Czterdziestosiedmioletni Oghi, bohater „Dołu” Pyun Hye-young, miał wypadek. Jego żonie, która też znajdowała się w samochodzie, nie udało się przeżyć, on zaś został mocno okaleczony, nie może się poruszać ani mówić. Trzeba wielu godzin rehabilitacji, by odzyskał choć część dawnej sprawności, a do całkowitego powrotu do zdrowia nie dojdzie nigdy. Ponieważ dzieci się nie doczekał, rodzice zaś zmarli już dawno temu, jego jedyną rodziną jest teraz teściowa. Do tej pory relacje pomiędzy nimi przebiegały uprzejmie, ale chłodno. Starsza pani nie wnikała w szczegóły małżeństwa córki, sprawiała wrażenie rozsądnej i kulturalnej. Rzadko się odzywała, najprawdopodobniej dlatego, że pochodziła z Japonii i wśród Koreańczyków nie czuła się pewnie. Teraz to od niej będzie zależało, czy zapłaci za rehabilitację zięcia, zatrudni odpowiednią pielęgniarkę i umożliwi mu kontakt ze znajomymi. To ona będzie rządziła jego pieniędzmi, domem, a także ciałem. Wygląda na to, że z chęcią podejmie się tych trudnych zadań. Często przychodzi do szpitala, wszyscy ją podziwiają, chwalą – dlaczego więc Oghi czuje się coraz bardziej przerażony?
Przed wypadkiem bohater bywał na konferencjach naukowych i seminariach, jeździł po świecie. Pracował jako wykładowca na uniwersytecie i dał radę utrzymywać żonę, która nie należała do osób zaradnych i zorganizowanych. Ciągle zaczynała pisać artykuły bądź książki, lecz nigdy ich nie kończyła. Chciała zostać sławna, ale nie wiedziała, w jakiej dziedzinie. Być może cierpiała z powodu swojej niepłodności i pod maską cynizmu ukrywała depresję, bo w miarę upływu lat zachowywała się coraz bardziej chaotycznie i nerwowo. Przed śmiercią znalazła nową pasję, założyła mianowicie ogród. Zaniedbane miejsce przed domem, wykorzystywane do tej pory przez Oghiego do urządzania przyjęć z grillem, przekształciła w zielony zakątek, tak piękny, że przechodnie często zaglądali przez ogrodzenie i okazywali zachwyt. Całymi dniami zajmowała się sadzeniem, pieleniem i podlewaniem, a do domu wchodziła jedynie po to, by porobić notatki. Zapisywała treść przeczytanych książek, kłótni z mężem – dosłownie wszystko.
Chwała Kwiatom Orientu, że wydało tę koreańską powieść, ale dlaczego okładka jest taka paskudna? I dlaczego tłumaczka tworzy zdania typu: „Obudził go hałas dochodzący z salonu – dźwięk przypominał ludzi śpiewających szeptem”[1]? Przecież hałas to nie szept, a dźwięk nie może przypominać ludzi. Gdyby niektóre zdania ująć inaczej, gdyby wyeliminować niepotrzebne powtórzenia i toporne wyrażenia, książka urzekałaby nie tylko treścią, ale i językiem.
Autorka rewelacyjnie ukazuje uczucia człowieka, który został okaleczony i ma problemy z przyzwyczajeniem się do nowej sytuacji. Początkowo Oghi nie umie zapanować nad gniewem, wstydem i zazdrością. Aby oszczędzić sobie przykrości, jeszcze w szpitalu zaczyna okazywać gościom niechęć. Na efekty takiego zachowania nie trzeba długo czekać – przyjaciele bardzo szybko o nim zapominają. Wszyscy szybko spychają go na margines, przestają traktować jak człowieka, nie starają się nawet zrozumieć, co chce im przekazać swoimi zmasakrowanymi ustami. Bezradność i samotność chorego są przerażające. Autorka często i dokładnie opisuje sprawy fizjologiczne, ale nie można zarzucić jej, że chce w ten sposób obrzydzić czytelnikowi głównego bohatera. Tak się składa, że sparaliżowani są całkowicie uzależnieni od pomocy innych, a osoba pomagająca może wykorzystać tę ich bezradność, by odstraszyć nielicznych znajomych. Świetnie to widać w scenie, podczas której bohatera odwiedzają przyjaciele z uniwersytetu. Kiedy w ich obecności starsza pani ściąga zięciowi spodnie i przemywa cewnik, przyjaźń zostaje wystawiona na wielką próbę. Skrępowanie, a dodatkowo przykre wrażenia wzrokowe i węchowe sprawiają, że goście momentalnie przestają widzieć w chorym człowieka i marzą już tylko o jednym – by uciec.
„Dół” początkowo wygląda na przygnębiającą, ale raczej spokojną powieść o problemach bezradnego, okaleczonego wdowca i jego relacjach z teściową, jednak z każdą stroną atmosfera gęstnieje, robi się coraz bardziej mroczno, klaustrofobicznie i rozpaczliwie. Pojawiają się sceny sadyzmu, postać teściowej nabiera coraz większego znaczenia, rodzą się wątpliwości, czy na pewno jest tak szlachetna, za jaką chce uchodzić. Czy niektóre zachowania tej dziwnej, milczącej kobiety wynikają jedynie z braku taktu, czy są przejawem zemsty i nienawiści? Można też mieć wątpliwości co do charakteru Oghiego. Powieść wciąga, przeraża, a jej dodatkową atrakcją są ciekawostki obyczajowe dotyczące życia w Korei Południowej.
