka refleksja nad scenką z babcią sprzedającą kaszą i tym, że nie podoba się to dziadkowi. Ech, mogłabym wymienić co najmniej kilka sytuacji, w których kobita zakasuje rękawy i kombinuje, jak zdobyć środki na jedzenie (czy jedzenie), bo rodzina głodna, a chłopu duma lub poglądy na to nie pozwalają. Tutaj babci nie obchodzą żadne formalności - trzeba sobie radzić, więc idzie i handluje. Proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze weźmy pod uwagę, że ta babcia była przedtem dobrze zarabiającą księgową. Ale kiedy nadeszły złe czasy, dumę schowała do kieszeni i – tak jak napisałaś – zakasała rękawy. :) Niektórzy ludzie potrafią odrzucić wpojone im poglądy, inni (tak jak ten dziadek) nie...

      Usuń
  3. Dawno nie czytałam opowiadań. Zapisuję sobie tytuł, bo książka wydaje się ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest ciekawa. Babkina nie pisze o jakichś bohaterach, ale o zwyczajnych ludziach. :)

      Usuń
  4. Ciekawa i aktualna książka. Będę ją miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do przeczytania, bo tak jak napisałaś, jest ciekawa i aktualna. Bardzo polubiłam tę autorkę. :)

      Usuń
  5. Ciekawy językowy eksperyment. Książkę na pewno przeczytam, bo fajna recenzja.

    Nasz blog: gdzie najlepiej wziąść pożyczkę przez internet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo zachęcam do przeczytania tej książki. :) Moje ulubione opowiadania to „Kostia” oraz „Richard Kurze Serce”, a najmniej podobała mi się „Dobra baba, zła baba” . :)

      Usuń
  6. Ale mi smaku narobiłaś. Próbuję znaleźć w sieci, może w jakimś antykwariacie. :) Świetna książeczka...książka. Gdzie ty ją wyszperałaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te opowiadania miałam z biblioteki, ale pozostałe książki Babkiny, a wydano u nas jeszcze dwie, chciałabym już mieć na własność. Wiele sobie obiecuję po „Nikt tak nie tańczył, jak mój dziadek”. To podobno jej najlepszy utwór. Babkina potrafi zainteresować, potrafi wzruszyć, no i dobrze jest poczytać, jak żyli nasi sąsiedzi. :)

      Usuń
  7. Nie przepadam za opowiadaniami, ale z ogromną ciekawością przeczytałabym zbiór, o którym piszesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka chyba bardzo lubi tę formę, bo aż dwie z trzech jej książek wydanych w Polsce to opowiadania. :) W tych opowiadaniach dużo się dzieje, dobrze się je czyta.

      Usuń
  8. Kilka książek tego wydawnictwa rzuciło mi się w oczy i pewnie wkrótce po nie sięgnę, tym bardziej, że od pewnego czasu dzieła są także dostępne w formacie elektronicznym. Zaś co do Twoich pytań, to przyznać trzeba, że są one niełatwe. Ta zniewieściałość może odnosić się do stereotypowego wyobrażenia o kobiecie, ale czym jest "koń pedalski" to już nie odpowiem, bo brakuje mi pomysłu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie czytałam tylko tę jedną, ale na pewno jeszcze sięgnę po Babkinę. Ten zbiorek mógłby Ci się spodobać.

      Mnie się wydaje, że kobieta może być kobieca, ale zniewieściała to raczej nie, bo przymiotnik „zniewieściała” zarezerwowany jest tylko dla mężczyzn. Coraz bardziej intryguje mnie ten koń pedalski. Pytałam kilka osób, co to jest, ale każda tylko wytrzeszczyła oczy. :)

      Usuń
    2. W języku polskim - żadnym, nawet jakimś slangu młodzieżowym - nie ma zwrotu "koń pedalski". To albo tłumaczenie dosłowne czegoś, co powinno być przełożone kontekstowo, albo eufemizm (wyzwiska "chuj pedalski", "chuj spedalony" sam słyszałem, w pierwszej wersji jest nawet w serialu animowanym "Kapitan Bomba"). Jest też opcja, że to zwrot nieznany również ukraińskiemu, że to jakiś twór autorki (w tym przypadku Zadura słusznie zostawił tak, jak było).

      Usuń
    3. Czyli w polskim języku nie ma takiego zwrotu. Dzięki za wyjaśnienie. :) „Chuj pedalski” raczej by nie pasował, bo Babkina nie jest wulgarna, nigdzie w książce nie ma wulgaryzmów.

      Usuń