W „Zagładzie” Kekanović w przejmujących słowach opisuje koszmarne dni, kiedy to dolinę nawiedza brudnica nieparka. Wśród osób rozpaczliwie walczących ze szkodnikami znajduje się Per Kułak. Ten dawny właściciel ziemski po powrocie z obozu został pozbawiony majątku, mógł zatrzymać tylko jeden jedyny sad. A teraz ten sad pada ofiarą robactwa; minie wiele lat, nim na powrót się zazieleni. Władze nie tylko nie pomagają poszkodowanym, ale wręcz cieszą się z ich tragedii, gdyż chcą urządzić w dolinie spichlerz zbożowy.
A o czym traktują pozostałe opowiadania? O tym, jak podczas mroźnej zimy pewien chłop polujący na wydrę spotyka w lesie młodziutką dziewczynę, która najprawdopodobniej uciekła z domu. O tym, jak mały chłopiec zostaje na gospodarstwie sam z chorym dziadkiem, niegdyś najlepszym woźnicą w dolinie, i nie rozumie, że patrzy na jego śmierć. O tym, jak staruszka Kata nadaremnie czeka na list od syna, którego wychowała z wielkim poświęceniem, odejmując sobie od ust. O tym, jak Węgier Geza, przed wojną kierownik Szkoły Hippiki, nie umie odnaleźć się w nowej rzeczywistości i znaleźć pracy. O tym, jak trzynastolatek zakochał się w nieuleczalnie chorej kobiecie. O tym, jak stary Toma postanowił się ożenić. O natrętnym staruszku, który co roku w Dniu Patrona nieproszony pojawia się u pewnej rodziny i świętuje bez końca, irytując gospodarzy. O myśliwym chcącym upolować lisa i jeszcze żywego dać do zjedzenia innemu mieszkańcowi wsi. O mężczyźnie wracającym do doliny po śmierci swojego ojca. O staruszku, który woli mieszkać w stajni z końmi niż z żoną i chorym psychicznie synem.
Opowiadania czyta się bez znużenia, bo autor urozmaica treść i posługuje się żywym, plastycznym językiem. Oto jak opisuje inwazję owadów na dolinę:
„Kosmate żywe kłęby zaczęły spadać na sady jak piłki ciśnięte z dalekiego mroku. Ludzie kryją się pod drzewami, kaszlą i lamentują. Miotają się, zrywają pajęczynę, która oblepia ich niby cuchnący żabi skrzek kąpiącego się człowieka. Niektórzy uciekają i zderzają się z rojami liszek, które wiatr niesie tuż nad ziemią ukośnie i powoli”[2].
„Gąsienice przywarły do szyb. Pęcznieją i znowu robią się cienkie, jakby odpoczywały znużone przebytą drogą. Zawieszone na szybach nie odrywają od wnętrza izby niemego, groźnego spojrzenia”[3].
[1] Drago Kekanović, „Zagłada”, przeł. Maria Krukowska, Wydawnictwo Literackie, 1985, s. 71.
[2] Tamże, s. 62.
[3] Tamże, s. 66.
W zeszłym roku polubiłam zbiory opowiadań. Twoja recenzja jest zachęcająca, więc możliwe, że po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To są dość krótkie opowiadania, jedynie tytułowe jest dłuższe, bardziej rozbudowane. :)
UsuńWydaje mi się, że ten zbiór idealnie sprawdziłby się jako lektura w trakcie urlopu na Chorwacji - ciekawe kiedy pojawi się okazja, by bez przeszkód wybrać się w podróż na Bałkany ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nieprędko. Czarno widzę najbliższą przyszłość. A jeśli chodzi o książkę, ma ona na pewno walor historyczny, bo pokazuje, jak żyli ludzie kilkadziesiąt lat temu.
Usuńo, widzę, że to coś dla mnie. Raz, że Bałkany, dwa, że prowincja. Do tego cytaty bardzo działają na wyobraźnię.
OdpowiedzUsuńO tak, Bałkany, takie dawniejsze. Ciekawa lektura dla osób, które nie gonią za czytadłami. Autor pisze sprawnie, obrazowo. Czytając o pladze gąsienic, niemal widziałam, jak zaglądają przez okna, oblepiają wszelkie powierzchnie i wyżerają wszystko, co zielone. :)
UsuńI to właśnie bardzo lubię.;)
UsuńA po przeczytaniu opowiadań popatrzyłam sobie na zdjęcia gór Papuk. Są piękne. :)
Usuń