A oto fragment książki:„Był wściekły na świat, że żyje dalej w swój wesoły sposób, bez problemów i w spokoju. Podczas gdy on leżał z poharataną twarzą, a jego ciało było poturbowane i połamane, wszyscy inni żyli swoim życiem i bezczelnie się z tym obnosili. Wypadek Oghiego w najmniejszym stopniu nie zakłócił ich świata. On jeden leżał w łóżku cały dzień, mocząc się, pocąc, defekując, martwiąc się o odleżyny, potem się ich nabawiając, czując się nieustannie otumanionym i sennym przez leki i obserwując, jak życie przesuwa się obok, podczas gdy wszystko, co mógł zrobić, to gapić się w sufit”[2].
Moja ocena: 5/6.
---
[1] Pyun Hye-young, „Dół”, przeł. Marzena Stefańska-Adams, Kwiaty Orientu, 2017, s. 77.
[2] Tamże, s. 129.
Jeszcze się nad nią zastanowię.
OdpowiedzUsuńTo bardzo interesująca książka, polecam. Przejęłam się losami bohatera. Bardzo ciekawa jest tu postać teściowej. :)
UsuńMyślę, że to interesująca książka, ale w związku z tym, że sama mam problemy zdrowotne póki co sobie daruję.
OdpowiedzUsuńMyślę, że osobę mającą problemy ze zdrowiem ta książka może przygnębić, a nawet wystraszyć. Cierpienie osoby okaleczonej, bezradnej zostało w niej opisane bardzo sugestywnie.
UsuńBrzmi bardzo ciekawie, szczególnie jako pozycja dla zdrowych, dzięki której, choćby w pewnym stopniu, można poznać ogrom cierpienia, z jakim zmagają się ludzie poważnie okaleczeni.
OdpowiedzUsuńA sam wątek japoński w Korei jest bardzo, bardzo interesujący, bo oba narody nie żywią do siebie zbytniej sympatii - Koreańczycy do dziś są nierzadko traktowani w Japonii jako obywatele drugiej kategorii.
O tak, po tej książce widać, że oba narody nie pałały do siebie sympatią. Kiedy teściowa Oghiego, z pochodzenia Japonka, przyjechała do Korei, ojciec zabronił jej mówić po japońsku.
UsuńJest tu trochę ciekawostek o Korei Południowej, na przykład taka, że Koreańczycy nie odróżniają geografii od historii i że w Korei kartografia jest stosunkowo nową, niedocenianą dziedziną. A tak się składa, że bohater przed wypadkiem pasjonował się mapami, chciał napisać książkę o starych koreańskich mapach. :)
O, ten wątek kartograficzny wydaje się bardzo intrygujący. Też bardzo lubię mapy i jak jakąś widzę, to trudno przejść mi koło niej obojętnie :)
UsuńO, nie wiedziałam, że interesujesz się mapami. W takim razie musisz przeczytać tę książkę. :) W moim przypadku to było dopiero drugie spotkanie z literaturą koreańską (kiedyś czytałam „Mogę odejść, gdy zechcę”).
UsuńZ jednej strony chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o stosunkach japońsko-koreańskich, bo wiem o nich... praktycznie nic nie wiem. Z drugiej strony za dobrze pamiętam jeszcze opiekę nad mamą, żeby czuć się komfortowo przy czytaniu. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) We mnie ta książka wzbudziła mnóstwo emocji. Długo zastanawiałam się, czy po nią sięgnąć, bo okładka mnie zniechęcała, ale kiedy już zaczęłam czytać, to pochłonęłam ją jednym tchem.
UsuńChętnie ją przeczytam, ale zgadzam się okładka straszna.
OdpowiedzUsuńOkładka jest wyjątkowo straszna i nie pojmuję, dlaczego wydawnictwo się na nią zdecydowało. Ilu czytelników musiała odstraszyć... A szkoda, bo powieść jest ciekawa. :)
UsuńBezradność i samotność chorego są przerażające... To prawda. Obserwowałam ciężkie choroby w bliskiej rodzinie, sama mam problemy zdrowotne, choć nie tak poważne, ale raczej uciekam od czytania o takich tematach. Dobrze jednak, że takie książki powstają! Ludzie zdrowi często nie mają pojęcia z czym mierzą się osoby zmagające się z różnymi problemami zdrowotnymi na co dzień.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że ludziom zdrowym lub lekko chorym trudno jest wyobrazić sobie, jak cierpią mocniej chorzy. Bohater tej powieści należy do najgorzej chorych – nie może się poruszać, na domiar złego ma uszkodzone struny głosowe i szczękę. A ponieważ nie da rady mówić i wydaje tylko chrząknięcia, nikt nie rozumie jego skarg ani próśb.
UsuńOj, zaintrygowała mnie ta książka!
OdpowiedzUsuńA więc zachęcam do przeczytania. :) Bardzo mi się ta książka podobała.
Usuń